środa, 16 października 2013

Rozdział 15

„Spróbuj zamarzyć, zapomnieć o problemach
Bo dzisiaj nie zawalczysz o tytuł króla podziemia.”
06.Kali-Pauza
W klasie Obrony Przed Czarną Magią, rozległ się dzwonek w tej samej chwili gdy Diana podpisała się na szczycie pergaminu. Dziewczyna wstała i odniosła sprawdzian  na biurko Snape’a zapominając o unikaniu kontaktu wzrokowego- spojrzała na twarz profesora. Od razu pożałowała, gdy Snape chwycił ją za rękaw, a jakiś idiota z tyłu zagwizdał. Reszta poszła za nim w śmiech.
-Ogarnijcie dupy, idioci.- warknął Blaise, skutecznie uciszając połowę. Diana spojrzała na niego, ale nie zdążyła mu podziękować bo z tyłu rozległ się pisk Padmy Patil, która została odepchnięta przez Dracona w bok, z taką siłą że upadła na ławkę rozlewając atrament na sprawdzian Pansy Parkinson, która zrobiła się cała czerwona, na co śmiechem zareagowała jej kuzynka-Lyra. Szum był wielki, ale nie za sprawą wypowiedzi Blaise’a tylko zachowania Draco, który chwycił Deana Thomasa za kołnierz i przycisnął do ściany.
-NIGDY NIE ŚMIEJ SIĘ Z MOJEJ SIOSTRY!- wydarł się mu w twarz- ROZUMIESZ!?
-Draco…- szepnęła Diana, podchodząc do brata i dotykając jego łokcia, opuszkiem palców-Proszę cię…
-Idź stąd.
-Draco…
-ZAMKNIJ SIĘ I RÓB CO MÓWIĘ!- wrzasnął chłopak, patrząc dzikim spojrzeniem na siostrę, która ze zdziwieniem cofnęła się o dwa kroki. Nie spodziewała się takiego tonu. Do akcji wkroczył Snape, wypraszając wszystkich z Sali i odejmując gryfonom dziesięć punktów, tak naprawdę z niejasnych powodów. Gdy w klasie został już tylko profesor i Diana, dziewczyna spojrzała wściekła na nauczyciela.
-Zadowolony jest pan z siebie!?- zawołała zezłoszczona.- Teraz nie będę miała życia, póki kogoś innego wezmą na języki!
-Spokojnie Diano.- odparł ze lekceważąco profesor siadając za biurkiem- Musimy porozmawiać.
-Na Boga, niech pan sobie odpuści.- mruknęła ze zrezygnowaniem.- Ile będziemy jeszcze drążyć ten temat?
-Póki nie zrozumiecie powagi sytuacji.- Diana prychnęła, mamrocząc o tym, że w takim razie, sobie poczekają oboje- Mam nadzieję że chociaż twoja ciotka, przemówi ci do rozsądku.
-Jaka ciotka?- zapytała zaskoczona dziewczyna.
-Twoja ciotka, Adara będzie nauczała eliksirów, póki Slughornowi się nie polepszy. Zatruł się jakimiś grzybami, przez tydzień, dwa nie będzie w stanie uczyć.
-Świetnie.- odpowiedziała szybko i wyszła z klasy zapominając o torbie z podręcznikami.
~*~
Diana wyzywała się w myślach za to że nie ubrała na siebie nic cieplejszego od granatowej bluzy z kapturem. Z drugiej strony dobrze zrobiła. Nikt chyba, nie poznałby jej, póki nie zauważyłby z bliska twarzy. Kto zorientowałby się, że ta dziewczyna w dresie to Diana Malfoy, która była ubrana w sukienkę? Nikt.
Chowała dłonie do kieszeni, a twarz miała pochyloną by rozpuszczone włosy nie przepuszczały zimnego powietrza przez które, na jej policzku było już parę rumieńców.
Patrzyła się na piasek. Stała na plaży, metr dalej była już woda. Myślała nad tym co się stało w ferie. Przed jej oczyma pojawiły się obrazy. Ale nie pierwszoosobowe, to nie ona była w nich obserwatorem. Tylko widziała własne wspomnienia, oczami świadka. Jakby stała i widziała jak Czarny Pan ją dotyka. Jak zaciska swoje długie, obskurne paznokcie na jej ciele.
Sceny szybko się zmieniały, a z każdą czuła się jeszcze podlej.  To co zrobiła, było obrzydliwe brzydziła się samą sobą. Ale zrobiła to dla brata. Inaczej żadne z nich już by nie żyło, a jeśli tak to byliby… wrakami ludzi. Torturowani… a Diana za pewnie byłaby gwałcona. Wybrała mniejsze zło, bo dotyczyło ono tylko jej samej. Tylko ona cierpiała, tylko ją nachodziły koszmary tylko ona nie umiała już nawet pocałować jakiegoś chłopaka na dyskotece. Nikt nic nie wiedział. Nawet Draco, Dafne i Lars. Nikt. Tyle ludzi zasługiwało naprawdę. Lyra. Gerd. Ciotka Adara. Astoria. Od pewnego czasu nawet Hermiona Granger. Wszystkich okłamywała, wymyślając głupoty, na poczekaniu. To było okrutne, ale z drugiej strony… jakby na to zareagowali? Odwróciliby się od niej? Draco by się wściekł, ostatnio denerwował się z każdego powodu, krzyczał i robił awantury o nic. Lars by się załamał… za pewne. Nie mogła na to pozwolić. Aby z tego powodu inni cierpieli. To przecież była jej decyzja. Ona to zaproponowała. Skazała się na cierpienia mentalne, w zamian za szanse ocalenia bliskich.
Uniosła głowę, patrząc na fale. Kim była? Takie pytanie narodziło się w jej głowie. Na pewno nie zwykłą dziewczyną…a może? Może wręcz do bólu, zwyczajną nastolatką? Jaka inna siostra nie poświęciłaby cnoty i dumy w zamian za życie brata? Zapewne każda, w jej zachowaniu nie było nic heroicznego. A może była po prostu dziwką? Nic w życiu nie osiągnęła, żyła na koszt rodziców kpiła z innych tylko dlatego bo nie byli tacy jak ona. Bo byli inni. Zachowywała się jak rozkapryszona księżniczka bo miała lepsze ubrania i modniejszą fryzurę. Jedynym odchyłem byli bliźniacy Weasley oraz Hermiona…  W wieku piętnastu lat straciła dziewictwo a jedyny osobami wiedzącymi o tym była Dafne i Blaise. Odrzuciła Rona Weasleya bo nie lubiła piegowatych rudych. Była pewna siebie, ale tylko w szkole. W domu natomiast była cichą dziewczynką unikającą surowego ojca. Nie miała poczucia własnej wartości, nie szanowała nikogo i niczego, nawet samej siebie. Sprzedała się Czarnemu Panu.
-Nikim.- odpowiedziała na głos, sobie na pytanie. Oto kim… a raczej czym była… nikim.
-Cześć.- usłyszała za sobą męski głos.- Nie jest ci zimno?
Odwróciła się i spojrzała na twarz chłopaka. Spodziewała się Larsa. Ale to był jego kuzyn.
-Hej, Gerd.- odpowiedziała.- Nie… nawet nie, jest tak źle jak może się wydawać. Ta bluza jest ciepła.
-Co ty tu robisz? – Diana utkwiła wzrok a w falach i odparła zgodnie z prawdą.
-Myślę.
-O czym? Jeśli mogę wiedzieć.- dodał szybko. Spojrzała w bok, wymuszając uśmiech. Odpowiedziała że o wadach. -To teraz pomyśl o zaletach. Masz ich o wiele więcej.
-To znaczy?- spojrzała na niego, wyczekująco. W jej wzroku było też wyzwanie. Była zdołowana, myślami. Jak ktoś mógł mówić że ma zalety!?
-Jesteś wrażliwa.- powiedział- Człowiek bez uczuć się nie tnie…- (‘Mylisz się’ pomyślała’ właśnie o to chodzi że ja nie mam żadnych uczuć…’)- Mądra, inteligenta. Bardzo sprytna…
-Słaba.- weszła mu w słowo- Jestem słaba. Dlatego się pocięłaś.
-Nieprawda.- uznał- Ale nie umiesz docenić samej siebie. Tego że masz pełno zalet. Kiedyś… słyszałem że byłaś arogancka. Ale teraz już nie jesteś. Aktualnie liczy się dla ciebie tylko Draco.
-To mój brat.
-Rozumiem. Lena też jest dla mnie bardzo ważna… Tak jak Lars, Adalruna i Roza.
-Siostry Larsa?- domyśliła się Diana, słysząc nieznane jej jak dotąd imiona.
-Tak. Ale teraz ciocia Zygfryda… znaczy matka Larsa i dziewczyn jest znowu w ciąży, więc może wreszcie będzie miał tego, swojego wyczekiwanego brata. Ale nie zmieniaj tematu!- zawołał widząc że panna Malfoy uśmiecha się zadowolona- Sama widzisz. Jesteś sprytna…
-Ta…
-… i piękna.- dodał. W oczach Diany pojawiło się zdziwienie. Nie wiedział jak bardzo poprawił jej humor.- Ale lepiej wracajmy do  zamku. Jesteś zimna jak lód.
Nie miał pojęcia, jak bardzo miał rację.
~*~
Szli razem, rozmawiając o… wszystkim. W zamku było cieplej niż na dworze, jednak Gerd mimo to pożyczył Dianie swoją kurtkę. Była o wiele za duża, ale ciepła a to blondynce wystarczało.
Gdy przechodzili, koło zagłębienia w ścianie, w którym zazwyczaj uczniowie pisali ściągi i się całowali. W tamtym momencie, właśnie była taka para. Całowali się. B
Blaise i Tracey.
Diana odwróciła wzrok, jak najszybciej schodząc ze schodów.  czującak w jej serce ktoś wbija igłę. Rozgrzaną igłę, która sprawiła że zaczęło jej być gorąco. Ale już nie w sercu. Ból szybko przeniósł się do ręki. Poczuła mdłości, a jej głowie zawirowało. Upadła ze schodów, tracąc czucie w nogach.
-Diana!- zawołał Gerd, jednak nie zdążył jej chwycić i uratować od upadku.
Dziewczyna jęknęła z bólu. Znak…
-Boże…- wyszeptała z trudem , kątem oka zauważając że lewy rękaw kurtki Gerda był w krwi.- Boże… proszę.
Płakała z bólu. Ale nie krzyczała. Po prostu woda wylewała się spod pół zamkniętych powiek. Wszystko działo się szybko, mimo to nie pamiętała już, co ją doprowadziło do takiego stanu. Mdłości spowodował wymioty, na które nie miała nawet siły. One po prostu wylewały się z jej otwartych ust a z nosa kapała krew. Jednak mimo tego obrzydliwego widoku, Gerd podniósł Dianę i jak najszybciej zaprowadził do Skrzydła szpitalnego. Jęki Diany rozprowadzały się po całym korytarzu niczym szloch Jęczącej Marty. Nadal wymiotowała, nadal z jej nosa ciekła krew, nadal nie czuła nóg, jednak opaska którą założył Gerd na Znak, hamowała ostre krwawienie.
Nawet nie czuła upokorzenia. Nie myślała o tym, jak obrzydliwy jest jej widok i fakt że kołnierz kurtki Gerda był cały w jej ślinie. O tym że smród roznosi się kilkanaście stóp dalej. Ból. Nic więcej. Nic więcej nie było ważne, niż to, aby cierpienie ustało. Kiedyś słyszała o potwornym bólu jakim było chłostanie w stopy. Czuła się najprawdopodobniej tak samo, tyle że Czarny Pan chłostał jej przed ramię.
Bóg jej wysłuchał. Straciła przytomność.
~*~
Draco Malfoy siedział w Wielkiej Sali a jego wzrok był utkwiony w jajecznicy.  Co parę minut unosił wzrok w stronę drzwi, aby upewnić się że jego siostra przez nie, nie wchodzi. To była pora lekarstwo, powinna siedzieć naprzeciwko niego i zażywać lekarstwa. Ale jej nie było. Nie miał pojęcia gdzie mogła się podziewać. Lars rozmawiał z Pomyluną, Dafne uczyła się do egzaminu z eliksirów (chciła kontynuować przedmiot i musiała zdać przed komisją) Astoria miała kółko magomedyczne, Lyra trenowała qudditich, a Lena znęcała się nad młodszymi. Kompletnie, nie była podobna do brata i kuzyn
Gdzie mogła być Diana? I z kim? Wszyscy znajomi byli zajęci.
Martwił się o nią. Była jego siostrą. Jedyną na całym świecie. Jakby jej nie było… byłby jedynakiem. Sam. Byłoby jeszcze gorzej niż przy  Dianie, o ile to w ogóle możliwe. To dzięki niej, przedłużył się termin zadania… Właśnie. Gdyby nie panna Malfoy, termin by się skończył prawie miesiąc temu. Co ona zrobiła, tak przekonującego?
Jego rozmyślania przerwała Astoria, która wbiegła do Wielkiej Sali ignorując po drodze jęk jakiegoś małego puchona, którego niechcący popchnęła. Wszystkie głowy zwróciły się ku niej, gdy zahamowała przy Draconie i zdyszana powiedziała.
-Diana.- To było jedno imię. Ale Draco wszystko zrozumiał od razu. Astoria miała kółko w szpitalu. To tam była wówczas Diana.
Gdy był już przy łóżku siostry-zamurowało go. Była blada, miała zapadnięte policzki. Wory pod oczami a z jej ust bił nieprzyjemny zapach wymiotów. Jej kurtka tez była z obrzydliwej substancji. Ale to nie była jej kurtka. Tylko doktora Fussa.
-TY!- wydarł się i pchnął na ścianę Gerda.- TY JĄ SKRZYWDZIŁEŚ!
-Draconie, ja nawet jej nie dotknąłem…
-Ma na sobie TWOJĄ KURTKE FUSS!- darł się nadal chłopak. Gerd pozw0alał szesnastolatkowi, targać swój kitel. Rozumiał jego wściekłość, tak samo by się zachował jakby podejrzewał ze ktoś zranił Lenę. Draco w końcu przestał szarpać jego koszulą.  Nagle,  zeszły z niego wszelkie siły, niczym z dmuchanej piłki którą nagle wpadła na rosnące kaktusy.
Chłopak usiadł zgarbiony na łóżku siostry i patrząc na jej bladą twarz, dotknął zimnej dłoni. Sprawdził na wszelki wypadek puls, siostry… wyglądała jakby nie żyła.
Zachciało mu się płakać, gdy wyobraził sobie zwłoki Diany w czarnej trumnie. Szybko pociągnął nosem i pochylił głowę. Łza w ten sposób upadła na podłogę.
Nie mógł być słaby.
~*~
-OBUDZIŁA SIĘ!- to były pierwsze słowa, jakie usłyszała Diana, za nim jeszcze zdążyła otworzyć oczy. Miała kiepski wzrok, na samym początku wszystko było biało, szarą masą. Po chwili, uświadomiła sobie że to nie była kwestia dobrego wzroku.
Wszędzie było biało. Biała pościel, szafka, krzesło na którym siedziała zaspana Lyra, biała piżama którą Diana miała na sobie. Wszystko białe. Od tamtej chwili znienawidziła kolor biały. Zaczął jej się kojarzyć z cierpieniem.
 Była oczywiście w Skrzydle Szpitalnym.
-Dianka.- Draco, chwycił jej dłoń i spojrzał na siostrę, Była dwa dni nieprzytomna. Nareszcie się obudziła- Dianuś…
-Draco.- wszeptała jego imię, wyciągając rękę by go przytulić, jednak nie umożliwiło jej, to rurka przypięta do jej dłoni. Pytająco spojrzała na Astorie, która już zmierzała do starszej koleżanki z flakonikiem.-Astorio, co to…?
-Pij szybko.- wyszeptała Astoria- Nie masz pojęcia jakie masz szczęście. Pomley wyjechała do chorej matki. Gerd wszystkim zarządza. – Diana poczuła jak wielki kamień opada z jej serca. Nawet się nie zastanowiła dlaczego leży w szpitalu gdzie wszyscy mogliby zobaczyć Mroczny Znak. –Już ci lepiej?
-Tak.
Astoria, uśmiechnęła się po czym weszła do gabinetu Gerda. Zamknęła za sobą drzwi i spojrzała na grubo starszego kolegę z fachu. Po którego czole, spływały kropelki potu. Dwa dni, ciągle patrzył czy dziewczyna oddycha. Ale tylko w tedy gdy nie było jej brata, Blaise’a i Dafne.
-Obudziła się. – wyszeptała Astoria. Gerd uniósł głowę- Czuje się dobrze.
Gerd, westchnął i oparł się o siedzenie krzesła. W sercu poczuł szczęście. Diana się już obudziła.
-Bóg mnie wysłuchał.
Na twarzy Astorii, pojawił się cień uśmiechu.
-Mnie też.- szepnęła, tak cicho, że ledwo sama siebie usłyszała. Po czym dodała głośniej- Idź do niej.
-Zwariowałaś? Draco mnie zabije, obwinia mnie za ten wypadek.
-Draco obwinia, zawsze wszystkich tylko nie samego siebie.- odparła czternastolatka, zdejmując biały kitel i wkładając go do szkolnej torby- Kiedyś powiedział m…ojej. Mojej przyjaciółce, że to jej wina że nie umie się zakochać w kimś u kogo miałaby większe szanse. Nie wspomniał ani słowa o tym, że poprzedniego dnia na dyskotece z nią tańczył i przytulał.
Gerd patrzył na Astorię ze skupieniem. Niemal zapomniał o Dianie.
-Może chodziło to , że kochał w tedy kogoś innego?- spytał delikatnie, Fuss. Brunetka jednak zaprzeczyła ruchem głowy.
-On nie wie co to miłość.- odparła- Wobec Diany, czuje jakieś chore, nadopiekuńcze uczucie. Chce ją kontrolować, wiedzieć co się z nią dzieje. Ale nie chce jej szczęścia. Tylko swojej satysfakcji, że ona jest szczęśliwa według niego. Czasem myślę że jego syn, będzie miał jeszcze gorszego ojca, od Lucjusza. A dziewczyny tylko zdobywa. Nic więcej.
-Czemu tak sądzisz?- zapytał Niemiec- Każdy wie co to miłość.-Co on ci zrobił?
Astoria wyprostowała się i założyła torbę za ramie, uświadamiając sobie że powiedziała za dużo. Ufała Gerdowi, nawet zastanowiła się czy czegoś nie powiedzieć, jednak ostatecznie oblizała wargi, patrząc na nogi biurka.
Wyratował ją dzwonek oznaczający lekcję.
-Wybacz, muszę iść na wróżbiarstwo.- mruknęła i wyszła z gabinetu, tak szybko jak tylko umiała. Uśmiechnęła się jeszcze do Diany, by zaspokoić jej zatroskane spojrzenie. Nie chciała rozmawiać. Potrzebowała ciszy, spokoju. Chciała się na czymś skupić, a wróżenie z linii dłoni, mogła sprawić że Astoria nie będzie mogła myśleć o niczym  innym.
Przy zakręcie, wpadła prosto na Larsa Halbe.
-Obudziła się.- powiedziała od razu i nie czekając na słowa Larsa, odpowiedziała na resztę pytań, które na pewno by zadał. - Dobrze się czuje, możesz ją odwiedzić.
-Dzięki młoda.- poklepał ją po ramieniu i szybko pobiegł w stronę szpitala. Wyzywał się w myślach że nie mógł być przy Dianie, tak samo jak Draco i Dafne. Tylko im pozwolono nie uczestniczyć na zajęciach. Lyra Parkninson mało robiła sobie z zakazów nauczycieli, więc swobodnie siedziała przy koleżance. Ale on był na ostatnim roku- musiał mieć dobre oceny.
Otworzył drzwi i zobaczył Dianę. Dziewczyna drżącą ręką wkładała sobie łyżkę zupy do ust. Ręka jej się trzęsła, a gdy Dafne zaproponowała jej, że ja nakarmi, Diana zaprzeczyła ruchem głowy.
-Co się z nią cackasz? – warknął Draco, delikatnie odbierając zmęczonej siostrze łyżkę i sam zaczynając ją karmić.
Lars powoli podszedł do Diany, z każdą sekundą coraz bardziej przerażony jej wyglądem. Zwykłe dołeczki na policzkach, zamieniły się w opadnięte poliki. Szare oczy zmywały się z bladą cerą. Gdy był już bliżej, zauważył że jej rzęsy były o połowę rzadsze. Cała Diana była po prostu… jak puste białe pudełko z którego niedawno ktoś wyjął porcelanową baletnicę.
Powoli podszedł do Diany i się delikatnie uśmiechnął.
-Cześć.- powiedział cicho. Wszyscy natychmiast unieśli głowy i spojrzeli na Larsa. Diana odwzajemniła uśmiech.
-Hej.- odparła cicho. Ucieszyła się że ją odwiedził.
~*~
-Dafne.- szepnął Lars, do ucha przysypiającej  brunetki. Dziewczyna otworzyła oczy i je przetarła.
-Hm?
-Chodź na  chwilę.- oboje wstali i po cichu wyszli z Sali. Lars zamknął drzwi, aby Draco i Diana na pewno nie usłyszeli ich rozmowy.-Mam do ciebie pytanie, Dafne, tylko niech to zostanie między nami, okej?
-No spoko.- dziewczyna włożyła dłonie do kieszeni- A o co chodzi?
-Jakie są relacje Diany z ojcem? Nie chcę jej zranić, a wy się przyjaźnicie…
-RELACJE?!-przerwała mu Dafne- Relacje?  Halbe, ten dom to jedna wielka patologia. Nic więcej, pan Lucjusz… bez komentarza.- uznała, że powiedziała tyle ile powinna, więc ruszyła w stronę drzwi, jednak Lars chwycił ja i przyciągnął do siebie.
-Jeszcze jedno. Czy pan Malfoy kiedykolwiek podniósł rękę na Dracona albo Dianę?
Dafne opuściła wzrok i utkwiła go w posadzce. Czuła że komu, jak komu ale Larsowi mogła zaufać. W końcu westchnęła a Lars puścił jej rękę wiedząc że dziewczyna chcę mu wyjawić prawdę.
-Chodź.- mruknęła z niezadowoleniem.
~*~
Byli w sypialni Diany. Dafne otworzyła szafkę z wspomnieniami przyjaciółki i wyciągnęła jeden flakonik. Ten z wspomnieniem z Świat Bożonarodzeniowych.
-To jest przykład.- powiedziała, siadając na łóżku  Diany- Ja jak to zobaczyłam, długo byłam  w szoku.
Lars pokiwał głową i wlał zawartość flakoniku do myślodsiewni. Dafne miała racje. Diana żyła w patologii.
-Mówiłam.- powiedziała, natychmiast jak chłopak wrócił do rzeczywistości. Wpatrywał się tępo  w srebrną masę w misie. –To… chore. U mnie w domu jest zupełnie inaczej, tata nie dominuję, wszyscy jesteśmy sobie równi. U Diany tak nie jest.  Jej ojciec to… jakbyś słyszał jak on się do niej  zwraca.  Raz rozbiła niechcący starą wazę, ale tego wspomnienia ci nie pokaże, zabiłaby mnie jakby się dowiedziała.  W każdym bądź razie, to jest dom wariatów.
-Widzę.- odparł oschle Lars. 
~*~

http://wielkasalaocen.blogspot.com/ Oceniam tam jako Adara :)

5 komentarzy:

  1. Zwrot akcji kiedy znak Diany zaczyna krwawić....mdleje, wymiotuje, cierpi...cudowne *.*
    I wzmianki o Lyrze- ahhh :D
    Gerd i Astoria...tak wiele się dzieje w tak zwięzłym i poukładanym tekście, podziwiam *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak pisać pod wpływem emocji... c;
      'cierpi... cudownie *.*' ale tym to mnie rozwaliłaś xd
      Lyry będzie coraz więcej, najprawdopodobniej w następnej notce będzie ważną postacią.
      Gerd i Astoria... jakby J.K Rowling uwzględniła to w sadze to bym była fanką tego parringu xd le za duża różnica wieku, nie sądzicie? ;c
      pozdrawiam
      Adara

      Usuń
  2. Super rozdział! Diana... uwielbiam tę dziewczynę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj ! Pragnę Cię poinformować, że ocena Twojego opowiadania została wykonana i znajdziesz ją na naszym blogu ! ~~Lyra

    OdpowiedzUsuń