,,Gdyby ten straszny cios
Mógł przeciąć wszelkie dalsze następstwa
Gdyby ten czyn mógł być
Sam w sobie wszystkim i końcem wszystkiego''
~Makbet
-Myślisz że przeżyje?-spytała cicho Dafne ,
stojąc przy łóżku Diany. Blondynka była blada i nieprzytomna od dziesięciu
godzin. Z ręki gdzie były cięcia wydobywała się rurka , przez którą była
transportowana krew z ręki Dracona. Dianie groziło wykrwawienie , a jedynie
Draco miał tą samą grupę krwi.
-Tak…- wymamrotał chłopak- Tak powiedział
twój brat.
-Ale…- zaczęła , sama do końca nie wiedząc
jak swoje myśli przybrać w słowa- ona wygląda tak… tak martwo. Jakby już była
martwa.
-Nie kracz!- zawołał od razu.- Ona
przeżyje. Po sylwestrze wróci do szkoły cała i zdrowa.
Dafne czując bezradność , odgarnęła włosy do
tyłu. Bała się.
-Tak się o nią boję.- wyszeptała.-Myślisz
że dlaczego się pocięła? Na pewno nie zrobiła tego przypadkiem…
-Pożegnała się. –Draco zmarszczył brwi- Ona
to robiła świadomie… nie wiem dlaczego.
Dafne wzięła oddech. Domyślała się co się
mogło stać
~*~
-To twoja dziewczyna?- zapytał
dziewiętnastoletni Gerd Fuss ,
przeglądając karty medyczne Diany Malfoy. Byli w szpitalu świętego Munga a Gerd
był jednym z dwóch lekarzy zajmujących się Dianą. Drugim był Tobias Greengrass
, starszy brat Dafne i Astorii. Oboje wiedzieli o tym że Diana była
śmierciożercą wiec tylko oni mogli się zająć mocno pociętą ręką dziewczyny.
Cięcia były na lewej ręce tuż przed Mrocznym Znakiem , więc nikt inny prócz ,
rodziny najbliższych przyjaciół i owych dwóch lekarzy nie miał dostępu do Sali
na której leżała młoda ślizgonka.
Gerd był wysoki , przystojny i umięśniony.
Wyglądał na starszego niż był.
-Nie.- odpowiedział Lars , siedząc na
skraju biurka- Przyjaciółka.
-Wybacz , ale nie mogę ci pomóc.- odparł Gerd
, siadając i wypełniając jedną metrykę.-
Ona na pewno ma grupę krwi A+?
-Tak. – pokiwał głową Lars.- I czemu nie
chcesz pomóc , własnemu kuzynowi?
-Tu nie chodzi o to że jesteś moim kuzynem
, tylko o zasady. Pracuje w tym szpitalu od niedawna i nie mogę lekceważyć warunków
pracy , nie rozumiesz? Wywalą mnie na zbity pysk…
-Przecież sam mówiłeś że chcesz odejść bo
to nie jest miejsce dla ciebie!
-Co tobie tak zależy na tej panience?-
zdziwił się Gerd. Lars zawsze był bardzo spokojny ale dla owej panny Malfoy
zrobił awanturę na cały szpital , tylko dlatego bo pielęgniarka nie chciała go
wpuścić na odział.
-Jakbyś ją poznał , to też by ci na niej
zależało.- wyszeptał po krótkiej chwili.- Ona jest taka mądra…
-Podoba ci się?
-NIE!- zawołał- To przyjaciółka i nikt
więcej. Lepiej ty sobie jakieś panny poszukaj bo jesteś ode mnie dwa lata
starszy.
-O mnie się nie martw.- mruknął Gerd
wstając.- Słuchaj , ja teraz do niej idę , jak chcesz to chodź ze mną.
Do pomieszczenia wszedł trzeci mężczyzna.
Nie był tak wysoki jak Gerd , jednak tak samo umięśniony. Jak dla kontrastu dla
form ciała – tuż za nim weszła drobna i
niewysoka brunetka. Tobias i Astoria Greengransowie.
-Diana się obudziła.- odezwał się Tobias ,
ale nie zdążył dokończyć bo Lars wszedł mu w słowo.
-Wszystko z nią dobrze?
-Tak. Gerd idź do niej , Astoria chcę ze
mną porozmawiać…
-Jasne.- Gerd wstał i zabrał metrykę i wyszedł pomieszczenia a za nim z
niezadowoloną miną , podreptał Lars.
Astoria patrzyła na brata gdy ten , usiadł
za drugim biurkiem i czekała na jego kiwniecie głową. Gdy to zrobił , usiadła
sobie na krześle przed biurkiem.
-Mam dla ciebie prezent.- powiedział Tobias
otwierając szufladę. Wyciągnął z niej średniej wielkości , skórzaną teczkę
przypominającą neseser. Podał go siostrze z uśmiechem. -Wesołych świąt. Wybacz
że tak późno ale lepiej teraz niż wcale , prawda?
Dziewczyna uniosła brwi i z zaskoczeniem
wpatrywała się w teczkę. Prezent i
życzenie świąteczne 26 grudnia? Kiepski pomysł , biorąc pod uwagę że pracowała
w szpitalu jako wolontariuszka i w każdej chwili brat mógł jej dać prezent ,
tym bardziej że Dafne dostała o wiele wcześniej zestaw francuskich
kosmetyków ‘ J’aime Belle’ a Astoria dała Tobiasowi prezent w Wigilię. Jednak
ze względu na kulturę osobistą , nie mówiła swoich roszczeń tylko wzięła teczkę
do rąk.
-Dziękuje.- mruknęła otwierając i unosząc
jeszcze wyżej brwi ze zdziwienia. Nie dostała perfum , markowych ubrań czy
biżuterii jak od reszty rodziny. Tylko… zestaw magomedyczny! Słuchawki , nowe
odludki i trucizny. No i oczywiście książkę ‘ Cudowny świat magomedyki’ Raisy Medlejowej , rosyjskiej wielkiej
uczonej , najlepszej absolwentki Durmstrangu ostatniej dekady. –Dziękuję…-
powtórzyła , a jej usta wykrzywiły się w uśmiech.
-Nie ma za co.- odpowiedział- A zobacz
pierwszą stronę książki.
Astoria otworzyła ją i koło wydawnictwa ,
zobaczyła własnoręczny podpis Medlejowej.
Dla
Astorii Greengrass – autorki najlepszej pracy o zwalczaniu Smoczej Ospy oraz o
sposobach jej leczenia.
Z
wyrazami szacunku , wielbicielka Twojego talentu- Raisa Medlejowa.
-Na Boga.- wyszeptała Astoria , zasłaniając
sobie usta dłoniom- Ale… skąd ona… ty?
-Mówiłem ci że to świetna praca.-
przypomniał jej Tobias- A skoro zaimponowałaś komuś takiemu jak Raisa Melejowa
, to chyba nie zaprzeczysz? Chyba wiesz , że dostałaś pierwszy egzemplarz tej
książki…
-Dziękuje ci.- powtórzyła , odkładając
prezent. Nie po to tam przyszła- Ale mam sprawę. Chyba… chyba wiem dlaczego
Diana ma problemy z rozchodzącą się krwią.
-A mianowicie?
-Ona zazwyczaj chodzi w obcisłych , długich
rękawach aż do nadgarstków. A przynajmniej zawsze ma rękaw na lewej ręce żeby
zasłonić mroczny znak i myślę że to może hamować dopływ krwi , do mózgu. Ona
jest ostatnio strasznie roztargniona i w ogóle…
-Masz rację. –przerwał jej Tobias- Diana ma
problemy z krwią i myślę że to że ostatnio krew , tak mocno wręcz wylała się z jej ciała właśnie o tym
świadczy. Ale z drugiej strony , ona ma niewiele krwi , musi uważać. Zaopiekuj
się nią , dobrze?
-Dobrze.- Astoria pokiwała głową.- Mogę
wyjść?
Tobias zmierzył siostrę wzrokiem. Była
bardzo inteligenta , nawet zbyt jak na swoje lata. Dafne w jej wieku miała
nieustające fazy i głupawki a Astoria już mając czternaście lat stała się
poważna i odpowiedzialna.
-Idź.- powiedział w końcu.
~*~
Miała na sobie piękną suknię i
wysokie białe obcasy. Włosy zaplenione w eleganckiego koka z kilkoma kosmykami
loków. Z dala można było usłyszeć Fatalne Jędze śpiewające jeden ze swoich
najsłynniejszych kawałków. Jednak ani Diana ani Blaise nie bawili się w
Wielkiej Sali z resztą znajomych.
Byli na pustym korytarzu , koło
starej zbroi. Diana opierała się o ścianę a Blaise pochylał się nad nią.
Całowali się , w tedy po raz
pierwszy i dopiero w tedy Diana się w nim zakochała. To był ten moment. Najlepszy
w jej życiu.
Stali tak i lizali się już dość
długo. Było świetne , pięknie , idealnie…
-Zostaw moją siostrę!- usłyszeli
koło siebie głos Dracona. Oderwali się i spojrzeli zaskoczeni na blondyna
jednak ten już , w tedy uderzył Zabiniego z całej siły w nos.
~*~
Gdy się obudziła ,
okazało się była przy niej Dafne , Astoria , Draco , ciotka Dara oraz rodzice.
Tak , ojciec również stał przy jej łóżku i niczym nie przypominał wraka
człowieka jakim był na końcu sierpnia gdy odwiedzili go w Azkabanie. Wręcz
przeciwnie- jego długie , blond włosy były rozczesane i wyglądał świetnie…
matka się nim zaopiekowała.
Okazało się że miał w
zamiarze odwiedzić ją również Blaise Zabini , jednak Astoria opowiedziała
starszej siostrze to co zobaczyła podczas imprezy- to jak Blaise całował się z
Tracey Davis i zaraz po tym , jak Diana to zobaczyła , dostała ataku bólu.
Dafne dostała szału , znając słabość przyjaciółki to Zabiniego i gdy ten
przyszedł z bukietem róż , dostał nim po twarzy tak głośno by usłyszało całe
piętro. Nott nie mógł się pojawić ze względu na wyjazd do Irlandii , do rodziny
jednak nawet Hermiona Granger pojawiła się w szpitalu na dwie godziny by
pocieszyć Dracona. Richarda , na szczęście nie chciał wpuścić magomedyk ,
niestety to samo spotkało Larsa.
Okazało się że Diana
obudziła się 26 grudnia , była nieprzytomna niemal całe święta , co było dla
niej wielkim żalem. Bardzo lubiła Boże Narodzenie , mimo nieprzyjemnych
wspomnień , uwielbiała gdy w swoich pokojach wraz z Draconem wyręczali ,
najpierw Zgredka a następnie Migotkę w ubieraniu choinki. Diana była osobą
mocno wierzącą i zawsze korzystała z powrotu do domu by się wyspowiadać.
Uważała że w Hogwarcie hamowano ich wiarę w Boga przez niewybudowanie w okolicy
żadnego kościoła , lub chociażby kapliczki. A w tedy? Lekarz powiedział że
wyjdzie dopiero rano 31 grudnia , gdy będą pewni że jej stan się
ustabilizuje. Nie uszło uwadze lekarzy
że dziewczyna straciła wiele krwi w ostatnim semestrze szkolnym. Nie dociekali dlaczego. Sami się dość
szybko domyślili.
Jednak ona ciągle
myślała o śnie. A raczej , wspomnieniu który się tam właśnie ukazał… jej
pierwszy pocałunek z Zabinim. Co to mogło oznaczać? Przecież on wolał Tracey. ..
~*~
-Dzień dobry.- do
Sali gdzie leżała Diana wszedł wysoki
brunet w lekarskim kitlu. Zdziwiła się , bo nie znała go a była pewna że jej
lekarzem był Tobias , w końcu pocięła się tuż przed Mrocznym Znakiem a ten fakt trzeba było jak najbardziej zataić-
O , Diano widzę że się obudziłaś…
-Kim pan jest?-
zapytała od razu. Musiała wiedzieć.
-Moim kuzynem.-
usłyszała głos przy drzwiach. Spojrzała w tamtym kierunku i gdy poznała Larsa ,
uśmiechnęła się szeroko. Wyciągnęła rękę , do gry dając mu o zrozumienia by ją
przytulił. Lars widząc ten gest , również się uśmiechnął po czym wypełnił jej
niemą prośbę.-Lepiej ci już?
-Tak.- pokiwała
głową.- O wiele. – następnie odwróciła głowę w kierunku magomedyka.- Miło mi
pana poznać , nazywam się Diana Malfoy.
-Gerd Fuss.- odparł z
uśmiechem- mi też miło.
Diana pokiwała głową.
Jej rodzice rozmawiali właśnie z Tobiasem o stanie Diany a ciotka Dara wróciła
do domu aby poinformować o wszystkim Bellę.
Draco usnął a Dafne siedziała po turecku na sąsiednim , pustym łóżku ,
sama powstrzymując powieki przed zamknięciem się i pogrążeniu w słodkim ,
długim śnie. Astoria natomiast znajdowała się w bufecie szpitalnym.
-Kiedy będę mogła
wyjść?- zapytała blondynka.
-Na pewno nie dziś.-
odparł Gerd , a widząc smutną minę Diany dodał szybko- W święta dzieją się
różne cuda, ale na pewno nie to. Myślę że wypuścimy cię w sylwestra.
Poczuła ulgę. Już się
bała ze spędzi tam całe ferie! Na szczęście nie , Dafne na pewno urządzi
imprezę w sylwestra więc jakoś wykorzysta ostatnie dwa dni do powrotu do
szkoły.
~*~
Leżała na lewym boku
, twarzą do okna. Koło jej głowy świeciła się niewielka , stara lampka
szpitalna która dawała zbyt słabe światło by Diana mogła czytać. Normalnie o
tej porze spała , ale tego dnia nie mogła. W końcu dwa całe dni , nie robiła
nic innego! Więc patrzyła się w
gwieździste niebo i powoli spadające płatki śniegu , które padając na szybę ,
momentalnie topniały.
Ignorowała dźwięki
wydobywające się z radia , jednak kategorycznie zabroniła magomedykom go
wyłączać. Były kolędy , których niestety nie mogła śpiewać wraz z rodziną w
domu. Może to skoczna melodia ‘Dzisiaj
Betlejem’? Nie… z kolędami miała
masę dobrych wspomnień. Chociażby jedno
z tych miłych z matką. Było ich tak mało… Diana pamiętała gdy w swoje szóste
święta Bożonarodzeniowe , siedziała niezadowolona na parapecie okna. W tedy
podeszła do niej matka i ją przytuliła zaczynając śpiewać właśnie ta kolędę.
Następnie na prośbę córki zaśpiewała jej również ‘Cichą noc’ oraz ‘Pójdźmy
wszyscy do stajenki’. Jej relację z matką zawsze były skomplikowane… ani
dobre jak z Draconem , ani tak surowe jak z Lucjuszem , jednak nie mijały się
jak nieznajome jak z Bellatriks…
Nagle uchyliły się
drzwi i d pomieszczenia wszedł zapewne Gerd , Tobias lub jakaś pielęgniarka.
Diana , ani nie drgnęła mając nadzieję że (ktokolwiek to był) odejdzie uznając
że dziewczyna śpi. Tak też się stało.
Z niewiadomych
powodów , nagle w mózgu Diany pojawiła się seria złych wspomnień. Święta ’91
roku , wymagające słowa ojca , bijącego ja Richarda , nieliczne kłótnie z Dafne
i Draconem , okres gdy bolała ją nieobecność Notta , chwilę gdy umarł jej stary
kot , wieść o śmierci dziadka , nękające ją bóle oraz chwilę gdy Blaise całował
Tracey Davis… i w końcu pocięcie się
żyletką. Podniosła się lekko i spojrzała na lewą rękę. Było sześć niewielkich
blizn a pierwsza i największa ukrywała się pod bandażem. Musiała być naprawdę w
złym stanie , ponieważ mimo grubej warstwy bandażu nadal było widać dość grubą linię krwi ,
przebiegającą około cztery centymetry. Przypomniała sobie moment gdy wzięła
żyletkę z maszynki (czego skutkiem było kilka małych blizn na opuszkach palców)
i powoli wbiła ją w skórę. Robiła to tak świadomie , że aż sama była tym
zdziwiona. Nie był to akt zdesperowania , nieświadomy ruch podczas dawki bólu i
płaczu. Chwiała się zabić , umrzeć , odjąć bliskim balastu którym mogli być
szantażowani. W końcu pożegnała się z bratem i przyjaciółką wymówiła ostatnie
prośby. Była gotowa na samobójczą śmierć , jednak uratowano ją.
Pytanie tylko…
powinna im dziękować czy się na nich złościć?
Ale w tej samej
chwili przypomniała sobie pocałunek z Blaise’m , wspólne babskie wieczory z
Dafne oraz Astorią , imprezy z znajomymi
, poznanie Larsa oraz granie pokera podczas domowych wieczorów z
Draconem.
Uśmiechnęła się , wiedząc że jest zdolna by wyczarować
patronusa.
~*~
Był 28 grudnia. Diana
nadal była w szpitalu wraz z nią był tylko Lars i Dafne , ponieważ reszta
rodziny zmęczona wróciła do domu (zresztą na usilne prośby blondynki). Była
pora kolacyjna , obie dziewczyny jadły sałatkę , leżąc na łóżkach. Dafne
zastanawiała się kogo zaprosić na
sylwestra. Może zrobić przyjacielskie piżama party z pokerem i dobrą dawka
muzyki czy imprezę na cały dom? Diana była stanowczo za pierwszą tezą , wiedząc
że jeśli bóle się powtórzą w większym gronie pojawia się jeszcze gorsze plotki.
Myślała w co się ubrać. Lars natomiast
opierał się o ścianę siedząc na podłodze i wpatrując się w sufit.
-Lars…- odezwała się
w pewnej chwili Dafne- A cooo robisz?
Diana wyprostowała
się i przeżuwając pomidora spojrzała na przyjaciółkę a potem Niemca ,
wyczekując odpowiedzi.
-Nic.- odpowiedział
monotonnym głosem chłopak. Dziewczęta wymieniły się spojrzeniami.
-Lars…- Diana
ponownie spojrzała na kolegę- A o czym myślisz?
-Nic.- powtórzył po
krótkiej chwili.
-Chyba niczym.- poprawiła go automatycznie
Diana. Lars leniwie przeniósł wzrok na blondynkę a potem ponownie utkwił go w
suficie tym razem nic nie mówiąc.
-Ale jak można robić nic?- zapytała Dafne z poirytowaniem
siadając na łóżku po turecku i dokładając surówkę na bok.
-Nie wiem.- odparła
Diana- Przecież to głupie.
-Ale on mówi że robi nic- zauważyła Dafne , zaczynając to
rozkminiać na głos- Czyli że cos robi. Ale nic. Wiecie co? To nie ma sensu.
-Dokładnie. Jak
można…- potaknęła Diana , spoglądając na Larsa , jednak ten całkowici je
ignorował nadal patrząc na biały i nudny sufit.- Ej , Dafne… on żyje? Paczaj ,
nie rusza ani nic...
-Chyba oddycha… Lars…
Ej!- uderzyła go w ramie jednak chłopak nadal nie reagował.- Ty… On nie żyje.
- Nie no , przecież
oddycha. Lars! Pobudka! Dafne , weź go jeszcze raz szturchnij i sprawdź czy
żyje.
-Dlaczego ja?-
zapytała zaskoczona brunetka , zanim zrozumiała ze to pytanie było niewłaściwe.
Wypełniła prośbę przyjaciółki. -A to mały gejuch.- powiedziała w końcu.
-Co?- Lars obudził
się tak nagle , że Diana aż odskoczyła w tył.
-Żyjesz?- zapytała
Dafne. Lars zmarszczył brwi.
-Bo się nie ruszasz ,
nie gadasz ani nic.- wytłumaczyła mu Diana. On od razu wszystko zrozumiał i
westchnął ciężko.
-Jesteście
dziewczynami. Nie zrozumiecie tego. – jednak widząc wysoko uniesione brwi
dziewcząt , postanowił spróbować im to wytłumaczyć.- Każdy facet ma potrzebę ,
żeby tak posiedzieć i robić nic.
Diana przypomniała
sobie że raz na parę dni , Draco też zamykał się u siebie w pokoju i ponoć
leżał. Ale była pewna że chłopak słucha muzyki albo cokolwiek innego. Ale w
Sali nie szło radio. Lars ewidentnie nic nie robił.
-Mózg faceta…-
kontynuował Lars- Składa się z masy pudełek , które broń Boże się nie stykają.
Każde pudełko jest od osobnej sprawy. Osobno pieniądze , osobno miotła , osobno
rodzina. Rozumiecie?
-Nie.- odpowiedziały
równocześnie.
-Ale zaraz.- Diana
wysoko uniosła palec wskazujący przełykając jedzenie- Ja coś rozumiem…
-Serio?
-No. W połowie.
Jednej czwartej a właściwie to nie ale mam pytanie: w jakim pudełku jesteś gdy
robisz nic?
Lars pokiwał głową.
-W pudełku nicości.-
odpowiedział.- Nic tam nie ma. Pusto. Zero.
Dziewczyny pokiwały
głowami myśląc o tym co im powiedział.
-Ty , to chcę coś
takiego!- zawołał Dafne. Chłopak schował twarz w dłoniach załamany.
-A ja nie…- uznała
Diana- To bezużyteczne. Chce wejść do twojego pudełka nicości – spojrzała na
Larsa- Będzie śmie…
-NIE!- zawołał od
razu chłopak- Nie!
-Dlaczego?
-Bo już w tedy tam
będzie COŚ!- wyjaśnił ze strachem. To było jego pudełko nicości- Jakby jakaś
dziewczyna tam weszła to do razu by zaczęła pieprzyć że ‘może by obraz powiesić
‘ albo ‘ stolik dac z kwiatkami’! Właśnie dlatego kobiety nie maja pudełka
nicości! Wy wiecznie o czymś myślicie! Rozumiecie?
-Nie.- odparły
ponownie.
-No właśnie.- Lars
pokiwał głową- Bo wasze mózgi są składają się z masy kabelków i one wszystkie
są ze sobą połączone. Gdy facet chce kupić miotłę to ja kupuję a kobieta łazi i
marudzi ciągle tu że pieniędzy nie ma , tu co innego.
-My też umiemy robić
nic.- uznała dumnie Dafne.- Diana , pokażemy mu.
-Spoko.
Obie dziewczyny
wyprostowały się i zaczęły patrzeć na ściany. Dwie sekundy , trzy , cztery…
-Bumcziki...- zaczęła
nucić Dafne.
-Cicho geju!-
zawołała Diana , rzucając w przyjaciółkę jaśkiem- Ja tu myślę o niczym!
Lars patrzył tępo na
dziewczyny. Właśnie dlatego nie miał partnerki.
-Diana…- wymamrotał-
Ty nie myśl. W pudełku nicości się nie myśli.
-Lolololololu.-
odparła blondynka. Obie z Dafne od razu pochwyciły temat bezsensownej mowy. W
końcu zdenerwowany Lars wstał i spojrzał na nie jak na skończone idiotki.
-Jak Draco , Blaise i
Nott z wami wytrzymują!?- zapytał.
-No cóż. Draco to mój
brat więc jest na nas skazany. A Nott jest całe życie w pudełku nicości.
-Dobra , ja idę coś
zjeść. – mruknął i wyszedł. Dziewczyny natomiast wy buchnęły śmiechem. Było
zupełnie jak dawniej. Dawniej tak znęcały się nad Nottem…
-Czemu nie możemy tak
zawsze? – spytała Dafne gdy się już lekko uspokoiła.
-Jak?
-No wiesz. Od
sierpnia nie widzę ciebie mówiącą do mnie ‘geju’.- uznała.
-Ojććć..- machnęła
ręka- Każdy ma czasem fazy.
~*~
-Diana… - wyszeptał
Draco , gdy byli sami w Sali- mogę ci zadać pytanie?
Dziewczyna spojrzała
na niego , znad kubka z gorącą czekoladą. Wiedziała o co zapyta ale nie
wymyśliła jeszcze kłamstw aby pominąć się okrutną prawdą.
-Mam dar
przekonywania.- wyszeptała , wiedząc że pytaniem będzie „jak wynegocjowała
kolejny semestr , jako czas na zadanie?”.
-Ale…
-Dobry wieczór.-
przywitał się Gerd , wchodząc do Sali- Draco , proszę cię wyjdź.
-Coś nie tak?- zapytał
od razu Draco.
-Nie.- uspokoił go Gerd - Po porostu chcę porozmawiać z twoją siostrą.
Chłopak wyglądał na zaskoczonego jednak nic nie powiedział , tylko wyszedł. Diana wyprostowała się , czekając na rozmowę.
~*~
Aaa i zapomniałabym ! Szukam kogoś kto zrobiłby dla mnie szablon. Jak coś to pisać:)
A do rozmowy dziewczyn z Larsem o robieniu Nic zainspirowało mnie to -> http://www.youtube.com/watch?v=aZBhyPiyeOs
Awwww, Twoja mordka <3 Ale co do rozdziału, to powiem tyle : CO TA DIANA ZE SOBĄ ZROBIŁA?! ;o jezu, mam nadzieje że już więcej tego nie zrobi, a Draco w końcu ruszy coś z tym zadaniem. Co do reszty to fajnie, fajnie. LARS <3
OdpowiedzUsuńSzczerze? Też mam nadzieje że już nigdy tego nie zrobi ;o specjalnie szłam do biologicy i się pytałam jak ludzie reagują na transfuzję krwi i powiedziała że dobrze , więc dodałam nieco wesołych sytuacji.
UsuńI też uwielbiam Larsa!
Świetny rozdział <3 Jak zwykle piękny i babo nie gadaj, że niby nie umiesz pisać, bo umiesz i to o niebo lepiej ode mnie ! No weź, moje HP miało chyba z 5 czytelników ;q
OdpowiedzUsuńPS. Jesteś za ładna, oddaj urodę !
Hhaha :D skromna ja ;3
UsuńDzięki misiek ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjejku, kocham twój blog, pisz więcej, myśle że masz mało komentarzów bo nie można z anonima ;o
OdpowiedzUsuńMAsz ogromny talent :*
dziękuję ;*
Usuń