Jej gardło rozdzierał wrzask. Czuła jak w lewą rękę ktoś wkłada
rozgrzane ostrze , a ból sparaliżował jej rękę , tak że nawet nie dawała rady
ruszyć palcem. Jednak Blaise mimo to trzymał ją za ramię by się nie wyrywała. Astoria
badała jej znak.
Diana cała się trzęsła.
Był listopad. Z zadaniem Dracona wszystko szło zgodnie z planem.
Dopiero od tygodnia wszystko zaczęło się walić. W tedy rozpoczęły się ponownie
bóle. Jeszcze gorsze. Astoria interesowała się magomedyką , więc starała się
dociec , źródła katusz Diany.
-Daphne , zatkaj jej usta.- poprosiła ją siostra.
-Zwariowałaś? Diana , spokojnie , nie krzycz…- wyszeptał Draco ,
klękając koło łóżka siostry. Ta miała zaciśnięte powieki czując jak ból
rozprzestrzenia się coraz dalej. Draco przy niej był. Miała go przy sobie… nie
była sama.
-Draco.- Astoria zwróciła się do niego , gdy maczała szmatkę w zimnej
wodzie- Wolałabym abyś wyszedł. Nie masz chyba zbyt mocnych…
Przerwał jej donośny wrzask bólu Diany.
-..nerwów.
-To moja siostra.- wycedził- cierpi.
-Proszę , wyjdź jak będzie po wszystkim to cię zawołam.
-Ale…
-Draco.- powiedział Blaise- Obiecuje że będę przy niej. Astoria ma
rację…
Draco spojrzał na niego jak na zdrajcę , przeklnął , po czym wyszedł z
pokoju trzaskając drzwiami. Diana spojrzała na zdenerwowanego brata z łzą w
oku. Nie chciała aby ten odszedł. Gdy trzymał ją za rękę czuła się bezpiecznie
, wiedziała że nikt jej nie skrzywdzi , nie pozwoli aby cierpiała bardziej niż
w tamtym momencie. O ile to możliwe. Wyszeptała jego imię , marząc by usłyszał
i wrócił. Następnie ponownie wrzasnęła z bólu.
~*~
Dracon szedł przez korytarze Hogwartu czując wściekłość. Jego siostra
cierpiała , straciła sporo krwi , krzyczała z bólu. A on nie mógł przy niej być
bo miał ‘zbyt słabe nerwy’.
W głębi serca , ulżyło mu gdy wyszedł. Jednak nadal miał przed oczyma
twarz Diany wykrzywioną w grymasie bólu , nadal w jego uszach rozlegało się
stękanie siostra. Jej ból , bolał go wewnętrznie. Ona cierpiała fizycznie…
przypomniał sobie cytat , który jego siostra wypowiedziała poprzedniego
wieczora gdy ból zaczął się nasilać. Usłyszał to przypadkiem gdy Diana
rozmawiała z Daphne:
‘’Ból
fizyczny ma w sobie tyle dobrego że gdy przekroczy pewną granicę – zabija. Ból
psychiczny , gdy boli nas serce , zabija nas codziennie od środka. A jednak
nadal żyjemy’’ Paulo Coelho … sama nie wiem które nas dotyczy.
Ona miała ból fizyczny… który mógł przekroczyć pewną granicę. Zatrzymał się i utkwił wzrok w kamiennej posadzce.
Dopiero w tedy sobie uświadomił fakt , który Diana próbowała mu zapewne
przekazać tym cytatem. Ona wiedziała że brat podsłuchuje.
Diana podejrzewała ze ten ból mógł ją zabić. Zdawała sobie z tego sprawę. Ale do Draco nie
umiał wpuścić do siebie te myśli. Nie wyobrażał sobie życia bez Diany , bez jej
wsparcia i uśmiechu. A sama myśl na widok jej umierających oczu , był zbyt
ciężki aby Malfoy mógł o tym myśleć. Ona nie mogła umrzeć. Musiała żyć. Nie było innej możliwości.
Ale dlaczego? Czemu bóle panny Malfoy były tak niewielkie w czasie gdy
on sam już dawno ich nie czuł. A tak mocnych to nigdy nie czuł. Co się działo?
Może to wskazywało na fakt że Diana była za delikatna na to wszystko? Tak , to
by miało sens , Diana zawsze była dość wrażliwa chociaż próbowała to schować
pod maską zimnej ślizgonki. Kiedy ostatnio była bezwzględna? Hmm... przypomniał
sobie lekcje OPCM w czwartej klasie gdy to przybrany , prof. Moody omawiał
zaklęcia niewybaczalne. W pewnej chwili zapytał kto chce rzucić zaklęcie Avada
Kedavra , której formułkę wcześniej powiedział on sam. Zgłosiła się Diana.
A kiedy ostatnio ta bardzo cierpiała? Było wiele momentów bólu Diany ,
ale najgorszy odbył się pół roku wcześniej gdy jej ówczesny chłopak pokazał
swoją prawdziwą twarz. Chłopak (Richard) w którym Diana była tak zauroczona-
pobił ją i to nie raz. A Draco niczego się nie domyślał , kupował głupie
historyjki typu , że siostra spadła ze schodów albo potknęła się na
numerologii. Jaki był głupi! Nie umiał sobie tego wybaczyć , jak mógł uwierzyć
ze wielki siniak pod okiem mógł powstać w wyniku upadku Diany z łóżka? Dopiero
gdy Richard przesadził i pobił ja przy kolegach , Diana nie wytrzymałą i
uciekła z płaczem tak szybko jak tylko umiała. Uciekającą dziewczynę zobaczył
Harry Potter , który mimo złych stosunków między nimi- postanowił jej pomóc.
Rzucił zaklęcie oszałamiające na Richarda a następnie zaprowadził Dianę do
pokoju wspólnego ślizgonów , skąd właśnie wychodził Draco. Najpierw poczuł
złość widząc zapłakaną siostrę , wtuloną do ramienia Pottera , a gdy ta uniosła
głowę i jego oczom ukazał się wielki siniak na jej policzku miał ochotę rzucić
zaklęcie niewybaczalne na Wybrańca jednak siostra mu nie pozwoliła. Dopiero w
tedy Draco poznał całą prawdę. Po raz pierwszy poczuł wdzięczność do Pottera ,
że pomógł Dianie. Nawet nie chciał myśleć co by jej zrobił Richard , gdyby już
dopadł dziewczynę… nie , nie umiał o tym myśleć.
Obojętne , ile razy płakała. Ile razy cierpiała , bolało ją serce. W
tamtym momencie wrzeszczała z bólu , jej rękę rozrywało cierpienie. A on nie
mógł ją przytulić. Tyle razy ją zawiódł. Przy Richardzie , w tedy… Diana była zbyt delikatna na to wszystko ,
zbyt ustępliwa , pokorna … zasłużyła na idealnego brata który by umiał ją
ochronić i pomóc. A dostała jego…
Poczuł wściekłość. Dlaczego nie mógł ją ochronić? Co z niego za facet skoro nie umiał , pomóc własnej siostrze? Był do niczego.
Kończył się czas misji , został miesiąc a od pewnego czasu nie zrobił żadnego
postępu. A jeśli nie zdąży?
‘‘Jak ci się nie uda , zapłacisz najwyższą cenę’’ dlaczego każdy , gdy
usłyszał ten warunek patrzył się Dianę ze strachem? Przecież nie musiało
chodzić o nią… miał jeszcze rodziców… nie , nie umiał pocieszać nawet samego
siebie.
Szedł dalej , czując jak ogarnia go fala złości. Nadal myślał o tym
samym. Miał ochotę kogoś zabić. Minął zakręt , a wówczas ponownie przystanął. Jego
oczom ukazała się postać dziewczyny , która studiowała książkę , siedząc na
kamiennej posadzce w gryfońskiej szacie. Poznał tą postać. Jego
oczom ukazał się szereg obrazów związanych z tą gryfonką. Pragnął jej.
Pociągała go każdym calem swojego ciała Chciał ją porwać , mieć dziewczynę tylko dla
siebie. Ona go nie zauważyła.
Szybkim krokiem podszedł do niej , a gdy dziewczyna uniosła zdziwiona
głowę- ten klęknął i pocałował ją. Hermiona Granger odwzajemniła pocałunek ,
gdy już pierwszy szok minął. Mimo zdziwienia , była szczęśliwa. Położyła dłonie
na jego policzkach i wyprężyła ciało. W tedy gdy czuła się na szczycie euforii
, Draco nagle się od niej oderwał i jakby nigdy nic , poszedł dalej. Hermiona , poczuła jeszcze większe
zdziwienie. Co to było? Czemu tak ją potraktował? Nie , nie pozwoli traktować
siebie jak jakąś latarnicę. Wstała , zrzuciła z siebie koc , którym była
opatulona , po czym ruszyła za Draconem. Zawołała go , ale się nie zatrzymał.
Ggdy już go dogoniła , to chwyciła za ramię.
-Ej , zatrzymaj się.- powiedziała. Ten jej nie posłuchał , lecz
zwolnił. –Draco. Proszę , stań.
Słysząc ten ton , spojrzał na nią. Tak mówiła Diana. Zatrzymał się.
-Co?- zapytał , czepialsko.
-He? – zapytała , czując lekką złość.- Pytasz się mnie ‘co?’. A więc
dobrze , wytłumaczę ci zaraz : podszedłeś do mnie i zacząłeś całować.
Wytłumaczysz mi to?
-Pocałowałem cię , bo tak mi się podobało. Jeszcze jakieś pytania?
-Tak.- zmarszczyła brwi- Kochasz mnie?
Spojrzał na nią zdziwiony. Co to było za pytanie? Nie odpowiedział
tylko prychnął i ruszył dalej. Ta nadal stała , mając nadzieję że Draco odpowie
, głośno i wyraźnie ‘tak’ lub ‘nie’. Ale on milczał i szedł dalej. Nie
wytrzymała.
-Draco!
-Wynoś się z mojego życia
szlamo!- ryknął w odpowiedzi. Następnie ponownie się odwrócił i już odszedł.
~*~
-Pij to.- wyszeptała Astoria podając Dianie kubek z sokiem dyniowym.
Wcześniej wsypała do niego , proszku na sen.
Diana czuła się o wiele lepiej. Ból , który towarzyszył jej godzinę
wcześniej – zniknął. Nadal piekło , ale czym było lekkie pieczenie w porównaniu
do bólu który rozrywał rękę? Niczym. A sen był najlepszym lekarstwem. Tak ,
zdawała sobie sprawę z tego że Astoria chciała ją uśpić. Ale miała nadzieję że
w czasie snu , ból będzie o wiele mniejszy. Szybko wypiła napój , a następnie
zamknęła powieki.
Astoria dopilnowała , by Diana zasnęła po czym , weszła do sypialni
Daphne , a drzwi zostawiła uchylone by wiedzieć czy panna Malfoy się obudziła.
-Wiesz , od czego to ma ?- zapytał Blaise , który siedział na rogu
łóżka Daphne. W pomieszczeniu znajdowali się ponadto ; sama Daphne , która
leżała na swoim łóżku , bawiąc się swoim odtwarzaczem muzyki oraz Nott który
stał przy szafce i oglądał figurki słoni , które zbierała Daphne. –Te bóle?
-Chyba tak…- wymamrotała Astoria. Nott wówczas z zainteresowaniem
spojrzał na młodszą Greengrass , tylko starsza z sióstr nadal pozostawała
niewzruszona- Nie jestem pewna , to tylko moje podejrzenia.
-No mów.- popędził ją Zabini.
- Myślę że to ma cos wspólnego z
misją Dracona.- wyszeptała. Nott założył ręce na piersi i utkwił swoje ciemne
oczy w Astorii- Gdy mu się udawało , wszystko było okej z Dianą nie miała
żadnych bólów. Dopiero od paru dni , to się zaczęło nasilać. Gdy zaczęły się
komplikacje.
-Co ty insynuujesz?- zapytał Nott , o dziwo się odzywając- Że Czarny
Pan specjalnie wysyła bóle na Dianę?
-Tak właśnie myślę.
-Wyście wszyscy pogłupieli!- zawołał Daphne , siadając.
-Nie krzycz.- poprosiła ją Astoria.
-Jak mam nie krzyczeć , skoro pieprzycie takie głupoty!? – dziewczyna
nie kryła swojej złości- Jak to ‘specjalnie wysyła bóle’? Wy się słyszycie?
-Ale to ma sens- zauważył Blaise- Tak , Astoria ty masz rację! Wszystko
szło dobrze , ale jak zaczęły się opóźnienia , Dianę bolał znak. I to się
powtarzało od początku roku , teraz jest koniec semestru , Draco ma mnóstwo
nerwów , a jeszcze bóle Diany. To wszystko się układa w logiczną całość.
-Jaką całość?!- Daphne wstała z łóżka i spojrzała na resztę jak na
bandę debili- Jaka logika? Wy się nie słyszycie , chyba.
-Ale posłuchaj.-poprosiła Astoria- Wszyscy wiemy , że Czarny Pan chce
się zemścić na Malfoyach za tą awanturę w Ministerstwie. Draconowi dał misję a go torturuje , bólem
Diany. To co się z nią dzieje ma być…
-No może powiesz że to będzie ‘motywacją’ , co ty na to?- warknęła
sarkastycznie Daphne.
-Wyjęłaś mi to z ust.
-Ja tu zaraz zwariuje… jaka motywacja?! Diana jest po prostu za
delikatna na to wszystko i tyle!
-Tu nie chodzi o delikatność tylko o to że , to jest zemsta za nieudaną
misję Lucjusza Malfoya. –wyszeptała Astoria- Im szybciej Draconowi się uda ,
tym szybciej Diana będzie w miarę bezpieczna. Te bóle są bardzo niebezpieczne , widziałyście
jak ona piszczała. W pewnej chwili nawet nie miała na to siły.
-Jest bardzo źle?- zapytał Nott , Astoria spojrzała na niego.
-Na samym początku , wystraszyłam się nawet że nie dam rady nic zrobić
i będziemy musieli ją zanieść do szpitala a tam by się wszystko wydało…
-Ona umrze.- przerwał jej Nott.
-O , Nott chyba nigdy wcześniej nie wypowiedziałeś tylu słów jednego
dnia.- zauważyła sarkastycznie Daphne. Jednak wszyscy ją zignorowali i wzrok
utkwili w Teodorze.
-Co ty gadasz?- zapytał Blaise- Nie przesadzasz?
Astoria pokręciła głową.
-To jest bardzo poważne.- wyszeptała- Te bóle… to nie jest byle co.
Skoro to sparaliżowało jej rękę a z te rany same się rozdrapały i miała tyle
prześcieradła w krwi… przez chwila nawet
się bałam że może się wykrwawić. To jest bardzo poważne… bardzo.
-Ale śmierć?
-Sama już nie wiem… ale rzeczywiście pierwsza myśl jak się a widzi… to
że właśnie umiera.
-Kto umiera?- do pomieszczenia wszedł Draco. Wszystkie oczy utkwiły się
w nim.
-Nikt.- ucięła rozmowę Daphne- Z
Dianą już wszystko dobrze , a teraz wara z mojego pokoju , chcę iść spać.
Takim oto spokojnym , sposobem wszyscy wyszli z pomieszczenia , oprócz
Dracona.
-Mówiłam że z nią spoko i chcę mieć godzinę dla siebie.- powiedziała do
niego. Nie chciała by Draco był w jednym pomieszczeniu z nią.
-Chcę porozmawiać.- powiedział.
-Ale ja nie chcę , a teraz się stąd wynoś.
-Daphne …
-Spadaj!- wrzasnęła , po czym wzięła pierwszą lepszą spódnicę i
uderzyła nią chłopaka- Nie chcę z tobą rozmawiać
ani z żadnym z tamtych idiotów!
Draco , wyrwał jej ubranie i spojrzał wilkiem.
-Jak chcesz.- rzucił spódnica o podłogę i wyszedł.- W dupie cię mam.
Ostatnie słowa ledwo co usłyszała. Była wściekła. Usiadła na swoim
łóżku a po jej policzkach pociekły łzy. Diana mogła umrzeć. Nie wówczas. Była jej jedyną przyjaciółką ,
która nigdy jej nie zostawiła. Potrzebowały siebie. Daphne nawet nie weszła pod
prysznic. Rzuciła się na łóżko po czym zasnęła w ubraniu.
~*~
Była druga w nocy. Diana otworzyła oczy i wstała z łózka. Nie chciało
jej się spać , środek nasenny przestał działać.
Spojrzała na rękę- była zabandażowana. Wzięła oddech a następnie podeszła
do wielkiej szafy z boku sypialni.
Otworzyła ją i spojrzała na myślodsiewnie. Wyjęła flakonik i wlała go.
Bez większego namysłu włożyła głowę do miski.
Nic się w jej życiu nie układało , a jej głupota byłą tak duża że
postanowiła wrócić o najgorszych wpomnień swojego życia.
Siedziała
wraz z Draconem w jego pokoju w Malfoy Manor. On oglądał jakąś książkę , a ona
rysowałam. W radiu właśnie leciały kolędy , ale w dworze nie było świątecznie
atmosfery , chociaż był poranek wigilijny . Z dołu było słychać kłótnie
rodziców.
-Milcz
Narcyzo!- wrzasnął ojciec , swoim tubalnym głosem , który rozszedł się po całej
rezydencji.
-Mam
już tego dość!- zawołała matka- Cały czas , tylko te twoje chore interesy , to
twoje towarzystwo...! Niszczysz tą rodzinę! Masz świetną opinię , cudownego
ojca i męża , a nikt nie wie jaki jesteś w domu! Dzieciom zniszczyłeś psychikę
, one się ciebie boją! A szczególnie Diana!
-Muszę
być dla nich autorytetem , jak mój ojciec dla mnie!
-Autorytet
mają! Ale ja tu nie o tym mówię! One się ciebie BOJĄ , Lucjuszu. Wiem że córka
była ci zbędna ale nie musisz ją tak traktować. Zresztą dla Dracona jesteś taki
sam…
-Mam
u nich szacunek!
-Ja
ci mówię że one się ciebie boją! – mówiła pani Malfoy- Jesteś nie czuły , a one
mają jedenaście lat! Chcesz by jak zapamiętały rodzinny dom? I Draco i Diana potrzebują ojca i miłości! Jestem pewna że żadne z nich nie chce nowej
zabawki , tylko tego , żebyś ich przytulił.
-A
kim ja jestem żeby one mnie przytulały? Ty jesteś ich matką , ty masz o nich
dbać!- Diana spojrzała na Dracona , a on zacisnął powieki. Nie rozumiała po co
matka się kłóci? Oczywiście sam gest był szlachetny ale i tak nic by nie
zdziałała.
-Ty
się słyszysz? Te dzieci , się w sobie zamykają...
-Powiedziałem
że masz milczeć! Ja jestem panem w tym domu!
-Lucjuszu
, - teraz to matka , bardzo zdziwiła zarówno córkę jak i syna ... po takich
ostrych słowach ojca , nadal trwała przy swoim-jak ty się zachowujesz? Pomyśl…
-Jestem
twoim mężem i ojcem Dracona i Diany ,
więc musze być taki wobec nich!
-Jaki?!
Jesteś okropnym ojcem!
-MILCZ!
-NIE! WCALE ICH NIE KOCHASZ!
I
wówczas , krzyki zamilkły. Zamiast tego rodzice usłyszeli jak coś upada na podłogę . Albo
ktoś…
Bliźnięta
poderwały się z miejsca i ruszyły w stronę salonu. Diana tak szybko zbiegła po
schodach że wpadła na kolumnę , na szczęście amortyzując wpadnięcie ,rękoma. Draco stanął koło siostry. Na podłodze leżała
Narcyza. A ojciec stał nad nią z różdżką w dłoni.
Diana
położyła dłoń na ustach. Matka miała podbite oko a z jednego policzka lała się
krew. Draco szybko usiadł na kolanach koło niej i ją objął. Siostra nadal
stałam w miejscu , nie mogąc się otrząsnąć z pierwszego szoku. .
-Draconie
, Diano idźcie do siebie -zażądał twardo
ojciec- Już! Do siebie!
-
Ojcze , proszę…- wyszeptała , patrząc na podbite oko mamy
-Nie
wtrącajcie się! Ileż razy trzeba wam powtarzać
że dorośli mają swoje sprawy?! Żałuje że was nie zostawiłem was w
Hogwarcie...
Po
policzku Draco , przepłynęła łza. Wiedziała dlaczego. ‘’ Ale mi żal tych wszystkich, którzy muszą tu
zostać na Boże Narodzenie bo w domu ich nie chcą”- to był tekst jej brata. A teraz na własnej skórze go
doświadczał. Widząc łzę Dracona , podeszła do niego i przytuliła brata. Następnie , pogłaskała mamę po
policzku.
-Dzieci...-
wychapała mama- idźcie... idźcie do siebie...
-Nikt
się już nie skrzywdzi- powiedział Draco
-Mamo...
– wyszeptała Diana , głaszcząc ją po zdrowym policzku- Ojcze , proszę ,
spokojnie...
-Wynoście
się stąd!- warknął ojciec - Draco , weź swoją siostrę na górę . Już! Rozumiesz
co ja do ciebie mówię?- Draco , nie odpowiedział. Spojrzała na niego. Brat ani
drgnął. -Draconie! Wstań i powiedz czy rozumiesz co , ja do ciebie mówię.
Draco
przełknął cicho ślinę , po czym chwycił Dianę
za dłoń , wstał , a siostra nadal siedziała na posadzce. Brat puścił jej dłoń i podszedł do Lucjusza.
-Nie
, ojcze.
Lucjusz
zrobił wielkie oczy , a Diana przymknęła powieki , bojąc się myśleć o tym co
może się zaraz stać.. Ojciec , nawet nie
wydał z siebie dźwięku i jednym szybkim ruchem uderzył Dracona w policzek.
-Nie
dotykaj go!- wrzasnęłam tracąc nad sobą kontrolę. Po raz pierwszy od tak dawna.
Draco tylko zasyczał z bólu , a matka powiedziała:
-To
tylko dziecko!
-Coś
ty do mnie powiedziała?!- zapytał się mnie groźnie ojciec
-NIE
WAŻ SIE KRZYWDZIĆ MOJEGO BRATA!- powtórzyłam wściekła. Ojciec mógł zrobić
wszystko. Być zimny , arogancki , nie interesować się życiem dzieci. Ale nie
miał prawa krzywdzić Dracona. Nigdy. - TY...
-Ty
mała...- ojciec machnął różdżką (zapewne zaklęciem była Drędwota) i jakaś niewidzialna
siła uderzyła w dziewczynę , z taką siłą
że uderzyła ciałem o ścianę. Osunęła się na posadzkę
-Diana!-
wydarł się Draco , a ona dotknęła palcem swojego karku. I spojrzała na swoją
dłoń.
Była
cała we krwi
-Ała-
wymamrotała , a Draco klęknął przy niej.
-Moje
dziecko- wymamrotała Narcyza , jakimś cudem , pojawiając się przy córce.
Nie
miała pojęcia co było dalej bo straciła przytomność. Rok później nie
przyjechała już do domu na święta , mimo otwarcia komnaty tajemnic.
Zauważyłam, że ten rozdział różni się od innych. W ogóle ostatnio rozdziały są coraz lepsze. Kiedy będzie kolejny? ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świtny!Z resztą jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńPS kiedy następny ? :p
Rozdział świtny!Z resztą jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńPS kiedy następny ? :p