piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 11

W środku nocy Blaise Zabiniego obudził  puchacz , który pohukiwał koło jego ucha. Panicz spojrzał na puchacza zezłoszczony. Chciał spać , a ten ptak mu nie dawał mimo wielokrotnych próśb uspokojenia się a nawet gróźb różdżką.  W końcu dał z wygraną i wziął list. Otworzył go zapalając lampkę  i przeczytał.
                                                                                                        Blaisie
Musisz zająć się moją córkom. Ona nie wie kim jest. Oczy są jednak często zwierciadłem duszy , jak to mawia twój dyrektor…
Wiem że masz z nią dobre kontakty. Musisz się nią opiekować , jak się dowiem ze ją zraniłeś to zapłacisz wielką cenę.
Twoja matka cię pozdrawia.
Lord Voldemort.
Chłopak patrzył się tępo na list. Powoli dochodziły do niego słowa na kartce. Czarny Pan do niego napisał. On nigdy do nikogo nie pisał ,  jak mu było wiadomo…
Musisz zająć się moją córkom.” Chodziły plotki że ON ma córkę. Po całej szkole , dość długo sądzono że chodzi o Dianę. Często sama chodziła po korytarzach , izolowała się od reszty znajomych.  Do Dracona informacje dochodziły późno , ciągle albo był  w Pokoju Życzeń , albo spotkał się po kryjomu z tą szlamą z Gryfindoru , Granger. Diana była sama , z Dafne ewentualnie Astorią albo z nim. Ostatnio często widywano ją jak się uczy w bibliotece z tym nowych Niemcem … Larsem Halbe. Zabiniemu to się nie podobało , ale miał jeszcze Tracey.
Wracając do tematu: Draco od razu wybił wszystkim z głowy pomysł ze Diana może być córkom Czarnego Pana. Nic dziwnego w końcu byli bliźniętami.
Oczy są jednak często zwierciadłem duszy” oczy… jakie oczy miał Czarny Pan? Obstawił że jego córka ma je po nim. Musiał się najpierw zorientować jakie oczy miał Czarny Pan  , a potem zacząć szukać jego córki.
Wiem że masz z nią dobre kontakty” to utrudnia sytuacje.  Dobre w sensie , przyjacielskie jak Dafne czy Astoria czy w sensie ‘panienki na jedną noc’ jak na przykład Parkinson. A może obiekt zakładu? Ginny Weasley? Nie miał pojęcia o co chodzi.
,, jak się dowiem ze ją zraniłeś to zapłacisz wielką cenę.” Koniec z zakładami. Bawieniem się dziewczętami. Musi jedną. Aby żadnej nie urazić.
Twoja matka cię pozdrawia.” Groźba , która spowodowała że nie mógł już zasnąć.
~*~
Diana pakowała się do walizki. Tego popołudnia mieli wyjechać do Malfoy Manor na święta Bożonarodzeniowe.  Towarzyszyła jej Dafne , która jednak była zmuszona wrócić do swojego dormitorium po następną walizkę i resztę ubrań. Gdy Diana chowała kosmetyczkę do walizki cicho jęknęła.  Przymknęła oczy. Poczuła ból. Wielki ból.  Jak w wakacje. Rozgrzane żyletki… ale one się nie wbijały… one rozcinały jej skórę , wokół Mrocznego Znaku. Upadła na łóżko i niezdolna , nawet do krzyku wpatrywała się w jak rany same się rozdrapują i wylewa się z nich krew.  Dużo krwi. To wyglądało… jak lawa. Tak. Jak lawa która wylewa się przez jakiś otwór w ziemi. Gorąca , czerwona i niepohamowana.
Nagle dostała drgawek. Ręka niekontrolowanie się zaczęła trząść. Nie miała nawet sił by krzyczeć , oddech sprawiał jej ból.
-Diana?- do pomieszczenia weszła Dafne-Diana? Co się dzieje?
Podeszła do przyjaciółki i dopiero wówczas zauważyła ze cała kołdra w około ręki panny Malfoy jest z krwi.  Zakryła sobie usta dłoniom , na samym początku nie wiedząc co ma robić. Dopiero po sekundzie , przypomniała sobie to co zawsze robiła Astoria.
-Chwila , zaczekaj , zaraz wrócę. Obiecuję.- powiedziała jednym tchem , biegnąc do łazienki. Nalała zimnej wody do miski i wzięła ręcznik. Nie było czasu na wołanie ludzi. Musiała działać. Nałożyła okład na Mroczny Znak przyjaciółki i na jej czoło.
Ku zdziwieniu Dafne… podziałało od razu.  Diana wyprostowała się i spojrzała ze zdziwieniem na brunetkę. Krew przestała się lać. Ręka nie była sparaliżowana. Czuła się dobrze. Tylko na końcówkach włosów były plamy świeżej krwi.
-Minęło.- wyszeptała Diana- Już… nie boli. Jak z maka strzelił.
-Jak?- spytała cicho Dafne.
-Nie mam pojęcia , bóle trwają kilka godzin , a teraz… ile? Pięć minut , dziesięć?
-Musimy to powiedzieć Astori.- uznała brunetka- Nie rób , takich min. Nie znam się na magomedyce a ona tak.
-A jak Draco nas zobaczy? – syknęła- nie mam zamiaru mu o tym mówić! Tylko się będzie martwił!
-I bardzo dobrze! Niech się pomartwi i ruszy z tą pieprzoną szafką!
-Nie mów tak o nim.- wymamrotała Diana- To mój brat.
-To przez niego tak cierpisz!- zawołała zdenerwowana. Wkurzał ją spokój Diany. Mało się nacierpiała? Mało razy wrzeszczała z bólu? Astoria miała rację , bóle zabijają powoli Dianę.  Była o wiele słabsza niż dawniej , mało jadła ,nie spała po nocach , opuściła się w lekcjach , miała nieregularny okres. Zdarzało jej się iść i nagle tracić przytomność. Tak samo jak tego dnia. A kogo to wina? Dracona. Bo się nie umiał pospieszyć albo wymyśleć czegoś innego. Jak Diana mogła go jeszcze bronić?-Diana , to cię zabija , nie widzisz?
-To mój brat.- powtórzyła. Mimo wszystko kochała Dracona , nigdy nie przestanie. Cierpiała przez ojca. Znowu…  to on nieudolnie poprowadził misję. –Wybaczam mu każdy błąd w chwili gdy go popełnia.
-Diana , widziałaś gdzieś…- do pomieszczenia wszedł Draco z książką w ręce. Zamilkł patrząc na ręcznik na ręce siostry. Natychmiast zrozumiał.
-O wilku mowa.- prychnęła Dafne wstając.-Patrz co jej robisz.
-Ja?- zdziwił się chłopak , nadal stojąc w drzwiach. Diana nie chcąc by jakieś dzieciaki ich podsłuchiwały , wstała i zamknęła drzwi. Nie spodziewała się , że brat chwyci ją za rękę i przyciągnie do siebie by lepiej się przyjrzeć ranie-Krew ci się lała?!
-Nie dotykaj jej!- zawołała Dafne , ku zdziwieniu bliźniąt.
-To moja siostra.-przypomniał jej- Myślisz że mas prawo ZABRANIAĆ mi , jej dotykać?
-A przez kogo tak cierpi!?
-Przeze mnie?
-A co , ja nie umiem naprawić jakiejś starej komody?!- zawołała Dafne-Ja?
-Przestańcie!-zawołała Diana , patrząc na nich wilkiem. Ubrała czarny żakiet w złości.- Nie kłóćcie się , dobrze?
Zamknęła zamek w walizce , po czym wyciągnęła rączkę i założyła za ramię torbę niewielką podróżną .
-A przynajmniej nie przy mnie.-dorzuciła jeszcze wychodząc.
Wyszła z pokoju wspólnego i pokierowała się w stronę Wielkiej Sali by zjeść śniadanie. Szła szybko , marząc o swoim łóżku w Malfoy Manor. Niestety nie doszła do Sali…
-Czekaj , ślicznotko.- nagle wysoki chłopak , pchnął ją w cień za drzwiami do  Wielkiej Sali.
-Richard , zostaw mnie.- poprosiła , jak tylko dojrzała jego twarz. Brutalnie zaczął głaskać ją po brzuchu.  Gdy dotknął jej policzka odsunęła się.
-Będziesz moja.- warknął jej do ucha , a jego dłoń była coraz niżej.
-PUŚĆ MNIE!- wrzasnęła , odpychając go , jak najdalej od siebie. Gdy to zrobiła , poczuła w sercu zwycięstwo. Postawiła na swoim.  Jednak po części tego żałowała. Ale dopiero w tedy gdy Rich wyciągnął  różdżkę. Ona zapomniała wziąć swoją z dormitorium.
-Ty suko.- powiedział do niej , ale w tym samym momencie strumień światła uderzył wprost w różdżkę Richarda , która poleciała daleko.  Diana spojrzała w kierunku światła i zobaczyła Harry’ego Pottera.  Po chwili Richard leżał już oszołomiony pięć metrów dalej. Dziewczyna patrzyła się na nich zdezorientowana. Po chwili to ustąpiło złości. Za każdym razem , gdy Richard ją dopadał , pojawiał się wielki Harry Potter. Wybraniec ją ratował. Wątpliwa przyjemność.
-Celujesz w moją siostrę , bliznowaty?- ni stąd ni z zowąd , pojawił się Draco , obejmując siostrę i podając jej różdżkę , którą zostawiła u siebie.- Chcesz zmierzyć się z kimś godnym siebie?
Diana spojrzała na brata z wyrzutem. Kimś godnym siebie? A kim ona była? Może i z transmutacji była kiepska ale z zaklęć miała Wybitny i to nie przez przypadek.
-Draco.- syknęła.
-Cicho.- odparł.
-Watson chciał znowu pobić twoją siostrę.- odparł ironicznie Potter- szkoda tylko , że tylko ja jej w tym pomagam.
-Ty…- blondyn wyglądał jakby chciał go uderzyć , ale Diana chwyciła go za koszule.
-Uspokój się. –poprosiła- On nie miał nic złego na myśli , prawda?
Spojrzała wyczekująco na Wybrańca.
-Nieprawda.- odpowiedział ten- za każdym razem gdy Watson chcę ją skrzywdzić to ja jestem w pobliżu a ty olewasz własną…
-ZAMKNIJ SIĘ POTTER!- wydarł się Draco , wyciągając różdżkę. Potter zrobił to samo i zapewne doszłoby do pojedynku gdyby nie fakt że Diana stanęła między nimi.
-Po co macie się lać?- zapytała- to i tak koniec roku , szlabany nie są tu nikomu potrzebne , prawda?
-Diana odsuń się. –warknął Draco.
-Nie.- zaprotestowała- Braciszku…
Postanowiła zmienić taktykę. Podeszła do niego i przytuliła.
-Kocham cię. –powiedziała czule- proszę cię… Draco. Jestem głodna , głowa mnie boli. Chodźmy jak najszybciej do domu , dobrze?
Chłopak odwzajemnił uścisk.
-Też cię kocham. – mruknął w odpowiedzi. Po tym pociągnął ją w stronę Wielkiej Sali. Blondynka oddalając się podziękowała Potterowi i schowała głowę w ramionach brata.
~*~
Wychodzili już z przedziału ślizgonów.  Byli na stacji King Cross , Draco pomagał wynieść siostrze walizki na peron , gdy ta przypomniała sobie że zostawiła jeszcze torbę. Szybko tam pobiegła i ją wzięła , ale gdy mijała jeden z pustych już przedziałów… zamarła.
Jeden z przedziałów nie był pusty. Była tam Tracey Davis , całująca się z Blaisem Zabinim. Diana widząc to powstrzymała łzy. Pochyliła głowę po czym uciekła.
~*~
-Moglibyście się przestać kłócić.-powiedziała gdy byli już w Malfoy Manor i zmierzali do pokoju Dracona. Miała oczywiście na myśli Dafne i Dracona.
-To ona pieprzy jakieś głupoty.- odpowiedział otwierając jej drzwi.
-Ona mówi tak samo.- zaczęła iść tyłem z uśmiechem.- Oboje jesteście tacy…
-Witajcie.- usłyszeli zimny głos za sobą. Diana się szybko odwróciła i cofnęła o krok , wpadając na Dracona , który od razu ją przytulił.
-Panie.- powiedział Draco.
-Draconie…- odpowiedział Czarny Pan wstając. – Chciałem tylko ci przypomnieć o twojej misji.
Podszedł do nich i spojrzał na Dianę. Dotknął jej policzka , dziewczyna zacisnęła powieki. Nie chciała mieć z nim żadnego kontaktu.
-Do kolacji.- powiedział bezbarwnie Voldemort m wychodząc z pomieszczenia. Drzwi same się za nim zamknęły.  W tym samym momencie Diana otworzyła oczy a po jej policzkach spłynęły łzy , które natychmiast otarł Draco.
-Diana - powiedział , ujmując jej twarz , chcąc ją unieść by spojrzeć w oczy siostry- Diana , popatrz na mnie…
Ale ona zacisnęła oczy , jednak łzy nadal spływały. Tak  , płakała nie wstydząc się tego , jednak bojąc się spojrzeć bratu w oczy.
Czarny Pan miał racje , zadanie się kończy. Mieli jeszcze osiemnaście dni. W tym tylko siedem w Hogwarcie , nie było szans na powodzenie , skoro Draco był nadal w środku zadania , a przecież całymi dniami siedział w tym przeklętym Pokoju Życzeń , zaniedbał naukę…
Najwyższa cena Dracona zostanie zapłacona. On zabije ich rodzinę , a ją na samym początku. Znakiem była torturowana cały semestr… nic się nie uda. To koniec. Umrze.
-Obiecuje ci że się uda.- mówił do niej Draco , sam hamując łzy.
-Draco…- wyszeptała Diana- Ja się boję. Ja się tak strasznie boję…
- Nikt cię nie skrzywdzi ,-obiecał chłopak-  rozumiesz?
Ona nadal płakała , nie mogąc przestać.
-ROZUMEISZ?!- zawołał Draco , ledwo co powstrzymując łzę , nie mógł pokazać słabości… Ona pociągnęła nosem i sama zahamowała potok łez.
-Tak.- powiedziała z lekką czkawką.-Tak…
-Kocham cię.- przytulił ją –Diana , będę cię chronił… tylko proszę cię nie płacz.
Pokiwała głową. Ufała mu. Mieli tylko siebie.
Nagle się odsunęła i wysiliła uśmiech.
-Idę się przebrać.- szepnęła , wychodząc. Szybko weszła do siebie i rzuciła na łóżko. Musiała coś zrobić. Ochronić Dracona… jak?
Nagle w jej głowie zaświtał pomysł… pomysł tak głupi , jednak był jedyną deska ratunku. Spojrzała przed siebie. Jakkolwiek było to obrzydliwe- musiała to zrobić.
~*~
Wyszła przed dom , zmierzając  w stronę bramy przy której stał Zabini.
Była już przebrana , zamiast koka miała warkocz i biały płaszcz –ten sam w którym pół roku temu była w pociągu.
-O co chodzi?- zapytała szybko. Nie chciała z nim rozmawiać po tym co zobaczyła w pociągu.
-Musimy porozmawiać.- odpowiedział równie szybko.-Diana , proszę wpuść mnie.
-Nie.-odparła-Idź stąd.
-Nie rozumiesz…- (rozumiem więcej niż myślisz – pomyślała)- ja muszę porozmawiać z kimś mądrym.
-Draco , Astoria , Hermiona…
-Smok ma swoje problemy , Diana proszę cię.- patrzył jej w oczy.
-Idź sobie do Tracey.-  syknęła , odwracając się i uciekając do domu.
~*~
-Kiedy Lucjusz wychodzi na wolność?- zapytał Czarny Pan , podczas kolacji. Diana spojrzała znad pełnego talerza na matkę. Nie była głodna , nic jadła.
-Wyrok się kończy 10 grudnia.- powiedziała oschle Narcyza , odkładając widelec.
-Panie.- odezwała się nagle Diana , patrząc na Voldemorta. Jej głos był śmiały i zdecydowany. Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
-Tak?
-Czy… mogłabym z tobą porozmawiać w cztery oczy , panie? W mojej sypialni.- zapytała , patrząc na niego. Draco natomiast spojrzał ze zdziwieniem na siostrę.
Spojrzał na dziewczynę ze zdziwieniem. Jednak po chwili pokiwał głową.
-Oczywiście.- opowiedział bezbarwnie.  Dziewczyna z ulgą kiwnęła głową , po czym odsunęła od siebie talerz. Podziękowała i wyszła z jadalni. Gdy wchodziła po schodach , smok chwycił ją za ramię i pociągnął do siebie.
-Coś ty wymyśliła?- zapytał od razu- Rozmawiać z nim?
-Chce pomóc.
-Nie musisz.
-Ale chcę!- zdenerwowała się , ku swojemu zdziwieniu odpychając brata.- I nie próbuj mnie powstrzymywać.
~*~
Siedziała w swojej sypialni czekając na niego. Miała rozpuszczone włosy a na sobie jedynie szlafrok. Powstrzymywała łzy ,  gotowa na wszystko. Była w pełni świadoma tego co robi , sama to zaproponowała. Nie żałowała mimo łez , mimo tego jaki wielki ból sprawiała ta myśl , wiedziała że musi to zrobić. Tak samo jak dawniej ludzie wiedzieli że muszą się wyrzec miłości i życia dla ojczyzny. Ona wyrzekała się godności dla brata.
Gdy drzwi się otworzyły , uniosła głowę.  Bez pukania wszedł Czarny Pan , drzwi ponownie same się zamknęły chociaż tym razem o wiele ciszej , co sprawiało że miała dreszcze.  On spojrzał na Dianę wyczekująco , czekał na jej ruch. To pogarszało sytuację , wolała jakby zaczął rozmowę , zapytał o co chodzi czy cokolwiek. Już w tedy czuła się brudna.
Wstała i wzięła oddech , zacisnęła powieki.
-Panie…-zaczęła – ja… żeby Draco miał więcej czasu.
Zaczęła powoli zdejmować szlafrok , mając na ciele gęsią skórkę. Gdy miała już nagie plecy i piersi , poczuła jak ON dotyka jej szyi swoim długim , bladym palcem , jak jego wielkie ,  nieobcięte paznokcie , wbijają się w jej ramiona. Nie mogła płakać i go zniechęcać , musiała zrobić to do czego się właśnie szykowała.
Szlafrok opadł…
Czarny Pan , pchnął dziewczynę na łóżko i zrobił jej malinkę w szyję. To był początek.
To bardzo trudne do opisania… ale z drugiej strony ; w jaki sposób łatwo jest opisać ludzki ból? Z sekundy na sekundę , czuła się coraz to brudniejsza , sytuacja bolała ją coraz bardziej… marzyła by uciec , aby nikt nie widział jej łez to do czego była zmuszona się posunąć… 
To… zbyt trudne by opisać… ból był gorszy niż przy znaku. Był niemal  taki sam , jak w tedy gdy zobaczyła jak Zabini wyznaje miłość Tracey Davis.
Nikt z was nie wie co ona w tedy czuła. Jak ból wewnętrzny zabija jej uczucia wyższe , jak niszczy dumę i godność. Chyba że sami musieliście się posunąć do takich czynów , lub straciliście kogoś bliskiemu waszemu sercu.  Ona to robiła dla brata. By miał więcej czasu , by nie musiał więcej patrzeć na katusze siostry by mógł w spokoju pracować.
Otworzyła oczy i spojrzała za okno na pełnie księżyca. Wiedziała że robi dobrze. Nie żałowała.
~*~
-Starczy. Powiedział Voldemort wstając- Twój brat ma czas do końca roku szkolnego. Dumbledore ma umrzeć , obojętne jakim sposobem.
Następnie wyszedł. Dziewczyna nawet nie drgnęła. Nadal patrzyła się na księżyc , leżąc nago na swoim łóżku. Dopiero gdy usłyszała zatrzasnęły się drzwi , zacisnęła powieki. Otuliła się kocem i schowała w nim twarz. Co zrobiła?  Sprzedała się.
Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Spojrzała w ich kierunku z przerażeniem. Jak to matka?
-Już , chwilka.- powiedziała , szybko zakładając szlafrok.-Proszę.
Gdy do sypialni wszedł Draco z Dafne , ta z ulgą opadła na łóżko.
-Twoja gumka.- podał siostrze chłopak.
-Tylko po to przyszedłeś?- zapytała Diana , unosząc głowę.- A ty co tutaj robisz?- pokierowała pytanie do Dafne , która była błękitnej nocnej koszuli.
-Draco napisał że coś jest nie tak. –odparła brunetka- Mama się zgodziła żebym została na noc.
-Pisałeś do niej?!- zawołała Diana , patrząc z wyrzutem na brata- Dobrze się czujesz? Jest trzecia w nocy!
-Napisałem do niej o dziewiątej , jak od godziny byłaś zamknięta tu z NIM! Coś ty zrobiła?
-Gówno.- odparła zezłoszczona- Masz zabić Dumbledore’a do końca czerwca , a teraz wyjdźcie.
-Ale…
-Draco!- wstała i podeszła do niego z grymasem smutku na twarzy.-Ja.. ja cię proszę. Chcę być sama.
Spojrzał na nią z smutkiem na twarzy. Bał się o nią. Pochylił się i ucałował ją w czoło.
-Kocham cię , braciszku.- wyszeptała.
-A ja ciebie siostrzyczko.
Diana spojrzała jeszcze na Dafne , przytuliła ją.
~*~
Szorowała skórę gąbką która miała na sobie co najmniej dziesięć olejków. Jej obfite łzy , zmywały się z wodą spod prysznica. Czuła się brudna , jej skóra była szara  nie chciała się domyć. To było nie do wytrzymania.  Woda lała się z godzinę a ona nadal wcierała w siebie coraz to nowsze olejki i płyny. Ale nadal była brudna. Nadal śmierdziała.
Wreszcie wyszła. Spojrzała w lustro i od razu pożałowała. Nie umiała patrzeć sobie w oczy. Kucnęła i zaczęła płakać. Jakby chociaż mogła powiedzieć że ją zgwałcono. Ale nie. Sama zaproponowała , wręcz wlazła mu do łóżka.
Ale Draco był bezpieczny…
Nagle w jej głowie pojawiła się okropna myśl. A jeśli… ON się rozmyśli? Zacznie ją szantażować? Następnym razem zgwałci?
Wstała nagle. Zrobiła tyle co mogła , nie było szans , nic więcej nie mogła dla niego zrobić. Zrozumiała. To była gra. Teraz był jej ruch. Ale i tak nie dotrze do mety.
-Draco!- zawołała. Szybko ubrała fioletowe luźne spodnie i zieloną bluzkę na ramiączkach. Wyszła z łazienki ocierając łzy palcem. Gdy przechodziła koło łóżka wzięła do dłoni gumkę od Dracona. Związała nią włosy.
Wpadła do pokoju brata i rzuciła się mu na szyję.
-Kocham cię.-powiedziała- Kocham cię , pamiętaj. Przekaż do Darze i rodzicom , dobrze? Powiedz Larsowi że jest świetnym przyjacielem , powiedz Blaisowi że przesadził , jak mógł się mną bawić mu też powiedz że go kocham- mówiła szybko , jednym tchem- Dobrze? I jeszcze przekaz Nottowi że cisza jest najgorszym bólem.
-Też cię kocham…-odparł zaskoczony , ale jego siostra już przytulała Dafne.
-Ciebie też kocham.- mówiła dalej- podziękuj ode mnie Astorii i Potterowi , okej? I strzel Richarda w pysk.
-No dobrze ale…
-Kocham was.- powtórzyła Diana puszczając ją i cofając się w stronę drzwi. –Nie zapomnijcie o mnie.
Po czym uciekła do siebie. Usłyszała jeszcze jak smok woła za nią , ale ona już stała u siebie w łazience i wyciągała żyletkę od maszynki do nóg.
Pierwszy ruch był wolny , a przynajmniej tak jej się wydawało. Przycisnęła żyletkę do skóry i patrzyła jak bąble krwi wychodzi z jej ciała , choć najpierw nie było widać żadnych ran.
Potem szło już o wiele łatwiej i szybciej. Cięła się w lewą rękę , pod Mrocznym Znakiem. Zaczęła widziedzieć mroczki przed oczyma. Było jej słabo.
Chciała umrzeć godnie. Nie przez Znak. Bo sama tak wybrała.
Zrobiła tyle ile mogła.
-Diana!- do łazienki wpadli Dafne z Draconem.
-Przepraszam.- wyszeptała blondynka odwracając się twarzą do nich.
Upadła tracąc przytomność.
~*~
Komu dedykuje ten rozdział?
 Po pierwsze: wszystkim fanom tego bloga. Każdej osobie która czyta i komentuje.  Jak czytacie tą notkę- zostawcie po sobie ślad. Obawiam się czy ktoś czyta tą historie.
Po drugie: tym którzy oglądają Czas Honoru. Dlaczego? Ponieważ wczoraj gdy pisałam ten rozdział oglądałam finał V sezonu , śmierć Janka. Oglądałam to po raz drugi , jednak płakałam równie obficie. Dopiero w tedy poczułam się gotowa napisać ten rozdział. Widząc śmierć postaci tak bliskiej mojemu sercu. Następnymi takimi postaciami  byli: Luke Casstelan ,  Fred Weasley  i Romek Czajkowski.


Ku pamięci :
  • ·         Janka Markiewicza
  • ·         Zgredka
  •  ·         Czesława Konarskiego
  • Rue
  • Sileny Beauregard
  • ·         Freda Weasleya
  • ·         Severusa Snape’a
  • ·         Krawca
  • ·         Albusa Dumbledore’a
  • ·         Syriusza Blacka
  • Charlesa Beckendorfa
  • Luke'a Casstelana
  • ·         Regulusa Blacka
  • ·         Nimfadory i Remusa Lupinów
  • ·          Leona , Sabiny i Romka Czajkowskich
  • ·         Staszka Markiewicza
  • ·         Klary , ciotki Rozali i wszystkich innych który los został niewyjaśniony w V sezonie
  • ·         Jamesa i Lily Potter.
  • ·         Wszystkich którzy zmarli lub ucierpieli podczas : Wojny o Hogwart , II wojny światowej oraz w walkach za ojczyznę.

Może ponownie przesadzam… ale płakałam pisząc ten rozdział. jak dotąd jest da mniej absolutnie najlepszy i najważniejszy, Mam nadzieję że to docenicie :)

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 10

-Diana oddychaj.- poprosił Nott , gdy dziewczyna trzęsła się w ruchach padaczkowych.
Dafne , Draco , Nott… wszyscy byli przerażeni. Astoria natomiast biegała jak poparzona , tu koło Diany , tu do łazienki albo swojej sypialni.
-Przecież ona nie ma…- wymamrotał Draco , patrząc jak Astoria wymierza krople lekarstwa strzykawki
-To nie atak padaczki.- powiedziała  wstrzykując dziewczynie  płyn do Mrocznego Znaku.
-A niby co inne…?- zdziwiła się Dafne , ale nie przerwał jej wrzask Diany. Pokój na szczęście był wówczas pokryty zaklęciem  dźwiękoszczelnym. – Astoria , zrób z nią coś! DIANA!
Dafne zaczęła sama się cała trząść , czując jak panika ogarnia jej ciało. Jej najlepsza przyjaciółka , powoli traciła przytomność… zaraz. Traciła przytomność? Na pewno? A jeśli umiera? Boże uchowaj!
-Spokojnie.- uspokoił ją Nott.- Dafne , starczy nam problemów z Dianą , nie dodawaj nam nowych.
Draco całkowicie milczał. Dotykał jej dłoni , mając nadzieję że chociaż jego obecność wpływa pozytywnie na siostrę. Jednak zaniepokoiły ją słowa Astorii ‘to nie atak padaczki’. Tak więc… co?
Jednak młodsza Greengrass , uniknęła odpowiedzi na pytanie Dafne , która albo była zbytnio przerażona by spróbować zrozumieć albo nie chciała tego zrobić , tym bardziej że Diana straciła przytomność. Przecież to było oczywiste , objawy Astorii się sprawdzały. Zostały dwa tygodnie do zakończenia semestru. Koniec misji. Bóle Diany się powiększyły do tego stopnia że , rozprowadziły się po całym ciele . Czarny Pan wysłał to Dianę… tylko czemu w tym momencie? Przypomniała sobie , pusty wzrok blondynki tuż przed atakiem. Coś się stało. Coś strasznego…  w pomieszczeniu nie było tylko Blaise’a Zabiniego. Co mógł robić gdy jego przyjaciółka i prawdopodobnie- kochana miała najgorsze bóle jak dotychczas?
Ponoć Diana miała problemy z okulumencją. Czarny Pan mógł spokojnie wejść do jej głowy , tak że ona nawet tego nie zauważyła i wybrać właściwy moment.
Draco musiał się pospieszyć. Diana była jego ceną. Umrze. – pomyślała , dając Malfoyównej kolejną dawkę zastrzyku.
~*~
Po dwóch godzinach , wszystko zaczęło się uspokajać. Nagle. Zbyt nagle…
-Co się z nią dzieje?- zapytał Draco , gdy Diana przestała się rzucać i zaczęła płytko oddychać.  –Ona…
-Żyje.- wyszeptała Astoria , dając zimny okład na Znak.- Najgorsze już za nią.
Wszyscy odetchnęli z ulgą.
-Będzie mogła iść w poniedziałek na lekcję?- zapytał Draco.
-Nie ma innego wyjścia.- wyszeptała Astoria- Nie pójdziemy do Skrzydła Szpitalnego , prawda?
 -No nie.- mruknął- Ale jak ty sobie ją wyobrażasz na lekcjach? Jak nagle zacznie się trząść ?
-Dam jej lekarstwo , będzie musiała dolewać sobie trochę tego.- podała Draconowi sporą fiolkę z bezbarwnym płynem- Co cztery godziny w dzień i nocy.
-Dobra. – powiedział , patrząc na budzącą się siostrę- Wyjdziecie? Chcę z nią…
-Tu jesteście.- nagle drzwi otworzył Blaise. Diana słysząc jego głos , otworzyła oczy ale d razu poczuła mdłości i z powrotem je zamknęła.  Bowiem za Zabinim stała ugięta w pół Tracey Davis , która cicho stękała- Astoria pomożesz jej?
-Nie skończyłam jeszcze z Dianą , - powiedziała prostując się- muszę zrobić jej jeszcze jeden okład i zawiązać bandaż.
-Siostra to zrobi , jesteś mi potrzebna.- warknął Blaise.
-Dianie jestem  potrzebna bardziej.- odparła- do ciebie przyjdę za pięć minut.
-Greengrass chodź a nie gadaj.- chwycił ją za ramię i wyciągnął z pomieszczenia.
-Ja cię nie poznaje Blaise.- powiedział Nott. Zabini spojrzał na niego.
-I kto to mówi…- wyszeptała Diana.
~*~
 Draco rozmawiał z siostrą , zakładając bandaż gdy rozległo się pukanie do drzwi.
-Otwarte.- powiedziała słabo Diana. Wszedł Lars.
-A ty tu czego szukasz , Halbe?- syknął chłopak
-Znam go.- wcięła się blondynka- Dzięki Draco , mógłbyś nas zostawić samych?
-Nie , nie mogę.- odparł ostro.
-Draco , nie zachowuj się jak ojciec.- poprosiła zmęczonym tonem.
Blondyn uniósł wysoko brwi.
-JA jestem jak ojciec?
-Tak.
Prychnął i wstał. Wyszedł zdenerwowany , ale Diana to zignorowała i uśmiechnęła się do Larsa. Wskazała na fotel obok łózka , gdzie zazwyczaj siedział Draco , albo Dafne. Chłopak odwzajemnił uśmiech i usiadł.
-Lepiej ci już?- zapytał , wskazując na rękę.
-Co? Ah… no tak , lepiej mi , dziękuję za troskę , doprawdy nie musiałeś przerywać zabawy...
Po tych słowach patrzył się na nią. Trochę  ze zdziwieniem. Arystokratka.
-Czemu tak mówisz?
-Jak?
-No… tak dziwnie.- wyraził się- Jesteś nastolatką a gadasz jak jakaś stara baba.
Zaśmiała się na te słowa. Rozśmieszył ją.
-No… tak mnie ojciec wychował. Źle.
-Jesteś córką Lucjusza Malfoya?- zapytał. Pokiwała głową.-Francuzka?
-No… nie.- uznała- Jak coś to zbyt dalekie pokolenie. Uważam się za Brytyjkę.
-No tak… jedyny kraj co się obronił.- powiedział a ona się domyśliła o co chodzi.
-Nie chodzi o to.-odparła- gdyby nie pomoc Czechosłowacji , Polski i Kanady to też byśmy byli krajem nazistów… ale o co ci chodzi?
Wzruszył ramionami.
-Wiesz co , Lars?- wyszeptała- Kompletnie cię nie kojarzę. Na pewno chodziłeś zawsze do Hogwartu?
-Nie.- powiedział- Wcześniej chodziłem do szkoły w Niemczech. Jestem Niemcem.
-Ojeju.- wymsknęło jej się , zanim się zorientowała że to niegrzeczne- Czemu się tu przeniosłeś?
Zastanowił się , patrząc na blond włosy dziewczyny.
-Jestem inny od reszty rodziny- zaczął-  Mam jeszcze dwie starsze siostry , jestem dziedzicem. Ale… moja rodzina marzyła o innym synu. Ja jestem chyba zbyt tolerancyjny dla innych statusów krwi. Ale ja jestem z tego zadowolony. Chcę się odciąć od reszty rodziny w miarę możliwości. Szczególnie od dziadków , nienawidzę ich. Są okrutni i źli. Zawsze byli a ja jestem inny. Dlatego wiem że inność jest dyskryminowana.
Słuchała go z zaciekawieniem. Strasznie go polubiła , był otwarty i nie gadał głupot w stylu ‘nie chcę o tym rozmawiać.’ Był po prostu fajny.
-Czemu tak mówisz o swoich dziadkach?- zapytała po chwili ciszy- Co oni ci zrobili?
-Mi? Nic.- zaśmiał się- Nie bez powodu wspomniałem o II wojnie światowej. Moi dziadkowie byli nazistami.- chwila ciszy , podczas której do Diany zaczęły dochodzić słowa chłopaka. Mówił o tym z obrzydzeniem , jakby się brzydził tymi ludźmi- i to nie zwykłymi ludźmi którzy się bali i dlatego przystąpili. Z własnej woli , rozumiesz to? Podobało im się zabijać żydów. Byli tyranami. Wychowali tak mojego ojca i chcieli mnie.
-Ale… -zaczęła- ja się interesuję historią i psychologią , między innymi wojną. Osobiście uważam że każdy człowiek ma w sobie dobro. Nawet tyrani. Człowiek pochodzi od Boga , nie może być przesiąknięty złem…
-Ty wiesz co się działo w Oświęcimiu?- zapytał- w Gettach?
-Tylko z książek.- szepnęła- ale mam swoje własne sentencje i nadal sądzę że nawet Fürer nie był do końca zły. Kochał Eve Braun. Nie ma człowieka do końca złego , twój dziadek też  ma w sobie pozytywne emocje.- zacisnęła palce na jego dłoni- daj mu drugą szanse.
-Ja nie chcę być nazistą.- powiedział-  Rozumiesz? Chcę by c dobrym człowiekiem. Ciesz się ze alianci wyzwolili Europę.
-Proszę?- zapytała tępo-  A co się działo na Syberii? W radzieckiej sferze?
-Uratowali Polskę i Europę.
-Nie.- zaprzeczyła- nikt nie uratował Polski. Ona przegrała tą wojnę , miała tylko pseudo wolność. Polska była tylko na mapie i w sercach Polaków. Ziemia radziecka. Władza radziecka. Tylko duma Polska. Jako Brytyjka jestem oburzona zachowaniem muglskiego rządu. Powinni im pomóc. A nie tchórzyć , bo to polscy piloci tak nam pomogli.*
Gdy skończyła , zaczerpnęła powietrza.
-Jesteś mądrzejsza niż myślisz.- wyszeptał Lars , po chwili.-Ile ty masz lat?
-Szesnaście.- wymamrotała.
-Jestem pod wrażeniem.- powiedział wstając- porozmawiamy jutro , coś myślę że twój brat za mną nie przepada.
Otwierając drzwi powiedział jeszcze jedno zdanie.
-O Voldemorcie też tak myślisz?
~*~
Parę dni później
-Ale on nie chcę z panem rozmawiać.- powiedziała idąc wraz z Snape’m korytarzem- Profesor powinien się cieszyć , że w ogóle  ja z panem rozmawiam. Draco mi nie pozwolił.
-Aha , więc rozmawiasz ze mną teraz , idąc korytarzem a nie w zaciszu mojego gabinetu?
-Draco ma szlaban.- mruknęła- jest pewny że się uczę na test z eliksirów.
-Eliksirów? To co robiłaś w dziale ksiąg zakazanych?
-To nie jest powód na danie mi szlabanu- zbulwersowała się.-I niech pan nie myśli że tym zwiększy pan sobie autorytet u Dracona- dodała zarozumiale.
-Masz szczęście że pan Halbe się za tobą wstawił przed bibliotekarką i nie zmieniaj toru rozmowy. Nie chcę porywać Draconowi sławy. Chcę mu pomóc.
-Ale on nie chcę…
-O , Sewerus!- Mcgonagall , zawołała go z sąsiedniego pomieszczenia. Diana chcąc skorzystać z okazji  , odwróciła się , jednak Snape chwycił ją za ramie i pociągnął do siebie.
-Nie tak szybko. Masz na mnie czekać.- pchnął ją do pomieszczenia , gdzie ponadto był Potter , Weasley i Granger. Jednak nie to było najgorsze. Tylko to co leżało na biurku Mcgonagall. Naszyjnik. Ten co Adara dała Draconowi. ‘O nie…’ pomyślała.
-O , Weasley kupił nową biżuterię dla swojej Lav-Lav! –zawołała cynicznie.
-Panno Malfoy.- zareagowała wicedyrektorka- Proszę się uspokoić!
-Coś się stało Minerwo?- zapytał Snape- Co to za…
-Nie wiedziałam że cię stać na coś takiego.- dogadała jeszcze- Zakurzone , stare ale i tak więcej warte od twojego domu…
-Zamknij się , blond zdziro.- zdenerwował się Ron .
-Na nic lepszego cię nie stać?- lała wodę. Tak dawno nie dokuczała mu…  a nienawidziła Weasley’ów , bardziej od szlam. Czemu? Taka Granger. Niczemu winna mugolaczka. Ale zdrajcy krwi , sami wybrali ten los i powinni się z tym pogodzić. No… jedynym odchyłem od normy był Fred i George.- To samo ‘przezwisko’ od sześciu lat. No ale nie daleko pada jabłko od jabłoni.
-STUL PYSK!- Twarz Weasley’a była tak samo czerwona co włosy , na co  dziewczyna zareagowała śmiechem.
-Proszę się uspokoić.- powiedziała Mcgonagall- Panie Weasley , panno Malfoy! Minus pięć punktów dla Slytherinu i Gryffindoru , mam nadzieję że się uspokoicie.
Następnie powróciła do objaśniania Snape’owi . Po pewnym czasie nietoperz uniósł naszyjnik różą do góry i się mu przyjrzał.
- Zdaje się że panna Bell … nie wie ile miała szczęścia.- powiedział. Diana wspięła się w środku. Omal sama nie dotknęła naszyjnika…
-Trafił ją urok , tak?- zapytał Potter. Dziewczyna spojrzała na niego , zmrużonymi oczyma.
-Tak , to był urok…- wyszeptała wicedyrektorka.
-To był Malfoy.
Diana szeroko otworzyła a wszyscy spojrzeli na niego.
-Nie przesadzasz?- syknęła- Coś nie tak , od razu na mojego brata zrzucasz?
-Jestem pewien że  to on!- zaprotestował Wybraniec , blondynka już miała zareagować pyskówką , jednak McGonagall była szybsza.
-Myślę że to bardzo poważne oskarżenie. – powiedziała.
-Dokładnie- potaknął Snape- Masz dowód?
-Ja to po prostu wiem.
-Ty to wiesz…- syknął Severus.
-Pan Malfoy miał dziś szlaban u mnie.- wcięła się McGonagall.
-Jak nie on , to ona.- Weasley wskazał na Dianę , która prychnęła z oburzeniem.
-Dość. – i wyszła.
~*~
-To był zły pomysł.- powiedziała , gdy byli w dormitorium brata.-Bardzo , bardzo zły pomysł.
-To nie ja.- odparł.
-A kto!?- zawołała- No? Powiedz , Draco , kto inny miał ten przeklęty naszyjnik?! Potem to ja się tłumaczyłam u wicedyrektorki , nie ty!
-To nie ja.
-Przecież wiem , że tylko ty miałeś ten naszyjnik.
-Diana!- zdenerwował się.
-No co? Ja nie mogę cię okłamywać a ty mnie tak?- zapytała sarkastycznie.
-Posłuchaj mnie młoda.- podszedł do dziewczyny i się nad nią pochylił- To nie ja. Rozumiesz?
-Ale…
-ROZUMIESZ?
Spojrzała mu w oczy. Zdenerwowała się , on też oboje krzyczeli.  Wiedziała że jeśli nie przestaną to obije będą tego długo żałować.
-Tak.- powiedziała w końcu.- Rozumiem.
-To dobrze.
Podszedł do barku i nalał sobie whisky. Diana wiedziała że brat jej nie da , więc nawet nie pytała. Tylko patrzyła się na niego.
-A jeśli- zaczęła- bym dotknęła tego naszyjnika , który dałeś mi przez przypadek… skończyłabym jak Bell?
Chłopak mocniej zacisnął szklankę . Pękła a napój się prysnął na ścianę. Stało się to tak nagle , żedziewczya odskoczyła w tył.
-Diana , idź spać.- powiedział- I zażyj leki.
~*~
 Siedziała na historii magii i robiła notatki. Koło niej siedział Blaise , jednak dziewczyna próbowała go ignorować.  Miała mu za złe , że tak ją potraktował. Ba… nawet nie przeprosił za to , nie wyjaśnił wszystkiego. Jakby nic się nie stało.
Co prawda Blaise miał mnóstwo dziewczyn , spał z niemal każdą jednak Dianie to nie przeszkadzało. Nie uważała tego za zdradę. Ale wyznawanie miłości… to był koszmar. Jej prywatny koszmar.
Robienie notatek było całkowicie bezsensowne. Wiedziała większość faktów , o których opowiadał duch więc pisała z głowy . na szczęście były momenty zainteresowania gdy dowiadywała się nowych rzeczy , które mogły być na testach.
W pewnej chwili na pergamin z notatkami , wleciał mały ptaszek z papieru. Wyglądał jak orgiami , jednak machał skrzydłami , gdy go chwyciła – znieruchomiał. Odwinęła papier i przeczytała kulfony Zabiniego.
Dianka
Przyjęcie będzie jutro , idziesz ze mną , prawda?
TAK/NIE
Patrzyła się tępo w kartkę. Była pewna że przyjęcie zostało anulowane w chwili gdy Zabini pocałował Tracey.
-No weź.- usłyszała jego głos ,koło siebie. Poczuła dreszcze , jednak wybawił ją dzwonek sygnalizujący koniec lekcji.  Ucieszyła się ponieważ , historia magii była pierwszą lekcją to nie było przerwy , więc musiała się spieszyć do wierzy zachodniej do klasy starożytnych runów.
Tak więc szybko , rzuciła wszystko co miała na ławce do torby i zwiała z klasy. Nie chciała rozmawiać z Blaisem dodatkowo myśl o szlabanie za spóźnienie nie było zbyt optymistyczne.
-Diana , czekaj.- nagle poczuła jak chłopak chwycił ją za dłoń i wciągnął w ciemny kąt. Korzystając z jej zaskoczenia , przygwoździł jej ręce do ściany i zbliżył swoją twarz do jej.
-To jak?- zapytał , pociągającym tonem-Idziemy?
Poczuła jak włosy jeżą jej się na karku.
-Tak.- wyszeptała. Chłopak się uśmiechnął , po czym odbił się od ściany i zniknął zza rogiem korytarzem.-Na Boga , ale jaka ja jestem łatwa i naiwna.
Usiadła na posadzce i zasłoniła twarz w dłoniach , zapominając o lekcji starożytnych runów.
~*~
-Ślicznie ci w różu.- powiedziała blondynka , patrząc jak jej przyjaciółka przegląda się w lustrze. Miała wyprostowane włosy i różową sukienkę z długimi rękawami i rozcięciem od łokcia poniżej. Przy nadgarstkach były guziki a na pasie pasek.
-Nie za skromnie?- zapytała Dafne marszcząc brwi-Trochę jak do kościoła albo na wigilię.
-E , głupoty gadasz.- zaprotestowała – Jest idealnie. Nie wyzywająco ani nic , przyjemna odmiana.
-Chyba żeby ubrać tą czarną…
-Nie!- zawołała Diana- Dafne , tobie ślicznie jest w takich rzeczach , od kiedy ubierasz się tak …
-Jak?
-Elegancko. Chłopaki inaczej na ciebie patrzą. Nie jak na dziewczynę na jedną noc tylko na stałą partnerkę. Wymaluj paznokcie na blady róż , lekki błyszczyk i tusz do rzęs. – Diana podeszła do przyjaciółki i ją przytuliła – jesteś piękna.
Dafne odwzajemniła uścisk.
-A ty w co się ubierasz?- zapytała.
Zaczekaj. Diana wzięła z łóżka ubrania i weszła do łazienki. Gdy wyszła miała na sobie jasno niebieską sukienkę , po kolana , lekko uniesioną. Miała tylko jedno ramię- lewe by zasłonić Mroczny Znak. Na stopy ubrała  biała koturny. Włosy odłożyła na bok i upięła delikatnie gumką z perłami. Wyszła i pokazała się przyjaciółce.
-Mi się wydaje że…- zaczęła Diana , ale Dafne jej przerwała
-Ładna!- zawołała.
-Myślisz?
-Jestem pewna. Zabiniemu opadnie szczęka jak cię zobaczy. Diana się uśmiechnęła.
~*~
Tańczyła z Blaisem wolnego, śmiejąc się. Byli jedyną parą która postanowiła zatańczyć do nudnej piosenki. Wcześniej towarzyszyli im Dafne z swoim partnerem , jednak znikli  w ciemnym kącie , liżąc się.
-Podoba się przyjęcie?- zapytał Blaise do ucha.
-Oczywiście. – odparła z uśmiechem , robiąc obród. W tedy zauważyła Hermionę Granger uciekającą przed jakimś mięśniakiem.  Biedna dziewczyna… ale dobrze że nie zaproponowała balu Draconowi. Ośmieszyłaby się. Mimo wszystko najzabawniejsza była para Potter- Lovegood.
Nagle do pomieszczenia wpadł Filch wraz z… Draconem.
Diana zatrzymała się i patrzyła na brata szerokimi oczyma. Wyrywał się charłakowi  , niestety nieudolnie.
-Zostaw mnie , wstrętny charłaku!- krzyczał Malfoy , po czym zauważył siostrę , objętą przez Zabiniego. Przez parę sekund patrzył się na nich ze zdziwieniem.  No tak… on nie wiedział że siostra wyszła.  Wyrwała się Zabiniemu i wyszła przed szereg. Wszystko działo się szybko.
-Zostaw mojego brata!- zawołała , od razu.
-Cicho siedź. – odpowiedział Draco , czepialskim tonem. Dziewczyna tak się zdziwiła , że nawet nie odpowiedziała.
-Panie profesorze.- powiedział Filch patrząc na Slughorna- Przyłapałem tego chłopca  jak plątał się po korytarzu. Twierdzi że był zaproszony.
-No już , już chciałem się wkręcić. Zadowolony?!- warknął Draco.
-Ja go stąd wyprowadzę.- zareagował od razu Snape.
Draco nareszcie się wyrwał woźnemu i spojrzał z odrazą na profesora.
-Tak jest…- powiedział- panie profesorze.
I wyszli. Diana patrzyła się na wszystko tępo. Jej brat. Ukochany brat. Kazał jej siedzieć cicho.  
-Diana… -zaczął Blaise , ale mimo to odepchnęła go i pobiegła za Snape’m i Draconem. Dogoniła ich tak szybko jak umiała , w czym niestety przeszkodziły jej wysokie koturny.
-… to ty?- usłyszała zimny głos nietoperza .
- Może rzuciłem urok na Katie Bell. Może nie. Nie twój interes!- zawołał zdenerwowany Draco. Po tych słowach , Snape przywarł go to ściany.-Diana , idź do siebie.
-Ale…
-Diana!
-Nie!- tupnęła nogą. Snape najwyraźniej ją zignorował bo zwrócił się do blondyna.
-Obiecałem cię chronić- wysyczał –Złożyłem wieczystą przysięgę.
-To będziesz musiał ją złamać. Nie potrzebuję ochrony. To ja wykonuje to zadanie.  On wybrał mnie- MNIE! Nie zawiodę go.
Podczas chwili ciszy , Diana spróbowała zabrać głos , jednak ponownie ja zignorowano.
-Ty się boisz z Draco- powiedział triumfalnie nietoperz.- Próbujesz to ukryć , lecz nieumiejętnie więc pozwól sobie pomóc!
-Nie! On wybrał MNIE! Nie odbierzesz mi sławy!
-Koniec.- powiedziała błagalnie ślizgonka- Proszę , was.
Snape zerknął na Dianę i się ironicznie uśmiechnął. Ona była taka głupia… niewinna. Była dzieckiem. Spojrzał na miejsce gdzie był bandaż po mrocznym znaku , co spowodowało jeszcze większość wściekłość młodego Malfoya.
-Wszystko mam pod kontrolą!- zawołał.- Ona jest bezpieczna.
-Ty tak sądzisz.- wysyczał profesor. Zarówno Dianę jak i Dracona przestraszyły te słowa , ale żadne z nich nie dało tego po sobie poznać. Co to miało znaczyć- Nie bądź dziecinny Draco. Rozumiem że schwytanie i uwięzienie twojego ojca , mogło wyprowadzić cię z równowagi , ale…

Nie dokończył bo chłopak , wyrwał mu się i chwycił siostrę za rękę i pociągnął w stronę pokoju wspólnego ślizgonów.
---------------
 *no cóż… nieco przesadziłam z tą rozmową  , ale jestem patriotką i słowami  Diany przelałam to co sądzę o tym okresie w naszej historii. Interesuje się historią i jakoś tak , poleciałam na całego ;D mam nadzieję ze nie macie mi tego za złe.
 Piszcie co myślicie o Dianie i innych bohaterach to dla mnie ważne.

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 9

Rozdział krótki i beznadziejny , jednak postanowiłam go dodać. Miłego czytania i komentowania ;*
~*~
Hermiona Granger , wychodziła właśnie z biblioteki i zmierzała do pokoju wspólnego gryfonów. 
Było już późno i ciemno. Nikogo nie było na korytarzu a echo jej butów było słyszalne zapewne daleko.  Była zmęczona , całym dniem nauki i marzyła wręcz o zaśnięciu w ciepłej pościeli. Hmm… może uda jej się zdobyć kakao? Był piątek , nie musiała zamartwiać się czy rano zdąży powtórzyć materiał szkolny. Miała tylko nadzieję że Harry będzie już spał , bo nie miała ochoty słuchać o Księciu Półkrwi ani o tym jak zły jest Draco Malfoy.
Gdy skręcała w boczny korytarz , wpadła prosto na chłopaka w czarnym garniturze. Na  Dracona Malfoya.
-Przepraszam.- mruknęła i  go wyminęła. Ten się nie odezwał , tylko odwrócił wzrok i patrzył na oddalającą się sylwetkę. Jej szata była podwinięta , a jej skrawek był wsadzony do jej  spódnicy. Wyglądało to komicznie , nawet się lekko uśmiechnął. Jakby ktoś ją zobaczył , zapewne wypominałby to Hermionie bardzo długo. Na przykład taka Parkinson.
-Granger!- zawołał za nią.  Zignorowała go , więc (ku swojemu zdziwieniu)  pobiegł za nią powstrzymując śmiech. –Granger , zaczekaj!
-O co ci chodzi?- zapytała przystając. Nie miała ochoty na jego śmiechy.
-Granger.- położył dłoń na jej policzku.- Twoja szata…
Następnie położył drugą dłoń na jej plechach i zaczął poprawiać szatę.
-Dziękuje.- odparła , cicho.
On się lekko uśmiechnął. Następnie pochylił się i zaczął ją całować. Ta się lekko odsunęła.
-Znowu mnie pocałujesz , a potem wyzwiesz i odejdziesz?
-Nie.- odparł składając pocałunek na szyi.-Nie…
-Na pewno?
Nie odpowiedział jej , tylko mocno docisnął do siebie.
-Kocham cię.
~*~
-Co?- Diana spojrzała na Daphne , zaskoczona . Cały czas chodziła w kółko po swoim dormitorium.- Mówiłaś jej coś?
-Od dwóch kwadransów mówiłam ci o… a zresztą nieważne.- powiedziała brunetka z wyrzutem- Fajnie że , tak mnie słuchasz.
-Nie , Daphne czekaj!- jednak jej przyjaciółka już wyszła z pomieszczenia. –Agrr…
Następnie rzuciła się na łóżko , zdenerwowana. Daphne się na nią obraziła , jeszcze tego brakowało…
-Co się tej stało? – zapytał Blaise wchodząc do sypialni panny Malfoy.
Diana uniosła się i spojrzała na niego.
-Obraziła się na mnie.
-Bo…?
-Nie mam pojęcia. – wyszeptała- Blaise , wybacz ale nie mam ochoty rozmawiać. A tym bardziej na...
-Skoro nie chcesz rozmawiać , to nie mam zamiaru namawiać cię na nic więcej , widać że marzysz tylko o spaniu.
Spojrzała na niego zdziwiona. Spodziewała się odzywki typu ‘no to , twoje usta będą zajęte czymś innym niż mówienie’. Ale nie. Blaise uszanował jej słabe samopoczucie.  Uśmiechnęła się i wstał.
-A chociaż mnie przytulisz?
-Oczywiście.- szepnęła , wstając.  Przytulił ją a ona odwzajemniła. Poczuła się wspaniale. Bezpiecznie.   Zawsze ją chronił , wściekł się po aferze z Richardem. Był przy niej.
-Na pewno nie chcesz rozma…
-Nie.- odparła szybko- Nie chcę.
Puściła go i utkwiła wzrok w swoich botkach. Zacisnęła duże usta.
-Wyjdź.- poprosiła.
-Co…?- dziewczyna podeszła do drzwi i je otworzyła.- Blaise , proszę.- spojrzała na niego smutnym wzrokiem- Idź stąd.
-Dobrze.- mruknął i spełnił prośbę Diany , ale w drzwiach jeszcze się zarzymał.-Chciałem cię tylko zaprosić na przyjęcie do Slughorna.
-Przyjdę. –wyszeptała , walcząc z czkawką. W tedy Zabini wyszedł.  Gdy to zrobił dziewczyna trzasnęła drzwiami i poczuła jak łzy wychodzą z jej oczu. Poczuła złość. Jak mogła tak potraktować Blaisa!? Nic nie zrobił a ona nie miała okresu by móc , mieć humory. Osunęła się na podłogę.
To wszystko ją przytłaczało. Zadanie Dracona. Mijał termin a wszystko stało w miejscu. Dodatkowo , Czarny Pan wpadł w złość i wyżył się na Narcyzie . Bóle się nasilały , Rich nadal ją nękał. Dodatkowo krążyły plotki o związku Zabiniego z Tracey Davis. Mało było? A jeszcze Daphne się na nią obraziła , Nott ignorował ją bardziej niż zwykle , krążyły plotki o tym że Czarny Pan ma córkę w Hogwarcie a dopóki Draco nie wybił gryfonom pewnego pomysłu to lwiaki osądzały Dianę o to ciemne pochodzenie. A właśnie! Drao znikał na całe dni , nigdzie go nie było a Blaise nic nie chciał powiedzieć o miejscu pobytu smoka.
Była zbyt słaba na to wszystko. Co do Daphny , zachowała się okropnie. Greengrass zawsze ja wspierała , a ona ot tak ją olała. Nie była godna tej przyjaciółki.
A jeszcze prezent od Adary. Czemu wysłała jej tą książkę?  Sytuacja Diany była aż tak tragiczna co do ślubu?
Spojrzała  na komodę , gdzie leżał list. Wstała i nadal czując wielkie krople łez na policzkach. Otworzyła list i przeczytała zawartość. Była od Snape’a , co sprawiło że w Dianę uderzyła kolejna fala złości a co za tym idzie –płaczu.
Chciał się spotkać. Po co? Oni nie chcieli pomocy i nadeszła pora by wreszcie się z tym pogodził. Ale postanowiła pójść. Dla świętego , Bożego spokoju.
Wstała i otarła , łzy. Następnie usiadła przy toaletce i spojrzała w lustro. Poczuła mdłości. Nie miała ochoty oglądać swojego odbicia. Tusz , był na policzkach i wyglądała gorzej niż przy ostatniej wizyty Richarda.
Odwróciła wzrok i spojrzała na sufit.
Była niczym.
~*~
Szła pustym korytarzem , nadal czując złość. Wyglądała w miarę przyzwoicie a wizytę u Snape’a , chciała mieć z głowy.
Stanęła przed drzwiami , jego gabinetu , ale zanim zdążyła zapukać , rozległ się zimny głos profesora.
-Wejdź.
Otworzyła drzwi i spojrzała na niego.
-Nie chcemy twojej pomocy- powiedziała od razu.
-Ale Diano…
-NIE CHCEMY TWOJEJ POMOCY !- powtórzyła , na tyle głośno by usłyszało ją cało piętro. –Rozumiesz? W nosie mamy że złożyłeś przysięgę. To misja Dracona. Nie twoja. Odpuść sobie , rozumiesz?
-Chcę wam pomóc.
-Ale my nie chcemy.- następnie odwróciła się na pięcie i wyszła. Zachowała się niekulturalnie. Ale musiała się na kimś wyżyć , a nigdzie nie było żadnej szlamy.
-MALFOY!- usłyszała rozgoryczony głos profesora- WRÓĆ!
 -Spieprzaj.- mruknęła w odpowiedzi.
~*~
-Diana!- usłyszała za sobą głos , brata. Odwróciła się i spojrzała na sylwetkę , idącą ku niej szybkim krokiem- prosiłem żebyś siedziała u siebie.
-Przepraszam.- wymamrotała- Chciałam się przejść.
-A jakby…

-Przeprosiłam , tak?- zapytała zdenerwowana.- A ty gdzie byłeś?
-Misja.- ujął to krótko. Dziewczyna prychnęła.
-Zawsze tak mówisz.
-Termin mija za dwa tygodnie.- powiedział- A twoje bóle się ciągle powiększają. 
-Mamy czas do końca pierwszego tygodnia po feriach. 
-Diana.- ujął jej twarz- Ja nie wiem czy zdążę.
-To daj sobie pomóc.- wyszeptała w odpowiedzi- Też jestem śmierciożercą...
-Nie chcę pomocy. Sam sobie dam radę.
-Zostały dwa tygodnie , a ty od dwóch miesięcy nie zrobiłeś żadnego postępu!- zawołała , czując złość. Draco uciszył ją wzrokiem po czym wyszeptał.
-Po prostu , nie spodziewałem się takich komplikacji...
-Jakich?
-Nie twoja sprawa.- puścił ją i ruszył w stronę Pokoju Wspólnego.-Diana , musisz zrozumieć że ja wszystko robię dla naszego bezpieczeństwa.
-Draco , ale ja chcę ci pomóc!- tupnęła nogą jak , niezadowolona mała dziewczynka.
Draco odwrócił się , najwyraźniej tłumiąc śmiech spojrzał na siostrę. Po raz pierwszy od tak dawna się uśmiechnął.  Ona się lekko zarumieniła jednak nie spuściła wzroku. Musiała postawić na swoim.
-No dobrze.- podszedł do niej i objął ramieniem- Chodź , Dianka jutro cię wezmę do pokoju życzeń , zadowolona?
-Oczywiście , braciszku.- ucałowała go w policzek.
~*~
Gdy weszli do Pokoju Wspólnego , przywitała ich głośna muzyka i tańce. Diana spojrzała na wszystkich zdziwiona. Zaczęła się lekko uśmiechać , gdy zobaczył Daphne , która swoje kasztanowe włosy upięła w mały kucyk z tyłu głowy , jednak reszta włosów swobodnie spływała po odsłoniętych ramionach dziewczyny. Daphne też się przebrała. Miała na sobie , zieloną sukienkę bez ramiączek , z długością do środka ud. Wyglądała jak nowoczesna, zielona  wersja sukienki Marlyn Monroe.
Brunetka miała w górze szklankę ognistej whisky i podchodziła do przyjaciół z uśmiechem.
-Wygraliśmy 410 do 50.- powiadomiła ich-Ogarniacie? Mamy pierwsze miejsce do  Pucharu Domów i Quddicha! Wreszcie jesteśmy lepsi od gryfiaków i w ogóle jesteśmy najlepsi .  Łiiipi! Chodź Diana są świetne trunki!
Zanim blondynka zdążyła się obejrzeć za bratem , stała już przy stole z alkoholem a Daphne wyglądała jakby miała już dwa promile.
Diana się rozejrzała. Wszystkie dziewczyny były odstawione , a ona nie wiedziała czy pod względem ubiór do nich pasuje. Miała sukienkę , tej samej długości co Daphne tyle że czarną i z prześwitującymi ramiączkami.  Rozejrzała się ponownie i uznała że jednak sporo osób nie przebrało się po meczu więc postanowiła nie marudzić i zacząć się bawić.
-Już nie jesteś na mnie zła?- zapytała Diana nalewając sobie do kieliszka.
-Co? Nie. Buty mnie uwierają.- mówiła od czapy Daphne , nalewając do szklanki z whisky trochę wina.-Uuu… wiesz co mam ochotę na bitą śmietanę.
-Czegoś ty się naćpała?- zapytała w końcu blondynka.
-Niczego. Po prostu się cholernie cieszę z… Łuuu jaki przystojniak- pokazała na jakiegoś bruneta .
-Daphne.- powiedziała Diana- On nie ma więcej niż czternaście lat.
-Trudno.- i podeszła do niego. Chłoptaś patrzył na Daphne jak na boginie , najwyraźniej zdziwiony że ona się nim zainteresowała.
Diana pokręciła głową i zeszła na bok szukając wzrokiem Dracona.  Może to i głupie ale strasznie chciała z nim zatańczyć. To była ich tradycja , zawsze mieli swój wspólny taniec a teraz blondyn jakby wyparował.  Westchnęła i spojrzała smutno w bok.
-Mogę prosić?- zapytał jakiś chłopak. Uśmiechnęła się i potaknęła. Chłopak okazał się , mieć na imię Lars i był prawdziwym dżentelmenem. Zdziwiła się , jak dobrze może rozmawiać z niemal obcym chłopakiem. O sztuce , szkole…
-Odbijany.- usłyszała za sobą głos Zabiniego i po chwili tańczyła z nim wolnego , którego nie dokończyła z Larsem.  
-Mam nadzieję że jeszcze spędzimy trochę czasu.- powiedział Lars do Diany.
-Ależ oczywiście- wyszeptała z uśmiechem- Na pewno potańczymy.- następnie spojrzała na Blaise’a- Gratuluje meczu.
-Dziękuje bardzo.- odwzajemnił uśmiech – połowa goli to moja zasługa.
-W to nie wątpię.- odparła- Szkoda tylko że Draco nie grał…
-Jak będziemy grać z krukonami to już mu nie odpuścimy- obiecał Blaise
- No oczywiście.
-Ale ciebie nigdzie nie widziałem po tym incydencie u ciebie.- zauważył- Gdzie byłaś?
-Snape.- wymamrotała krótko- Nikt ważny.
-Yhm…Chodź na chwilę.
Odciągnął ją na bok i położył palec na policzku.
-Dobrze mi z tobą.- powiedział- Jesteś , piękna , wrażliwa i wspaniała.
Pochylił się i delikatnie pocałował. Diana położyła swoją dłoń na jego włosach i poczuła szczęście.  Jej też było dobrze przy nim.
Diana i Lars
~*~

Była już lekko przyćmiona alkoholem i tańczyła dla śmiechu z Astoriom , jak dziesięciolatki. Młodsza Greengrass była zaledwie po jednym kieliszku , jednak śmiała się i tańczyła z przyjaciółką siostry jakby wypiła o wiele więcej. Gdy już skończyły swoje małe tańce , Diana chwyciła dłoń Astorii i dała na wysokość głowy. Zaczęli się kręcić jak wszystkie inne pary. Diana zerknęła na Larsa który już tańczył z jakąś piątoklasistkom. Uśmiechnęli się do siebie. 
-Muszę się napić.- powiedziała blondynka do Astorii która kiwnęła głowom i po chwili była juz w ramionach innego chłopaka.
Diana podeszła do stołu i nalała sobie wody. Zeszła na bok i usiadła na fotel. Po paru sekundach doszły do niej szepty.
-Dobrze mi z tobą- poznała głos Zabiniego. Wstała i podeszła do miejsca gdzie było go słychać. W wgłębieniu siedział Blaise Zabini w towarzystwie Tracey Davis. Mimo gobelinu , Diana wszystko widziała. Całowali się.-Kocham cię.
-Ja ciebie też.- mówiła Davis- Pora to ujawnić...
-Kocham cię.-powtórzył Blaise.
Dalej nie słuchała. Po prostu wróciła na swoje miejsce. Siedziała wyprostowana , czując łzy.
Znowu płakała.
Była głupia.
Nic niewarta.
Okłamana. 
Naiwna.
Była nikim.
Nawet nie pamięta , gdy zaczęły się bóle i upadła z krzykiem na podłogę.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 8

   Drogi Draconie!
Cieszę się że , mi o wszystkim napisałeś – to oznacza że mi ufasz a komuś musisz. Twoja misja jest zbyt niebezpieczna być mógł działać sam.  Muszę Ci pomóc.
Dziś rano , przeszłam się do Borgina i kupiłam coś , co powinno Ci pomóc. Pamiętasz jak razem z Dianą , chyba cztery lata temu , opowiadaliście mi o tym naszyjniku na którym ciąży klątwa? Wasi rodzice byli w tedy , na przyjęciu u Knota.  Tak więc , postanowiłam kupić ten naszyjnik i Ci go wysłać. Mam nadzieję że jakoś Ci pomogłam , skoro są takie opóźnienia.  A teraz część druga – o wiele bardziej skomplikowana. Cały poranek myślałam o tym jak ci wysłać , naszyjnik aby Filch się nie zorientował. Jest głupi , ale kto z dzisiejszej młodzieży by chodził z taką biżuterią po szkole? Nikt. Chowaj naszyjnik , najlepiej jak tylko możesz , mogą o nim wiedzieć tylko najbardziej zaufane osoby. W Pokoju Życzeń , na pewno będzie kominek. O 12.00 musisz tam  być , przybędę do Ciebie siecią Fiuu.  Dam Ci naszyjnik. Bądź sam , bez Diany. Nie miałam czasu na obmyślenie planu , jak możesz go przekazać Dumbledore’a. Ale masz tylko jedną szansę. Jak się nie uda – będziesz musiał wymyśleć coś innego.  
I jeszcze jej bóle. Nie mam pojęcia co z tym. Opowiesz mi wszystko gdy się spotkamy.
Adara
12.00 pamiętaj.
Chłopak ściskał w dłoni list od ciotki Adary( ‘Ad’  lub ‘Dary;) , kuzynki ojca.  Siedział w Pokoju Życzeń , wiedział doskonale że nigdzie indziej nie mógł otworzyć koperty i miał racje. Nie wiedział dlaczego Ad nie chciała by Diana ją spotkała, ale w Pokoju był sam , więc nie musiał się martwić.  Spojrzał na swój zegarek.  Była dwunasta. Wstał i ruszył pod ścianę gdzie stał wielki kominek.  Nie do końca wiedział jak Ad mogła sformułować nazwę owego kominka , jednak znał jej inteligencje i spryt , na pewno dała sobie radę. I miał rację.
W kominku pojawił się zielony ogień , z którego wyszła Adara.
Była średniego wzrostu , trzydziestoparoletnią  kobietą o pięknych blond włosach , sięgających pasa. Miała mleczną cerę , jednak ciało , było niemal całkowicie zakryta przez czarną suknie  oraz rękawiczki.  Bóg nie poskąpił jej urody.
-Draco.- szepnęła , odkładając paczkę na pobliski stolik po czym przytuliła  chłopaka. Ten go odwzajemnił , czując jak ciotka , zaciska palce na jego plecach. Przez tyle lat , to ona zastępowała mu matkę. Za każdym razem gdy rodzice gdzieś wychodzili , to ona siedziała przy dzieciach , zajmując się nimi.  To ona nauczyła Diany grać na fortepianie a go na gitarze. Była najwspanialszą kobietą.  A najwspanialsi ludzie mają największego pecha. – Dziecko  ty moje… dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś?
-Nie było okazji.- mruknął chłopak.
-Draco.- powtórzyła , puszczając chłopca i patrząc na jego zmęczoną twarz- Wszystko będzie dobrze.
Pocałowała go w czoło.
~*~
Diana szukała brata po całym zamku. Nigdzie go nie było , dosłownie. Jakby rozpłynął się w powietrzu.  Była na tyle zdesperowana , że nawet weszła do szkolnej biblioteki. 
Gdy miała już wyjść z pomieszczenia ,  pewna że Dracona tam nie znajdzie lecz w owym momencie na jej twarz wręcz wleciała , wielka sowa z kopertą w dziobie. Zaskoczona dziewczyna , w pierwszym odruchu  odgoniła ptaka.
-Ty skończona idiotko.- syknęła do sowy- Leć do mojego dormitorium i tam zostaw list. Już!
Posłuchała jej i wyleciała z pomieszczenia.  Dziewczyna miała na sobie granatową  tunikę i  Diana pokręciła z niedowierzaniem głową , gdy przypomniała sobie o swoim eseju na historię magii (którą jednak kontynuowała wraz z Blaisem) i postanowiła szybko zabrać jakąś książkę.
Weszła w jeden z działów i zaczęła przeglądać tytuły książek.  Nuciła sobie pod nosem , piosenkę i szurała palcem po zakurzonych księgach.
-O , hej Diana!- usłyszała za sobą , radosny głosik. Niestety go poznała.  Wszelki optymizm , znikł z jej twarzy.
-Tracey.- powiedziała z udawaną radością Diana , odwracając się. - Jak tam?
Jakby ją to cokolwiek obchodziło…
-Lepiej być nie może.- zapewniła ją- Pokaże ci coś.
-Na pewno to będzie interesujące.- wymamrotała.
-No! Patrz.- pokazała jej jakąś starą zakurzoną książkę. A dokładnie tytuł brzmiał, ‘Historia Czystej Krwi’.
-Po co to czytasz?- zapytała.
-Stan mamy się pogorszył.- odpowiedziała- Więc Dumbledore pozwolił mi ją odwiedzić. A tam mama mi opowiedziała swoją historię.
-Interesujące.- nawet , już nie udawała zainteresowania , ale zapał Davis nie minął.
-No! Opowiedziała mi o tacie!
Diana zmarszczyła brwi.
-A co z nim?
-Przecież ja go nie znam.- (naprawdę? Pomyślała Diana.)- Odszedł od mamy , zanim się urodziłam. Mama opowiedziała że w moim wieku została zgwałcona i… a zresztą nie będę cię zanudza c!
-Nie , czekaj!- zawołała , chwytając ją za ramię. Ku swojemu zdziwieniu Diana poczuła zainteresowanie.- Usiądźmy , opowiesz mi?
-No , spoko.- kiwnęła głową. Usiadły przy oknie , a Tracey  kontynuowała opowieść- No , mama powiedziała że pochodziła z bogatego domu , arystokracji. Zgwałcił ją , mój ojciec a ona opowiedziała o tym swojej mamie. Ta od razu poleciała do mojego dziadka a on wydziedziczył ją.
-Twoją matkę?
Tracey kiwnęła głową.
-Wyrzucili ją z domu ,  wydziedziczyli , skazali na życie w nędzy…- w jej głosie był żal.- mój wujek niby nam pomaga , ale  pieniądze idą na mamę , a ty sama wiesz co robię , żeby starczyło na moje potrzeby.
-Wiem.- ucięła- A ty teraz szukasz ojca ,  tej księdze?
-No tak. Mam nadzieję że znajdę. Strasznie chcę go poznać.
Diana się uśmiechnęła. 
-Powodzenia.- szepnęła , następnie wstała i chciała iść , ale ta jeszcze coś dodała- już ci lepiej w rękę?
-Co?- syknęła , odwracając się.- Co ty , gadasz Davis?
-No , nie pamiętasz jak się darłaś? Astoria  Greengrass powiedziała coś o ręce i…
-Posłuchaj mnie , bo nie będę powtarzać. – nachyliła się nad dziewczyną a w jej głosie pojawił się jad- Nie interesuj się moim prywatnym życiem ,  tylko swoim.
-Ale…
-Moje życie- szeptała- moja sprawa. A szczególnie to seksualne.
Wiedziała że tymi słowami zagnie Tracey i miała rację.  Korzystając z sytuacji , szybko wybiegła z biblioteki.
~*~
-Ja się o nią , tak bardzo boję.- wyszeptał Draco. Nadal siedział  z ciotką Darą w Pokoju Życzeń i opowiadał jej o wszystkich zajściach- Jakbyś ją w tedy widziała…  to był jakiś koszmar.
Dara , objęła chłopaka ramieniem.
-Musisz się nią opiekować.-  wyszeptała- Masz rację , Diana jest wrażliwa , a w tej sytuacji jest to wada. I zbyt naiwna , ktoś zawsze musi jej pomagać. Ona zawsze cię potrzebowała , a teraz to już w szczególności.
-Co masz na myśli?- zapytał- Jak to zawsze mnie potrzebowała? Przecież Diana się zmieniła , dawniej ciągle się śmiała , miała te fazy z Daphne i w ogóle…
-Draco…- przerwała mu ciotka- powiem ci to tak ; nie zawsze smutek poznasz po twarzy albo zachowaniu.  Często jest tak , że gdy usta się śmieją i gadają te wszystkie głupotki w stylu Daphne i Diany , serce rozdziela ból. Oczy powstrzymują  łzy. A to wszystko dla kamuflażu.
Blondyn patrzył z zainteresowaniem na ciotkę.
-Skąd ty to wiesz?
-Bo sama miałam ciężkie dzieciństwo i sam dobrze o tym wiesz. – odparła-a z resztą… ty reagowałeś na ból inaczej ,  prawda?  Ty byłeś wówczas po prostu wredny. A Diana miała te swoje głupawki , więc pomyśl ile razy cierpiała , skoro za każdym razem się śmiała.
-Zasłużyła na lepszego brata.
-Przestań!- zawołała- Jesteś świetny , Draco ale nie zamartwiaj się Dianą.
-Nic nie wiem o życiu.
-Ból jest okropny ale uczy.
-Skoro mam ją ignorować to po co mi ją tu cytujesz?
-Nie przekręcaj.- poprosiła go ostrzegawczo- Ona jest bardzo mądra i chcę ci pomóc. Doceń ją , jest naprawdę mądra , stwarza piękne sentencje życiowe a co ważniejsze ;  umie się do nich dostosowywać. Jednak… miej lekki dystans. Masz bardzo poważną misję. Pamiętaj o tym , bo twoje niepowodzenie będzie miało fatalne skutki.
-Wszyscy myślą że cenę będzie Diana!- zawołał. Nie umiał przestać o niej myśleć-  Ona nie może umrzeć , ja nie umiem bez niej żyć.
-Skąd pomysł że umrze?
-Albo to , albo tortury. – mruknął- A to ja będę jej katem.
-Dasz radę.- wyszeptała Dara , mocniej obejmując chłopaka- Ona da rade. Tylko się trzymajcie razem.
-Będziemy , dziękuje ciociu.- postanowił zmienić tor rozmowy-  To jest ten naszyjnik?
-Tak. Masz jakiś pomysł?
-Dam komuś by mu przekazał.
-W następny weekend macie wizytę w Hogsmeade . Wykorzystaj to. Muszę iść.
Ucałowała go w czoło , następnie wstała i podeszła do kominka.
-Do widzenia.- pożegnał się , biorąc do ręki paczkę.
-Zaczekaj , zapomniałabym !- zawołała za nim Ad. Wyciągnęła zza pazuchy  jeszcze jedną paczkę i mu podała- To dla Diany , nie otwieraj dobrze? To są… żeńskie sprawy.
-Rozumiem.- skłamał. Nigdy nie rozumiał co to są ‘żeńskie sprawy’. Oczywiście , Diana co miesiąc przez trzy , czasem cztery dni dziewczyna codziennie prosiła brata o to by , poszedł do szpitala po tabletkę na ból brzucha. Ale zawsze gdy , wieczorami jego siostra i Daphne zamykały się w pokoju jednej z nich i piszczały co chwila ze śmiechu , był zdziwiony.
~*~
-To od Dary.- powiedział Draco w pokoju wspólnym , rzucając siostrze odpowiednią paczkę.
-Ale…- zaczęła zdziwiona , jednak brat był już na schodach , do jego prywatnego dormitorium.  Następnie spojrzała na paczkę i ją otworzyła. Zobaczyła niebieski naszyjnik , który skądś pamiętała. Tylko skąd? Chciała go dotknąć , by się lepiej przyjrzeć , ale w tym samym momencie pojawiła się Daphne , bijąc przyjaciółkę w rękę.
-Zwariowałaś?!- zapytała ze strachem w głosie Greengrass - Ty wiesz co to jest?
-Naszyjnik?- odpowiedziała sarkastycznie , masując sobie dłoń.
-Diana.- Daphne usiadła koło przyjaciółki z poważnym wyrazem twarzy- Dotknij go opuszkiem palców , a nie będę miała czego zbierać.
-Co masz na myśli?
-DIANA!- do Pokoju Wspólnego wpadł Draco , i od razu biegł w stronę siostry. Wszystkie twarze zwróciły się w jego stronę , lecz chłopak ich zignorował.  – Nic ci nie jest.
Chwycił ją za głowę i przytulił mocno do piersi.  Dopiero gdy zaczęła się dusić , brat ją puścił.
-Jesteś pewny że Dara mi dała ten naszyjnik?- zapytała gdy złapała oddech.
-Zwariowałaś? To do misji. A wy co się patrzycie ?- warknął na dzieciaków , które nadal patrzyły się na niego. Jednak słysząc nieprzyjemny ton , opuściły głowę i powróciły do wykonywania eseju z zaklęć. W tedy Draco ostrożnie zawinął naszyjnik i wziął do ręki paczkę- Chodź , musimy porozmawiać.
Draco chwycił ją za dłoń i pociągnął aż do swojej sypialni. Tam zamknął drzwi na klucz i kazał Dianie usiąść na łóżku. Odłożył naszyjnik na stolik i usiadł na fotelu , a dłonie założył na jeżyka. Diana zmarszczyła brwi , czując że kroi się coś nie dobrego. Tylko co?
-Spotkałem się z ciotką Adarą.- zaczął – Dała mi ten naszyjnik do misji , a ty nie możesz go dotykać , rozumiesz?
-Dobrze…
-Świetnie. Pomyliłem się bo , Dara dała mi dwie identyczne paczki. A jedna miała być dla ciebie , ja ją niechcący wziąłem. Proszę.- rzucił jej na kolana książkę , wokół której był otwarty brązowy papier . Gdy tylko przeczytała tytuł , poczuła mdłości ‘Kobieta w świecie arystokracji’.- Co o tym powiesz?
-Że ciocia nie trafiła w mój gust.- odparła. Musiała się wymigać.
-Diana.- warknął , podchodząc do niej i patrząc z góry- Słuchaj , ja cię nie wydam . Ale za niedługo siedemnaste urodziny a ojciec wychodzi z Azkabanu tuż po sylwestrze a sama zauważyłaś że on bardzo chcę cię jak najszybciej wydać za mąż. Jak twój narzeczony zobaczy że czytasz tą książkę, będziesz miała kłopoty.
-No ale skoro…
-Diana!- zawołał zirytowany , nachylając się- wyrzuć tą książkę. Rozumiesz?
-Jak najbardziej.- wyszeptała.- Mogę iść.
Kiwnął głowę , a w tedy  Diana wzięła do rąk książkę i wyszła jak najszybciej.
Do końca nie była pewna o tą wielką awanturę wokół tej książki. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego że ‘Kobieta w …’ była znienawidzoną książkom arystokratycznych mężczyzn. Autorka jest podobno zbyt szczera , jak na swoje pochodzenie. Nie czytała nigdy tej książki , ale i tak nie była idealnym obiektem na żonę. Tradycja nakazywała , by do dnia ślubu przyszła żona była dziewicą. Jedynie Daphne i Blaise zdawali sobie sprawę z tego że Diana nie trzymała się tradycji. Malfoy ‘ówna miała nadzieję że Tracey Davis nie brała na poważnie jej słów w bibliotece.
Otworzyła drzwi swojej sypialni , marząc o kąpieli oraz ciepłym łóżku.  Jednak tam czekała na nią niemiła niespodzianka.
-Co… co ty robisz?- zapytała , widząc jak Richard rozłożył się na jej łóżku.
-Czekam na ciebie.- odpowiedział kpiąco.
-Wyjdź.- odsunęła się na bok  , pokazując drzwi- Proszę , wyjdź.
Prośba nie wyniosła oczekiwanych skutków. Richard się zaśmiał.
-No  , moja śliczna Diana nic się nie zmieniła…- jego ton się  nie zmienił. –Nie mam zamiaru wychodzić.
-Richard , naprawdę proszę abyś wyszedł.- powtórzyła stanowczo. Nie życzyła sobie jego obecności w swojej sypialni.
-Powiedziałem że nie , słuchasz mnie?- wstał z łóżka , a w tedy Diana się lekko cofnęła. Odłożyła książkę i prosiła w myślach Boga , by Rich nie zwrócił na to uwagi. Bóg wysłuchał prośby , ale od razu miała kolejną. Richard chwycił ją za nadgarstek i wciągnął do środka , zamykając drzwi. Spojrzał na nią jak pół roku temu , gdy Diana nie wiedziała co się ma zaraz stać.  Ona sama nie miała pojęcia jak się zachować. Chciała by Richard wyszedł i już nigdy nie pokazał jej się na oczy. Ale była od niego niższa , drobniejsza i słabsza. On był wysokim , muskularnym pałkarzem drużyny Slytherinu , zastąpił jednego z osiłków Dracona. Nie miała z nim najmniejszych szans, tym bardziej że przewagę Richa powiększał fakt , strachu Diany wobec starszego o rok ślizgona.
-Rich , proszę cię..
-Cicho bądź.- warknął , następnie pchnął dziewczynę na łóżko. Ta upadła i zaczęła krzyczeć. Nie mogła pozwolić na kolejne siniaki. –Zamknij pysk , suko!
Nachylił się nad krzyczącą Dianą i zatkał jej usta. Ta nie dała za wygraną i zaczęła go gryźć , nadal wydobywając z ust dźwięki.
Nagle poczuła jak pieść chłopaka , ląduje na jej prawe oko. Poczuła ból i momentalnie powróciły wspomnienia. Bała się.
-Nie umiesz , zamknąć mordy na chwilę , nic ci nie robię idiotko!- zdjął dłoń z jej ust i zacisnął palce na jej policzkach , sprawiając że krzyk przeobraził się na warkot.  –Słyszysz? Zamknij się!
Nagle zmieniła strategie. Przestała krzyczeć. Co z tego że nie grzeszyła siłą fizyczną , skoro była czarownicą czystej krwi?
-No proszę , jaka grzeczna blondyneczka- zakpił Rich , patrząc z pożądaniem na ciało dziewczyny- Będziesz moja , rozumiesz? Przysięgam ci , że to ze mną stracisz dziewictwo w noc poślubną… będziesz tylko moja.- miał obleśny ton , a jego druga ręka wędrowała po ciele dziewczyny , w końcu zacisnęła się na plecach , a Diana została lekko uniesiona. Wiedziała co musi robić. Różdżkę miała schowaną w podkolanówce.
Rich kontynuował monolog , w czasie gdy Diana powoli wzięła różdżkę , myśląc o zaklęciu jakie mogłaby użyć.
-I co?- zapytał- Podobają ci się moje plany?
Ona wiedziała co ma robić. To samo co pół roku wcześniej. Postarała się  by błysk w jej oku , był piękniejszy niż na co dzień a gdy Richard , kupił jej przynętę i puścił jej twarz. Ta udała że chcę go pocałować. W chwili gdy ich usta miały się zetknąć , rzuciła zaklęcie.
 Wycelowała  w niego różdżką. Chłopaka odrzuciło i wypadł na korytarz. Gdy już wyglądał , jakby mógł wstać Diana , wystraszyła się i chciała temu zapobiec. Przy następnym zaklęciu już wypowiedziała formułkę –Tarantallegra!
Gdy upewniła się , że ruchy nóg Richarda wyglądały jak tańczenie kankana z połamanymi nogami , szybko zamknęła drzwi na klucz.
-O Boże … yyy...- chwyciła się za głowę marszcząc brwi- jak to brzmiało…- spojrzała na sufit- Kurde no…
Jak brzmiała formuła zaklęcia anty Alochomory?  Nie  umiała sobie przypomnieć więc postanowiła jeszcze raz upewnić się że zamki są zamknięte. 
Rzuciła się na łóżko i poczuła jak łzy spływają po jej policzkach. Cierpiała przez niego zdecydowanie za wiele razy.
-Rich , ja tam nie chcę iść.- wyszeptała gdy ten ciągnął swoją dziewczynę do jednego z lochów. -Proszę cię , zostańmy w Pokoju Wspólnym…
-Oj , Dianuś.- zaśmiał się chłopak i spojrzał na nią czule. Miał kasztanowe włosy i ciemno zielone ocz , którym Diana potrafiła wybaczyć absolutnie wszystko.. Był wyższy od dziewczyny od głowę , być może dlatego tyle osób uznało ich za ‘słitaśną parę’.- Spokojnie , moi koledzy chcą cię poznać.
-Ale ja nie chcę..
-Tylko ci się tak wydaje , słonko.- ucałował ja w czoło- Chodź , kochanie.
Weszli do lochu. Widać było ze gospodarz przyjęcia był zamożny.
W środku siedziało około pięciu szesnastolatków z kieliszkami.
-I jest Richard!- zawołał jeden. Miał ciemne włosy i był bardzo chudy.- Z Dianą!
-Siema.-Rich przybił piątkę z kolegom.
-Dobry wieczór.-przywitała się kulturalnie dziewczyna , co wywołało śmiech.
-Jaka kulturalna!
-W końcu jest moja! No , Diana przywitaj się z moimi znajomymi- i pchnął dziewczynę w ich kierunku. Ta wzięła oddech i wysiliła się na uśmiech.
-A w łóżku jest dobra?- zapytał , niejaki Riley . Diana spojrzała na niego z oburzeniem. Za kogo on ją miał? Za dziwkę? Miała dopiero piętnaście lat , nie czuła się gotowa na współżycie.
-No a jak myślisz , dlaczego z nią chodzę?- zaśmiał się Rich. Dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem i zaskoczeniem , jednak się nie odezwała. Utkwiła wzrok w podłodze i słuchała kłamstw Richarda , z każdą sekundą bardziej zadziwiona jego zdolnościami manipulanckimi. Nigdy z nim nie spała , jak on w ogóle miał umienie tak kłamać?! Jednak milczała. Połowy słów użytych przez Richarda nawet nie znała.
-Ej , to może teraz pokażesz , co nie co?- zaśmiał się , o ile dobrze pamiętała Lukas.
Spojrzała na niego , wielkimi oczyma. Co chłopak miał na myśli mówiąc ‘co nie co’?
-Hehe- zaśmiał się niczym żaba , Rich i pochylił nad twarzą Diany. Ta jednak od razu się odsunęła. Nie miała zamiaru się całować przed towarzystwem Richarda , nie myśląc się już nawet o striptizie. –Co ty robisz?
-Nie...- kręciła głową- Nie.
-Co ‘nie’?- warknął wstając.- Co ‘NIE’?!
Już wiedziała , co się zaraz zacznie. Ale nie mogła ulec. Była czystej krwi potomkinią Blacków i Malfoyów , a to czego wymagał od niej chłopak , była hańbiące. Nikt nie miał pojęcia o jej wyskoku z Blaisem i wolała by tak zostało.
-Nie.- powtórzyła.
-Ty suko.- podbił jej oko. Nikt się nie odezwał , a dziewczyna schowała twarz w dłoniach. Zachowała się nieumyślnie , chłopak wziął jakąś pałkę i zaczął ją okładać po palcach. Łzy pociekły po jej policzkach. Nie umiała się obronić. Leżała w kłębku , bita a koledzy Richarda śmiali jej się w twarz.  Jak mogli? Powinni ją obronić , mówić coś. Nie pozwolić cierpieć.
Nie. To musiał być koniec.
To nie był pierwszy raz gdy podniósł na nią rękę. To się musiało skończyć.
Wyciągnęła różdżkę i wypowiedziała formułę zaklęcia oszałamiającego. Po chwili Richard leżał , powalony zaklęciem a wszyscy jego znajomi , nie mogli otrząsnąć się z szoku. Ta dobra blondynka , powaliła Richarda i od razu uciekła z pomieszczenia.
Biegła. Najszybciej jak tylko mogła , musiała uciec. Już nigdy z nim nie będzie. Nigdy.
Po jej policzkach płynęły łzy , poczuła katar w nosie. Była roztrzęsiona , potknęła się na zakręcie jednak , wstała i biegła dalej. Do Pokoju Wspólnego.
-MALFOY!- usłyszała swoje nazwisko , za sobą. Z dala , jednak echo które rozniosło się po całym korytarzu napełniło jej serce lękiem. Bała się. Doskonale wiedziała , że gdy chłopak ją dorwie… wolała nie myśleć o tym.
-Ej , Malfoy!- gdy po raz drugi , je usłyszała , przeraziła się nie na żarty i spojrzała w kierunku , głosu. W korytarzu , który nachodził na jej drogę stał Harry Potter. Patrzył się z przerażeniem na siostrę swojego szkolnego wroga-Co ci się stało?
Oddychała szybko i nieregularnie. To był Potter , nie Richard. Potter.
-Co cię to obchodzi?- zapytała , dysząc ciężko. –Co? Idź. Pośmiej się ze mnie z tym rudzielcem…
-Malfoy…-Harry  podszedł do dziewczyny , a ta się cofnęła.- Chcę ci pomóc.
-Odczep się.- poinformowała go. Kroki Richarda i jego obelgi było słychać co raz lepiej. Był coraz bliżej.- Sama dam sobie radę…
-TY SUKO!- Richard stał jakieś siedem metrów dalej . W ręku miał różdżkę , co już nie zapowiadało się najlepiej. Diana spojrzała ze strachem na dzicz w jego oczach.
-Czego od niej chcesz?- warknął Harry.
-Co , już sobie znalazłaś pocieszyciela , nieudacznico?- warknął. Po chwili zaczął się śmiać jak człowiek psychicznie chory- Już ja cię dopadnę…
Wyszła z wspomnienia. Nie widziała potrzeby do dalszego oglądania tego koszmaru. Otworzyła szafkę z flakonikami. Zgarnęła jeden i wlała. Bez większego namysłu weszła w nie.  Kolejne negatywne wspomnienie.
Mieli dwanaście lat. Nokturn.
-To jest ten sławny sklep?- spytała z obrzydzeniem. Stała wraz z bratem patrząc na obskurny sklep na Nokturnie   - Rzeczywiście miałeś mi o czym gadać . przez ten rok.
-Zaczekaj- powiedział podniecony  i wciągnął  siostrę do tej brudnej klatki , gdzie od razu chwycił jakąś wielką , złotą  figurę.  Siostra spojrzała , na coś co wyglądało  jak podkurczony skrzat - Patrz , Dian...
Nie dane mu było dokończyć bo do sklepu wszedł ojciec i omal nie uderzył  brata swoją długą różdżką w dłoń. Draco jakimś cudem zdążył zabrać stamtąd dłoń , ale odskoczył , podobnie jak Diana.
 -Nie dotykajcie tu niczego.- syknął zimno ojciec. Diana przymknęła na sekundę oczy.
-Tak ojcze-  odpowiedział Draco.
-Tak jest- wymamrotała  cicho Diana . Gdy Lucjusz odwrócił wzrok , Diana szybko podeszła do brata i chwyciła jego ręke.
Tata przeszedł się po sklepie od niechcenia i pojawił się sprzedawca.  Oj fu...  Te dwa słowa świetnie opisują tą... istotę.
 Zaczęła z bratem rozglądać się po sklepie. Rzeczywiście , towar był imponujący... ręka Glorii , klejnot odstraszania... no ... dobre miejsce na kupno prezentu Bożonarodzeniowego  dla brata.
-Draco , Diana!- po około dwóch minutach zawołał ich  ojciec , a ci  wówczas podali mu jego rzeczy , które nam wcześniej dał.  Draco trzymał skrzynkę  a ona jakiś papier.  Rodzeństwo nie interesowało się tematem rozmowy, a czemu? Oboje byli pewni iż ojciec sprzedawał swoją ‘ciemną przeszłość’.
 -E , siostra , patrz- powiedział Draco i pociągnął ją  do jakiejś starej szafy. Draco dotknął ją , a wówczas Diana syknęła
 -Draco , ojciec nie pozwolił - ale on jej  nie słuchał. Dotknął tą szafę i  niemal ją otworzył , lecz wówczas ojciec uderzył różdżką między ich głowami , prosto na szafę.
 -CO ja mówiłem!?- zagrzmiał , a  oni się odwrócili , oboje ze strachem. Diana się lekko cofnęła , widząc srogi wyraz twarzy Lucjusza.
 -Niczego nie ruszać- wyszeptał wystraszony Draco  , lewą ręką nadal zaciskając na dłoni siostry.
-No właśnie.
-Nie gniewaj się- poprosiła dziewczyna.  Spojrzał na nich  bykiem , ale opuścił różdżkę i powiedział :
-Niech będzie. Idziemy.
Wspomnienie się skończyło. Wyszła z niego , ponownie czując ulgę.  Nienawidziła takich akcji. A było ich o wiele więcej.
Wzięła niewielki flakonik i uśmiechnęła się w myślach. Wiedziała jakie wspomnienie się w nim znajduje.  Lato , dwa lata wcześniej. Jak wszyscy razem wyjechali na jeziora. Ich dwudniowy biwak był jednym z najmilszych wspomnień. Uśmiechnęła się. Coś takiego się już nie powtórzy , nigdy więcej. Nastały ciemne czasy , a gdy się skończą Diana już będzie miała męża. Koniec z młodością i szaleństwem.

Westchnęła i rzuciła się na łóżko. Zasnęła od razu.