‘Ja ciągle czekam jak Atlas ze
łzami ,
Przez ciebie wykiwany- Herkules
przed wiekami.
Istnieje we mnie jakaś głupia
nadzieja(...)’
~Kranu(feat.Honey) Po nocy
przyjdzie dzień.
Pakowała się do podróżnej torby. Tego dnia miała wyjść z szpitala. Niestety albo stety... Diana chciała wrócić już do domu i pakować się do Hogwartu ale z drugiej strony... zostawiała tam Gerda. Tak , bardzo go polubiła. Ostatnie dwa dni , spędzili ze sobą. Grając w szachy czarodziejów i tak dalej...
Miała na sobie ciemno granatową sukienkę z długim koronowanym rękawem oraz rajstopy , wiedząc że jest zimno.
-A więc... pora się żegnać?- usłyszała za sobą męski głos. Odwróciła
się i wyprostowała. W progu stał Gerd , z rękoma w kieszeni.
-Oj tam.- uśmiechnęła się - Na pewno się spotkamy. Przyniosę ci
szarlotkę.
On odwzajemnił uśmiech.
-Tak... tylko mam prośbę.
-Słucham.- usiadła na łóżku.
Zastanowił się przez chwilę , nie odrywając wzroku od Diany. Lars miał
co do niej rację- była piękna i mądra jednak... strasznie zamknięta w sobie.
Ale musiał się upewnić.
-Diano... nie pij tyle.- powiedział w końcu. Dziewczyna patrzyła się na
niego , nie wiedząc jak ma zareagować. Zacząć się śmiać?
-Nie wiem o czym mówisz.- odparła , wstając i wrzucając szczoteczkę do
zębów do kosmetyczki.
-Gdy tu przyjechałaś miałaś pół promila alkoholu we krwi.- przypomniał
jej. Nie odpowiedziała. Faktycznie , przed pocięciem się wpiła połowę
zawartości swojego barku jednak zawsze miała wyjątkowo silną głowę. Bardzo
trudno było ją upoić do nieprzytomności.
Diana zamknęła zamek w walizce ,
po czym wyciągnęła rączkę i podeszła do Gerda , przygryzając dolną wargę.
-Obiecuję. -szepnęła. Stanęła na palcach i go przytuliła. Był dla niej
ważny.
~*~
Targała za sobą niewielką walizkę ,wchodząc po schodach do Malfoy
Manor. Była zdenerwowana. Płaszczyk który miała na sobie , na pewno nie był
przeznaczony na takie mrozy. Przydał by jej się płaszcz jak z Durmstrangu , nie
dość że było zimno , padał śnieg , jej botki były w mokrej ciapie bo
poprzedniego dnia lał deszcz. Dodatkowo zapomniała rękawiczek z limuzyny , jej
ręce były z lodu.
-Szlag.- mruknęła , gdy potknęła się i upadła na kolano. Cmoknęła ,
patrząc z rozbitego kolana , cieknie odrobina krwi. Wstała z trudem otrzymując
równowagę. Naciągnęła płaszcz aby zasłonić kolano , pociągnęła za rączkę
walizki i zadzwoniła do drzwi domu.
Po paru sekundach , drzwi otworzyła Migotka domowy skrzat który
zastąpił Zgredka. Diana nie czekając na powitalne skrzata , wparowała do środka
w brudnych botkach , ignorując fakt że podłoga była świeżo myta. Blondynka
zrzuciła z siebie płaszcz i rzuciła go skrzatowi. Następnie przebrała buty na
balerinki w których chodziła zazwyczaj po domu .Były bardzo ładne- czarne z
kokardką na czubku z cekinami.
Otworzyła drzwi do przedpokoju i poszła w stronę jadalni. Walizka nadal
spoczywała w ganku , albo Migotka już ją targała do sypialni? A zresztą... co
ja to interesowało? Nie była w tej głupiej WSZY , którą stworzyła Hermiona.
Skrzaty były do służby.
Gdy doszła do jadalni , nawet się nie uśmiechnęła. Może dlatego że nie
zdążyła? Draco , do razu rzucił się siostrze w objęcia. Mocno ją przytulił ,
dociskając głowę dziewczyny do swojej piersi tak by usłyszała bicie jego serca.
Biło dla niej i Hermiony Granger.
-Draco...- wymamrotała- Dusisz mnie.
Chłopak poluzował uścisk, a po dwóch sekundach ją puścił i spojrzał na
twarz. W jej oczy. Jakby… jakby patrzył w swoje.
Tak się o nią bał. A w tedy? Była cała i zdrowa. Żyła.
-Witaj w domu.- wyszeptał Draco. Diana się uśmiechnęła ,po czym go
objęła w pasie a on ją. Usiedli do stołu, jak zwykle koło siebie. Na głównym
miejscu siedział oczywiście Lucjusz a o jego boku kolejno: Narcyza , Bella oraz
Adara.
Cyzia patrzyła na córkę , lekko unosząc się z krzesła. Chciała ją
przytulić , zapytać się czy czegoś jej nie potrzeba… ale tego nie zrobiła.
Bella , kompletnie zignorowała przyjście siostrzenicy , nadal jedząc
jagnięcinę. Adara natomiast , która siedziała naprzeciw Diany , uśmiechała się
do niej ciepło. Po kilku sekundach ,
Dara poprawiła porozumiewawczo włosy aby córka jej kuzyna , domyśliła się że
jeden z kosmyków odstaje od reszty. Diana zrozumiała , poprawiła fryzurę i
odwzajemniła uśmiech do ciotki. Po raz pierwszy w tym dniu , w tym domu…
-Lucjuszu- odezwała się Adara , nakładając sobie sałatkę na talerz-
Diana , mogłaby mnie dziś odwiedzić? Tak dawno z nią nie rozmawiałam.
Ojciec nawet nie odwzajemnił spojrzenia. Tylko wypił kieliszek wina i
kiwnął lekceważąco głową. Diana odwróciła wzrok od cioci i spojrzała na ojca ,
jak na szaleńca. Nie widział się z córką od wakacji , kiedy to ją odepchnął i
nie pozwolił przytulić. Od początku ferii kiedy Lucjusz wyszedł wcześniej za
dobre sprawowanie , nie miał kontaktu z Dianą bo ta leżała nie przytomna w
szpitalu a gdy już się obudziła to rzadko ją odwiedzał. Albo siedział u lekarza
albo w pracy. A gdy , ona już wróciła , nawet się nie zapytał czy się dobrze
czuje!
-Nie jestem głodna , jadłam w szpitalu.- powiedziała Diana zgodnie z
prawdą. Zignorowała to że brat chwycił ją za rękę , wyszarpała mu się. Wstała i już miała wyjść wściekła ale
powstrzymał ją ojciec.
-Diano.- powiedział. Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku. Gdy
usłyszała , odsuwające się krzesło , odwróciła się i spojrzała Lucjuszowi w
oczy.
-Tak?- spytała bezbarwnym głosem.
-Za kwadrans masz być w moim gabinecie.- powiedział, odchodząc.
Dziewczyna zrobiła krok w bok aby zrobić ojcu przejście. Za kwadrans , miała
się wstawić w jego gabinecie. Miała ochotę ryknąć z wściekłości. Wolała już
znowu pociąć i wrócić do szpitala.
~*~
Blondynka leżała u siebie na łóżku czytając poradnik o numerologii ,
gdy drzwi się otworzyły i wszedł Draco. Dziewczyna wystraszyła się- wiedziała
że Smok zabronił jej kontynuować ten przedmiot. Nie zdążyła schować książki co
nie uszło uwadze jej brata.
-Co czytasz?- zapytał chłopak , nie oczekując odpowiedzi wyrwał
siostrze książkę i przeczytał tytuł.- Miałaś nie chodzić na numerologię!
-I nie chodzę.- skłamała. Dwa
razy w tygodniu , rani gdy Draco szedł na zielarstwo , Diana z Dafne wymykały
się do klasy numerologicznej.
-To czemu to czytasz?
-Bo lubię! Czytać też nie mogę?-spytała wyzywająco. Chłopak spojrzał na
nią karcąco co wywołało wewnętrzny śmiech u jego siostry.- Nie chodzę , bo ty
nie chcesz ale czytać mogę.
-Nie chodzi o to że nie lubię numerologii. Tylko o to że na nią nie
chodzę , ani ja ani Blaise ani Nott.
-Bo to przedmiot dla inteligentnych.- Dogryzła bratu.
-Dafne na niego chodzi.
-Ona jest mądrzejsza niż tobie i mi się wydaje!
-Nie zdała eliksirów.- Zauważył Draco. Na te słowa Diana zrobiła
wielkie oczy.
- I co z tego? Jak śmiesz w taki sposób ją oceniać? Stajesz się taki
sam jak ojciec!
Draco patrzył na siostrę zdziwiony. Po paru sekundach usta chłopaka
zmieniły się w długą , cienką linię.
-Zażyj to.- szepnął- Kocham cię Diana. Doceń to.
Wsadził jej w dłoń fiolkę z bezbarwnym eliksirem , a następnie wyszedł.
Diana rzuciła się wściekła na łóżko. Grr! O co im wszystkim chodziło?! Co
takiego zrobiła? Nic! Wróciła ze szpitala , była po prostu zmęczona. Co w tym
trudnego do zrozumienia? Wyprostowała się i wypiła nieco płynu. Wykrzywiła usta
w grymas , spoglądając na zegarek. Wstała i wyszła z pokoju zmierzając do
gabinetu Lucjusza.
Zapukała do drzwi.
-Proszę.-usłyszała , więc je delikatnie otworzyła i weszła do środka.
Ojciec , przebierał w papierach , ale gdy dziewczyna weszła zdjął okulary i
spojrzał na nią. Jednak nie wskazał na krzesło. Może to i dobrze? Ehh…
nieważne. Ojciec złożył dłonie na jeżyka
i spojrzał surowo na córkę-Czemu się pocięłaś?
Pytanie było bardzo bezpośrednie. Aż do przesady. Diana słysząc je ,
lekko cofnęła głowę i wyprostowała się.
-Miałam osobiste powody…
-Czemu się pocięłaś?!-ponowił pytanie. Ale innym tonem. On to wręcz
wycedził- Czyś ty postradała rozum ,
dziewczyno!? Mogłaś umrzeć!
-Taki był mój cel.- odpowiedziała spokojnie. Nie była zdenerwowana. W
przeciwieństwie do ojca , jednak Diana doskonale wiedziała że to nie jest
pełnia tego co może pokazać.
Lucjusz od razu zyskał wszystko co miał przed Azkabanem. Posadę.
Wpływy. Wszystko.
-Taki był twój cel…- powtórzył , spokojnym głosem. Podszedł do niej i
chwycił twarz , zaciskając mocno palce na jej policzkach , tworząc dziubek na
twarzy córki-Więc go sobie zmień. Nigdy więcej nie tnij się… rozumiesz?
-Tak.- bąknęła niewyraźnie. Palce ojca mocno się zaciskały, na jej
policzkach.
W chwili gdy potaknęła , ojciec ja puścił i ponownie zasiadł za
biurkiem.
-W ciągu tego semestru straciłaś 35% krwi.- powiedział- A po pocięciu
się 20 %. W sumie miałaś tylko 45% krwi w żyłach. Tylko Draco , mógł ci oddać
krew , ja mam grupę A twoja matka B. Draco oddał ci 10% bo po tym prawie
stracił przytomność. Zresztą nie miał wszystkich wymagań. Ciotka Dara kolejne
10 i jakiś dawca 20%. Teraz masz bodajże 80 % krwi. Cudem otarłaś się o śmierć.
Nigdy więcej tak nie rób.
-Tak jest.- powiedziała cicho , jak potulna owieczka.
-Migotka , przynieś.- tym razem ojciec zwrócił się do skrzatki , która
wybiegła z gabinetu. Diana spojrzała na nią zdziwiona. Że tez jej nie
zobaczyła…
Czekali , tak około dziesięć sekund. Ale było warto. Migotka weszła do
gabinetu z wielkim , białym kotem perskim.
-O Boże.- wyszeptała dziewczyna , zasłaniając sobie usta dłoniom- To
kot.
-Z rodowodem. – dodał Lucjusz –Wesołych świąt.
Diana patrzyła się ze zdziwieniem na kota. Tyle razy prosiła rodziców o
zwierzaka. I się doczekała.
-Dziękuje- wyszeptała.
-Idź już.-mruknął ojciec , nie chcąc by córka pokazała zbytnią
wylewność.
~*~
Siedziała już w salonie ciotki Dary. Biały , puszysty kot spoczywał na
kolanach Diany i mruczał gdy dziewczyna głaskała go za uchem.
-Widzę że twój ojciec się postarał.- powiedziała Adara patrząc na
kota.-Jak go nazwiesz?
-Blancheur*- odpowiedziała z zadowoleniem Diana- Śliczny , prawda?
-No śliczny , śliczny.- potaknęła kobieta , patrząc jak kot wtula się
do piersi Diany.- Myślałam że Damon wam starczy.
-Damon?- zdziwiła się , dziewczyna , poprawiając pozycje kota aby
przestał wbijać jej pazury w pierś- Przecież to jakieś bydle , nie pies. A zresztą… ja zawsze wolałam koty.
Krótka chwila milczenia , podczas której skrzat ciotki przyniósł sernik
i kawę. Adara nagle wstała i wyciągnęła z szuflady książkę której tytuł
zdradzał zainteresowanie kobiety starożytnymi runami.
-Wiesz co to jest?- zapytała siadając na wygodnym fotelu.
-„Starożytne runy dla pasjonatów”- wyczytała tytuł Diana. Jej ciotka
lekko się uśmiechnęła.
-Nie.- wyprowadziła ją z błędu- To mylny tytuł. Tak naprawdę , ta
książka nosi tytuł ”kobieta w arystokracji”. Jest nietknięta. Dlaczego jej nie
przeczytałaś?
Diana spoglądała zaskoczona , to na książkę to na ciotkę. Kompletnie o
niej zapomniała!
-Rozumiem.- powiedziała ciotka- Ale bardzo cię proszę abyś ją
przeczytała , dobrze? I… Dianko , to bardzo delikatna sprawa , jednak musimy o
tym porozmawiać.
-Ale o czym?- spytała zdziwiona Diana. Adara patrzyła się na nią ,
przez parę sekund po czym westchnęła.
-Ja nie miałam nikogo , by mnie ostrzegł.- wyszeptała- Jak sama wiesz ,
przed nami w rodzie Malfoyów było tylko pięć córek. Ostatnia urodziła się 1877
roku i została wydziedziczona…
-Ciociu , nie odwlekaj w bawełnę.- poprosiła- Po prostu powiedz.
Kobieta ciężko westchnęła. To był trudny temat , tym bardziej że Diana
miała dopiero szesnaście lat. Ale musiała ją ostrzec. By nie skończyła tak jak
ona sama.
-Musisz sobie znaleźć męża.- powiedziała Adara , szybko i zdecydowanie.
-Co , proszę!?- zawołała , niemal natychmiast Diana. Jak to ‘znaleźć
męża’? Miała szesnaście lat , a chłopak którego kochała , wolał jakąś dziwkę ,
od niej!
-Kochanie…- wyszeptała- Do domu , musisz wrócić na ferie Wielkanocne. I
wcale nie chodzi mi , o święconkę i spowiedź.
Diana patrzyła się na Adarę ze zdziwieniem. Oczywiście , spodziewała
się tego że będzie musiała szukać męża ale nie spodziewała się , tego tak
wcześnie!
-A…ale – jąkała się- Jak? Mąż? Już? Mam szesnaście lat…
-Wiem.- ciotka pokiwała głową , współczująco- Ale skarbie , dobrze ci
radzę. Znajdź sobie kogoś przed Wielkanocą i w tedy przedstaw rodzicom. Jestem
pewna że w wakacje dadzą ci narzeczonego a ty będziesz miała czas do namysłu.
Jednak… Lucjusz nie będzie chciał słyszeć słowa ‘nie’. Jak ci go przedstawią ,
to równie dobrze od razu możesz iść do ołtarza. –ciągnęła swój monolog-Nie
znasz nikogo , kto mógłby chociaż udawać twojego ukochanego?
Diana zaprzeczyła ruchem głowy.
-Nikogo…-wyszeptała słabym głosem.
-Blaise?
-Nie!- zawołała , od razu. Ten szlamowaty szczur, nie mógł nawet udawać
jej chłopaka. Mimo tego jak go kochała.
-A ten chłopak , co ciągle był w szpitalu z tobą? Niemiec czy Austriak
, sama nie wiem… ale dobrze mówił po angielsku , wymawiał wszystkie litery.
Halbe albo…
-Lars.- przerwała jej sucho. Utkwiła wzrok w kubku z kawą - Lars Halbe
, pochodzi z Niemczech. Ale to mój
przyjaciel , nie mogę go o nic takiego prosić , to nie moralne… Ciociu… co ja mam zrobić?
-Dianko…- szepnęła ciotka , wstając z fotela i siadając koło
nastolatki. Mocno ja przytuliła i pogłaskała po ramieniu.- Na pewno ktoś taki
istnieje… a Rich?
Diana gwałtownie spojrzała na ciotkę z przerażeniem. Richard? Małżeństwo z Richem Josephem
Watsonem, byłoby koszmarem. Samo udawanie. Pobił by ją pierwszego dnia , gdy
odmówiłaby współżycia w noc poślubną. Ciotka nic nie wiedziała o pobiciach…
jedynie się domyślała. Ale widząc reakcję dziewczyny , była już pewna.
-Nie mam nikogo.- powtórzyła Diana ze smutkiem. Schowała twarz w
dłoniach , na tyle gwałtownie , by jej kot zleciał z kolan , prosto ma puszysty
dywan. Pozostawał jeszcze Nott , ale już wolała przebrać Dracona
i udawać że to jej chłopak , niż poprosić o pomoc Teodora.
-Wszytsko się
ułoży.- zapewniła ją ciotka- Jesteś wspaniałą , śliczną , mądrą , lojalną i
sprytną… naparwdę piękną dziewczyną.
Diana wtuliła
się w pierś ciotki. Musiała walczyć.
~*~
W tym samym czasie , w
sypialni Dracona Malfoy’a.
Draco siedział i
czytał książkę z biblioteki z ksiag zakazanych.
Wyczytał coś o truciźnie , jak dobrze działa , rozpuszczona w miodzie,
gdy do pokoju wszedł Blaise Zabini.
-Cześć- mruknął
ciemnoskóry , siadajac koło przyjaciela na jego łóżku. Draco nie odpowiedział ,
tylko spojrzał na niego zdziwiony.
-Matka cię nie
nauczyła , że się puka?- warknął w końcu. Chciał dokończyć ta ksiazkę, a ten
wlazł bez pukania i jeszcze rzucił mu się na łóżko jakby był u siebie.
-Nie powołuj się
na moją matkę.- syknął Blaise- Bóg wie, ile będzie można.
-Co?- zdziwił
się Malfoy- Co ty pieprzysz?
Tym razem to
Zabini nie odpowiedział , tylko rzucił blondynowi na kolana list, który dostał
jeszcze przed feriami. List od Voldemorta
o jego córce.
Draco wziął i
zaczął go czytać, a w między czasie , Blaise nalał sobie skrzaciego wina z
barku i usiadł na fotelu obserwując reakcję Dracona, którego brwi z każdym
zdaniem były coraz wyzej.
-No… to wszytsko
jasne.- powiedział Draco , kończąc czytać list- No to co , Diable? Koniec z
zakładami, co?
-Ta… tak cię to
śmieszy?- spytał sarkastycznie.- Ty masz tą swoją Granger, ja nie mogę mieć
żadnej. Każdej lasce odmawiać i to spokjnie i miło… kuźwa.- odłożył gwałtownie
szklankę na stolik , zdenerowany. Nie wyobrażał sobie zycia w celibacie. Draco
patrzył się kumpla , jak na mało smiesznego komika.
-Ty naprawdę,
nawet się nie domyslasz kim ona jest?- zapytał z niedowierzaniem Smok.
-Nie.A ty tak?
-Oczywiście.-
odparł Draco- Już wszytsko się układa w logiczną całość , jakby to powiedziała
Hermiona.
-Rozmawiałeś z
nia o tym?- ożywił się Blaise- I co?
-No doszliśmy do
pewnych wniosków. Teraz już jestem pewny , że mieliśmy racje. Pomyśl Blaise… po
pierwsze: oczy są zwierciadłem duszy. Ostatnio
, jak na niego patrzyłem zauważyłem że miał niebieskie, wiec jego córka ma
takie same. Ustalmy że chodzi o to, więc wykluczamy Dafne , Milicente , Pansy i Lyrę. Po drugie: ona nie wie kim jest. Czyli że nie zna ojca , albo am ojczyma ,
więc to nie jest Diana. Po trzecie ;
musi być w Slytherinie , nigdzie indziej nie daliby dziewczyny z takim
rodoweodem , więc zostają nam tylko ślizgonki czyli eliminujemy Hermionę. Po
czwarte: ON nigdy nie był w stałym związku , ciągle powtarza że jego ulubienicą
jest śmierciożerka Anglia**. Co oznacza że to był gwałt albo jednorazowy skok w
bok na pewno na arystokratce bo innymi się brzydzi. Jak ona zaszła z nim w ciaże
i jeśli miała kogoś to ją wydziedziczono. Więc teraz rusz tym pustym łbem i się
zastanów , kto nam jeszcze został z twoich znajomych , Blaise. Nasz rocznik , ewentualnie ten wyżej
bo niżej już nie mógł chyba że jako wrak człowieka w co wątpie , a to oznacza
że to nie Astoria ni nikt młodszy. I jak? Domyśliłeś się?
Blaise podczas
całego monologu , patrzył ze zdzieniem na Dracona. Każde jego słowo było
przemyślane i zapewne omówione z panną Granger. Wszystko układało się w
logiczną całość.
Pokiwał z niedowierzaniem
głową.
~*~
Pokój Hermiony Granger.
Londyn.
Dziewczyna
siedziała u siebie w pokoju , ucząc się transmutacji. Po feriach miał się dobyć
test , musiała się przygotować.
Postanowiła
powtórzyć jeszcze ostatnią lekcję , wiec przewróciła kartkę na następną stronę.
W rogu zauwżyła serduszko z literami
H &D
Uśmiechnęła się
szeroko. Serduszko, zdawało się unosić i latać wszędzie tam gdzie powędrował
jej wzrok. Tu na zaklęcia , tu na definicje… Najpierw było to nieco zabawne i
słodkie , ale po chwili zaczęło być irytujące. Zatrzasnęła książkę i spojrzała
za okno. Gdzieś tam daleko , był dom Dracona. Tak za nim tęskniła…
Dawniej nie
umieli na siebie patzreć. Mówiąc do niej ‘szlama’ okazał się skońćzonym
dupkiem. Ale to zadanie go zmieniło. Prywatnie był inny. Spokojny. Sama była
zdziwiona tym , jak pozytywnie przyjeła ją Diana i reszta przyjaciół Dracona.
Dafne , Nott i Blaise. Ludzie , którzy
wydawali się tak niedostępni… była jednym z nich. Co prawda , czasem zdarzały
się w miejscach publicznych jakieś złośliwe komentarze do siebie nawzajem, ale
to dlatego by nikt nie domyślił się prawdy.
Wstała i kucnęła
przy dywanie , wyciagając z podspodu zdjęcie. Jej i Dracona , które zrobiła
zresztą Diana. Było nieco nie wyraźne i zamazane bo pana Malfoy nie miała
umiejętności fotograficznych.
Na fotografi
Draco przytulał Hermionę a ona niego.
Mmugolaczka
uśmiechnęła się pod nosem. Jedyna pamiątka po Draconie na tym osiedlu. Usiadła
na łóżku nadal wpatrując się w poruszające się zdjęcie. Kochała tego blondyna.
Zależało jej na nim. Bardzo.
Jednak miała też
wyrzuty sumienia. Okłamywała Harry’ego i Rona. Postanowiła zdradzić Ginny całą
prawdę po powrocie , jednak… bała się że stchórzy i nic nie powie. Bo to
wyglądało dziwnie… z jednej strony , mocno kochała Draco natomiast z drugiej…
czuła coś do Rona. Płakała widząc jego pocałunek z Lavender Brown , a
następnego dnia była w objeciach pana Malfoya.
Westchnęła
ciężko nie rozumiejąc samej siebie…
~*~
Hogwart 1 stycznia, wieczór.
Draco i Diana
szli przez zimne korytarze szkoły Magii i Czarodziejstwa. Ich walizki które
zostały zabrane wcześniej , spoczywały już w ich dormitoriach , do których
zmierzali.
Po drodze
spotakli Hermionę , która przywitała się z nimi a następnie pobiegła do
biblioteki.
-Dzieki , że
jesteś dla niej miła.-powiedział Draco , obejmując siostrę ramieniem.
-Spoko.- Diana
wyszczerzyła zęby- Ja ja nawet polubiłam. Ty też mógłbyś wziąć pod uwagę że
mogę się z kimś spotykać , a nie grozić chłopakom Avadą…
-DIANA!-
usłyszeli za sobą , radosny krzyk Dafne. Zanim Diana zdrąrzyła się obejrzeć ,
brunetka już się na nią rzuciła ze
śmiechem. –Kupe czasu cie nie widziałam!
-Niecałe trzy
dni.- przypomniała jej blondynka.- Bo ojciec nei chciał mnie na sylwestra
puscić..
-Ojjjj tam!-
Dafne machnęła ręką- Nie wypominaj , musisz kogoś zobaczyć.- odwróciła się i
zacheciłą trzy dziewczyny , które szły wolniejszym krokiem do podejścia.
Gdy zbliżyły się
wystarczająco Diana poznała Astorię , która w najlepsze gadała z jakąś brunetka
podobną do Larsa. Trzecią dziewczyną natomiast była…
-Lyra!- zawołała
Diana , zszokowana- Na Boga , Lyra!
-Diana!- odpowiedziała
z uśmiechem , Lyra ściskając blondynkę.
Lyra Parkinson ,
była starą przyjaciółką paczki Diany i kuzynką Pansy Parkinson. Na początku V
klasy przepisała się do Beauxbatons i od tej pory się nie widziały. Lyra była
śliczną , drobną brunetką o średnim wzroście. Miała duże brązowe oczy i wieczny
uśmiech. Ponadto bardzo dobrze się uczyła. Dawniej to dzięki niej Diana w ogóle
zdawała transmutację.
Diana
przyglądała się , jak Lyra wita się z jej bratem. Czy jej się wydawało , czy
gdu Draco ją przytulił , to usmiechała się bardziej niż zwykle?
-Zmieniłaś się.-
powiedziała Diana- Ale masz długie rzęsy…
-Ty też.-
rozromieniła się- jeszcze trochę i będziesz miała normalny wzrost! No i weszcie
ubrałaś spodnie.
-Za zimno , na
sukienkę nawet jak dla mnie.- zaśmiała
się Diana , nadl nie wierząc że Lyra stoi przed nią- Dlaczego wróciłaś?
Przecież pisałaś że tam tyle przystojniaków…
-No bo jest ich
masa.- zapewniła ja gorąco- ale nauczyciele straszni. No i się steskniłam.
-Dobra , dobra ,
musisz jeszcze kogoś poznać.- powiedziała Dafne , gdy Diana przytulała
Astorie-Lena , chodź.
Do blondynki ,
podeszła też dziewczyna z którą rozmawiała młodsza z sióstr. Miała długie ,
niemal do pasa , proste włosy i duże srebrne oczy.
-Lena , poznaj
Dianę Malfoy. Diana to jest Lena Fuss.- przedstawiła sobie dziewczyny Dafne.
-Fuss?- zdziwiła
sie Diana.
-Tak , tak ,
wiem! Mam dziwne nazwisko.- mruknęła , najwyraźniej zdenerowana Lena.
-Nie , nie o to
chodzi.- powiedziała speszona blondynka-
Ty jesteś siostrą Gerda Fussa i kuzynka Larsa Halbe?
-Ta… a bo co?
-Nigdzie nie
widziałam Larsa.- wyjaśniła Diana- Wiesz kiedy przyjedzie do Hogwartu?
-Najpóźniej za
tydzień.- odpowiedziała Lena- Jest chory , ale kazał cie pozdrowic. Brat też.
Lars był chory?
Na co? To coś poważnego? Chciała z nim porozmawiać… ale Lena nie wyglądała na
osobę zbyt miłą , więc wolała już o nic więcej nie pytać.
~*~
Rozpakowywała
się. Sięgnęła do walizki sprawdzając czy coś jest. I było , na jej
nieszczęście.
-Au!-zawyła ,
szybko wyciągając ręke. Wyprostowanym palcem trafiła na opasły tom
‘Starożytnych runów dla pasjonatów’. Wybiła sobie palcec.
Zaczęła go ssać
z nadzieją że ból minie. Było już koło dwudziestej drugiej , Astoria na pewno
smacznie spała. Diana nie chciała jej budzić , więc najszybciej jak tylko
umiała-pobiegła do Skrzydła Szpitalnego.
-Dobry wieczór.-
powiedziała pani Pomley , widząc Dianę.
-Nie taki
dobry.- odpowiedziała w odpowiedzi. Podeszła do niej i pokazała palec.
-To nic
takiego…-uznała pielęgniarka , ale Diana jej przerwała.
-Ta? A boli jak
cholera.
I zniknęła za
rogiem. Diana usiadła na wolnym łóżku i patrzyła z bólem na palec , który
nieprzestawał ją boleć. Nagle usłyszała
za sobą , dobrze znany jej głos.
-Czyli ja mogę
już iść , tak…?- odwróciła się i pisnęła z radości.
-Gerd!- zawołała
momentalnie zapominając o bolącym palcu. Podbiegła do zaskoczonego Gerda
iwskoczyła mu w ramiona.
-Diana- ucieszył
się , przytrzymując ją.-Mówiłem że świety Munga , nie jest dla mnie.
Dziewczyna
zachichotała , szczęśliwa. Tęskniła za nim bardziej niż zdawała sobie z tego
sprawę.
~*~
*Blancheur-biel (fran.)
**(…)powtarza że jego ulubienicą jest
śmierciożerka Anglia**- jak zapewne wiecie J.K Rowling wzrowała Voldemorta
na Hitlerze (m.i.n dlatego nie rozumiem jak wiele osób może tak obóstwiać
Czarnego Pana) który mówił że nie chcę się ożenić gdyż jego ulubienią są Niemcy. Uznałam ze pasuje.
Zawiodę was –
nie dodam filmiku. Jestem po chorobie ;< ale obiecuje że przy następnej
notce będzie dwuminutowy filmik.
Co do rozdziału…
średnio mi się podoba. Dałam tu dużo wątków , wyjaśniłam parę z nich. Jestem
ciekawa czy ktoś wreszcie się domyśli kim jest córka Voldemorta , bo jaśniej
napisać to tylko można podać imie i nazwisko.
Miłego czytania
i komentowania ;* piszcie-jak myślicie , kim jest córka Czarnego Pana?
Ps. Zapraszam na
bloga , na którym pojawia się Diana i od którego , wyporzyczyłam Lyrę à http://lyraparkninson.blogspot.com/?m=1
chyba się domyślam o kogo chodzi, rozdział znakomity, nie moge się doczekać następnego:)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie mam pojęcia o kogo chodzi, tylko się domyślam, pewności jak narazie nie ma :o dawaj szybko następny :)
OdpowiedzUsuńHej, hej ! Nieawno znalazłam twojego bloga i dopiero dzisiaj wszystko nadrobiłam. Jest ciekawy, to muszę przyznać, ciekawi mnie on bardzo. Czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Vulnera
Ps.Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach ? Jeśli to oczywiście nie problem :D
dramione-innahistoria.blogspot.com
Dopiero co znalazłam Twojego bloga, przeczytałam po części ten rozdział i powiem szczerze, że zaciekawiło mnie, dlatego w wolnym czasie przeczytam resztę.
OdpowiedzUsuńNo coż... Nie powiem Ci co sądzę o tym rozdziale, powiem Ci tylko, że świetnie piszesz i masz wielki talent!
Pozdrawiam i całuję.
Twoja nowa czytelniczka, Avada.