„Spróbuj zamarzyć, zapomnieć o
problemach
Bo dzisiaj nie zawalczysz o
tytuł króla podziemia.”
06.Kali-Pauza
W klasie Obrony Przed
Czarną Magią, rozległ się dzwonek w tej samej chwili gdy Diana podpisała się na
szczycie pergaminu. Dziewczyna wstała i odniosła sprawdzian na biurko Snape’a zapominając o unikaniu
kontaktu wzrokowego- spojrzała na twarz profesora. Od razu pożałowała, gdy
Snape chwycił ją za rękaw, a jakiś idiota z tyłu zagwizdał. Reszta poszła za
nim w śmiech.
-Ogarnijcie dupy,
idioci.- warknął Blaise, skutecznie uciszając połowę. Diana spojrzała na niego,
ale nie zdążyła mu podziękować bo z tyłu rozległ się pisk Padmy Patil, która
została odepchnięta przez Dracona w bok, z taką siłą że upadła na ławkę
rozlewając atrament na sprawdzian Pansy Parkinson, która zrobiła się cała
czerwona, na co śmiechem zareagowała jej kuzynka-Lyra. Szum był wielki, ale nie
za sprawą wypowiedzi Blaise’a tylko zachowania Draco, który chwycił Deana
Thomasa za kołnierz i przycisnął do ściany.
-NIGDY NIE ŚMIEJ SIĘ
Z MOJEJ SIOSTRY!- wydarł się mu w twarz- ROZUMIESZ!?
-Draco…- szepnęła
Diana, podchodząc do brata i dotykając jego łokcia, opuszkiem palców-Proszę
cię…
-Idź stąd.
-Draco…
-ZAMKNIJ SIĘ I RÓB CO
MÓWIĘ!- wrzasnął chłopak, patrząc dzikim spojrzeniem na siostrę, która ze
zdziwieniem cofnęła się o dwa kroki. Nie spodziewała się takiego tonu. Do akcji
wkroczył Snape, wypraszając wszystkich z Sali i odejmując gryfonom dziesięć
punktów, tak naprawdę z niejasnych powodów. Gdy w klasie został już tylko
profesor i Diana, dziewczyna spojrzała wściekła na nauczyciela.
-Zadowolony jest pan
z siebie!?- zawołała zezłoszczona.- Teraz nie będę miała życia, póki kogoś
innego wezmą na języki!
-Spokojnie Diano.-
odparł ze lekceważąco profesor siadając za biurkiem- Musimy porozmawiać.
-Na Boga, niech pan
sobie odpuści.- mruknęła ze zrezygnowaniem.- Ile będziemy jeszcze drążyć ten
temat?
-Póki nie zrozumiecie
powagi sytuacji.- Diana prychnęła, mamrocząc o tym, że w takim razie, sobie
poczekają oboje- Mam nadzieję że chociaż twoja ciotka, przemówi ci do rozsądku.
-Jaka ciotka?-
zapytała zaskoczona dziewczyna.
-Twoja ciotka, Adara
będzie nauczała eliksirów, póki Slughornowi się nie polepszy. Zatruł się
jakimiś grzybami, przez tydzień, dwa nie będzie w stanie uczyć.
-Świetnie.-
odpowiedziała szybko i wyszła z klasy zapominając o torbie z podręcznikami.
~*~
Diana wyzywała się w
myślach za to że nie ubrała na siebie nic cieplejszego od granatowej bluzy z
kapturem. Z drugiej strony dobrze zrobiła. Nikt chyba, nie poznałby jej, póki
nie zauważyłby z bliska twarzy. Kto zorientowałby się, że ta dziewczyna w
dresie to Diana Malfoy, która była ubrana w sukienkę? Nikt.
Chowała dłonie do
kieszeni, a twarz miała pochyloną by rozpuszczone włosy nie przepuszczały
zimnego powietrza przez które, na jej policzku było już parę rumieńców.
Patrzyła się na
piasek. Stała na plaży, metr dalej była już woda. Myślała nad tym co się stało
w ferie. Przed jej oczyma pojawiły się obrazy. Ale nie pierwszoosobowe, to nie
ona była w nich obserwatorem. Tylko widziała własne wspomnienia, oczami
świadka. Jakby stała i widziała jak Czarny Pan ją dotyka. Jak zaciska swoje
długie, obskurne paznokcie na jej ciele.
Sceny szybko się
zmieniały, a z każdą czuła się jeszcze podlej.
To co zrobiła, było obrzydliwe brzydziła się samą sobą. Ale zrobiła to
dla brata. Inaczej żadne z nich już by nie żyło, a jeśli tak to byliby… wrakami
ludzi. Torturowani… a Diana za pewnie byłaby gwałcona. Wybrała mniejsze zło, bo
dotyczyło ono tylko jej samej. Tylko ona cierpiała, tylko ją nachodziły
koszmary tylko ona nie umiała już nawet pocałować jakiegoś chłopaka na dyskotece.
Nikt nic nie wiedział. Nawet Draco, Dafne i Lars. Nikt. Tyle ludzi zasługiwało
naprawdę. Lyra. Gerd. Ciotka Adara. Astoria. Od pewnego czasu nawet Hermiona
Granger. Wszystkich okłamywała, wymyślając głupoty, na poczekaniu. To było
okrutne, ale z drugiej strony… jakby na to zareagowali? Odwróciliby się od
niej? Draco by się wściekł, ostatnio denerwował się z każdego powodu, krzyczał
i robił awantury o nic. Lars by się załamał… za pewne. Nie mogła na to
pozwolić. Aby z tego powodu inni cierpieli. To przecież była jej decyzja. Ona
to zaproponowała. Skazała się na cierpienia mentalne, w zamian za szanse
ocalenia bliskich.
Uniosła głowę,
patrząc na fale. Kim była? Takie pytanie narodziło się w jej głowie. Na pewno
nie zwykłą dziewczyną…a może? Może wręcz do bólu, zwyczajną nastolatką? Jaka
inna siostra nie poświęciłaby cnoty i dumy w zamian za życie brata? Zapewne
każda, w jej zachowaniu nie było nic heroicznego. A może była po prostu dziwką?
Nic w życiu nie osiągnęła, żyła na koszt rodziców kpiła z innych tylko dlatego
bo nie byli tacy jak ona. Bo byli inni. Zachowywała się jak rozkapryszona
księżniczka bo miała lepsze ubrania i modniejszą fryzurę. Jedynym odchyłem byli
bliźniacy Weasley oraz Hermiona… W wieku
piętnastu lat straciła dziewictwo a jedyny osobami wiedzącymi o tym była Dafne
i Blaise. Odrzuciła Rona Weasleya bo nie lubiła piegowatych rudych. Była pewna
siebie, ale tylko w szkole. W domu natomiast była cichą dziewczynką unikającą
surowego ojca. Nie miała poczucia własnej wartości, nie szanowała nikogo i
niczego, nawet samej siebie. Sprzedała się Czarnemu Panu.
-Nikim.-
odpowiedziała na głos, sobie na pytanie. Oto kim… a raczej czym była… nikim.
-Cześć.- usłyszała za
sobą męski głos.- Nie jest ci zimno?
Odwróciła się i spojrzała
na twarz chłopaka. Spodziewała się Larsa. Ale to był jego kuzyn.
-Hej, Gerd.-
odpowiedziała.- Nie… nawet nie, jest tak źle jak może się wydawać. Ta bluza
jest ciepła.
-Co ty tu robisz? –
Diana utkwiła wzrok a w falach i odparła zgodnie z prawdą.
-Myślę.
-O czym? Jeśli mogę
wiedzieć.- dodał szybko. Spojrzała w bok, wymuszając uśmiech. Odpowiedziała że
o wadach. -To teraz pomyśl o zaletach. Masz ich o wiele więcej.
-To znaczy?-
spojrzała na niego, wyczekująco. W jej wzroku było też wyzwanie. Była
zdołowana, myślami. Jak ktoś mógł mówić że ma zalety!?
-Jesteś wrażliwa.-
powiedział- Człowiek bez uczuć się nie tnie…- (‘Mylisz się’ pomyślała’ właśnie
o to chodzi że ja nie mam żadnych uczuć…’)- Mądra, inteligenta. Bardzo sprytna…
-Słaba.- weszła mu w
słowo- Jestem słaba. Dlatego się pocięłaś.
-Nieprawda.- uznał-
Ale nie umiesz docenić samej siebie. Tego że masz pełno zalet. Kiedyś…
słyszałem że byłaś arogancka. Ale teraz już nie jesteś. Aktualnie liczy się dla
ciebie tylko Draco.
-To mój brat.
-Rozumiem. Lena też
jest dla mnie bardzo ważna… Tak jak Lars, Adalruna i Roza.
-Siostry Larsa?-
domyśliła się Diana, słysząc nieznane jej jak dotąd imiona.
-Tak. Ale teraz
ciocia Zygfryda… znaczy matka Larsa i dziewczyn jest znowu w ciąży, więc może
wreszcie będzie miał tego, swojego wyczekiwanego brata. Ale nie zmieniaj
tematu!- zawołał widząc że panna Malfoy uśmiecha się zadowolona- Sama widzisz.
Jesteś sprytna…
-Ta…
-… i piękna.- dodał.
W oczach Diany pojawiło się zdziwienie. Nie wiedział jak bardzo poprawił jej
humor.- Ale lepiej wracajmy do zamku.
Jesteś zimna jak lód.
Nie miał pojęcia, jak
bardzo miał rację.
~*~
Szli razem,
rozmawiając o… wszystkim. W zamku było cieplej niż na dworze, jednak Gerd mimo
to pożyczył Dianie swoją kurtkę. Była o wiele za duża, ale ciepła a to
blondynce wystarczało.
Gdy przechodzili,
koło zagłębienia w ścianie, w którym zazwyczaj uczniowie pisali ściągi i się
całowali. W tamtym momencie, właśnie była taka para. Całowali się. B
Blaise i Tracey.
Diana odwróciła
wzrok, jak najszybciej schodząc ze schodów.
czującak w jej serce ktoś wbija igłę. Rozgrzaną igłę, która sprawiła że
zaczęło jej być gorąco. Ale już nie w sercu. Ból szybko przeniósł się do ręki.
Poczuła mdłości, a jej głowie zawirowało. Upadła ze schodów, tracąc czucie w
nogach.
-Diana!- zawołał
Gerd, jednak nie zdążył jej chwycić i uratować od upadku.
Dziewczyna jęknęła z
bólu. Znak…
-Boże…- wyszeptała z
trudem , kątem oka zauważając że lewy rękaw kurtki Gerda był w krwi.- Boże…
proszę.
Płakała z bólu. Ale
nie krzyczała. Po prostu woda wylewała się spod pół zamkniętych powiek.
Wszystko działo się szybko, mimo to nie pamiętała już, co ją doprowadziło do
takiego stanu. Mdłości spowodował wymioty, na które nie miała nawet siły. One
po prostu wylewały się z jej otwartych ust a z nosa kapała krew. Jednak mimo
tego obrzydliwego widoku, Gerd podniósł Dianę i jak najszybciej zaprowadził do
Skrzydła szpitalnego. Jęki Diany rozprowadzały się po całym korytarzu niczym
szloch Jęczącej Marty. Nadal wymiotowała, nadal z jej nosa ciekła krew, nadal
nie czuła nóg, jednak opaska którą założył Gerd na Znak, hamowała ostre
krwawienie.
Nawet nie czuła
upokorzenia. Nie myślała o tym, jak obrzydliwy jest jej widok i fakt że
kołnierz kurtki Gerda był cały w jej ślinie. O tym że smród roznosi się
kilkanaście stóp dalej. Ból. Nic więcej. Nic więcej nie było ważne, niż to, aby
cierpienie ustało. Kiedyś słyszała o potwornym bólu jakim było chłostanie w
stopy. Czuła się najprawdopodobniej tak samo, tyle że Czarny Pan chłostał jej
przed ramię.
Bóg jej wysłuchał.
Straciła przytomność.
~*~
Draco Malfoy siedział
w Wielkiej Sali a jego wzrok był utkwiony w jajecznicy. Co parę minut unosił wzrok w stronę drzwi, aby
upewnić się że jego siostra przez nie, nie wchodzi. To była pora lekarstwo,
powinna siedzieć naprzeciwko niego i zażywać lekarstwa. Ale jej nie było. Nie
miał pojęcia gdzie mogła się podziewać. Lars rozmawiał z Pomyluną, Dafne uczyła
się do egzaminu z eliksirów (chciła kontynuować przedmiot i musiała zdać przed
komisją) Astoria miała kółko magomedyczne, Lyra trenowała qudditich, a Lena
znęcała się nad młodszymi. Kompletnie, nie była podobna do brata i kuzyn
Gdzie mogła być
Diana? I z kim? Wszyscy znajomi byli zajęci.
Martwił się o nią.
Była jego siostrą. Jedyną na całym świecie. Jakby jej nie było… byłby
jedynakiem. Sam. Byłoby jeszcze gorzej niż przy
Dianie, o ile to w ogóle możliwe. To dzięki niej, przedłużył się termin
zadania… Właśnie. Gdyby nie panna Malfoy, termin by się skończył prawie miesiąc
temu. Co ona zrobiła, tak przekonującego?
Jego rozmyślania
przerwała Astoria, która wbiegła do Wielkiej Sali ignorując po drodze jęk
jakiegoś małego puchona, którego niechcący popchnęła. Wszystkie głowy zwróciły
się ku niej, gdy zahamowała przy Draconie i zdyszana powiedziała.
-Diana.- To było
jedno imię. Ale Draco wszystko zrozumiał od razu. Astoria miała kółko w
szpitalu. To tam była wówczas Diana.
Gdy był już przy
łóżku siostry-zamurowało go. Była blada, miała zapadnięte policzki. Wory pod
oczami a z jej ust bił nieprzyjemny zapach wymiotów. Jej kurtka tez była z
obrzydliwej substancji. Ale to nie była jej kurtka. Tylko doktora Fussa.
-TY!- wydarł się i
pchnął na ścianę Gerda.- TY JĄ SKRZYWDZIŁEŚ!
-Draconie, ja nawet
jej nie dotknąłem…
-Ma na sobie TWOJĄ
KURTKE FUSS!- darł się nadal chłopak. Gerd pozw0alał szesnastolatkowi, targać
swój kitel. Rozumiał jego wściekłość, tak samo by się zachował jakby
podejrzewał ze ktoś zranił Lenę. Draco w końcu przestał szarpać jego koszulą. Nagle,
zeszły z niego wszelkie siły, niczym z dmuchanej piłki którą nagle
wpadła na rosnące kaktusy.
Chłopak usiadł
zgarbiony na łóżku siostry i patrząc na jej bladą twarz, dotknął zimnej dłoni.
Sprawdził na wszelki wypadek puls, siostry… wyglądała jakby nie żyła.
Zachciało mu się
płakać, gdy wyobraził sobie zwłoki Diany w czarnej trumnie. Szybko pociągnął
nosem i pochylił głowę. Łza w ten sposób upadła na podłogę.
Nie mógł być słaby.
~*~
-OBUDZIŁA SIĘ!- to
były pierwsze słowa, jakie usłyszała Diana, za nim jeszcze zdążyła otworzyć
oczy. Miała kiepski wzrok, na samym początku wszystko było biało, szarą masą.
Po chwili, uświadomiła sobie że to nie była kwestia dobrego wzroku.
Wszędzie było biało.
Biała pościel, szafka, krzesło na którym siedziała zaspana Lyra, biała piżama
którą Diana miała na sobie. Wszystko białe. Od tamtej chwili znienawidziła
kolor biały. Zaczął jej się kojarzyć z cierpieniem.
Była oczywiście w Skrzydle Szpitalnym.
-Dianka.- Draco,
chwycił jej dłoń i spojrzał na siostrę, Była dwa dni nieprzytomna. Nareszcie
się obudziła- Dianuś…
-Draco.- wszeptała
jego imię, wyciągając rękę by go przytulić, jednak nie umożliwiło jej, to rurka
przypięta do jej dłoni. Pytająco spojrzała na Astorie, która już zmierzała do
starszej koleżanki z flakonikiem.-Astorio, co to…?
-Pij szybko.-
wyszeptała Astoria- Nie masz pojęcia jakie masz szczęście. Pomley wyjechała do
chorej matki. Gerd wszystkim zarządza. – Diana poczuła jak wielki kamień opada
z jej serca. Nawet się nie zastanowiła dlaczego leży w szpitalu gdzie wszyscy
mogliby zobaczyć Mroczny Znak. –Już ci lepiej?
-Tak.
Astoria, uśmiechnęła
się po czym weszła do gabinetu Gerda. Zamknęła za sobą drzwi i spojrzała na
grubo starszego kolegę z fachu. Po którego czole, spływały kropelki potu. Dwa
dni, ciągle patrzył czy dziewczyna oddycha. Ale tylko w tedy gdy nie było jej
brata, Blaise’a i Dafne.
-Obudziła się. –
wyszeptała Astoria. Gerd uniósł głowę- Czuje się dobrze.
Gerd, westchnął i
oparł się o siedzenie krzesła. W sercu poczuł szczęście. Diana się już
obudziła.
-Bóg mnie wysłuchał.
Na twarzy Astorii,
pojawił się cień uśmiechu.
-Mnie też.- szepnęła,
tak cicho, że ledwo sama siebie usłyszała. Po czym dodała głośniej- Idź do
niej.
-Zwariowałaś? Draco
mnie zabije, obwinia mnie za ten wypadek.
-Draco obwinia,
zawsze wszystkich tylko nie samego siebie.- odparła czternastolatka, zdejmując
biały kitel i wkładając go do szkolnej torby- Kiedyś powiedział m…ojej. Mojej
przyjaciółce, że to jej wina że nie umie się zakochać w kimś u kogo miałaby
większe szanse. Nie wspomniał ani słowa o tym, że poprzedniego dnia na
dyskotece z nią tańczył i przytulał.
Gerd patrzył na
Astorię ze skupieniem. Niemal zapomniał o Dianie.
-Może chodziło to ,
że kochał w tedy kogoś innego?- spytał delikatnie, Fuss. Brunetka jednak
zaprzeczyła ruchem głowy.
-On nie wie co to
miłość.- odparła- Wobec Diany, czuje jakieś chore, nadopiekuńcze uczucie. Chce
ją kontrolować, wiedzieć co się z nią dzieje. Ale nie chce jej szczęścia. Tylko
swojej satysfakcji, że ona jest szczęśliwa według niego. Czasem myślę że jego
syn, będzie miał jeszcze gorszego ojca, od Lucjusza. A dziewczyny tylko
zdobywa. Nic więcej.
-Czemu tak sądzisz?-
zapytał Niemiec- Każdy wie co to miłość.-Co on ci zrobił?
Astoria wyprostowała
się i założyła torbę za ramie, uświadamiając sobie że powiedziała za dużo.
Ufała Gerdowi, nawet zastanowiła się czy czegoś nie powiedzieć, jednak
ostatecznie oblizała wargi, patrząc na nogi biurka.
Wyratował ją dzwonek
oznaczający lekcję.
-Wybacz, muszę iść na
wróżbiarstwo.- mruknęła i wyszła z gabinetu, tak szybko jak tylko umiała.
Uśmiechnęła się jeszcze do Diany, by zaspokoić jej zatroskane spojrzenie. Nie
chciała rozmawiać. Potrzebowała ciszy, spokoju. Chciała się na czymś skupić, a
wróżenie z linii dłoni, mogła sprawić że Astoria nie będzie mogła myśleć o
niczym innym.
Przy zakręcie, wpadła
prosto na Larsa Halbe.
-Obudziła się.-
powiedziała od razu i nie czekając na słowa Larsa, odpowiedziała na resztę
pytań, które na pewno by zadał. - Dobrze się czuje, możesz ją odwiedzić.
-Dzięki młoda.-
poklepał ją po ramieniu i szybko pobiegł w stronę szpitala. Wyzywał się w
myślach że nie mógł być przy Dianie, tak samo jak Draco i Dafne. Tylko im
pozwolono nie uczestniczyć na zajęciach. Lyra Parkninson mało robiła sobie z
zakazów nauczycieli, więc swobodnie siedziała przy koleżance. Ale on był na
ostatnim roku- musiał mieć dobre oceny.
Otworzył drzwi i zobaczył
Dianę. Dziewczyna drżącą ręką wkładała sobie łyżkę zupy do ust. Ręka jej się
trzęsła, a gdy Dafne zaproponowała jej, że ja nakarmi, Diana zaprzeczyła ruchem
głowy.
-Co się z nią
cackasz? – warknął Draco, delikatnie odbierając zmęczonej siostrze łyżkę i sam
zaczynając ją karmić.
Lars powoli podszedł
do Diany, z każdą sekundą coraz bardziej przerażony jej wyglądem. Zwykłe
dołeczki na policzkach, zamieniły się w opadnięte poliki. Szare oczy zmywały
się z bladą cerą. Gdy był już bliżej, zauważył że jej rzęsy były o połowę
rzadsze. Cała Diana była po prostu… jak puste białe pudełko z którego niedawno
ktoś wyjął porcelanową baletnicę.
Powoli podszedł do
Diany i się delikatnie uśmiechnął.
-Cześć.- powiedział
cicho. Wszyscy natychmiast unieśli głowy i spojrzeli na Larsa. Diana
odwzajemniła uśmiech.
-Hej.- odparła cicho.
Ucieszyła się że ją odwiedził.
~*~
-Dafne.- szepnął
Lars, do ucha przysypiającej brunetki.
Dziewczyna otworzyła oczy i je przetarła.
-Hm?
-Chodź na chwilę.- oboje wstali i po cichu wyszli z
Sali. Lars zamknął drzwi, aby Draco i Diana na pewno nie usłyszeli ich
rozmowy.-Mam do ciebie pytanie, Dafne, tylko niech to zostanie między nami,
okej?
-No spoko.-
dziewczyna włożyła dłonie do kieszeni- A o co chodzi?
-Jakie są relacje
Diany z ojcem? Nie chcę jej zranić, a wy się przyjaźnicie…
-RELACJE?!-przerwała
mu Dafne- Relacje? Halbe, ten dom to
jedna wielka patologia. Nic więcej, pan Lucjusz… bez komentarza.- uznała, że
powiedziała tyle ile powinna, więc ruszyła w stronę drzwi, jednak Lars chwycił
ja i przyciągnął do siebie.
-Jeszcze jedno. Czy
pan Malfoy kiedykolwiek podniósł rękę na Dracona albo Dianę?
Dafne opuściła wzrok
i utkwiła go w posadzce. Czuła że komu, jak komu ale Larsowi mogła zaufać. W
końcu westchnęła a Lars puścił jej rękę wiedząc że dziewczyna chcę mu wyjawić
prawdę.
-Chodź.- mruknęła z
niezadowoleniem.
~*~
Byli w sypialni
Diany. Dafne otworzyła szafkę z wspomnieniami przyjaciółki i wyciągnęła jeden
flakonik. Ten z wspomnieniem z Świat Bożonarodzeniowych.
-To jest przykład.-
powiedziała, siadając na łóżku Diany- Ja
jak to zobaczyłam, długo byłam w szoku.
Lars pokiwał głową i
wlał zawartość flakoniku do myślodsiewni. Dafne miała racje. Diana żyła w
patologii.
-Mówiłam.- powiedziała,
natychmiast jak chłopak wrócił do rzeczywistości. Wpatrywał się tępo w srebrną masę w misie. –To… chore. U mnie w
domu jest zupełnie inaczej, tata nie dominuję, wszyscy jesteśmy sobie równi. U
Diany tak nie jest. Jej ojciec to…
jakbyś słyszał jak on się do niej
zwraca. Raz rozbiła niechcący
starą wazę, ale tego wspomnienia ci nie pokaże, zabiłaby mnie jakby się
dowiedziała. W każdym bądź razie, to
jest dom wariatów.
-Widzę.- odparł
oschle Lars.
~*~
http://wielkasalaocen.blogspot.com/ Oceniam tam jako Adara :)
Zwrot akcji kiedy znak Diany zaczyna krwawić....mdleje, wymiotuje, cierpi...cudowne *.*
OdpowiedzUsuńI wzmianki o Lyrze- ahhh :D
Gerd i Astoria...tak wiele się dzieje w tak zwięzłym i poukładanym tekście, podziwiam *.*
Nie ma to jak pisać pod wpływem emocji... c;
Usuń'cierpi... cudownie *.*' ale tym to mnie rozwaliłaś xd
Lyry będzie coraz więcej, najprawdopodobniej w następnej notce będzie ważną postacią.
Gerd i Astoria... jakby J.K Rowling uwzględniła to w sadze to bym była fanką tego parringu xd le za duża różnica wieku, nie sądzicie? ;c
pozdrawiam
Adara
Super rozdział! Diana... uwielbiam tę dziewczynę :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za opinie :)
UsuńWitaj ! Pragnę Cię poinformować, że ocena Twojego opowiadania została wykonana i znajdziesz ją na naszym blogu ! ~~Lyra
OdpowiedzUsuń