niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 10

-Diana oddychaj.- poprosił Nott , gdy dziewczyna trzęsła się w ruchach padaczkowych.
Dafne , Draco , Nott… wszyscy byli przerażeni. Astoria natomiast biegała jak poparzona , tu koło Diany , tu do łazienki albo swojej sypialni.
-Przecież ona nie ma…- wymamrotał Draco , patrząc jak Astoria wymierza krople lekarstwa strzykawki
-To nie atak padaczki.- powiedziała  wstrzykując dziewczynie  płyn do Mrocznego Znaku.
-A niby co inne…?- zdziwiła się Dafne , ale nie przerwał jej wrzask Diany. Pokój na szczęście był wówczas pokryty zaklęciem  dźwiękoszczelnym. – Astoria , zrób z nią coś! DIANA!
Dafne zaczęła sama się cała trząść , czując jak panika ogarnia jej ciało. Jej najlepsza przyjaciółka , powoli traciła przytomność… zaraz. Traciła przytomność? Na pewno? A jeśli umiera? Boże uchowaj!
-Spokojnie.- uspokoił ją Nott.- Dafne , starczy nam problemów z Dianą , nie dodawaj nam nowych.
Draco całkowicie milczał. Dotykał jej dłoni , mając nadzieję że chociaż jego obecność wpływa pozytywnie na siostrę. Jednak zaniepokoiły ją słowa Astorii ‘to nie atak padaczki’. Tak więc… co?
Jednak młodsza Greengrass , uniknęła odpowiedzi na pytanie Dafne , która albo była zbytnio przerażona by spróbować zrozumieć albo nie chciała tego zrobić , tym bardziej że Diana straciła przytomność. Przecież to było oczywiste , objawy Astorii się sprawdzały. Zostały dwa tygodnie do zakończenia semestru. Koniec misji. Bóle Diany się powiększyły do tego stopnia że , rozprowadziły się po całym ciele . Czarny Pan wysłał to Dianę… tylko czemu w tym momencie? Przypomniała sobie , pusty wzrok blondynki tuż przed atakiem. Coś się stało. Coś strasznego…  w pomieszczeniu nie było tylko Blaise’a Zabiniego. Co mógł robić gdy jego przyjaciółka i prawdopodobnie- kochana miała najgorsze bóle jak dotychczas?
Ponoć Diana miała problemy z okulumencją. Czarny Pan mógł spokojnie wejść do jej głowy , tak że ona nawet tego nie zauważyła i wybrać właściwy moment.
Draco musiał się pospieszyć. Diana była jego ceną. Umrze. – pomyślała , dając Malfoyównej kolejną dawkę zastrzyku.
~*~
Po dwóch godzinach , wszystko zaczęło się uspokajać. Nagle. Zbyt nagle…
-Co się z nią dzieje?- zapytał Draco , gdy Diana przestała się rzucać i zaczęła płytko oddychać.  –Ona…
-Żyje.- wyszeptała Astoria , dając zimny okład na Znak.- Najgorsze już za nią.
Wszyscy odetchnęli z ulgą.
-Będzie mogła iść w poniedziałek na lekcję?- zapytał Draco.
-Nie ma innego wyjścia.- wyszeptała Astoria- Nie pójdziemy do Skrzydła Szpitalnego , prawda?
 -No nie.- mruknął- Ale jak ty sobie ją wyobrażasz na lekcjach? Jak nagle zacznie się trząść ?
-Dam jej lekarstwo , będzie musiała dolewać sobie trochę tego.- podała Draconowi sporą fiolkę z bezbarwnym płynem- Co cztery godziny w dzień i nocy.
-Dobra. – powiedział , patrząc na budzącą się siostrę- Wyjdziecie? Chcę z nią…
-Tu jesteście.- nagle drzwi otworzył Blaise. Diana słysząc jego głos , otworzyła oczy ale d razu poczuła mdłości i z powrotem je zamknęła.  Bowiem za Zabinim stała ugięta w pół Tracey Davis , która cicho stękała- Astoria pomożesz jej?
-Nie skończyłam jeszcze z Dianą , - powiedziała prostując się- muszę zrobić jej jeszcze jeden okład i zawiązać bandaż.
-Siostra to zrobi , jesteś mi potrzebna.- warknął Blaise.
-Dianie jestem  potrzebna bardziej.- odparła- do ciebie przyjdę za pięć minut.
-Greengrass chodź a nie gadaj.- chwycił ją za ramię i wyciągnął z pomieszczenia.
-Ja cię nie poznaje Blaise.- powiedział Nott. Zabini spojrzał na niego.
-I kto to mówi…- wyszeptała Diana.
~*~
 Draco rozmawiał z siostrą , zakładając bandaż gdy rozległo się pukanie do drzwi.
-Otwarte.- powiedziała słabo Diana. Wszedł Lars.
-A ty tu czego szukasz , Halbe?- syknął chłopak
-Znam go.- wcięła się blondynka- Dzięki Draco , mógłbyś nas zostawić samych?
-Nie , nie mogę.- odparł ostro.
-Draco , nie zachowuj się jak ojciec.- poprosiła zmęczonym tonem.
Blondyn uniósł wysoko brwi.
-JA jestem jak ojciec?
-Tak.
Prychnął i wstał. Wyszedł zdenerwowany , ale Diana to zignorowała i uśmiechnęła się do Larsa. Wskazała na fotel obok łózka , gdzie zazwyczaj siedział Draco , albo Dafne. Chłopak odwzajemnił uśmiech i usiadł.
-Lepiej ci już?- zapytał , wskazując na rękę.
-Co? Ah… no tak , lepiej mi , dziękuję za troskę , doprawdy nie musiałeś przerywać zabawy...
Po tych słowach patrzył się na nią. Trochę  ze zdziwieniem. Arystokratka.
-Czemu tak mówisz?
-Jak?
-No… tak dziwnie.- wyraził się- Jesteś nastolatką a gadasz jak jakaś stara baba.
Zaśmiała się na te słowa. Rozśmieszył ją.
-No… tak mnie ojciec wychował. Źle.
-Jesteś córką Lucjusza Malfoya?- zapytał. Pokiwała głową.-Francuzka?
-No… nie.- uznała- Jak coś to zbyt dalekie pokolenie. Uważam się za Brytyjkę.
-No tak… jedyny kraj co się obronił.- powiedział a ona się domyśliła o co chodzi.
-Nie chodzi o to.-odparła- gdyby nie pomoc Czechosłowacji , Polski i Kanady to też byśmy byli krajem nazistów… ale o co ci chodzi?
Wzruszył ramionami.
-Wiesz co , Lars?- wyszeptała- Kompletnie cię nie kojarzę. Na pewno chodziłeś zawsze do Hogwartu?
-Nie.- powiedział- Wcześniej chodziłem do szkoły w Niemczech. Jestem Niemcem.
-Ojeju.- wymsknęło jej się , zanim się zorientowała że to niegrzeczne- Czemu się tu przeniosłeś?
Zastanowił się , patrząc na blond włosy dziewczyny.
-Jestem inny od reszty rodziny- zaczął-  Mam jeszcze dwie starsze siostry , jestem dziedzicem. Ale… moja rodzina marzyła o innym synu. Ja jestem chyba zbyt tolerancyjny dla innych statusów krwi. Ale ja jestem z tego zadowolony. Chcę się odciąć od reszty rodziny w miarę możliwości. Szczególnie od dziadków , nienawidzę ich. Są okrutni i źli. Zawsze byli a ja jestem inny. Dlatego wiem że inność jest dyskryminowana.
Słuchała go z zaciekawieniem. Strasznie go polubiła , był otwarty i nie gadał głupot w stylu ‘nie chcę o tym rozmawiać.’ Był po prostu fajny.
-Czemu tak mówisz o swoich dziadkach?- zapytała po chwili ciszy- Co oni ci zrobili?
-Mi? Nic.- zaśmiał się- Nie bez powodu wspomniałem o II wojnie światowej. Moi dziadkowie byli nazistami.- chwila ciszy , podczas której do Diany zaczęły dochodzić słowa chłopaka. Mówił o tym z obrzydzeniem , jakby się brzydził tymi ludźmi- i to nie zwykłymi ludźmi którzy się bali i dlatego przystąpili. Z własnej woli , rozumiesz to? Podobało im się zabijać żydów. Byli tyranami. Wychowali tak mojego ojca i chcieli mnie.
-Ale… -zaczęła- ja się interesuję historią i psychologią , między innymi wojną. Osobiście uważam że każdy człowiek ma w sobie dobro. Nawet tyrani. Człowiek pochodzi od Boga , nie może być przesiąknięty złem…
-Ty wiesz co się działo w Oświęcimiu?- zapytał- w Gettach?
-Tylko z książek.- szepnęła- ale mam swoje własne sentencje i nadal sądzę że nawet Fürer nie był do końca zły. Kochał Eve Braun. Nie ma człowieka do końca złego , twój dziadek też  ma w sobie pozytywne emocje.- zacisnęła palce na jego dłoni- daj mu drugą szanse.
-Ja nie chcę być nazistą.- powiedział-  Rozumiesz? Chcę by c dobrym człowiekiem. Ciesz się ze alianci wyzwolili Europę.
-Proszę?- zapytała tępo-  A co się działo na Syberii? W radzieckiej sferze?
-Uratowali Polskę i Europę.
-Nie.- zaprzeczyła- nikt nie uratował Polski. Ona przegrała tą wojnę , miała tylko pseudo wolność. Polska była tylko na mapie i w sercach Polaków. Ziemia radziecka. Władza radziecka. Tylko duma Polska. Jako Brytyjka jestem oburzona zachowaniem muglskiego rządu. Powinni im pomóc. A nie tchórzyć , bo to polscy piloci tak nam pomogli.*
Gdy skończyła , zaczerpnęła powietrza.
-Jesteś mądrzejsza niż myślisz.- wyszeptał Lars , po chwili.-Ile ty masz lat?
-Szesnaście.- wymamrotała.
-Jestem pod wrażeniem.- powiedział wstając- porozmawiamy jutro , coś myślę że twój brat za mną nie przepada.
Otwierając drzwi powiedział jeszcze jedno zdanie.
-O Voldemorcie też tak myślisz?
~*~
Parę dni później
-Ale on nie chcę z panem rozmawiać.- powiedziała idąc wraz z Snape’m korytarzem- Profesor powinien się cieszyć , że w ogóle  ja z panem rozmawiam. Draco mi nie pozwolił.
-Aha , więc rozmawiasz ze mną teraz , idąc korytarzem a nie w zaciszu mojego gabinetu?
-Draco ma szlaban.- mruknęła- jest pewny że się uczę na test z eliksirów.
-Eliksirów? To co robiłaś w dziale ksiąg zakazanych?
-To nie jest powód na danie mi szlabanu- zbulwersowała się.-I niech pan nie myśli że tym zwiększy pan sobie autorytet u Dracona- dodała zarozumiale.
-Masz szczęście że pan Halbe się za tobą wstawił przed bibliotekarką i nie zmieniaj toru rozmowy. Nie chcę porywać Draconowi sławy. Chcę mu pomóc.
-Ale on nie chcę…
-O , Sewerus!- Mcgonagall , zawołała go z sąsiedniego pomieszczenia. Diana chcąc skorzystać z okazji  , odwróciła się , jednak Snape chwycił ją za ramie i pociągnął do siebie.
-Nie tak szybko. Masz na mnie czekać.- pchnął ją do pomieszczenia , gdzie ponadto był Potter , Weasley i Granger. Jednak nie to było najgorsze. Tylko to co leżało na biurku Mcgonagall. Naszyjnik. Ten co Adara dała Draconowi. ‘O nie…’ pomyślała.
-O , Weasley kupił nową biżuterię dla swojej Lav-Lav! –zawołała cynicznie.
-Panno Malfoy.- zareagowała wicedyrektorka- Proszę się uspokoić!
-Coś się stało Minerwo?- zapytał Snape- Co to za…
-Nie wiedziałam że cię stać na coś takiego.- dogadała jeszcze- Zakurzone , stare ale i tak więcej warte od twojego domu…
-Zamknij się , blond zdziro.- zdenerwował się Ron .
-Na nic lepszego cię nie stać?- lała wodę. Tak dawno nie dokuczała mu…  a nienawidziła Weasley’ów , bardziej od szlam. Czemu? Taka Granger. Niczemu winna mugolaczka. Ale zdrajcy krwi , sami wybrali ten los i powinni się z tym pogodzić. No… jedynym odchyłem od normy był Fred i George.- To samo ‘przezwisko’ od sześciu lat. No ale nie daleko pada jabłko od jabłoni.
-STUL PYSK!- Twarz Weasley’a była tak samo czerwona co włosy , na co  dziewczyna zareagowała śmiechem.
-Proszę się uspokoić.- powiedziała Mcgonagall- Panie Weasley , panno Malfoy! Minus pięć punktów dla Slytherinu i Gryffindoru , mam nadzieję że się uspokoicie.
Następnie powróciła do objaśniania Snape’owi . Po pewnym czasie nietoperz uniósł naszyjnik różą do góry i się mu przyjrzał.
- Zdaje się że panna Bell … nie wie ile miała szczęścia.- powiedział. Diana wspięła się w środku. Omal sama nie dotknęła naszyjnika…
-Trafił ją urok , tak?- zapytał Potter. Dziewczyna spojrzała na niego , zmrużonymi oczyma.
-Tak , to był urok…- wyszeptała wicedyrektorka.
-To był Malfoy.
Diana szeroko otworzyła a wszyscy spojrzeli na niego.
-Nie przesadzasz?- syknęła- Coś nie tak , od razu na mojego brata zrzucasz?
-Jestem pewien że  to on!- zaprotestował Wybraniec , blondynka już miała zareagować pyskówką , jednak McGonagall była szybsza.
-Myślę że to bardzo poważne oskarżenie. – powiedziała.
-Dokładnie- potaknął Snape- Masz dowód?
-Ja to po prostu wiem.
-Ty to wiesz…- syknął Severus.
-Pan Malfoy miał dziś szlaban u mnie.- wcięła się McGonagall.
-Jak nie on , to ona.- Weasley wskazał na Dianę , która prychnęła z oburzeniem.
-Dość. – i wyszła.
~*~
-To był zły pomysł.- powiedziała , gdy byli w dormitorium brata.-Bardzo , bardzo zły pomysł.
-To nie ja.- odparł.
-A kto!?- zawołała- No? Powiedz , Draco , kto inny miał ten przeklęty naszyjnik?! Potem to ja się tłumaczyłam u wicedyrektorki , nie ty!
-To nie ja.
-Przecież wiem , że tylko ty miałeś ten naszyjnik.
-Diana!- zdenerwował się.
-No co? Ja nie mogę cię okłamywać a ty mnie tak?- zapytała sarkastycznie.
-Posłuchaj mnie młoda.- podszedł do dziewczyny i się nad nią pochylił- To nie ja. Rozumiesz?
-Ale…
-ROZUMIESZ?
Spojrzała mu w oczy. Zdenerwowała się , on też oboje krzyczeli.  Wiedziała że jeśli nie przestaną to obije będą tego długo żałować.
-Tak.- powiedziała w końcu.- Rozumiem.
-To dobrze.
Podszedł do barku i nalał sobie whisky. Diana wiedziała że brat jej nie da , więc nawet nie pytała. Tylko patrzyła się na niego.
-A jeśli- zaczęła- bym dotknęła tego naszyjnika , który dałeś mi przez przypadek… skończyłabym jak Bell?
Chłopak mocniej zacisnął szklankę . Pękła a napój się prysnął na ścianę. Stało się to tak nagle , żedziewczya odskoczyła w tył.
-Diana , idź spać.- powiedział- I zażyj leki.
~*~
 Siedziała na historii magii i robiła notatki. Koło niej siedział Blaise , jednak dziewczyna próbowała go ignorować.  Miała mu za złe , że tak ją potraktował. Ba… nawet nie przeprosił za to , nie wyjaśnił wszystkiego. Jakby nic się nie stało.
Co prawda Blaise miał mnóstwo dziewczyn , spał z niemal każdą jednak Dianie to nie przeszkadzało. Nie uważała tego za zdradę. Ale wyznawanie miłości… to był koszmar. Jej prywatny koszmar.
Robienie notatek było całkowicie bezsensowne. Wiedziała większość faktów , o których opowiadał duch więc pisała z głowy . na szczęście były momenty zainteresowania gdy dowiadywała się nowych rzeczy , które mogły być na testach.
W pewnej chwili na pergamin z notatkami , wleciał mały ptaszek z papieru. Wyglądał jak orgiami , jednak machał skrzydłami , gdy go chwyciła – znieruchomiał. Odwinęła papier i przeczytała kulfony Zabiniego.
Dianka
Przyjęcie będzie jutro , idziesz ze mną , prawda?
TAK/NIE
Patrzyła się tępo w kartkę. Była pewna że przyjęcie zostało anulowane w chwili gdy Zabini pocałował Tracey.
-No weź.- usłyszała jego głos ,koło siebie. Poczuła dreszcze , jednak wybawił ją dzwonek sygnalizujący koniec lekcji.  Ucieszyła się ponieważ , historia magii była pierwszą lekcją to nie było przerwy , więc musiała się spieszyć do wierzy zachodniej do klasy starożytnych runów.
Tak więc szybko , rzuciła wszystko co miała na ławce do torby i zwiała z klasy. Nie chciała rozmawiać z Blaisem dodatkowo myśl o szlabanie za spóźnienie nie było zbyt optymistyczne.
-Diana , czekaj.- nagle poczuła jak chłopak chwycił ją za dłoń i wciągnął w ciemny kąt. Korzystając z jej zaskoczenia , przygwoździł jej ręce do ściany i zbliżył swoją twarz do jej.
-To jak?- zapytał , pociągającym tonem-Idziemy?
Poczuła jak włosy jeżą jej się na karku.
-Tak.- wyszeptała. Chłopak się uśmiechnął , po czym odbił się od ściany i zniknął zza rogiem korytarzem.-Na Boga , ale jaka ja jestem łatwa i naiwna.
Usiadła na posadzce i zasłoniła twarz w dłoniach , zapominając o lekcji starożytnych runów.
~*~
-Ślicznie ci w różu.- powiedziała blondynka , patrząc jak jej przyjaciółka przegląda się w lustrze. Miała wyprostowane włosy i różową sukienkę z długimi rękawami i rozcięciem od łokcia poniżej. Przy nadgarstkach były guziki a na pasie pasek.
-Nie za skromnie?- zapytała Dafne marszcząc brwi-Trochę jak do kościoła albo na wigilię.
-E , głupoty gadasz.- zaprotestowała – Jest idealnie. Nie wyzywająco ani nic , przyjemna odmiana.
-Chyba żeby ubrać tą czarną…
-Nie!- zawołała Diana- Dafne , tobie ślicznie jest w takich rzeczach , od kiedy ubierasz się tak …
-Jak?
-Elegancko. Chłopaki inaczej na ciebie patrzą. Nie jak na dziewczynę na jedną noc tylko na stałą partnerkę. Wymaluj paznokcie na blady róż , lekki błyszczyk i tusz do rzęs. – Diana podeszła do przyjaciółki i ją przytuliła – jesteś piękna.
Dafne odwzajemniła uścisk.
-A ty w co się ubierasz?- zapytała.
Zaczekaj. Diana wzięła z łóżka ubrania i weszła do łazienki. Gdy wyszła miała na sobie jasno niebieską sukienkę , po kolana , lekko uniesioną. Miała tylko jedno ramię- lewe by zasłonić Mroczny Znak. Na stopy ubrała  biała koturny. Włosy odłożyła na bok i upięła delikatnie gumką z perłami. Wyszła i pokazała się przyjaciółce.
-Mi się wydaje że…- zaczęła Diana , ale Dafne jej przerwała
-Ładna!- zawołała.
-Myślisz?
-Jestem pewna. Zabiniemu opadnie szczęka jak cię zobaczy. Diana się uśmiechnęła.
~*~
Tańczyła z Blaisem wolnego, śmiejąc się. Byli jedyną parą która postanowiła zatańczyć do nudnej piosenki. Wcześniej towarzyszyli im Dafne z swoim partnerem , jednak znikli  w ciemnym kącie , liżąc się.
-Podoba się przyjęcie?- zapytał Blaise do ucha.
-Oczywiście. – odparła z uśmiechem , robiąc obród. W tedy zauważyła Hermionę Granger uciekającą przed jakimś mięśniakiem.  Biedna dziewczyna… ale dobrze że nie zaproponowała balu Draconowi. Ośmieszyłaby się. Mimo wszystko najzabawniejsza była para Potter- Lovegood.
Nagle do pomieszczenia wpadł Filch wraz z… Draconem.
Diana zatrzymała się i patrzyła na brata szerokimi oczyma. Wyrywał się charłakowi  , niestety nieudolnie.
-Zostaw mnie , wstrętny charłaku!- krzyczał Malfoy , po czym zauważył siostrę , objętą przez Zabiniego. Przez parę sekund patrzył się na nich ze zdziwieniem.  No tak… on nie wiedział że siostra wyszła.  Wyrwała się Zabiniemu i wyszła przed szereg. Wszystko działo się szybko.
-Zostaw mojego brata!- zawołała , od razu.
-Cicho siedź. – odpowiedział Draco , czepialskim tonem. Dziewczyna tak się zdziwiła , że nawet nie odpowiedziała.
-Panie profesorze.- powiedział Filch patrząc na Slughorna- Przyłapałem tego chłopca  jak plątał się po korytarzu. Twierdzi że był zaproszony.
-No już , już chciałem się wkręcić. Zadowolony?!- warknął Draco.
-Ja go stąd wyprowadzę.- zareagował od razu Snape.
Draco nareszcie się wyrwał woźnemu i spojrzał z odrazą na profesora.
-Tak jest…- powiedział- panie profesorze.
I wyszli. Diana patrzyła się na wszystko tępo. Jej brat. Ukochany brat. Kazał jej siedzieć cicho.  
-Diana… -zaczął Blaise , ale mimo to odepchnęła go i pobiegła za Snape’m i Draconem. Dogoniła ich tak szybko jak umiała , w czym niestety przeszkodziły jej wysokie koturny.
-… to ty?- usłyszała zimny głos nietoperza .
- Może rzuciłem urok na Katie Bell. Może nie. Nie twój interes!- zawołał zdenerwowany Draco. Po tych słowach , Snape przywarł go to ściany.-Diana , idź do siebie.
-Ale…
-Diana!
-Nie!- tupnęła nogą. Snape najwyraźniej ją zignorował bo zwrócił się do blondyna.
-Obiecałem cię chronić- wysyczał –Złożyłem wieczystą przysięgę.
-To będziesz musiał ją złamać. Nie potrzebuję ochrony. To ja wykonuje to zadanie.  On wybrał mnie- MNIE! Nie zawiodę go.
Podczas chwili ciszy , Diana spróbowała zabrać głos , jednak ponownie ja zignorowano.
-Ty się boisz z Draco- powiedział triumfalnie nietoperz.- Próbujesz to ukryć , lecz nieumiejętnie więc pozwól sobie pomóc!
-Nie! On wybrał MNIE! Nie odbierzesz mi sławy!
-Koniec.- powiedziała błagalnie ślizgonka- Proszę , was.
Snape zerknął na Dianę i się ironicznie uśmiechnął. Ona była taka głupia… niewinna. Była dzieckiem. Spojrzał na miejsce gdzie był bandaż po mrocznym znaku , co spowodowało jeszcze większość wściekłość młodego Malfoya.
-Wszystko mam pod kontrolą!- zawołał.- Ona jest bezpieczna.
-Ty tak sądzisz.- wysyczał profesor. Zarówno Dianę jak i Dracona przestraszyły te słowa , ale żadne z nich nie dało tego po sobie poznać. Co to miało znaczyć- Nie bądź dziecinny Draco. Rozumiem że schwytanie i uwięzienie twojego ojca , mogło wyprowadzić cię z równowagi , ale…

Nie dokończył bo chłopak , wyrwał mu się i chwycił siostrę za rękę i pociągnął w stronę pokoju wspólnego ślizgonów.
---------------
 *no cóż… nieco przesadziłam z tą rozmową  , ale jestem patriotką i słowami  Diany przelałam to co sądzę o tym okresie w naszej historii. Interesuje się historią i jakoś tak , poleciałam na całego ;D mam nadzieję ze nie macie mi tego za złe.
 Piszcie co myślicie o Dianie i innych bohaterach to dla mnie ważne.

2 komentarze:

  1. Super, ale mam jedną uwagę - za dużo dialogów, za mało opsiów ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dobrze, że jest tyle dialogów, a nie cały czas opisy i opisy chcesz, żeby to wyglądało jak Hobbit? Co do opowiadania to super tylko, żeby Diana nie umarła :).

      Usuń