piątek, 6 września 2013

Rozdział 12


,,Gdyby ten straszny cios
                                       Mógł przeciąć wszelkie dalsze następstwa
                                    Gdyby ten czyn mógł być
                                       Sam w sobie wszystkim i końcem wszystkiego''
~Makbet

-Myślisz że przeżyje?-spytała cicho Dafne , stojąc przy łóżku Diany. Blondynka była blada i nieprzytomna od dziesięciu godzin. Z ręki gdzie były cięcia wydobywała się rurka , przez którą była transportowana krew z ręki Dracona. Dianie groziło wykrwawienie , a jedynie Draco miał tą samą grupę krwi.
-Tak…- wymamrotał chłopak- Tak powiedział twój brat.
-Ale…- zaczęła , sama do końca nie wiedząc jak swoje myśli przybrać w słowa- ona wygląda tak… tak martwo. Jakby już była martwa.
-Nie kracz!- zawołał od razu.- Ona przeżyje. Po sylwestrze wróci do szkoły cała i zdrowa.
Dafne czując bezradność , odgarnęła włosy do tyłu. Bała się.
-Tak się o nią boję.- wyszeptała.-Myślisz że dlaczego się pocięła? Na pewno nie zrobiła tego przypadkiem…
-Pożegnała się. –Draco zmarszczył brwi- Ona to robiła świadomie… nie wiem dlaczego.
Dafne wzięła oddech. Domyślała się co się mogło stać
~*~
-To twoja dziewczyna?- zapytał dziewiętnastoletni  Gerd Fuss , przeglądając karty medyczne Diany Malfoy. Byli w szpitalu świętego Munga a Gerd był jednym z dwóch lekarzy zajmujących się Dianą. Drugim był Tobias Greengrass , starszy brat Dafne i Astorii. Oboje wiedzieli o tym że Diana była śmierciożercą wiec tylko oni mogli się zająć mocno pociętą ręką dziewczyny. Cięcia były na lewej ręce tuż przed Mrocznym Znakiem , więc nikt inny prócz , rodziny najbliższych przyjaciół i owych dwóch lekarzy nie miał dostępu do Sali na której leżała młoda ślizgonka.
Gerd był wysoki , przystojny i umięśniony. Wyglądał na starszego niż był.
-Nie.- odpowiedział Lars , siedząc na skraju biurka- Przyjaciółka.
-Wybacz , ale nie mogę ci pomóc.- odparł Gerd , siadając i  wypełniając jedną metrykę.- Ona na pewno ma grupę krwi A+?
-Tak. – pokiwał głową Lars.- I czemu nie chcesz pomóc , własnemu kuzynowi?
-Tu nie chodzi o to że jesteś moim kuzynem , tylko o zasady. Pracuje w tym szpitalu od niedawna i nie mogę lekceważyć warunków pracy , nie rozumiesz? Wywalą mnie na zbity pysk…
-Przecież sam mówiłeś że chcesz odejść bo to nie jest miejsce dla ciebie!
-Co tobie tak zależy na tej panience?- zdziwił się Gerd. Lars zawsze był bardzo spokojny ale dla owej panny Malfoy zrobił awanturę na cały szpital , tylko dlatego bo pielęgniarka nie chciała go wpuścić na odział.
-Jakbyś ją poznał , to też by ci na niej zależało.- wyszeptał po krótkiej chwili.- Ona jest taka mądra…
-Podoba ci się?
-NIE!- zawołał- To przyjaciółka i nikt więcej. Lepiej ty sobie jakieś panny poszukaj bo jesteś ode mnie dwa lata starszy.
-O mnie się nie martw.- mruknął Gerd wstając.- Słuchaj , ja teraz do niej idę , jak chcesz to chodź ze mną.
Do pomieszczenia wszedł trzeci mężczyzna. Nie był tak wysoki jak Gerd , jednak tak samo umięśniony. Jak dla kontrastu dla form ciała  – tuż za nim weszła drobna i niewysoka brunetka. Tobias i Astoria Greengransowie.
-Diana się obudziła.- odezwał się Tobias , ale nie zdążył dokończyć bo Lars wszedł mu w słowo.
-Wszystko z nią dobrze?
-Tak. Gerd idź do niej , Astoria chcę ze mną porozmawiać…
-Jasne.- Gerd wstał i zabrał  metrykę i wyszedł pomieszczenia a za nim z niezadowoloną miną , podreptał Lars. 
Astoria patrzyła na brata gdy ten , usiadł za drugim biurkiem i czekała na jego kiwniecie głową. Gdy to zrobił , usiadła sobie na krześle przed biurkiem.
-Mam dla ciebie prezent.- powiedział Tobias otwierając szufladę. Wyciągnął z niej średniej wielkości , skórzaną teczkę przypominającą neseser. Podał go siostrze z uśmiechem. -Wesołych świąt. Wybacz że tak późno ale lepiej teraz niż wcale , prawda?
Dziewczyna uniosła brwi i z zaskoczeniem wpatrywała się  w teczkę. Prezent i życzenie świąteczne 26 grudnia? Kiepski pomysł , biorąc pod uwagę że pracowała w szpitalu jako wolontariuszka i w każdej chwili brat mógł jej dać prezent , tym bardziej że Dafne dostała o wiele wcześniej zestaw francuskich kosmetyków  ‘ J’aime Belle’ a Astoria dała Tobiasowi prezent w Wigilię. Jednak ze względu na kulturę osobistą , nie mówiła swoich roszczeń tylko wzięła teczkę do rąk.
-Dziękuje.- mruknęła otwierając i unosząc jeszcze wyżej brwi ze zdziwienia. Nie dostała perfum , markowych ubrań czy biżuterii jak od reszty rodziny. Tylko… zestaw magomedyczny! Słuchawki , nowe odludki i trucizny. No i oczywiście książkę ‘ Cudowny świat magomedyki’ Raisy Medlejowej , rosyjskiej wielkiej uczonej , najlepszej absolwentki Durmstrangu ostatniej dekady. –Dziękuję…- powtórzyła , a jej usta wykrzywiły się w uśmiech.
-Nie ma za co.- odpowiedział- A zobacz pierwszą stronę książki.
Astoria otworzyła ją i koło wydawnictwa , zobaczyła własnoręczny podpis Medlejowej.
Dla Astorii Greengrass – autorki najlepszej pracy o zwalczaniu Smoczej Ospy oraz o sposobach jej leczenia.
Z wyrazami szacunku , wielbicielka Twojego talentu- Raisa Medlejowa.
-Na Boga.- wyszeptała Astoria , zasłaniając sobie  usta dłoniom- Ale… skąd ona… ty?
-Mówiłem ci że to świetna praca.- przypomniał jej Tobias- A skoro zaimponowałaś komuś takiemu jak Raisa Melejowa , to chyba nie zaprzeczysz? Chyba wiesz , że dostałaś pierwszy egzemplarz tej książki…
-Dziękuje ci.- powtórzyła , odkładając prezent. Nie po to tam przyszła- Ale mam sprawę. Chyba… chyba wiem dlaczego Diana ma problemy z rozchodzącą się krwią.
-A mianowicie?
-Ona zazwyczaj chodzi w obcisłych , długich rękawach aż do nadgarstków. A przynajmniej zawsze ma rękaw na lewej ręce żeby zasłonić mroczny znak i myślę że to może hamować dopływ krwi , do mózgu. Ona jest ostatnio strasznie roztargniona i w ogóle…
-Masz rację. –przerwał jej Tobias- Diana ma problemy z krwią i myślę że to że ostatnio krew , tak mocno wręcz wylała się z jej ciała właśnie o tym świadczy. Ale z drugiej strony , ona ma niewiele krwi , musi uważać. Zaopiekuj się nią , dobrze?
-Dobrze.- Astoria pokiwała głową.- Mogę wyjść?
Tobias zmierzył siostrę wzrokiem. Była bardzo inteligenta , nawet zbyt jak na swoje lata. Dafne w jej wieku miała nieustające fazy i głupawki a Astoria już mając czternaście lat stała się poważna i odpowiedzialna.
-Idź.- powiedział w końcu.
~*~
Miała na sobie piękną suknię i wysokie białe obcasy. Włosy zaplenione w eleganckiego koka z kilkoma kosmykami loków. Z dala można było usłyszeć Fatalne Jędze śpiewające jeden ze swoich najsłynniejszych kawałków. Jednak ani Diana ani Blaise nie bawili się w Wielkiej Sali z resztą znajomych.
Byli na pustym korytarzu , koło starej zbroi. Diana opierała się o ścianę a Blaise pochylał się nad nią.
Całowali się , w tedy po raz pierwszy i dopiero w tedy Diana się w nim zakochała. To był ten moment. Najlepszy w jej życiu.
Stali tak i lizali się już dość długo. Było świetne , pięknie , idealnie…
-Zostaw moją siostrę!- usłyszeli koło siebie głos Dracona. Oderwali się i spojrzeli zaskoczeni na blondyna jednak ten już , w tedy uderzył Zabiniego z całej siły w nos.
~*~
Gdy się obudziła , okazało się była przy niej Dafne , Astoria , Draco , ciotka Dara oraz rodzice. Tak , ojciec również stał przy jej łóżku i niczym nie przypominał wraka człowieka jakim był na końcu sierpnia gdy odwiedzili go w Azkabanie. Wręcz przeciwnie- jego długie , blond włosy były rozczesane i wyglądał świetnie… matka się nim zaopiekowała.
Okazało się że miał w zamiarze odwiedzić ją również Blaise Zabini , jednak Astoria opowiedziała starszej siostrze to co zobaczyła podczas imprezy- to jak Blaise całował się z Tracey Davis i zaraz po tym , jak Diana to zobaczyła , dostała ataku bólu. Dafne dostała szału , znając słabość przyjaciółki to Zabiniego i gdy ten przyszedł z bukietem róż , dostał nim po twarzy tak głośno by usłyszało całe piętro. Nott nie mógł się pojawić ze względu na wyjazd do Irlandii , do rodziny jednak nawet Hermiona Granger pojawiła się w szpitalu na dwie godziny by pocieszyć Dracona. Richarda , na szczęście nie chciał wpuścić magomedyk , niestety to samo spotkało Larsa.
Okazało się że Diana obudziła się 26 grudnia , była nieprzytomna niemal całe święta , co było dla niej wielkim żalem. Bardzo lubiła Boże Narodzenie , mimo nieprzyjemnych wspomnień , uwielbiała gdy w swoich pokojach wraz z Draconem wyręczali , najpierw Zgredka a następnie Migotkę w ubieraniu choinki. Diana była osobą mocno wierzącą i zawsze korzystała z powrotu do domu by się wyspowiadać. Uważała że w Hogwarcie hamowano ich wiarę w Boga przez niewybudowanie w okolicy żadnego kościoła , lub chociażby kapliczki. A w tedy? Lekarz powiedział że wyjdzie dopiero rano 31 grudnia , gdy będą pewni że jej stan się ustabilizuje.  Nie uszło uwadze lekarzy że dziewczyna straciła wiele krwi w ostatnim semestrze  szkolnym. Nie dociekali  dlaczego. Sami się dość szybko domyślili.
Jednak ona ciągle myślała o śnie. A raczej , wspomnieniu który się tam właśnie ukazał… jej pierwszy pocałunek z Zabinim. Co to mogło oznaczać? Przecież on wolał Tracey. ..
~*~
-Dzień dobry.- do Sali gdzie leżała Diana  wszedł wysoki brunet w lekarskim kitlu. Zdziwiła się , bo nie znała go a była pewna że jej lekarzem był Tobias , w końcu pocięła się tuż przed Mrocznym Znakiem a  ten fakt trzeba było jak najbardziej zataić- O , Diano widzę że się obudziłaś…
-Kim pan jest?- zapytała od razu. Musiała wiedzieć.
-Moim kuzynem.- usłyszała głos przy drzwiach. Spojrzała w tamtym kierunku i gdy poznała Larsa , uśmiechnęła się szeroko. Wyciągnęła rękę , do gry dając mu o zrozumienia by ją przytulił. Lars widząc ten gest , również się uśmiechnął po czym wypełnił jej niemą prośbę.-Lepiej ci już?
-Tak.- pokiwała głową.- O wiele. – następnie odwróciła głowę w kierunku magomedyka.- Miło mi pana poznać , nazywam się Diana Malfoy.
-Gerd Fuss.- odparł z uśmiechem-  mi też miło.
Diana pokiwała głową. Jej rodzice rozmawiali właśnie z Tobiasem o stanie Diany a ciotka Dara wróciła do domu aby poinformować o wszystkim Bellę.  Draco usnął a Dafne siedziała po turecku na sąsiednim , pustym łóżku , sama powstrzymując powieki przed zamknięciem się i pogrążeniu w słodkim , długim śnie. Astoria natomiast znajdowała się w bufecie szpitalnym.
-Kiedy będę mogła wyjść?- zapytała blondynka.
-Na pewno nie dziś.- odparł Gerd , a widząc smutną minę Diany dodał szybko- W święta dzieją się różne cuda, ale na pewno nie to. Myślę że wypuścimy cię w sylwestra.
Poczuła ulgę. Już się bała ze spędzi tam całe ferie! Na szczęście nie , Dafne na pewno urządzi imprezę w sylwestra więc jakoś wykorzysta ostatnie dwa dni do powrotu do szkoły.
~*~
Leżała na lewym boku , twarzą do okna. Koło jej głowy świeciła się niewielka , stara lampka szpitalna która dawała zbyt słabe światło by Diana mogła czytać. Normalnie o tej porze spała , ale tego dnia nie mogła. W końcu dwa całe dni , nie robiła nic innego!  Więc patrzyła się w gwieździste niebo i powoli spadające płatki śniegu , które padając na szybę , momentalnie topniały.
Ignorowała dźwięki wydobywające się z radia , jednak kategorycznie zabroniła magomedykom go wyłączać. Były kolędy , których niestety nie mogła śpiewać wraz z rodziną w domu. Może to skoczna melodia ‘Dzisiaj Betlejem’? Nie…  z kolędami miała masę dobrych wspomnień.  Chociażby jedno z tych miłych z matką. Było ich tak mało… Diana pamiętała gdy w swoje szóste święta Bożonarodzeniowe , siedziała niezadowolona na parapecie okna. W tedy podeszła do niej matka i ją przytuliła zaczynając śpiewać właśnie ta kolędę. Następnie na prośbę córki zaśpiewała jej również ‘Cichą noc’ oraz ‘Pójdźmy wszyscy do stajenki’. Jej relację z matką zawsze były skomplikowane… ani dobre jak z Draconem , ani tak surowe jak z Lucjuszem , jednak nie mijały się jak nieznajome jak z Bellatriks…
Nagle uchyliły się drzwi i d pomieszczenia wszedł zapewne Gerd , Tobias lub jakaś pielęgniarka. Diana , ani nie drgnęła mając nadzieję że (ktokolwiek to był) odejdzie uznając że dziewczyna śpi. Tak też się stało.
Z niewiadomych powodów , nagle w mózgu Diany pojawiła się seria złych wspomnień. Święta ’91 roku , wymagające słowa ojca , bijącego ja Richarda , nieliczne kłótnie z Dafne i Draconem , okres gdy bolała ją nieobecność Notta , chwilę gdy umarł jej stary kot , wieść o śmierci dziadka , nękające ją bóle oraz chwilę gdy Blaise całował Tracey Davis…  i w końcu pocięcie się żyletką. Podniosła się lekko i spojrzała na lewą rękę. Było sześć niewielkich blizn a pierwsza i największa ukrywała się pod bandażem. Musiała być naprawdę w złym stanie , ponieważ mimo grubej warstwy bandażu  nadal było widać dość grubą linię krwi , przebiegającą około cztery centymetry. Przypomniała sobie moment gdy wzięła żyletkę z maszynki (czego skutkiem było kilka małych blizn na opuszkach palców) i powoli wbiła ją w skórę. Robiła to tak świadomie , że aż sama była tym zdziwiona. Nie był to akt zdesperowania , nieświadomy ruch podczas dawki bólu i płaczu. Chwiała się zabić , umrzeć , odjąć bliskim balastu którym mogli być szantażowani. W końcu pożegnała się z bratem i przyjaciółką wymówiła ostatnie prośby. Była gotowa na samobójczą śmierć , jednak uratowano ją.
Pytanie tylko… powinna im dziękować czy się na nich złościć?
Ale w tej samej chwili przypomniała sobie pocałunek z Blaise’m , wspólne babskie wieczory z Dafne oraz Astorią , imprezy z znajomymi  , poznanie Larsa oraz granie pokera podczas domowych wieczorów z Draconem.
Uśmiechnęła się  , wiedząc że jest zdolna by wyczarować patronusa.
~*~
Był 28 grudnia. Diana nadal była w szpitalu wraz z nią był tylko Lars i Dafne , ponieważ reszta rodziny zmęczona wróciła do domu (zresztą na usilne prośby blondynki). Była pora kolacyjna , obie dziewczyny jadły sałatkę , leżąc na łóżkach. Dafne zastanawiała się  kogo zaprosić na sylwestra. Może zrobić przyjacielskie piżama party z pokerem i dobrą dawka muzyki czy imprezę na cały dom? Diana była stanowczo za pierwszą tezą , wiedząc że jeśli bóle się powtórzą w większym gronie pojawia się jeszcze gorsze plotki. Myślała w co się ubrać.  Lars natomiast opierał się o ścianę siedząc na podłodze i wpatrując się w sufit. 
-Lars…- odezwała się w pewnej chwili Dafne- A cooo robisz?
Diana wyprostowała się i przeżuwając pomidora spojrzała na przyjaciółkę a potem Niemca , wyczekując odpowiedzi.
-Nic.- odpowiedział monotonnym głosem chłopak. Dziewczęta wymieniły się spojrzeniami.
-Lars…- Diana ponownie spojrzała na kolegę- A o czym myślisz?
-Nic.- powtórzył po krótkiej chwili.
-Chyba niczym.- poprawiła go automatycznie Diana. Lars leniwie przeniósł wzrok na blondynkę a potem ponownie utkwił go w suficie tym razem nic nie mówiąc.
-Ale jak można robić nic?- zapytała Dafne z poirytowaniem siadając na łóżku po turecku i dokładając surówkę na bok.
-Nie wiem.- odparła Diana- Przecież to głupie.
-Ale on mówi że robi nic- zauważyła Dafne , zaczynając to rozkminiać na głos- Czyli że cos robi. Ale nic. Wiecie co? To nie ma sensu.
-Dokładnie. Jak można…- potaknęła Diana , spoglądając na Larsa , jednak ten całkowici je ignorował nadal patrząc na biały i nudny sufit.- Ej , Dafne… on żyje? Paczaj , nie rusza ani nic...
-Chyba oddycha… Lars… Ej!- uderzyła go w ramie jednak chłopak nadal nie reagował.- Ty… On nie żyje.
- Nie no , przecież oddycha. Lars! Pobudka! Dafne , weź go jeszcze raz szturchnij i sprawdź czy żyje.
-Dlaczego ja?- zapytała zaskoczona brunetka , zanim zrozumiała ze to pytanie było niewłaściwe. Wypełniła prośbę przyjaciółki. -A to mały gejuch.- powiedziała w końcu.
-Co?- Lars obudził się tak nagle , że Diana aż odskoczyła w tył.
-Żyjesz?- zapytała Dafne. Lars zmarszczył brwi.
-Bo się nie ruszasz , nie gadasz ani nic.- wytłumaczyła mu Diana. On od razu wszystko zrozumiał i westchnął ciężko.
-Jesteście dziewczynami. Nie zrozumiecie tego. – jednak widząc wysoko uniesione brwi dziewcząt , postanowił spróbować im to wytłumaczyć.- Każdy facet ma potrzebę , żeby tak posiedzieć i robić nic.
Diana przypomniała sobie że raz na parę dni , Draco też zamykał się u siebie w pokoju i ponoć leżał. Ale była pewna że chłopak słucha muzyki albo cokolwiek innego. Ale w Sali nie szło radio. Lars ewidentnie nic nie robił.
-Mózg faceta…- kontynuował Lars- Składa się z masy pudełek , które broń Boże się nie stykają. Każde pudełko jest od osobnej sprawy. Osobno pieniądze , osobno miotła , osobno rodzina. Rozumiecie?
-Nie.- odpowiedziały równocześnie.
-Ale zaraz.- Diana wysoko uniosła palec wskazujący przełykając jedzenie- Ja coś rozumiem…
-Serio?
-No. W połowie. Jednej czwartej a właściwie to nie ale mam pytanie: w jakim pudełku jesteś gdy robisz nic?
Lars pokiwał głową.
-W pudełku nicości.- odpowiedział.- Nic tam nie ma. Pusto. Zero.
Dziewczyny pokiwały głowami myśląc o tym co im powiedział.
-Ty , to chcę coś takiego!- zawołał Dafne. Chłopak schował twarz w dłoniach załamany.
-A ja nie…- uznała Diana- To bezużyteczne. Chce wejść do twojego pudełka nicości – spojrzała na Larsa- Będzie śmie…
-NIE!- zawołał od razu chłopak- Nie!
-Dlaczego?
-Bo już w tedy tam będzie COŚ!- wyjaśnił ze strachem. To było jego pudełko nicości- Jakby jakaś dziewczyna tam weszła to do razu by zaczęła pieprzyć że ‘może by obraz powiesić ‘ albo ‘ stolik dac z kwiatkami’! Właśnie dlatego kobiety nie maja pudełka nicości! Wy wiecznie o czymś myślicie! Rozumiecie?
-Nie.- odparły ponownie.
-No właśnie.- Lars pokiwał głową- Bo wasze mózgi są składają się z masy kabelków i one wszystkie są ze sobą połączone. Gdy facet chce kupić miotłę to ja kupuję a kobieta łazi i marudzi ciągle tu że pieniędzy nie ma , tu co innego.
-My też umiemy robić nic.- uznała dumnie Dafne.- Diana , pokażemy mu.
-Spoko.
Obie dziewczyny wyprostowały się i zaczęły patrzeć na ściany. Dwie sekundy , trzy , cztery…
-Bumcziki...- zaczęła nucić Dafne.
-Cicho geju!- zawołała Diana , rzucając w przyjaciółkę jaśkiem- Ja tu myślę o niczym!
Lars patrzył tępo na dziewczyny. Właśnie dlatego nie miał partnerki.
-Diana…- wymamrotał- Ty nie myśl. W pudełku nicości się nie myśli.
-Lolololololu.- odparła blondynka. Obie z Dafne od razu pochwyciły temat bezsensownej mowy. W końcu zdenerwowany Lars wstał i spojrzał na nie jak na skończone idiotki.
-Jak Draco , Blaise i Nott z wami wytrzymują!?- zapytał.
-No cóż. Draco to mój brat więc jest na nas skazany. A Nott jest całe życie w pudełku nicości.
-Dobra , ja idę coś zjeść. – mruknął i wyszedł. Dziewczyny natomiast wy buchnęły śmiechem. Było zupełnie jak dawniej. Dawniej tak znęcały się nad Nottem…
-Czemu nie możemy tak zawsze? – spytała Dafne gdy się już lekko uspokoiła.
-Jak?
-No wiesz. Od sierpnia nie widzę ciebie mówiącą do mnie ‘geju’.- uznała.
-Ojććć..- machnęła ręka- Każdy ma czasem fazy.
~*~
-Diana… - wyszeptał Draco , gdy byli sami w Sali- mogę ci zadać pytanie?
Dziewczyna spojrzała na niego , znad kubka z gorącą czekoladą. Wiedziała o co zapyta ale nie wymyśliła jeszcze kłamstw aby pominąć się okrutną prawdą.
-Mam dar przekonywania.- wyszeptała , wiedząc że pytaniem będzie „jak wynegocjowała kolejny semestr , jako czas na zadanie?”.
-Ale…
-Dobry wieczór.- przywitał się Gerd , wchodząc do Sali- Draco , proszę cię wyjdź.

-Coś nie tak?- zapytał od razu Draco.
-Nie.- uspokoił go Gerd - Po porostu chcę porozmawiać z twoją   siostrą.
Chłopak wyglądał na zaskoczonego jednak nic nie powiedział , tylko wyszedł. Diana wyprostowała się  , czekając na rozmowę.
~*~

Aaa i zapomniałabym ! Szukam kogoś kto zrobiłby dla mnie szablon. Jak coś to pisać:)
A do rozmowy dziewczyn z Larsem o robieniu Nic zainspirowało mnie to -> http://www.youtube.com/watch?v=aZBhyPiyeOs

7 komentarzy:

  1. Awwww, Twoja mordka <3 Ale co do rozdziału, to powiem tyle : CO TA DIANA ZE SOBĄ ZROBIŁA?! ;o jezu, mam nadzieje że już więcej tego nie zrobi, a Draco w końcu ruszy coś z tym zadaniem. Co do reszty to fajnie, fajnie. LARS <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Też mam nadzieje że już nigdy tego nie zrobi ;o specjalnie szłam do biologicy i się pytałam jak ludzie reagują na transfuzję krwi i powiedziała że dobrze , więc dodałam nieco wesołych sytuacji.
      I też uwielbiam Larsa!

      Usuń
  2. Świetny rozdział <3 Jak zwykle piękny i babo nie gadaj, że niby nie umiesz pisać, bo umiesz i to o niebo lepiej ode mnie ! No weź, moje HP miało chyba z 5 czytelników ;q
    PS. Jesteś za ładna, oddaj urodę !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku, kocham twój blog, pisz więcej, myśle że masz mało komentarzów bo nie można z anonima ;o
    MAsz ogromny talent :*

    OdpowiedzUsuń