Gdy Diana się obudziła
była druga popołudniu, jednak się tym nie martwiła. Całą noc rozmawiała z
ciotką Adarą (która zwolniła ją z lekcji) na temat ślubu, który już planował
ojciec. Co było najgorsze? Że miała półtora miesiąca na znalezienie
narzeczonego- jeśli nie, wyjdzie za wybranka ojca, co ją przerażało. Ale… za
kogo miała wyjść? Kochała Blaise’a ale on wolał Davis. Z Teodorem i Larsem się przyjaźniła… a jeśli na ferie
wielkanocne zjawi się bez narzeczonego, to za pewne zostanie wydana za jakiegoś
starego i obrzydliwego faceta. Brr…
Zwlekła się z łóżka i
weszła do łazienki. Umyła zęby, nakremowała twarz, pomalowała oczy tuszem i
uczesała włosy. Na sam koniec ubrała na siebie niebiesko-pastelową
spódniczkę dwadzieścia centymetrów nad
kolano włożyła do niej luźną białą bluzeczkę i założyła jeansową marynarkę. Na
szyję ubrała długi srebrny wisior z sercem, a na stopy -baletki z cekinami.
Włosy spięła w luźny kucyk a grzywkę pozostawiła luźno na boku. Był piątek,
rozpoczynał się nareszcie weekend, wieczorem na pewno mgła liczyć na jakiś
melanż. Gdy myła ręce zwróciła uwagę też
na swoje paznokcie. Przerażona ich stanem- opiłowała je i pomalowała na
delikatnie kremowy kolor. W tedy zobaczyła coś, co sprawiło że lakier
wyślizgnął jej się z dłoni i upadł na podłogę, powoli wylewając swoją zawartość
na puszysty dywan.
Blizny. Po tym jak
się pocięła. Obudził się w tedy wulkan, złych wspomnień. To co zrobiła dla
brata… próba samobójcza.. krew, wszędzie ta czerwona krew, której transfuzja
była niezbędna. Potem bóle, które nie były już tylko na Znaku ale również na
bliznach. W tedy kiedy wylądowała w szpitalu.. kiedy wszystko było białe.
Nienawidziła tego koloru, kojarzył jej się z bólem, cierpieniem, znakiem,
płaczem…
-Co ja ze sobą
zrobiłam?- szepnęła- po co mi to było?
Przymknęła powieki…
NIE. Nie mogła płakać. Dość się nacierpiała… wstała i wyszła z zamiarem zjedzenia
obiadu z przyjaciółmi.
~*~
Draco Malfoy siedział
w Wielkiej Sali i patrzył się pustym wzrokiem na swoje śniadanie. Ignorował wszystko
naokoło. Głos Dafne, która wciąż
powtarzała imię ładniejszej z kuzynek Parkinson, rozmowę Larsa z Blaisem.
Myślał o misji.
-Ej, Malfoy!-
podszedł do niego Ron Weasley. Cała paczka ślizgonów, spojrzała z zaskoczeniem
na gryfona, który miał w sobie tyle bezczelności, by podchodzić do nich.- Jak
ci się, lizało z siostrzyczką?
-Co?- zapytał po
chwili Draco- Coś ty powiedział?
-Pytam się, czy
podobało ci się, lizanko z siostrą.- powtórzył zuchwale rudzielec. Reakcja była
natychmiastowa. Malfoy wstał i pchnął rudego na ścianę. Młodsi zaczęli piszczeć ze strachu, gdy Draco
rozwalił mu nos. Potem go puścił i zwrócił się do wszystkich uczniów .
-DIANA JEST MOJĄ
SIOSTRĄ! NIE WPIEPRZAJCIE SIĘ W NIE SWOJE SPRAWY! NIKT Z WAS MNIE NIE ZNA!
NIKT!- po czym wyszedł szybko z Wielkiej Sali
~*~
-Lyra, kurna, czekaj
do jasnej cholery!- wołała Dafne, za przyjaciółką która szła szybko przed siebie
z paczuszką w ręce.-LYRA!
-Dafne, to moje
życie.- odparła Parkinson, delikatnie zwalniając kroku.- Nie mieszaj się…
-Przyjaźnimy się,
może ci przypomnę- warknęła starsza Greengrass- Słuchaj, ja wiem że to zawsze
Diana była przyjaciółką od rad a ja od śmiechu i łażenia po pijaku po zamku-
Lyra nie mogąc się powstrzymać, delikatnie się uśmiechnęła, przypominając sobie
ostatnią imprezę- ale ty cierpisz i chcę ci pomóc. Zrozum to, zależy mi na
tobie!
Przy ostatnim zdaniu
Lyra się zatrzymała i spojrzała na przyjaciółkę. Miała racje. To Diana było od
pomocy a Dafne od śmiechów po nocy.
Dafne była nieodpowiedzialna, rozpieszczona, wredna, szantażowała ludzi,
wyśmiewała się ze słabszych… zawsze chodziła w obcisłych rzeczach
podkreślających atuty… od pół roku na końcówkach jej ciemnych loków było jasne
ombre. Ale jednego było pewne… zawsze mogła jej ufać.
-To…- zaczęła Lyra,
ale przerwał im donośny wrzask. Obie spojrzała w tamtym kierunku równocześnie
wykrzykując imię przyjaciółki. Pobiegły w tamtym kierunku. Lyra dobiegła
pierwsza a Dafne wpadła na nią. Obie prawie się wywróciły widząc Dianę, klęczącą przed Richem i zasłaniając
głowę przed jego pięściom.
-TY ZJEBANA SUKO!-
darł się chłopak, a blondynka płakała, nie umiejąc się obronić.
-Na Merlina…-
szepnęła Lyra zasłaniając usta dłoniom. Była w szoku…Diana… Dafne natomiast
ogarnęła fala wściekłości. NIKT NIE MIAŁ PRAWA KRZYWDZIC JEJ PRZYJACIÓŁ.
-Puść ja ty skurwy…-
wydarła się, ale zanim zdążyła wyjąć różdżkę, leżała obezwładniona a Diana
straciła przytomność uderzając głową o ścianę. I Lyrę dosięgł gniew Richa…
żadna nie była w stanie pomóc gwałconej Dafne.
~*~
-Jaka ze mnie
przyjaciółka?- szlochała Lyra, siedząc w gabinecie profesor Wilcox-Malfoy-
Dafne, rzuciła się bez różdżki a ja stałam jak idiotka i się na to
patrzyłam… a i tak oberwałam.
-Lyro, spokojnie…-
uspakajała ją kobieta.
-Spokojnie?!-
zawołała z niedowierzaniem Lyra- Adara, wytłumacz mi, jak ja mogłam się tak
zachować!?
-To był szok, właśnie
zobaczyłaś jak twoja przyjaciółka jest bita, nadal do siebie nie doszłaś…
-DAFNE SIĘ NA NIEGO
RZUCIŁA BEZ RÓŻDŻKI!- wydarła się Parkinson, sina na twarzy- A ja stałam i patrzyłam się jak moja
przyjaciółka traci przytomność…- schowała twarz w dłoniach- Jak ja mogłam…
Adara patrzyła na
nią, zmęczona. Polubiła tą dziewczynę, nie chciała by cierpiała… Usiadła koło
niej i ucałowała ją w czoło.
-To był szok.-
powtórzyła- Ani Diana, ani Dafne nie mają ci tego za złe.- pogłaskała ją po
włosach i otarła łzę, swoim paznokciem. Lyra nagle wstała i niczym torpeda,
wypadła z gabinetu. Zaczęła biec pustymi korytarzami. Było już po lekcjach,
otwierała każde drzwi, jakie tylko mogła. Połowa była zamknięta, druga połowa
pusta… Lyra, zaczęła płakać otwierając kolejne… i kolejne. W końcu chwyciła się
za włosy i oparła o ścianę, zrozpaczona. Zaczęła płakać. Jak mogła jej nie pomóc?!
W końcu uspokoiła się i spojrzała przed siebie… cisze przerwały jęki
wydobywające się z klasy od Historii Magii. Tam był Rich, czuła to. Wstała i
ruszyła w tamtym kierunku.
~*~
Siedziała w swoim
dormitorium, a właściwie leżała na swoim biurku. Bez ruchu, zupełnie jakby nie
żyła. Chciała nie żyć.
Pierwszą oznaką
życia, była czkawka. Podniosła w tedy głowę i spojrzała w swoje odbicie. Końcówki ciemnych włosów, były w alkoholu.
Brązowe oczy, miały powiększone źrenice a usta popękane. Na rękach miała ślady
po wbitych paznokciach, które mieszały się z delikatnymi ranami po żyletce, z
których nawet nie puściła się krew. Lała się ona z jej wargi. Od dwóch
godzin-ciągle.
Podparła głowę lewą
ręką, jednak szybko ją opuściła w plamę alkoholu, który był rozlany na biurku.
Nie uniosła jej ponownie, zamiast tego zaczęła macać biurko w poszukiwaniu
butelki. Gdy w końcu ją zdobyła-okazało się że była pusta. To od razu postawiło
Dafne na nogi, która chwiejnym krokiem podeszła do barku i wyjęła kolejną
butelkę, Otworzyła ją i wlała od razu do ust, czując jak smak alkoholu
rozprowadza się po jej ciele. Opadłą na łóżko, rozlewając wino po podłodze.
Była całkowicie pijana.
-Każdy gnój.-
wybełkotała- Jeden bardziej… drugi mniej. Ale kuźwa każdy.
Spojrzała na
popielniczkę, w której był niedopałek papierosa. Wzięła go i zapaliła, patrząc
się na dym wydobywający się z jej ust.
Była pijaną palaczką?
Dziwką? Nachlaną idiotką? Dokładnie. Tak skończyła, bo chciała pomóc
przyjaciółce. Już kiedyś tak było, też leżała pijana… nie umiała się nawet
uczyć na własnych błędach… nikt jej nie pomógł. Była całkowicie odcięta od
świata. Zamknięta w śmierdzącym alkoholem pokoju, po którym roznosił się dym a
głośna muzyka, leciała na cały regulator. Samotna. Chciała być samotna,
wściekła na ludzi naokoło, narzekać na ten zły świat… nawet nie usłyszała
pukania do drzwi.
-Dafne?- cichy,
melodyjny głos rozniósł się po pokoju. Diana. To jej spokojny ton, był dla
Dafne donośniejszy od radia. Bardziej się przebijał od alkoholu, dymu, muzyki i
wewnętrznej wściekłości. Spojrzała na
blondynkę, której delikatny uśmiech sprawił że Dafne poczuła ciepło. To jej
delikatny dotyk sprawił że Dafne czuła że nie była sama. Uśmiechnięta twarz
Larsa i współczucie w jego oczach, sprawiło że brunetka opuściła butelkę. Nawet
widok Lyry, sprawił je przyjemność. Nie była na nią zła. –Dopiero teraz mnie
wypuścili… przepraszam. – szepnęła, dotykając jej twarzy- kocham cię Dafne…
Nie dokończyła, bo
jej przyjaciółka rzuciła jej się na szyję.
-To było okropne-
zaczęła płakać- Okropne! On mnie… ja już nigdy się z nikim nie prześpię…
-Kochanie…- Lars
chwycił jej dłoń- On już cię nie skrzywdzi.
-Nienawidzę go!-
szlochała, zrozpaczona przypominając sobie przejścia z ostatniego poranka- Ale do był pierwszy i ostatni raz, rozumiecie
mnie? Już nikt…. NIKT mnie nigdy nie skrzywdzi!
-Wiem.- szepnęła
Diana z czułością- NIKT, NIGDY. Żaden gnojek, nie jest wart twoich łez…
Ale Dafne jej nie
słuchała. Nigdy nie była wylewna, nie okazywała uczuć jak Diana. Nie umiała,
tak. Ważniejsi byli inni… czym był gwałt? Zranieniem godności dziewczyny.
Godności Dafne, nikt nie mógł zniszczyć, była więcej warta niż każdy cham na
tym świecie. Zamiast wyżaleniu się, chwycił nadgarstek przyjaciółki i wskazała
na blizny. Ponownie łzy, pojawiły się w jej oczach.
-Czemu?- zapytała,
patrząc się w jej oczy. Diana odwzajemniła spojrzenie. W pomieszczeniu była
Lyra, Lars i Dafne… im mogła ufać. Wszystko opowiedziała.
~*~
-Pamiętaj o czym ci
mówiłam.- szepnęła Adara do Lyry- Jesteś silna, rozumiesz?
-Tak.
-Będziemy miały
kontakt, tylko proszę cię… rób tak jak ci mówiłam. Rozumiesz?
-Tak.- odparła Lyra,
czując okropny ciężar na sercu. Jej ukochana nauczycielka wyjeżdżała… komu
miała niby zaufać? Przytuliła ją, żegnając się. Adara się po raz ostatni
uśmiechnęła, dotykając jej policzka.- Wrócisz tu kiedyś?
-Oczywiście… jak
tylko będę miała sposobność.- mówiła spokojnym tonem- Zawsze mi o wszystkim
pisz. Pomogę ci.
-Wiem.-
powstrzymywała łzy. Nie chciała tego… po
raz ostatni raz się przytuliły, po czym Adara poszła pożegnać się z ostatnią
osobą. Dianą. Podeszła do niech, z tym samym uśmiechem.
-To co, Dianka?-
zagadała ją miło- Czas się żegnać?
-Niestety…-
westchnęła Diana, przytulając ciotkę, która przygarnęła ją do siebie i szepnęła
do ucha ‘Nigdy się nie podawaj’. Diana uniosła głowę, zaskoczona. Głos cioci,
był inny niż zawsze. Stanowczy. Jeszcze bardziej się zdziwiła gdy Adara, dotknęła
paznokciem bandaża Diany, pod którym były nadal blizny po cięciu się. Ponowny
szept ‘On za to zapłaci’. Ostatni raz, usłyszała jej głos. Potem tylko patrzyła
ciotkę, która znikła za bramą szkoły. Gdy ciotka się teleportowała, Draco objął
siostrę ramieniem.
-Damy sobie rade.-
powiedział siostrze do ucha. Ta zacisnęła wargi i spojrzała w stronę
oddalającej się Lyry. Nic nie będzie
dobrze pomyślała.
~*~
Lekcje z profesorem Slughornem,
okazały się dokładnie tak nudne, jak przewidziała Diana. Dziewczyna znudzona,
patrząc na Lyrę, która właśnie cieniowała ołówkiem zarys Hogwartu, który
zresztą narysowała wcześniej Diana.
Blondynka zdawała sobie sprawę, że talentem do cieniowanie, nie mogła równać
się z Lyrą. Co chwilę Draco, szturchał siostrę, sycząc jej do ucha, aby zaczęła
uważać co mówił profesor.
-Wasza ciotka, uczyła
o wiele lepiej.- stwierdził Nott. Diana spojrzała na niego, zaczynając się
śmiać. Tu nawet nie chodziło, o samo podsumowanie profesora, tylko o to że
nawet taka niemowa jak Nott, powiedziała to głośno i wyraźnie. W tej samej
chwili, rozległ się dzwonek na przerwę. Blondynka wyszła z Sali jako
przedostatnia. Gdy wyszła już z sali, przypomniała sobie o tym, że zostawiła
atrament na ławce. Wróciła się,
niechcący wpadając na Hermionę. Gdy miała już, ponownie wejść do Sali,
usłyszała jedno słowo z ust Harry’ego Pottera. Horkruks. Upuściła torbę, po pierwszym szoku. Po co Potterowi były
takie informacje jak czym jest horkruks?
Podniosła torbę i popędziła w ślad za Hermioną Granger. Gdy ją w końcu
dościgła, złapała za rękę.
-Coś się stało?-
zdziwiła się gryfonka.
-Po co Potterowi,
wiedzieć czym są horkruksy?- zapytała od razu, walcząc z zadyszką. Widząc
zaskoczoną minę Hermiony, zdenerwowała- Mów, to ważne!
-A ty wiesz, czym one
są?- zapytała ciekawskim tonem. Diana od razu zorientowała się że Hermiona nie piśnie, ani słówka, więc
odgarnęła grzywkę do tyłu i spojrzała na nią smutno.
-Nie mieszajcie się w
to.- poprosiła- To nie są sprawy dla was, Hermiona…
Nie dokończyła, bo
zobaczyła jak Granger patrzy na okno. Diana odwróciła się i też spojrzała w
tamtym kierunku. Siedziała tam Lyra Parkinson i Draco. Wyglądali jakby się
uczyli, jednak stykali się kolanami i trzymali za ręce.
-To tylko
przyjaciele.- szepnęła od razu Diana, ponownie patrząc się w oczy gryfonki-
Hermiono, słyszysz mnie? Oni się TYLKO przyjaźnią. Lyra zarywa do Josha, a Draco
jest wpatrzony w ciebie jak w obrazek…
-Oni też się tylko
przyjaźnili.- odparła gryfonka. Diana poczekała aż para, o którą chodziło
Granger, je minie. Gdy tylko zobaczyła Tracey i Zabiniego, idących za rączkę
opuściła wzrok- Właśnie, Diana.
-Cześć.- usłyszały
męski głos. Lars przytulił Dianę na przywitanie i uśmiechnął się miło do Hermiony, która nadal pustym wzrokiem
patrzyła się na Dracona.-Jak tam?
-Dobrze.-
odpowiedziała Diana, lekko zmartwionym tonem. Nie chciała by Granger cierpiała…
wystarczająco ranił ją Weasley-Co teraz masz?
-Zielarstwo.-
odpowiedział Lars, pokazując dziewczynom podręcznik- A ty?
-Runy…
-Widziałaś gdzieś
Dafne?- zapytał szybko Lars, uświadamiając sobie że przerwa się kończy.
-Pewnie jest już pod
klasą.- odpowiedziała w końcu Diana. Lars podziękował i pobiegł w tamtą stronę.
Hermiona opuściła głowę i również odeszła.
~*~
W dormitorium Pansy
Parkinson odbył się babski wieczór dziewcząt z rocznika. Milicenta, Pansy,
Tracey, Diana, Lyra i Dafne (Nie dam mu tej satysfakcji, że zniszczył mi
życie, tylko dlatego bo zmusił mnie do czegoś, co robiłam w każdy weekend.
Powiedziała Greengrass, tuż po wyznaniu Diany) siedziały z kieliszkami
dobrego wina i plotkowały.
-Najładniejszy
chłopak z siódmej klasy.- rzuciła nagle hasło Pansy, podkurczając nogi.
-Rich.- odezwała się
od Tracey z zachwytem w oczach. Diana i Lyra słysząc to imię, od razu spojrzały
na Dafne, która patrzyła na Davis, jakby miała ochotę rzucić na nią Avadę.
-Mi też się podoba
Richard.- potaknęła natychmiastowo Pansy, a Milicenta pokiwała swoją wielką
głową- Ma coś takiego w sobie..
-Ma małego.- odparła z ironią, co spowodowało zakrztuszenie się
winem u Diany. Dafne uśmiechnęła się z zadowoleniem- Lars, jest najlepszy i
najprzystojniejszy.
-A wy?- Pansy,
spojrzała na Dianę i Lyrę, które jak dotąd się nie odezwały. Pierwsza wzruszyła
ramionami.
-Nie patrzyłam na
nich, pod tym kątem.- wyznała, analizując każde słowo. Lyra nadal milczała.-
Ale chyba też Lars.
-On jest jakiś
dziwny.- uznała Tracey, a oczy Dafne zapłonęły niebezpiecznym ogniem. Zaczęły
się kłócić, a Diana ciężko westchnęła, po czym spojrzała na Lyrę. Zdziwiła się
gdy uświadomiła sobie, że Parkinson patrzy się na jej blizny, po czym wstała i
wyszła z pokoju. Tuż za nią popędziła Diana.
-Czekaj…- chwyciła ją
za rękę. Llyra natychmiast się wyrwała, jednak przystanęła. Włożyła dłonie do kieszeni i spojrzała w
sufit.
-Hmm?- zapytała, nie
patrząc na nią. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo ją tym zraniła…
-Dlatego, nie
chciałam nic wam mówić.- szepnęła Diana, próbując nawiązać kontakt wzrokowy z
brunetką- Bałam się, że to właśnie tak się skończy, Lyra. Że się ode mnie
odwrócicie, weźmiecie za dziwkę, bo musiałam to zrobić…
-Wcale cię nie
wzięłam za dziwkę, nawet tak nie mów.- przerwała jej Lyra.
-Tak?- zapytała wzywającym
tonem Diana. Podeszła do przyjaciółki- To spójrz na mnie, i powiedz mi to w
oczy. Słyszysz?
Lyra wypełniła jej
prośbę i spojrzała w oczy. Nie miała jej za dziwkę… rozumiała tragizm Diany, a
przynajmniej się starała go zrozumieć. Jednak mnie powiedziała ani słowa, tylko
ją przytuliła. Musiały być sobie bliskie, jeśli chciały to przetrwać. Zamknęły oczy, i stały tak przez kilka minut,
gdy poczuły jeszcze jeden dotyk- Dafne która z uśmiechem przyłączyła się do
grupowego uścisku. Jak dawniej, gdy ich wspólna przyjaźń była ich siłą. Jednak
potem Lyra wyjechała i zaczęły się codzienne melanże, alkohol, współżycie.
Świat, w który weszły za wcześnie, potem
miał zacząć je prześladować.
-Tu jesteście, trzy
księżniczki.- usłyszały męski głos za sobą, należący do Dracona. Wszystkie się
puściły i spojrzały na niego z delikatnym uśmiechem. Draco spojrzał na Dafne,
prosząc na słówko. Ta wzruszyła ramionami, jednak wyszła z blondynem z
pomieszczenia- Dafne, sorry za bezpośredniość ale to dla ważne… Gdy Watson, cię
zgwałcił… przed tym pobił Diankę?
-Tak.- odpowiedziała
natychmiast Dafne- Bił ją, a ja chciałam jej pomóc. Ale po co się pytasz? On ją
bije od półtora roku, a ty teraz się obudziłeś?
-Przestań.- przerwał
jej.
-Co przestań? Co
przestań!? On ją bił, gdy tylko miał okazję, nadal to robi bo wie że Diana mu
się nie postawi. Ale ty byś mógł, a tego nie robisz więc słabo.
-Kocham ją.
-Nie wątpię, ale weź
się chłopie w garść, rusz się z tą komodą i zajmij się Dianą bo to całe wasze
śmierciożerstwo ją wykończy…
-Czyli że to Richard
Watson, tak?
-Tak.
-Dzięki.- odszedł tak
szybko jak mógł, nie domyślając się że Diana podąża tuż za nim. Oboje szli,
ciemnymi korytarzami poszukując Richa. W końcu go znaleźli w starej klasie od
zaklęć. Słyszeli jego głos. W tedy Diana zrozumiała że musi działać.
-Nie rób tego.-
poprosiła go, gdy chłopak trzymał już dłoń na klamce.- Draco, błagam cię…
-On cię skrzywdził.
-Już tego więcej nie
zrobi…
-Tak?- odwrócił się i
podszedł do niej. Chwycił Dianę za prawy łokieć i podciągnął rękaw. Pokazał jej
ogromnego sińca na wewnętrznej stronie ręki-Patrz.- Następne pchnął ją
delikatnie do siebie, a następnie zmusił
do odwrócenia się. Odchylił kawałek, fioletowego sweterka, patrząc na lewy bark
siostry, gdzie był kolejny siniak. Dotknął go- Widziałaś?- Potem wziął z
nadgarstka dziewczyny gumkę i spiął jej włosy w byle jakiego koka. Na tyle szyi
ukazał się strup, po niedawno zrobionej ranie. Tuż koło niego była blizna…
pamiątka po świętach ’91- A to?- Na sam koniec odwrócił ją, aby spojrzeć na smutną
twarz Diany. Dotknął jej łuku brwiowego, przez który przechodziła blizna. Po
ostatnim… incydencie.- Diana… on cię krzywdzi. A ja jestem twoim bratem, mam
tego dość.
-Wywalą cię ze
szkoły!- zawołała, chwytając Dracona za nadgarstek- Nie. Nie rób tego, proszę…
następnym razem? Okej, sama cię do niego zaprowadzę. Ale proszę cię Draco… nie
teraz, gdy masz tyle problemów.
Patrzył na nią z
niedowierzaniem. Jak mogła bronić tego potwora!? On ją bił, krzywdził,
ośmieszał! Jak jej przez gardło, przechodziły prośby odpuszczenia Richardowi? W
tamtym roku, tego nie zauważył, ale w tedy MUSIAŁ zareagować. Chciał być dobrym bratem…
przecież to Diana była ofiarą.
Chwycił ja w pasie i
delikatnie do siebie przyciągnął. Ucałował w czoło.
-Niech ci będzie.-
szepnął jej do ucha- Ten jeden raz, rozumiesz.
-Tak.- odparła od
razu z ochotą. Co by było, gdyby ojciec się dowiedział? Matkę, Tracey Davis wydziedziczono bo została zgwałcona.
Diana nie mogła sobie na to pozwolić. NIGDY. Gdy Draco puścił siostrę, spojrzał
na nią. Blizna nad okiem, jednak była silniejsza. Odwrócił się i odszedł. Gdy
zniknął za rogiem, Diana przymknęła oczy.
-Dobrze zrobiłaś.-
usłyszała głos za sobą. Zdziwiona odwróciła głowę. Natychmiast dostała z liścia
od Richarda, który tylko się zaśmiał i odszedł.
~*~
Od razu poszła do
Gerda, po zimny okład na policzek, aby ten nie zapuchł. Płakała. Opowiedziała
mu wszystko.
-Dianka…- Gerd,
chwycił ja za dłoń, a dziewczyna wzięła oddech, oczekując kazania, Bóg wie, jak
długiego. Ale nie…- On musi za to zapłacić.
-Wiem.
-Diana.- dotknął jej
podbródka, tak aby spojrzała mu w oczy- Pójdziemy z tym do dyrektora, dobrze?
-Gerd…- szepnęła z
jawna niechęcią w głosie. Nie chciała tego. Bała się reakcji ludzi, rodziców,
przyjaciół. Jednak on jej nie odpuścił.
-Nie mówię że teraz,
zaraz.- odparł spokojnie.- Jak będziesz
gotowa… pomyśl nad tym Dianka. On zgwałcił Dafne. To on, prawda?- pokiwała
głową- Widzisz. Nie tylko ciebie skrzywdził. Skąd wiesz, że nie pobije Astorii?
-Bo też jest
człowiekiem.- odpowiedziała załamanym tonem- Astoria nic nikomu nie zrobiła…
-A ty? Diana, jesteś
wspaniała, też nic nie zrobiłaś.
-Nienawidzę się za
każde słowo, które zraniło inną osobę.- przerwała mu- Ja też innych ranie, nikt
nie jest idealny.
-Nie zmieniaj
tematu!- zawołał- To ty tu jesteś ofiarą. Jak będziesz gotowa, to przejdź do
mnie, dobrze? Nie dam cię skrzywdzić.- przytulił ją, a ona go odwzajemniła. Był
taki… ciepły. Podobny do Larsa. Mu też mogła ufać, czuła to… mogła mu wszystko
pokazać.
..:Wspomnienie:..
Piąta klasa. Dormitorium Diany Malfoy
Piętnastoletnia blondynka spała
gdy do sypialni wszedł wysoki, umięśniony mężczyzna. Niósł tace ze śniadaniem. Rich. Z uśmiechem na twarzy, usiadł koło niej
i zaczął głaskać po brzuszku.
-Kotku…- szepnął mężczyzna,
patrząc jak jego dziewczyna budzi się ze snu. Uśmiechnęła się jak go
zobaczyła-Patrz, co dla ciebie mam.
Wskazał na tacę ze śniadaniem.
Dziewczyna zaśmiała się i usiadła, patrząc z apetytem na sok pomarańczowy i
jajecznicę, którą uwielbiała.
-Dziękuję.- ucałowała go w
policzek, po czym zaczęła się zajadać smakołykami. Chłopak patrzył się na blondynkę, bawiąc się jej
lokami i chwilami wtrącając wzmiankę o tym że ją kocha, lub że jest
najpiękniejsza na świecie. Dziewczyna na to reagowała słodkim, nieco pustym chichotem.
Było jej dobrze… nawet bardzo dobrze. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a dziewczyna
odruchowo zawołała ‘otwarte’. Nie
powinna tego robić. Reakcja Richarda była natychmiastowa. Chłopak chwycił różdżkę
i jednym zaklęciem, sprawił że te się zatrzasnęły. Następnie wstał i rzucił
tacą o ścianę.
-Richard!- zawołała blondynka, z
przerażeniem na sok i jajecznicę, na ścianie. Po chwili poczuła szarpnięcie,
i po chwili leżała na podłodze. Gdy
przerażona podniosła głowę, Rich rzucił w nią jajecznicę i wtarł w twarz oraz
włosy.-Co ty robisz?
-CO JA ROBIĘ?!- wydarł się, targając
ją za włosy- TO TY WPRASZASZ DO SYPIALNI
OBCYCH CHŁOPAKÓW A JESTEŚ TYLKO W PIŻAMIE! NAWET STANIKA NIE MASZ, DZIWKO
SKOŃCZONA!
Dziewczyna zaczęła płakać z bólu,
strachu i upokorzenia.
-Nic złego nie zrobiłam!- wrzasnęła
w końcu wstając odpychając od siebie
Richarda- opanuj się!
-Coś ty do mnie powiedziała?-
warknął patrząc na nią.
-Żebyś ogarnął dupę, idioto! –
zaczęła krzyczeć, zdenerwowana- Nie masz prawa mnie bić, rozumiesz!?
Richard zaczął się śmiać. Co ona
sobie myślała? Że może do niego pyskować? Ona? Ta blond idiotka? Jednak już sam
jego śmiech ją przeraził. Natychmiastowo pobił ją do nieprzytomności.
Jesteś moją ulubioną pisarką !
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudny, nawiązuje do mojej Lyry tak bardzo. Do tego ta dramaturgia i tak wiele się dzieje! Czekam na więcej ;*
Wiem, wiem nie komentowalam szybciej ale dopiero sobie zalozylam konto :) jestes cudowna ! Tak dobrze sie czyta to opowiadanie, jest cudowne !! ;D czekam na nowy rozdziak
OdpowiedzUsuńPS jak nazywa sie aktorka ktora tutaj pelni role Diany ? ;)
~Katniss