Drogi Draconie!
Cieszę się że , mi o wszystkim
napisałeś – to oznacza że mi ufasz a komuś musisz. Twoja misja jest zbyt
niebezpieczna być mógł działać sam.
Muszę Ci pomóc.
Dziś rano , przeszłam się do
Borgina i kupiłam coś , co powinno Ci pomóc. Pamiętasz jak razem z Dianą ,
chyba cztery lata temu , opowiadaliście mi o tym naszyjniku na którym ciąży
klątwa? Wasi rodzice byli w tedy , na przyjęciu u Knota. Tak więc , postanowiłam kupić ten naszyjnik i
Ci go wysłać. Mam nadzieję że jakoś Ci pomogłam , skoro są takie
opóźnienia. A teraz część druga – o
wiele bardziej skomplikowana. Cały poranek myślałam o tym jak ci wysłać ,
naszyjnik aby Filch się nie zorientował. Jest głupi , ale kto z dzisiejszej
młodzieży by chodził z taką biżuterią po szkole? Nikt. Chowaj naszyjnik ,
najlepiej jak tylko możesz , mogą o nim wiedzieć tylko najbardziej zaufane
osoby. W Pokoju Życzeń , na pewno będzie kominek. O 12.00 musisz tam być , przybędę do Ciebie siecią Fiuu. Dam Ci naszyjnik. Bądź sam , bez Diany. Nie
miałam czasu na obmyślenie planu , jak możesz go przekazać Dumbledore’a. Ale
masz tylko jedną szansę. Jak się nie uda – będziesz musiał wymyśleć coś
innego.
I jeszcze jej bóle. Nie mam
pojęcia co z tym. Opowiesz mi wszystko gdy się spotkamy.
Adara
12.00 pamiętaj.
Chłopak ściskał w dłoni list od ciotki Adary( ‘Ad’ lub ‘Dary;) , kuzynki ojca. Siedział w Pokoju Życzeń , wiedział doskonale
że nigdzie indziej nie mógł otworzyć koperty i miał racje. Nie wiedział
dlaczego Ad nie chciała by Diana ją spotkała, ale w Pokoju był sam , więc nie
musiał się martwić. Spojrzał na swój
zegarek. Była dwunasta. Wstał i ruszył
pod ścianę gdzie stał wielki kominek. Nie do końca wiedział jak Ad mogła sformułować
nazwę owego kominka , jednak znał jej inteligencje i spryt , na pewno dała
sobie radę. I miał rację.
W kominku pojawił się zielony ogień , z którego wyszła Adara.
Była średniego wzrostu , trzydziestoparoletnią kobietą o pięknych blond włosach ,
sięgających pasa. Miała mleczną cerę , jednak ciało , było niemal całkowicie
zakryta przez czarną suknie oraz
rękawiczki. Bóg nie poskąpił jej urody.
-Draco.- szepnęła , odkładając paczkę na pobliski stolik po czym
przytuliła chłopaka. Ten go odwzajemnił
, czując jak ciotka , zaciska palce na jego plecach. Przez tyle lat , to ona
zastępowała mu matkę. Za każdym razem gdy rodzice gdzieś wychodzili , to ona
siedziała przy dzieciach , zajmując się nimi.
To ona nauczyła Diany grać na fortepianie a go na gitarze. Była
najwspanialszą kobietą. A najwspanialsi
ludzie mają największego pecha. – Dziecko ty moje… dlaczego wcześniej mi nie
powiedziałeś?
-Nie było okazji.- mruknął chłopak.
-Draco.- powtórzyła , puszczając chłopca i patrząc na jego zmęczoną
twarz- Wszystko będzie dobrze.
Pocałowała go w czoło.
~*~
Diana szukała brata po całym zamku. Nigdzie go nie było , dosłownie.
Jakby rozpłynął się w powietrzu. Była na
tyle zdesperowana , że nawet weszła do szkolnej biblioteki.
Gdy miała już
wyjść z pomieszczenia , pewna że Dracona
tam nie znajdzie lecz w owym momencie na jej twarz wręcz wleciała , wielka sowa
z kopertą w dziobie. Zaskoczona dziewczyna , w pierwszym odruchu odgoniła ptaka.
-Ty skończona idiotko.-
syknęła do sowy- Leć do mojego dormitorium i tam zostaw list. Już!
Posłuchała jej i
wyleciała z pomieszczenia. Dziewczyna
miała na sobie granatową tunikę i Diana pokręciła z niedowierzaniem głową , gdy
przypomniała sobie o swoim eseju na historię magii (którą jednak kontynuowała
wraz z Blaisem) i postanowiła szybko zabrać jakąś książkę.
Weszła w jeden z
działów i zaczęła przeglądać tytuły książek. Nuciła sobie pod nosem , piosenkę i szurała
palcem po zakurzonych księgach.
-O , hej Diana!-
usłyszała za sobą , radosny głosik. Niestety go poznała. Wszelki optymizm , znikł z jej twarzy.
-Tracey.-
powiedziała z udawaną radością Diana , odwracając się. - Jak tam?
Jakby ją to
cokolwiek obchodziło…
-Lepiej być nie
może.- zapewniła ją- Pokaże ci coś.
-Na pewno to
będzie interesujące.- wymamrotała.
-No! Patrz.-
pokazała jej jakąś starą zakurzoną książkę. A dokładnie tytuł brzmiał,
‘Historia Czystej Krwi’.
-Po co to
czytasz?- zapytała.
-Stan mamy się
pogorszył.- odpowiedziała- Więc Dumbledore pozwolił mi ją odwiedzić. A tam mama
mi opowiedziała swoją historię.
-Interesujące.-
nawet , już nie udawała zainteresowania , ale zapał Davis nie minął.
-No! Opowiedziała
mi o tacie!
Diana zmarszczyła
brwi.
-A co z nim?
-Przecież ja go
nie znam.- (naprawdę? Pomyślała Diana.)- Odszedł od mamy , zanim się urodziłam.
Mama opowiedziała że w moim wieku została zgwałcona i… a zresztą nie będę cię
zanudza c!
-Nie , czekaj!-
zawołała , chwytając ją za ramię. Ku swojemu zdziwieniu Diana poczuła
zainteresowanie.- Usiądźmy , opowiesz mi?
-No , spoko.-
kiwnęła głową. Usiadły przy oknie , a Tracey
kontynuowała opowieść- No , mama powiedziała że pochodziła z bogatego
domu , arystokracji. Zgwałcił ją , mój ojciec a ona opowiedziała o tym swojej
mamie. Ta od razu poleciała do mojego dziadka a on wydziedziczył ją.
-Twoją matkę?
Tracey kiwnęła
głową.
-Wyrzucili ją z
domu , wydziedziczyli , skazali na życie
w nędzy…- w jej głosie był żal.- mój wujek niby nam pomaga , ale pieniądze idą na mamę , a ty sama wiesz co
robię , żeby starczyło na moje potrzeby.
-Wiem.- ucięła- A
ty teraz szukasz ojca , tej księdze?
-No tak. Mam
nadzieję że znajdę. Strasznie chcę go poznać.
Diana się
uśmiechnęła.
-Powodzenia.-
szepnęła , następnie wstała i chciała iść , ale ta jeszcze coś dodała- już ci
lepiej w rękę?
-Co?- syknęła ,
odwracając się.- Co ty , gadasz Davis?
-No , nie
pamiętasz jak się darłaś? Astoria
Greengrass powiedziała coś o ręce i…
-Posłuchaj mnie ,
bo nie będę powtarzać. – nachyliła się nad dziewczyną a w jej głosie pojawił
się jad- Nie interesuj się moim prywatnym życiem , tylko swoim.
-Ale…
-Moje życie-
szeptała- moja sprawa. A szczególnie to seksualne.
Wiedziała że tymi
słowami zagnie Tracey i miała rację. Korzystając z sytuacji , szybko wybiegła z
biblioteki.
~*~
-Ja się o nią , tak
bardzo boję.- wyszeptał Draco. Nadal siedział
z ciotką Darą w Pokoju Życzeń i opowiadał jej o wszystkich zajściach-
Jakbyś ją w tedy widziała… to był jakiś
koszmar.
Dara , objęła
chłopaka ramieniem.
-Musisz się nią
opiekować.- wyszeptała- Masz rację ,
Diana jest wrażliwa , a w tej sytuacji jest to wada. I zbyt naiwna , ktoś
zawsze musi jej pomagać. Ona zawsze cię potrzebowała , a teraz to już w
szczególności.
-Co masz na
myśli?- zapytał- Jak to zawsze mnie potrzebowała? Przecież Diana się zmieniła ,
dawniej ciągle się śmiała , miała te fazy z Daphne i w ogóle…
-Draco…- przerwała
mu ciotka- powiem ci to tak ; nie zawsze smutek poznasz po twarzy albo
zachowaniu. Często jest tak , że gdy
usta się śmieją i gadają te wszystkie głupotki w stylu Daphne i Diany , serce
rozdziela ból. Oczy powstrzymują łzy. A
to wszystko dla kamuflażu.
Blondyn patrzył z
zainteresowaniem na ciotkę.
-Skąd ty to wiesz?
-Bo sama miałam
ciężkie dzieciństwo i sam dobrze o tym wiesz. – odparła-a z resztą… ty
reagowałeś na ból inaczej , prawda? Ty byłeś wówczas po prostu wredny. A Diana
miała te swoje głupawki , więc pomyśl ile razy cierpiała , skoro za każdym
razem się śmiała.
-Zasłużyła na
lepszego brata.
-Przestań!-
zawołała- Jesteś świetny , Draco ale nie zamartwiaj się Dianą.
-Nic nie wiem o
życiu.
-Ból jest okropny ale uczy.
-Skoro mam ją ignorować to po co mi ją
tu cytujesz?
-Nie przekręcaj.-
poprosiła go ostrzegawczo- Ona jest bardzo mądra i chcę ci pomóc. Doceń ją ,
jest naprawdę mądra , stwarza piękne sentencje życiowe a co ważniejsze ; umie się do nich dostosowywać. Jednak… miej
lekki dystans. Masz bardzo poważną misję. Pamiętaj o tym , bo twoje
niepowodzenie będzie miało fatalne skutki.
-Wszyscy myślą że
cenę będzie Diana!- zawołał. Nie umiał przestać o niej myśleć- Ona nie może umrzeć , ja nie umiem bez niej
żyć.
-Skąd pomysł że
umrze?
-Albo to , albo
tortury. – mruknął- A to ja będę jej katem.
-Dasz radę.-
wyszeptała Dara , mocniej obejmując chłopaka- Ona da rade. Tylko się trzymajcie
razem.
-Będziemy ,
dziękuje ciociu.- postanowił zmienić tor rozmowy- To jest ten naszyjnik?
-Tak. Masz jakiś
pomysł?
-Dam komuś by mu
przekazał.
-W następny
weekend macie wizytę w Hogsmeade . Wykorzystaj to. Muszę iść.
Ucałowała go w
czoło , następnie wstała i podeszła do kominka.
-Do widzenia.-
pożegnał się , biorąc do ręki paczkę.
-Zaczekaj ,
zapomniałabym !- zawołała za nim Ad. Wyciągnęła zza pazuchy jeszcze jedną paczkę i mu podała- To dla
Diany , nie otwieraj dobrze? To są… żeńskie sprawy.
-Rozumiem.-
skłamał. Nigdy nie rozumiał co to są ‘żeńskie sprawy’. Oczywiście , Diana co
miesiąc przez trzy , czasem cztery dni dziewczyna codziennie prosiła brata o to
by , poszedł do szpitala po tabletkę na ból brzucha. Ale zawsze gdy ,
wieczorami jego siostra i Daphne zamykały się w pokoju jednej z nich i
piszczały co chwila ze śmiechu , był zdziwiony.
~*~
-To od Dary.- powiedział Draco w pokoju wspólnym , rzucając siostrze
odpowiednią paczkę.
-Ale…- zaczęła zdziwiona , jednak brat był już na schodach , do jego
prywatnego dormitorium. Następnie
spojrzała na paczkę i ją otworzyła. Zobaczyła niebieski naszyjnik , który skądś
pamiętała. Tylko skąd? Chciała go dotknąć , by się lepiej przyjrzeć , ale w tym
samym momencie pojawiła się Daphne , bijąc przyjaciółkę w rękę.
-Zwariowałaś?!- zapytała ze strachem w głosie Greengrass - Ty wiesz co
to jest?
-Naszyjnik?- odpowiedziała sarkastycznie , masując sobie dłoń.
-Diana.- Daphne usiadła koło przyjaciółki z poważnym wyrazem twarzy-
Dotknij go opuszkiem palców , a nie będę miała czego zbierać.
-Co masz na myśli?
-DIANA!- do Pokoju Wspólnego wpadł Draco , i od razu biegł w stronę
siostry. Wszystkie twarze zwróciły się w jego stronę , lecz chłopak ich
zignorował. – Nic ci nie jest.
Chwycił ją za głowę i przytulił mocno do piersi. Dopiero gdy zaczęła się dusić , brat ją
puścił.
-Jesteś pewny że Dara mi dała ten naszyjnik?- zapytała gdy złapała
oddech.
-Zwariowałaś? To do misji. A wy co się patrzycie ?- warknął na
dzieciaków , które nadal patrzyły się na niego. Jednak słysząc nieprzyjemny ton
, opuściły głowę i powróciły do wykonywania eseju z zaklęć. W tedy Draco
ostrożnie zawinął naszyjnik i wziął do ręki paczkę- Chodź , musimy porozmawiać.
Draco chwycił ją za dłoń i pociągnął aż do swojej sypialni. Tam zamknął
drzwi na klucz i kazał Dianie usiąść na łóżku. Odłożył naszyjnik na stolik i
usiadł na fotelu , a dłonie założył na jeżyka. Diana zmarszczyła brwi , czując
że kroi się coś nie dobrego. Tylko co?
-Spotkałem się z ciotką Adarą.- zaczął – Dała mi ten naszyjnik do misji
, a ty nie możesz go dotykać , rozumiesz?
-Dobrze…
-Świetnie. Pomyliłem się bo , Dara dała mi dwie identyczne paczki. A
jedna miała być dla ciebie , ja ją niechcący wziąłem. Proszę.- rzucił jej na
kolana książkę , wokół której był otwarty brązowy papier . Gdy tylko
przeczytała tytuł , poczuła mdłości ‘Kobieta w świecie arystokracji’.- Co o tym
powiesz?
-Że ciocia nie trafiła w mój gust.- odparła. Musiała się wymigać.
-Diana.- warknął , podchodząc do niej i patrząc z góry- Słuchaj , ja
cię nie wydam . Ale za niedługo siedemnaste urodziny a ojciec wychodzi z
Azkabanu tuż po sylwestrze a sama zauważyłaś że on bardzo chcę cię jak
najszybciej wydać za mąż. Jak twój narzeczony zobaczy że czytasz tą książkę,
będziesz miała kłopoty.
-No ale skoro…
-Diana!- zawołał zirytowany , nachylając się- wyrzuć tą książkę.
Rozumiesz?
-Jak najbardziej.- wyszeptała.- Mogę iść.
Kiwnął głowę , a w tedy Diana
wzięła do rąk książkę i wyszła jak najszybciej.
Do końca nie była pewna o tą wielką awanturę wokół tej książki.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego że ‘Kobieta w …’ była znienawidzoną
książkom arystokratycznych mężczyzn. Autorka jest podobno zbyt szczera , jak na swoje pochodzenie. Nie czytała nigdy tej
książki , ale i tak nie była idealnym obiektem na żonę. Tradycja nakazywała ,
by do dnia ślubu przyszła żona była dziewicą. Jedynie Daphne i Blaise zdawali
sobie sprawę z tego że Diana nie trzymała się tradycji. Malfoy ‘ówna miała
nadzieję że Tracey Davis nie brała na poważnie jej słów w bibliotece.
Otworzyła drzwi swojej sypialni , marząc o kąpieli oraz ciepłym
łóżku. Jednak tam czekała na nią niemiła
niespodzianka.
-Co… co ty robisz?- zapytała , widząc jak Richard rozłożył się na jej
łóżku.
-Czekam na ciebie.- odpowiedział kpiąco.
-Wyjdź.- odsunęła się na bok ,
pokazując drzwi- Proszę , wyjdź.
Prośba nie wyniosła oczekiwanych skutków. Richard się zaśmiał.
-No , moja śliczna Diana nic się
nie zmieniła…- jego ton się nie zmienił.
–Nie mam zamiaru wychodzić.
-Richard , naprawdę proszę abyś wyszedł.- powtórzyła stanowczo. Nie
życzyła sobie jego obecności w swojej sypialni.
-Powiedziałem że nie , słuchasz mnie?- wstał z łóżka , a w tedy Diana
się lekko cofnęła. Odłożyła książkę i prosiła w myślach Boga , by Rich nie
zwrócił na to uwagi. Bóg wysłuchał prośby , ale od razu miała kolejną. Richard
chwycił ją za nadgarstek i wciągnął do środka , zamykając drzwi. Spojrzał na
nią jak pół roku temu , gdy Diana nie wiedziała co się ma zaraz stać. Ona sama nie miała pojęcia jak się zachować.
Chciała by Richard wyszedł i już nigdy nie pokazał jej się na oczy. Ale była od
niego niższa , drobniejsza i słabsza. On był wysokim , muskularnym pałkarzem
drużyny Slytherinu , zastąpił jednego z osiłków Dracona. Nie miała z nim
najmniejszych szans, tym bardziej że przewagę Richa powiększał fakt , strachu
Diany wobec starszego o rok ślizgona.
-Rich , proszę cię..
-Cicho bądź.- warknął , następnie pchnął dziewczynę na łóżko. Ta upadła
i zaczęła krzyczeć. Nie mogła pozwolić na kolejne siniaki. –Zamknij pysk ,
suko!
Nachylił się nad krzyczącą Dianą i zatkał jej usta. Ta nie dała za wygraną
i zaczęła go gryźć , nadal wydobywając z ust dźwięki.
Nagle poczuła jak pieść chłopaka , ląduje na jej prawe oko. Poczuła ból
i momentalnie powróciły wspomnienia. Bała się.
-Nie umiesz , zamknąć mordy na chwilę , nic ci nie robię idiotko!-
zdjął dłoń z jej ust i zacisnął palce na jej policzkach , sprawiając że krzyk
przeobraził się na warkot. –Słyszysz?
Zamknij się!
Nagle zmieniła strategie. Przestała krzyczeć. Co z tego że nie
grzeszyła siłą fizyczną , skoro była czarownicą czystej krwi?
-No proszę , jaka grzeczna blondyneczka- zakpił Rich , patrząc z
pożądaniem na ciało dziewczyny- Będziesz moja , rozumiesz? Przysięgam ci , że
to ze mną stracisz dziewictwo w noc poślubną… będziesz tylko moja.- miał
obleśny ton , a jego druga ręka wędrowała po ciele dziewczyny , w końcu
zacisnęła się na plecach , a Diana została lekko uniesiona. Wiedziała co musi
robić. Różdżkę miała schowaną w podkolanówce.
Rich kontynuował monolog , w czasie gdy Diana powoli wzięła różdżkę ,
myśląc o zaklęciu jakie mogłaby użyć.
-I co?- zapytał- Podobają ci się moje plany?
Ona wiedziała co ma robić. To samo co pół roku wcześniej. Postarała
się by błysk w jej oku , był piękniejszy
niż na co dzień a gdy Richard , kupił jej przynętę i puścił jej twarz. Ta udała
że chcę go pocałować. W chwili gdy ich usta miały się zetknąć , rzuciła
zaklęcie.
Wycelowała w niego różdżką. Chłopaka
odrzuciło i wypadł na korytarz. Gdy już wyglądał , jakby mógł wstać Diana ,
wystraszyła się i chciała temu zapobiec. Przy następnym zaklęciu już
wypowiedziała formułkę –Tarantallegra!
Gdy upewniła się , że ruchy nóg Richarda wyglądały jak tańczenie
kankana z połamanymi nogami , szybko zamknęła drzwi na klucz.
-O Boże … yyy...- chwyciła się za głowę marszcząc brwi- jak to
brzmiało…- spojrzała na sufit- Kurde no…
Jak brzmiała formuła zaklęcia anty Alochomory? Nie
umiała sobie przypomnieć więc postanowiła jeszcze raz upewnić się że zamki
są zamknięte.
Rzuciła się na łóżko i poczuła jak łzy spływają po jej policzkach.
Cierpiała przez niego zdecydowanie za wiele razy.
-Rich
, ja tam nie chcę iść.- wyszeptała gdy ten ciągnął swoją dziewczynę do jednego
z lochów. -Proszę cię , zostańmy w Pokoju Wspólnym…
-Oj ,
Dianuś.- zaśmiał się chłopak i spojrzał na nią czule. Miał kasztanowe włosy i
ciemno zielone ocz , którym Diana potrafiła wybaczyć absolutnie wszystko.. Był
wyższy od dziewczyny od głowę , być może dlatego tyle osób uznało ich za ‘słitaśną
parę’.- Spokojnie , moi koledzy chcą cię
poznać.
-Ale
ja nie chcę..
-Tylko
ci się tak wydaje , słonko.- ucałował ja w czoło- Chodź , kochanie.
Weszli
do lochu. Widać było ze gospodarz przyjęcia był zamożny.
W
środku siedziało około pięciu szesnastolatków z kieliszkami.
-I
jest Richard!- zawołał jeden. Miał ciemne włosy i był bardzo chudy.- Z Dianą!
-Siema.-Rich
przybił piątkę z kolegom.
-Dobry
wieczór.-przywitała się kulturalnie dziewczyna , co wywołało śmiech.
-Jaka
kulturalna!
-W
końcu jest moja! No , Diana przywitaj się z moimi znajomymi- i pchnął
dziewczynę w ich kierunku. Ta wzięła oddech i wysiliła się na uśmiech.
-A w
łóżku jest dobra?- zapytał , niejaki Riley . Diana spojrzała na niego z
oburzeniem. Za kogo on ją miał? Za dziwkę? Miała dopiero piętnaście lat , nie
czuła się gotowa na współżycie.
-No a
jak myślisz , dlaczego z nią chodzę?- zaśmiał się Rich. Dziewczyna spojrzała na
niego z wyrzutem i zaskoczeniem , jednak się nie odezwała. Utkwiła wzrok w
podłodze i słuchała kłamstw Richarda , z każdą sekundą bardziej zadziwiona jego
zdolnościami manipulanckimi. Nigdy z nim nie spała , jak on w ogóle miał
umienie tak kłamać?! Jednak milczała. Połowy słów użytych przez Richarda nawet
nie znała.
-Ej ,
to może teraz pokażesz , co nie co?- zaśmiał się , o ile dobrze pamiętała Lukas.
Spojrzała
na niego , wielkimi oczyma. Co chłopak miał na myśli mówiąc ‘co nie co’?
-Hehe-
zaśmiał się niczym żaba , Rich i pochylił nad twarzą Diany. Ta jednak od razu
się odsunęła. Nie miała zamiaru się całować przed towarzystwem Richarda , nie
myśląc się już nawet o striptizie. –Co ty robisz?
-Nie...-
kręciła głową- Nie.
-Co
‘nie’?- warknął wstając.- Co ‘NIE’?!
Już
wiedziała , co się zaraz zacznie. Ale nie mogła ulec. Była czystej krwi
potomkinią Blacków i Malfoyów , a to czego wymagał od niej chłopak , była
hańbiące. Nikt nie miał pojęcia o jej wyskoku z Blaisem i wolała by tak
zostało.
-Nie.-
powtórzyła.
-Ty
suko.- podbił jej oko. Nikt się nie odezwał , a dziewczyna schowała twarz w
dłoniach. Zachowała się nieumyślnie , chłopak wziął jakąś pałkę i zaczął ją
okładać po palcach. Łzy pociekły po jej policzkach. Nie umiała się obronić.
Leżała w kłębku , bita a koledzy Richarda śmiali jej się w twarz. Jak mogli? Powinni ją obronić , mówić coś.
Nie pozwolić cierpieć.
Nie.
To musiał być koniec.
To
nie był pierwszy raz gdy podniósł na nią rękę. To się musiało skończyć.
Wyciągnęła
różdżkę i wypowiedziała formułę zaklęcia oszałamiającego. Po chwili Richard
leżał , powalony zaklęciem a wszyscy jego znajomi , nie mogli otrząsnąć się z
szoku. Ta dobra blondynka , powaliła Richarda i od razu uciekła z
pomieszczenia.
Biegła.
Najszybciej jak tylko mogła , musiała uciec. Już nigdy z nim nie będzie. Nigdy.
Po
jej policzkach płynęły łzy , poczuła katar w nosie. Była roztrzęsiona ,
potknęła się na zakręcie jednak , wstała i biegła dalej. Do Pokoju Wspólnego.
-MALFOY!-
usłyszała swoje nazwisko , za sobą. Z dala , jednak echo które rozniosło się po
całym korytarzu napełniło jej serce lękiem. Bała się. Doskonale wiedziała , że
gdy chłopak ją dorwie… wolała nie myśleć o tym.
-Ej ,
Malfoy!- gdy po raz drugi , je usłyszała , przeraziła się nie na żarty i
spojrzała w kierunku , głosu. W korytarzu , który nachodził na jej drogę stał
Harry Potter. Patrzył się z przerażeniem na siostrę swojego szkolnego wroga-Co
ci się stało?
Oddychała
szybko i nieregularnie. To był Potter , nie Richard. Potter.
-Co
cię to obchodzi?- zapytała , dysząc ciężko. –Co? Idź. Pośmiej się ze mnie z tym
rudzielcem…
-Malfoy…-Harry podszedł do dziewczyny , a ta się cofnęła.-
Chcę ci pomóc.
-Odczep
się.- poinformowała go. Kroki Richarda i jego obelgi było słychać co raz
lepiej. Był coraz bliżej.- Sama dam sobie radę…
-TY
SUKO!- Richard stał jakieś siedem metrów dalej . W ręku miał różdżkę , co już
nie zapowiadało się najlepiej. Diana spojrzała ze strachem na dzicz w jego
oczach.
-Czego
od niej chcesz?- warknął Harry.
-Co ,
już sobie znalazłaś pocieszyciela , nieudacznico?- warknął. Po chwili zaczął
się śmiać jak człowiek psychicznie chory- Już ja cię dopadnę…
Wyszła z wspomnienia. Nie widziała potrzeby do dalszego oglądania tego
koszmaru. Otworzyła szafkę z flakonikami. Zgarnęła jeden i wlała. Bez większego
namysłu weszła w nie. Kolejne negatywne
wspomnienie.
Mieli
dwanaście lat. Nokturn.
-To jest
ten sławny sklep?- spytała z obrzydzeniem. Stała wraz z bratem patrząc na
obskurny sklep na Nokturnie - Rzeczywiście miałeś mi o czym gadać . przez
ten rok.
-Zaczekaj-
powiedział podniecony i wciągnął siostrę do tej brudnej klatki , gdzie od razu
chwycił jakąś wielką , złotą figurę. Siostra spojrzała , na coś co wyglądało jak podkurczony skrzat - Patrz , Dian...
Nie
dane mu było dokończyć bo do sklepu wszedł ojciec i omal nie uderzył brata swoją długą różdżką w dłoń. Draco jakimś
cudem zdążył zabrać stamtąd dłoń , ale odskoczył , podobnie jak Diana.
-Nie dotykajcie tu niczego.- syknął zimno
ojciec. Diana przymknęła na sekundę oczy.
-Tak
ojcze- odpowiedział Draco.
-Tak
jest- wymamrotała cicho Diana . Gdy
Lucjusz odwrócił wzrok , Diana szybko podeszła do brata i chwyciła jego ręke.
Tata
przeszedł się po sklepie od niechcenia i pojawił się sprzedawca. Oj fu...
Te dwa słowa świetnie opisują tą... istotę.
Zaczęła z bratem rozglądać się po sklepie.
Rzeczywiście , towar był imponujący... ręka Glorii , klejnot odstraszania... no
... dobre miejsce na kupno prezentu Bożonarodzeniowego dla brata.
-Draco
, Diana!- po około dwóch minutach zawołał ich
ojciec , a ci wówczas podali mu
jego rzeczy , które nam wcześniej dał. Draco trzymał skrzynkę a ona jakiś papier. Rodzeństwo nie interesowało się tematem
rozmowy, a czemu? Oboje byli pewni iż ojciec sprzedawał swoją ‘ciemną
przeszłość’.
-E , siostra , patrz- powiedział Draco i pociągnął
ją do jakiejś starej szafy. Draco
dotknął ją , a wówczas Diana syknęła
-Draco , ojciec nie pozwolił - ale on jej nie słuchał. Dotknął tą szafę i niemal ją otworzył , lecz wówczas ojciec
uderzył różdżką między ich głowami , prosto na szafę.
-CO ja mówiłem!?- zagrzmiał , a oni się odwrócili , oboje ze strachem. Diana
się lekko cofnęła , widząc srogi wyraz twarzy Lucjusza.
-Niczego nie ruszać- wyszeptał wystraszony
Draco , lewą ręką nadal zaciskając na
dłoni siostry.
-No
właśnie.
-Nie
gniewaj się- poprosiła dziewczyna. Spojrzał
na nich bykiem , ale opuścił różdżkę i
powiedział :
-Niech
będzie. Idziemy.
Wspomnienie się skończyło. Wyszła z niego , ponownie czując ulgę. Nienawidziła takich akcji. A było ich o wiele
więcej.
Wzięła niewielki flakonik i uśmiechnęła się w myślach. Wiedziała jakie
wspomnienie się w nim znajduje. Lato ,
dwa lata wcześniej. Jak wszyscy razem wyjechali na jeziora. Ich dwudniowy biwak
był jednym z najmilszych wspomnień. Uśmiechnęła się. Coś takiego się już nie
powtórzy , nigdy więcej. Nastały ciemne czasy , a gdy się skończą Diana już
będzie miała męża. Koniec z młodością i szaleństwem.
Westchnęła i rzuciła się na łóżko. Zasnęła od razu.
Świetna część! Uwielbiam czytać o ich wspomnieniach, bo bardzo pokazują jakie mieli dziedziństwo i nie było ono takie jakie bym sobie wyobraziła.
OdpowiedzUsuńI ogólnie masz talent, świetnie piszesz, do patrzyłam się kilku błędów, ale nie przeszkadza mi to :) Napiszę Ci o jakie mi chodzi gdy będę na komputerze, bo piszę z telefonu i trochę to męczące. Będę się starała komentować każdy post, bo wiem jak bardzo to motywuje.
No i wydajesz się bardzo fajną osobą, z chęcią bym z Tobą pogadała :D Na fb, gg, poczcie, gdziekolwiek. Oczywiście jeśli tylko chcesz :)
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział xoxo!
Rozdział jest inny niż pozostałe. Po pierwsze jest dłuższy, po drugie więcej wspomnień. Pisz takich wspomnień jeszcze więcej, uwielbiam je czytać, bo widać, jakie było ich życie wcześniej. PS Zapraszam na bloga http://dramionedracoandhermione.blogspot.com/ dopiero się rozkręca ale niedługo będzie dodane więcej rozdziałów(chyba nie obrazisz się za mini spamik,ok? :) )
OdpowiedzUsuńFajne, ale długie ... Owszem, to dobrze, ale każesz mi babo czytać po nocy ! To nie fair T_T
OdpowiedzUsuńA tak to nie mam zastrzeżeń, ciekawe wspomnienia, widzę akcja się rozkręca, nie to co u mnie. Tak właściwie, nie wiem czy pozwolisz, ale chciałabym zaprosić do mnie :3
http://hogwartowow.blogspot.com/