-Diana oddychaj.- poprosił Nott , gdy dziewczyna trzęsła się w ruchach
padaczkowych.
Dafne , Draco , Nott… wszyscy byli przerażeni. Astoria natomiast
biegała jak poparzona , tu koło Diany , tu do łazienki albo swojej sypialni.
-Przecież ona nie ma…- wymamrotał Draco , patrząc jak Astoria wymierza
krople lekarstwa strzykawki
-To nie atak padaczki.- powiedziała
wstrzykując dziewczynie płyn do
Mrocznego Znaku.
-A niby co inne…?- zdziwiła się Dafne , ale nie przerwał jej wrzask
Diany. Pokój na szczęście był wówczas pokryty zaklęciem dźwiękoszczelnym. – Astoria , zrób z nią coś!
DIANA!
Dafne zaczęła sama się cała trząść , czując jak panika ogarnia jej
ciało. Jej najlepsza przyjaciółka , powoli traciła przytomność… zaraz. Traciła
przytomność? Na pewno? A jeśli umiera? Boże uchowaj!
-Spokojnie.- uspokoił ją Nott.- Dafne , starczy nam problemów z Dianą ,
nie dodawaj nam nowych.
Draco całkowicie milczał. Dotykał jej dłoni , mając nadzieję że chociaż
jego obecność wpływa pozytywnie na siostrę. Jednak zaniepokoiły ją słowa
Astorii ‘to nie atak padaczki’. Tak
więc… co?
Jednak młodsza Greengrass , uniknęła odpowiedzi na pytanie Dafne ,
która albo była zbytnio przerażona by spróbować zrozumieć albo nie chciała tego
zrobić , tym bardziej że Diana straciła przytomność. Przecież to było oczywiste
, objawy Astorii się sprawdzały. Zostały dwa tygodnie do zakończenia semestru.
Koniec misji. Bóle Diany się powiększyły do tego stopnia że , rozprowadziły się
po całym ciele . Czarny Pan wysłał to Dianę… tylko czemu w tym momencie?
Przypomniała sobie , pusty wzrok blondynki tuż przed atakiem. Coś się stało.
Coś strasznego… w pomieszczeniu nie było
tylko Blaise’a Zabiniego. Co mógł robić gdy jego przyjaciółka i prawdopodobnie-
kochana miała najgorsze bóle jak dotychczas?
Ponoć Diana miała problemy z okulumencją. Czarny Pan mógł spokojnie
wejść do jej głowy , tak że ona nawet tego nie zauważyła i wybrać właściwy
moment.
Draco musiał się pospieszyć.
Diana była jego ceną. Umrze. – pomyślała , dając Malfoyównej kolejną dawkę
zastrzyku.
~*~
Po dwóch godzinach , wszystko zaczęło się uspokajać. Nagle. Zbyt nagle…
-Co się z nią dzieje?- zapytał Draco , gdy Diana przestała się rzucać i
zaczęła płytko oddychać. –Ona…
-Żyje.- wyszeptała Astoria , dając zimny okład na Znak.- Najgorsze już
za nią.
Wszyscy odetchnęli z ulgą.
-Będzie mogła iść w poniedziałek na lekcję?- zapytał Draco.
-Nie ma innego wyjścia.- wyszeptała Astoria- Nie pójdziemy do Skrzydła
Szpitalnego , prawda?
-No nie.- mruknął- Ale jak ty
sobie ją wyobrażasz na lekcjach? Jak nagle zacznie się trząść ?
-Dam jej lekarstwo , będzie musiała dolewać sobie trochę tego.- podała
Draconowi sporą fiolkę z bezbarwnym płynem- Co cztery godziny w dzień i nocy.
-Dobra. – powiedział , patrząc na budzącą się siostrę- Wyjdziecie? Chcę
z nią…
-Tu jesteście.- nagle drzwi otworzył Blaise. Diana słysząc jego głos ,
otworzyła oczy ale d razu poczuła mdłości i z powrotem je zamknęła. Bowiem za Zabinim stała ugięta w pół Tracey
Davis , która cicho stękała- Astoria pomożesz jej?
-Nie skończyłam jeszcze z Dianą , - powiedziała prostując się- muszę
zrobić jej jeszcze jeden okład i zawiązać bandaż.
-Siostra to zrobi , jesteś mi potrzebna.- warknął Blaise.
-Dianie jestem potrzebna
bardziej.- odparła- do ciebie przyjdę za pięć minut.
-Greengrass chodź a nie gadaj.- chwycił ją za ramię i wyciągnął z
pomieszczenia.
-Ja cię nie poznaje Blaise.- powiedział Nott. Zabini spojrzał na niego.
-I kto to mówi…- wyszeptała Diana.
~*~
Draco rozmawiał z siostrą ,
zakładając bandaż gdy rozległo się pukanie do drzwi.
-Otwarte.- powiedziała słabo Diana. Wszedł Lars.
-A ty tu czego szukasz , Halbe?- syknął chłopak
-Znam go.- wcięła się blondynka- Dzięki Draco , mógłbyś nas zostawić
samych?
-Nie , nie mogę.- odparł ostro.
-Draco , nie zachowuj się jak ojciec.- poprosiła zmęczonym tonem.
Blondyn uniósł wysoko brwi.
-JA jestem jak ojciec?
-Tak.
Prychnął i wstał. Wyszedł zdenerwowany , ale Diana to zignorowała i
uśmiechnęła się do Larsa. Wskazała na fotel obok łózka , gdzie zazwyczaj
siedział Draco , albo Dafne. Chłopak odwzajemnił uśmiech i usiadł.
-Lepiej ci już?- zapytał , wskazując na rękę.
-Co? Ah… no tak , lepiej mi , dziękuję za troskę , doprawdy nie
musiałeś przerywać zabawy...
Po tych słowach patrzył się na nią. Trochę ze zdziwieniem. Arystokratka.
-Czemu tak mówisz?
-Jak?
-No… tak dziwnie.- wyraził się- Jesteś nastolatką a gadasz jak jakaś
stara baba.
Zaśmiała się na te słowa. Rozśmieszył ją.
-No… tak mnie ojciec wychował. Źle.
-Jesteś córką Lucjusza Malfoya?- zapytał. Pokiwała głową.-Francuzka?
-No… nie.- uznała- Jak coś to zbyt dalekie pokolenie. Uważam się za
Brytyjkę.
-No tak… jedyny kraj co się obronił.- powiedział a ona się domyśliła o
co chodzi.
-Nie chodzi o to.-odparła- gdyby nie pomoc Czechosłowacji , Polski i
Kanady to też byśmy byli krajem nazistów… ale o co ci chodzi?
Wzruszył ramionami.
-Wiesz co , Lars?- wyszeptała- Kompletnie cię nie kojarzę. Na pewno
chodziłeś zawsze do Hogwartu?
-Nie.- powiedział- Wcześniej chodziłem do szkoły w Niemczech. Jestem
Niemcem.
-Ojeju.- wymsknęło jej się , zanim się zorientowała że to niegrzeczne-
Czemu się tu przeniosłeś?
Zastanowił się , patrząc na blond włosy dziewczyny.
-Jestem inny od reszty rodziny- zaczął-
Mam jeszcze dwie starsze siostry , jestem dziedzicem. Ale… moja rodzina
marzyła o innym synu. Ja jestem chyba zbyt tolerancyjny dla innych statusów
krwi. Ale ja jestem z tego zadowolony. Chcę się odciąć od reszty rodziny w
miarę możliwości. Szczególnie od dziadków , nienawidzę ich. Są okrutni i źli.
Zawsze byli a ja jestem inny. Dlatego wiem że inność jest dyskryminowana.
Słuchała go z zaciekawieniem. Strasznie go polubiła , był otwarty i nie
gadał głupot w stylu ‘nie chcę o tym rozmawiać.’ Był po prostu fajny.
-Czemu tak mówisz o swoich dziadkach?- zapytała po chwili ciszy- Co oni
ci zrobili?
-Mi? Nic.- zaśmiał się- Nie bez powodu wspomniałem o II wojnie
światowej. Moi dziadkowie byli nazistami.- chwila ciszy , podczas której do
Diany zaczęły dochodzić słowa chłopaka. Mówił o tym z obrzydzeniem , jakby się
brzydził tymi ludźmi- i to nie zwykłymi ludźmi którzy się bali i dlatego
przystąpili. Z własnej woli , rozumiesz to? Podobało im się zabijać żydów. Byli
tyranami. Wychowali tak mojego ojca i chcieli mnie.
-Ale… -zaczęła- ja się interesuję historią i psychologią , między
innymi wojną. Osobiście uważam że każdy człowiek ma w sobie dobro. Nawet
tyrani. Człowiek pochodzi od Boga , nie może być przesiąknięty złem…
-Ty wiesz co się działo w Oświęcimiu?- zapytał- w Gettach?
-Tylko z książek.- szepnęła- ale mam swoje własne sentencje i nadal
sądzę że nawet Fürer nie był do końca zły. Kochał Eve Braun. Nie ma człowieka
do końca złego , twój dziadek też ma w
sobie pozytywne emocje.- zacisnęła palce na jego dłoni- daj mu drugą szanse.
-Ja nie chcę być nazistą.- powiedział-
Rozumiesz? Chcę by c dobrym człowiekiem. Ciesz się ze alianci wyzwolili
Europę.
-Proszę?- zapytała tępo- A co
się działo na Syberii? W radzieckiej sferze?
-Uratowali Polskę i Europę.
-Nie.- zaprzeczyła- nikt nie uratował Polski. Ona przegrała tą wojnę ,
miała tylko pseudo wolność. Polska była tylko na mapie i w sercach Polaków.
Ziemia radziecka. Władza radziecka. Tylko duma Polska. Jako Brytyjka jestem
oburzona zachowaniem muglskiego rządu. Powinni im pomóc. A nie tchórzyć , bo to
polscy piloci tak nam pomogli.*
Gdy skończyła , zaczerpnęła powietrza.
-Jesteś mądrzejsza niż myślisz.- wyszeptał Lars , po chwili.-Ile ty
masz lat?
-Szesnaście.- wymamrotała.
-Jestem pod wrażeniem.- powiedział wstając- porozmawiamy jutro , coś
myślę że twój brat za mną nie przepada.
Otwierając drzwi powiedział jeszcze jedno zdanie.
-O Voldemorcie też tak myślisz?
~*~
Parę dni później
-Ale on nie chcę z panem
rozmawiać.- powiedziała idąc wraz z Snape’m korytarzem- Profesor powinien się
cieszyć , że w ogóle ja z panem
rozmawiam. Draco mi nie pozwolił.
-Aha , więc rozmawiasz ze mną teraz , idąc korytarzem a nie w zaciszu
mojego gabinetu?
-Draco ma szlaban.- mruknęła- jest pewny że się uczę na test z
eliksirów.
-Eliksirów? To co robiłaś w dziale ksiąg zakazanych?
-To nie jest powód na danie mi szlabanu- zbulwersowała się.-I niech pan
nie myśli że tym zwiększy pan sobie autorytet u Dracona- dodała zarozumiale.
-Masz szczęście że pan Halbe się za tobą wstawił przed bibliotekarką i
nie zmieniaj toru rozmowy. Nie chcę porywać Draconowi sławy. Chcę mu pomóc.
-Ale on nie chcę…
-O , Sewerus!- Mcgonagall , zawołała go z sąsiedniego pomieszczenia.
Diana chcąc skorzystać z okazji ,
odwróciła się , jednak Snape chwycił ją za ramie i pociągnął do siebie.
-Nie tak szybko. Masz na mnie czekać.- pchnął ją do pomieszczenia ,
gdzie ponadto był Potter , Weasley i Granger. Jednak nie to było najgorsze.
Tylko to co leżało na biurku Mcgonagall. Naszyjnik. Ten co Adara dała
Draconowi. ‘O nie…’ pomyślała.
-O , Weasley kupił nową biżuterię dla swojej Lav-Lav! –zawołała
cynicznie.
-Panno Malfoy.- zareagowała wicedyrektorka- Proszę się uspokoić!
-Coś się stało Minerwo?- zapytał Snape- Co to za…
-Nie wiedziałam że cię stać na coś takiego.- dogadała jeszcze-
Zakurzone , stare ale i tak więcej warte od twojego domu…
-Zamknij się , blond zdziro.- zdenerwował się Ron .
-Na nic lepszego cię nie stać?- lała wodę. Tak dawno nie dokuczała
mu… a nienawidziła Weasley’ów , bardziej
od szlam. Czemu? Taka Granger. Niczemu winna mugolaczka. Ale zdrajcy krwi ,
sami wybrali ten los i powinni się z tym pogodzić. No… jedynym odchyłem od
normy był Fred i George.- To samo ‘przezwisko’ od sześciu lat. No ale nie
daleko pada jabłko od jabłoni.
-STUL PYSK!- Twarz Weasley’a była tak samo czerwona co włosy , na co dziewczyna zareagowała śmiechem.
-Proszę się uspokoić.- powiedziała Mcgonagall- Panie Weasley , panno
Malfoy! Minus pięć punktów dla Slytherinu i Gryffindoru , mam nadzieję że się
uspokoicie.
Następnie powróciła do objaśniania Snape’owi . Po pewnym czasie
nietoperz uniósł naszyjnik różą do góry i się mu przyjrzał.
- Zdaje się że panna Bell … nie wie ile miała szczęścia.- powiedział.
Diana wspięła się w środku. Omal sama nie dotknęła naszyjnika…
-Trafił ją urok , tak?- zapytał Potter. Dziewczyna spojrzała na niego ,
zmrużonymi oczyma.
-Tak , to był urok…- wyszeptała wicedyrektorka.
-To był Malfoy.
Diana szeroko otworzyła a wszyscy spojrzeli na niego.
-Nie przesadzasz?- syknęła- Coś nie tak , od razu na mojego brata
zrzucasz?
-Jestem pewien że to on!-
zaprotestował Wybraniec , blondynka już miała zareagować pyskówką , jednak
McGonagall była szybsza.
-Myślę że to bardzo poważne oskarżenie. – powiedziała.
-Dokładnie- potaknął Snape- Masz dowód?
-Ja to po prostu wiem.
-Ty to wiesz…- syknął Severus.
-Pan Malfoy miał dziś szlaban u mnie.- wcięła się McGonagall.
-Jak nie on , to ona.- Weasley wskazał na Dianę , która prychnęła z
oburzeniem.
-Dość. – i wyszła.
~*~
-To był zły pomysł.- powiedziała , gdy byli w dormitorium brata.-Bardzo
, bardzo zły pomysł.
-To nie ja.- odparł.
-A kto!?- zawołała- No? Powiedz , Draco , kto inny miał ten przeklęty
naszyjnik?! Potem to ja się tłumaczyłam u wicedyrektorki , nie ty!
-To nie ja.
-Przecież wiem , że tylko ty miałeś ten naszyjnik.
-Diana!- zdenerwował się.
-No co? Ja nie mogę cię okłamywać a ty mnie tak?- zapytała
sarkastycznie.
-Posłuchaj mnie młoda.- podszedł do dziewczyny i się nad nią pochylił-
To nie ja. Rozumiesz?
-Ale…
-ROZUMIESZ?
Spojrzała mu w oczy. Zdenerwowała się , on też oboje krzyczeli. Wiedziała że jeśli nie przestaną to obije będą
tego długo żałować.
-Tak.- powiedziała w końcu.- Rozumiem.
-To dobrze.
Podszedł do barku i nalał sobie whisky. Diana wiedziała że brat jej nie
da , więc nawet nie pytała. Tylko patrzyła się na niego.
-A jeśli- zaczęła- bym dotknęła tego naszyjnika , który dałeś mi przez
przypadek… skończyłabym jak Bell?
Chłopak mocniej zacisnął szklankę . Pękła a napój się prysnął na
ścianę. Stało się to tak nagle , żedziewczya odskoczyła w tył.
-Diana , idź spać.- powiedział- I zażyj leki.
~*~
Siedziała na historii magii i
robiła notatki. Koło niej siedział Blaise , jednak dziewczyna próbowała go
ignorować. Miała mu za złe , że tak ją
potraktował. Ba… nawet nie przeprosił za to , nie wyjaśnił wszystkiego. Jakby
nic się nie stało.
Co prawda Blaise miał mnóstwo dziewczyn , spał z niemal każdą jednak
Dianie to nie przeszkadzało. Nie uważała tego za zdradę. Ale wyznawanie
miłości… to był koszmar. Jej prywatny koszmar.
Robienie notatek było całkowicie bezsensowne. Wiedziała większość
faktów , o których opowiadał duch więc pisała z głowy . na szczęście były
momenty zainteresowania gdy dowiadywała się nowych rzeczy , które mogły być na
testach.
W pewnej chwili na pergamin z notatkami , wleciał mały ptaszek z
papieru. Wyglądał jak orgiami , jednak machał skrzydłami , gdy go chwyciła –
znieruchomiał. Odwinęła papier i przeczytała kulfony Zabiniego.
Dianka
Przyjęcie
będzie jutro , idziesz ze mną , prawda?
TAK/NIE
Patrzyła się tępo w kartkę. Była pewna że przyjęcie zostało anulowane w
chwili gdy Zabini pocałował Tracey.
-No weź.- usłyszała jego głos ,koło siebie. Poczuła dreszcze , jednak
wybawił ją dzwonek sygnalizujący koniec lekcji. Ucieszyła się ponieważ , historia magii była pierwszą
lekcją to nie było przerwy , więc musiała się spieszyć do wierzy zachodniej do
klasy starożytnych runów.
Tak więc szybko , rzuciła wszystko co miała na ławce do torby i zwiała
z klasy. Nie chciała rozmawiać z Blaisem dodatkowo myśl o szlabanie za spóźnienie
nie było zbyt optymistyczne.
-Diana , czekaj.- nagle poczuła jak chłopak chwycił ją za dłoń i
wciągnął w ciemny kąt. Korzystając z jej zaskoczenia , przygwoździł jej ręce do
ściany i zbliżył swoją twarz do jej.
-To jak?- zapytał , pociągającym tonem-Idziemy?
Poczuła jak włosy jeżą jej się na karku.
-Tak.- wyszeptała. Chłopak się uśmiechnął , po czym odbił się od ściany
i zniknął zza rogiem korytarzem.-Na Boga , ale jaka ja jestem łatwa i naiwna.
Usiadła na posadzce i zasłoniła twarz w dłoniach , zapominając o lekcji
starożytnych runów.
~*~
-Ślicznie ci w różu.- powiedziała blondynka , patrząc jak jej
przyjaciółka przegląda się w lustrze. Miała wyprostowane włosy i różową
sukienkę z długimi rękawami i rozcięciem od łokcia poniżej. Przy nadgarstkach
były guziki a na pasie pasek.
-Nie za skromnie?- zapytała Dafne marszcząc brwi-Trochę jak do kościoła
albo na wigilię.
-E , głupoty gadasz.- zaprotestowała – Jest idealnie. Nie wyzywająco
ani nic , przyjemna odmiana.
-Chyba żeby ubrać tą czarną…
-Nie!- zawołała Diana- Dafne , tobie ślicznie jest w takich rzeczach ,
od kiedy ubierasz się tak …
-Jak?
-Elegancko. Chłopaki inaczej na ciebie patrzą. Nie jak na dziewczynę na
jedną noc tylko na stałą partnerkę. Wymaluj paznokcie na blady róż , lekki
błyszczyk i tusz do rzęs. – Diana podeszła do przyjaciółki i ją przytuliła –
jesteś piękna.
Dafne odwzajemniła uścisk.
-A ty w co się ubierasz?- zapytała.
Zaczekaj. Diana wzięła z łóżka ubrania i weszła do łazienki. Gdy wyszła
miała na sobie jasno niebieską sukienkę , po kolana , lekko uniesioną. Miała
tylko jedno ramię- lewe by zasłonić Mroczny Znak. Na stopy ubrała biała koturny. Włosy odłożyła na bok i upięła
delikatnie gumką z perłami. Wyszła i pokazała się przyjaciółce.
-Mi się wydaje że…- zaczęła Diana , ale Dafne jej przerwała
-Ładna!- zawołała.
-Myślisz?
-Jestem pewna. Zabiniemu opadnie szczęka jak cię zobaczy. Diana się uśmiechnęła.
~*~
Tańczyła z Blaisem wolnego, śmiejąc się. Byli jedyną parą która
postanowiła zatańczyć do nudnej piosenki. Wcześniej towarzyszyli im Dafne z
swoim partnerem , jednak znikli w
ciemnym kącie , liżąc się.
-Podoba się przyjęcie?- zapytał Blaise do ucha.
-Oczywiście. – odparła z uśmiechem , robiąc obród. W tedy zauważyła
Hermionę Granger uciekającą przed jakimś mięśniakiem. Biedna dziewczyna… ale dobrze że nie
zaproponowała balu Draconowi. Ośmieszyłaby się. Mimo wszystko najzabawniejsza była
para Potter- Lovegood.
Nagle do pomieszczenia wpadł Filch wraz z… Draconem.
Diana zatrzymała się i patrzyła na brata szerokimi oczyma. Wyrywał się charłakowi , niestety nieudolnie.
-Zostaw mnie , wstrętny charłaku!- krzyczał Malfoy , po czym zauważył
siostrę , objętą przez Zabiniego. Przez parę sekund patrzył się na nich ze
zdziwieniem. No tak… on nie wiedział że siostra
wyszła. Wyrwała się Zabiniemu i wyszła
przed szereg. Wszystko działo się szybko.
-Zostaw mojego brata!- zawołała , od razu.
-Cicho siedź. – odpowiedział Draco , czepialskim tonem. Dziewczyna tak
się zdziwiła , że nawet nie odpowiedziała.
-Panie profesorze.- powiedział Filch patrząc na Slughorna- Przyłapałem
tego chłopca jak plątał się po
korytarzu. Twierdzi że był zaproszony.
-No już , już chciałem się wkręcić. Zadowolony?!- warknął Draco.
-Ja go stąd wyprowadzę.- zareagował od razu Snape.
Draco nareszcie się wyrwał woźnemu i spojrzał z odrazą na profesora.
-Tak jest…- powiedział- panie
profesorze.
I wyszli. Diana patrzyła się na wszystko tępo. Jej brat. Ukochany brat.
Kazał jej siedzieć cicho.
-Diana… -zaczął Blaise , ale mimo to odepchnęła go i pobiegła za Snape’m
i Draconem. Dogoniła ich tak szybko jak umiała , w czym niestety przeszkodziły
jej wysokie koturny.
-… to ty?- usłyszała zimny głos nietoperza .
- Może rzuciłem urok na Katie Bell. Może nie. Nie twój interes!-
zawołał zdenerwowany Draco. Po tych słowach , Snape przywarł go to ściany.-Diana
, idź do siebie.
-Ale…
-Diana!
-Nie!- tupnęła nogą. Snape najwyraźniej ją zignorował bo zwrócił się do
blondyna.
-Obiecałem cię chronić- wysyczał –Złożyłem wieczystą przysięgę.
-To będziesz musiał ją złamać. Nie potrzebuję
ochrony. To ja wykonuje to zadanie. On
wybrał mnie- MNIE! Nie zawiodę go.
Podczas chwili ciszy , Diana spróbowała zabrać głos , jednak ponownie
ja zignorowano.
-Ty się boisz z Draco- powiedział triumfalnie nietoperz.- Próbujesz to
ukryć , lecz nieumiejętnie więc pozwól sobie pomóc!
-Nie! On wybrał MNIE! Nie odbierzesz mi sławy!
-Koniec.- powiedziała błagalnie ślizgonka- Proszę , was.
Snape zerknął na Dianę i się ironicznie uśmiechnął. Ona była taka
głupia… niewinna. Była dzieckiem. Spojrzał na miejsce gdzie był bandaż po
mrocznym znaku , co spowodowało jeszcze większość wściekłość młodego Malfoya.
-Wszystko mam pod kontrolą!- zawołał.- Ona jest bezpieczna.
-Ty tak sądzisz.- wysyczał profesor. Zarówno Dianę jak i Dracona
przestraszyły te słowa , ale żadne z nich nie dało tego po sobie poznać. Co to
miało znaczyć- Nie bądź dziecinny Draco. Rozumiem że schwytanie i uwięzienie
twojego ojca , mogło wyprowadzić cię z równowagi , ale…
Nie dokończył bo chłopak , wyrwał mu się i chwycił siostrę za rękę i
pociągnął w stronę pokoju wspólnego ślizgonów.
---------------
Piszcie co myślicie o Dianie i innych bohaterach to dla mnie ważne.
Super, ale mam jedną uwagę - za dużo dialogów, za mało opsiów ;P
OdpowiedzUsuńWłaśnie dobrze, że jest tyle dialogów, a nie cały czas opisy i opisy chcesz, żeby to wyglądało jak Hobbit? Co do opowiadania to super tylko, żeby Diana nie umarła :).
Usuń