środa, 1 lipca 2015

Rozdział 7


"W życiu bym nie przypuszczał że spotka mnie taka przyszłość"// AK-47

CRUCIO!
Crucio!
Crucio...
Jedyne słowo które rozumiała Diana. Niemal pierwsze które usłyszała po powrocie do domu. Koszmar od którego próbowała uciec, wrócił od nowa.
-Diana, odezwij się!- błagał siostrę Draco. Ona milczała, zwinięta w kłębek na swoim łóżku-DIANKA! BŁAGAM CIĘ!
Ona jedynie schowała swoją twarz w kołdrze. Draco płakał, próbując namówić siostrę na rozmowę. Ona milczała. Nie odezwała się ani słowem, od kiedy Czarny Pan ukarał ich za ucieczkę.
Zniszczył ją całkowicie.
~*~
Na peronie 9 i 3/4 , Narcyza Malfoy , tuż przed wejściem Diany do pociągu chwyciła swoją córkę za dłoń i wyszeptała jej do ucha.
-Zaopiekuj się Draconem. Ma mu się nic nie stać, proszę cię. -Diana spojrzała na matkę zaskoczona. Czy ona sobie z niej żartowała? To było oczywiste że się nim zajmie. -Obiecujesz?- pokiwała głową- Więc dziecko, uspokój się wreszcie, dobrze? Nie wiem ile Draco wytrzyma to twoje zachowanie.
Mam się uspokoić powtórzyła w myślach dziewczyna Przecież jakbym mogła, już dawno byłabym normalna.
Niemal popłakała się, po tych słowach. Natomiast parę metrów dalej Draco przysiągł swojemu ojcu, że przez najbliższe dziesięć miesięcy, nikt nie skrzywdzi Diany.
~*~
W drodze do Hogwartu, próbowali normalnie rozmawiać. Przyjaciele podjęli żałosne próby zagadnięcia Diany, który milczała. Ciągle milczała. 
Astoria też nic nie mówiła, przyglądając się pannie Malfoy. Była nieumalowana, ubrana niechlujnie i po prostu chuda. Nie szczupła. Chorobliwie chuda. Spojrzała na Dracona. On miał zapuchnięte oczy, jakby dopiero co przestał płakać.
Już nic nie będzie jak dawniej.
~*~
-To musi być jakaś pomyłka...- powiedział Draco do profesor Sprout.
-Przepraszam, panie Malfoy- wyszeptała najwyraźniej zdenerwowana nauczycielka- Ale dyrektor jasno prosił abyś stawił się w jego gabinecie wraz z siostrą...
Draco myślał że siostra nie rozumie, co się dzieję. Mylił się i to bardzo. Ona wszystko widziała, jeszcze dokładniej niż wcześniej. Ale nie chciała żyć w takim świecie. Wolała wyłączyć się i nie uczestniczyć w tym wszystkim.
Najchętniej opiłaby się. Piłaby codziennie, bez przerwy chodziłaby napruta, gdyby nie to ze bała się reakcji Zabiniego, na własną nietrzeźwość.
To znaczy Gerda. 
Wiedziała jakie gówno dzieje się na świecie, wiedziała że jest śmieriożercą, wiedziała że w szkole jest spalona i wiedziała że od miesiąca nie miała kontaktu ani z Blaisem, ani z Gerdem. Ani z nikim.
Draco spojrzał z przerażeniem na siostrę, która stała z głową opuszczoną głową. Wyglądała jakby miała za moment zasłabnąć. Co Snape każe im robić!?
-Chłopcze... masz to-   Sprout dała mu, skrycie małą fiolkę z jakimiś żółtymi listkami- dodawaj jej jeden, codziennie do herbaty. Nabierze trochę ciała i energii. Tylko nie chowaj to dobrze. Nikt nie może wiedzieć że to masz, tym bardziej ode mnie,
"Nabierze trochę ciała..." zabrzęczało jej w uszach chcą ze mnie zrobić tłustą krowę. Chcą żebym była gruba. Takiej jaką jestem, mnie nie chcą.
-Dziękuję pani profesor.- wyszeptał chłopak, patrząc się z lubością na liście. One pomogą Dianie. Coś jednak może jej pomóc! Mu na pewno też pomogą, nic się nie stanie jak od czasu do czasu i sobie doda je do herbaty albo soku.- Chodź Dianka.
Chwycił ją delikatnie za dłoń, jakby bał się że jeśli za mocno chwyci, to dłoń pęknie i rozbije się o podłogę, jakby była z porcelany. Powoli szli do gabinetu Snape'a w całkowitym milczeniu. 
Denerwowało go to milczenie. Robiła mu to na złość? Miał ochotę na krzyczeć na nią, kazać jej się normalnie zachowywać. Ale nie mógł. Wiedział że w tedy całkowicie ja straci.
Dotarli w końcu do drzwi i  chłopak zapukał.
-Proszę!- zawołał Snape. Draco wziął głęboki oddech. Nie chciał tam wchodzić. Na prawdę nie chciał. W końcu zirytowana Diana, pierwsza otworzyła drzwi i weszła.
Diana już kiedyś była w gabinecie dyrektora. Czy wiele się zmieniło? Raczej nie, nie licząc wielkiego kotła z boku i porozwalanych książek na jakimś stoliku.
-Wzywał nas pan, panie profesorze.- powiedział Draco, na wejściu.
-Ah tak. Siadajcie.- wskazał.
Draco chwycił Dianę i pomógł usiąść na krześle przed biurkiem. Sam usiadł obok jak na szpilkach, obawiając się tego o co mogło chodzić. 
-Nie życzę sobie- zaczął Snape patrząc się na Draco- żadnych bezczelnych odzywek na lekcjach. Nie życzę sobie, abyście robili cokolwiek przez nasi nowi em... profesorowie nie uwzięli się na was, nie karali was, ani też nie zwracali na was szczególnej uwagi. Macie się nie wyróżniać. Rozumiecie?
-Panie profesorze...
-Bez dyskusji Draco. Za dużo sił włożyłem w to żebyście teraz siedzieli tu żywi. I o wszystkim macie donosić mi. Przede mną się rozliczacie. Rozumiecie?
-Niech pan zrobi coś żeby Diana wyjechała stad. - wypalił nagle Draco. Dziewczyna próbowała go uciszyć wzrokiem.-Proszę.
-Każdy uczeń ma obowiązek pozostać na terenie szkoły, Hogwart jest placówką obowiązkową.
-Ale ona...
-Zaprowadź ją do Skrzydła Szpitalnego.  To wszystko co mogę dla niej zrobić.
Diana bez słowa wstała i kiwnęła głową na do widzenia. Od razu zaczęła biec.
MAM DOŚĆ.
-Diana!- zawołał Draco, biegnąc za siostrą.
Ona niemal płakała w biegu. Koniec. Dość.
Rozjebaliście mnie wystarczająco.
Przy następnym zakręcie wpadła prosto na niską brunetkę w stroju ślizgonki.
-Jejku, co z tobą?- zapytała zaniepokojona Astoria.
Nie odpowiedziała, tylko wtuliła się w dziewczynę. Astoria zaczęła głaskać ją po plecach i skutecznie uspokajać.
-Diana, do cholery!- po paru sekundach pojawił się Draco i chwycił siostrę za rękę, ciągnąc do siebie.-Uspokój się...
-Idę do Skrzydła Szpitalnego- wymamrotała Astoria, nie patrząc się starszemu koledze na twarz.-Mogę ją wziąć.
-Sam ją wezmę.- warknął na nią i objął siostrę. Gdy odchodzili, Diana obejrzała się za Astorią, która stała i patrzyła się na nich.
Ranisz ją pomyślała.
~*~
Gerd od nowa rozkładał swoje rzeczy w gabinecie w Skrzydle Szpitalnym. Strzykawki do tej szafki, czyste rękawiczki natomiast do tamtej. Bandaże natomiast do szuflady. 
Zdjęcie z Dianą na biurku. 
To było jego ulubione zdjęcie, zrobione przez Larsa. Tak, chłopak miał stanowczo utalentowany fotografem. Idealnie uchwycił uroczy uśmiech Diany i jej twarz. Tak, miał piękną narzeczoną.
-Gerdzie!- nagle do gabinetu weszła pani Pomfrey. Nie zapukała. Nie wiarygodnie go tym irytowała. Nie raz marzył o tym, jakby mógł spędzać czas z Dianą w tym gabinecie, gdyby nie wścibski nos pielęgniarki, która bez przerwy zapominała że to on, był jej przełożonym- Pan Malfoy z siostrą, dziewczyna źle się czuje, zajmij się z nią.
Diana.
-Niech ją pani wprowadzi- odparł, wstając. W tedy do gabinetu weszła jakaś dziewczyna. Ale to nie była Diana.
Nawet pod koniec szóstej klasy, Diana emitowała w pewnym sensie pewnością siebie. Mimo wszystko na jej twarzy był uśmiech, chociaż wymuszony. 
Tęsknił za Dianą. Miał nadzieję że po wakacjach, będzie tą dawną Dianą. Tą w której się zakochał. Tą śliczną, pewną siebie i szczupłą Dianą.  Tą z ładnie podkreślonymi oczami i cerą jak mleko. Najpiękniejszą i najlepszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widział.
A jak wyglądała? 
Nie szczupła a chuda. Nie pewna siebie, a z opuszczoną głową i wzrokiem wbitym w podłogę. Nie miała mlecznej cery. Chorobliwie bladą, wręcz zieloną. Jakby miała zwymiotować.
-Diana...- podszedł do niej i delikatnie pocałował. Nie odwzajemniła gestu. Miała strasznie suche usta.Popatrzył jej w oczy. Ona go jedynie delikatnie uścisnęła. Też chciał ją objąć ale miał wrażenie, że zmiażdżyłby ją. -Jadłaś coś, kochanie?
Cisza. Diana nic nie powiedziała, nie poruszyła się. Tylko ponownie opuściła wzrok.
-Zjadła jajecznice.- odpowiedział za nią Draco.-Przepiła sokiem.
-Bierze lekarstwa?
-A skąd miałem je wziąć? Ledwo wystarczyło na połowę lipca. Potem Lyra parzyła jej jakieś zioła, czy coś.
-Ile śpi?
-Ty jesteś jakiś przyjebany?!- wrzasnął nagle Draco- Ty widzisz jak ona wygląda? Ty wiesz co przeszyliśmy po powrocie do domu? Może myślisz że normalnie przesypiała osiem godzin dziennie? To twoja narzeczona, zrób z nią coś do cholery...
Diana nie chciała żeby krzyczeli na siebie, tym bardziej miała ochotę skulić się w kącie i zacząć płakać. Zamiast tego wtuliła się w brata, prosząc go o uspokojenie. Nie chciała żeby się denerwował.
~*~ 

-Aquamenti-  z różdżki Dafne wydobyły się krople wody, wyciekające z różdżki, układając się w węża.
Lars głaskał dziewczynę po nodze, popijając przy tym whisky. Lyra, Nott i Blaise siedzieli wraz z nimi, każdy popijał inny trunek. Czekali na bliźnięta.
Lyra przyglądała się kroplom wody, łączących się w jeden kształt. Ten wąż był tak podobny, do tego malującego się na przed ramieniu Dracona. Nikt nic nie mówił. Wszyscy czekali.
W końcu pojawili się. Draco trzymał  Dianę za dłoń i widząc przyjaciół, niechętnie do nich podszedł.
-Spokojnie, królewno- mruknął do siostry. Diana pokiwała głową, chociaż nie miała ochoty z nimi przebywać. Chciała być sama, ewentualnie z bratem.
-I jak?- zapytała Dafne.
-Gerd napisał jej zwolnienie na dwa tygodnie...- zaczął opowiadać Draco, a im dłużej mówił tym Diana czuła się bardziej niekomfortowo. Czuła na sobie ich spojrzenia i walczyła z samą sobą aby na nich, nie spojrzeć. Będą chcieli rozmawiać. Po co to komu?
Mimo to, postanowiła zerknąć na osobę siedzącą przed nią.
To Blaise utkwił w niej swoje brązowe oczy.
-Siemka.- odezwał się.
-Hej.- wychrypiała, cicho. Mimo to, ucichła rozmowa i każdy na nią spojrzał. Nie zwracała na nich uwagi, Wzrok Zabiniego był skupiony na niej. Ale nie na biuście czy pupie. Na jej twarzy. Tęskniła za tym wzrokiem. Za głosem.
Ogarnij się pomyślała. Za Gerdem mocniej tęskniłaś. 
-Chodź spać.- powiedział Draco do siostry. Zaciągnął ją do sypialni i przyszykował kąpiel. Przez chwilę zastanawiał się czy nie poprosić Lyrę, by pomogła Dianie w podstawowych czynnościach. Ale w domu dawała sobie sama radę.
Natomiast w Pokoju Wspólnym Dafne od razu zaatakowała Zabiniego.
-Idź do niej!
-Chyba cie głowa boli- zaśmiał się Blaise wstając z fotela- Po co? Idę do Tracey, nara.
~*~
Kochani moi!
 Strasznie was przepraszam za moją nieobecność ;/ to okropne, że tyle czasu mnie tu nie było, i nie zdziwię się jeśli nikomu nawet nie będzie chciało się wrócić do te historii... Pewnie myślicie Fajnie ma, wraca po paru miesiącach i myśli że wszyscy będziemy czekać na nią z otwartymi ramionami , ale musicie mi wybaczyć...
Dokładnie 24.04.2015 roku około 23.00 przez przypadek weszłam na tego bloga. Przypomniałam sobie hasło na bloggera, i tu proszę! Mój stary, dobry blog w który włożyłam tyle serca... i pomyślałam sobie, że pora wrócić! Nie warto w końcu zostawić tyle ciężkiej pracy, z powodu mojego lenistwa.
Ponownie postanowiłam kontynuować bloga 28.05.
A następnie 01.07.
!!!Jednak nie obiecuje, że notki będą dodawane regularnie!!
Jakie mam wytłumaczenie? Jest strasznie słabe i nie wymagam od was, żebyście to zrozumieli... po prostu jestem ledwo co po egzaminach i po bierzmowaniu. Miałam masę obowiązków, które ledwo co ogarniałam i nie miałam czasu, nawet na to by tu zaglądnąć... jeszcze wybór szkoły ponad gimnazjalnej... dopiero teraz wybrałam...  przepraszam was ;/ ;*
Ahhh i jeszcze kochani, po obejrzeniu 4 sezonów Skins (wersji brytyjskiej) zaczęłam tworzyć pewne opowiadanie, na bazie tego serialu. Ktoś zainteresowany przeczytaniem moich wypocin? Piszcie (n4t4li4@interia.pl) ;*
Rozdział napisany, pod wpływem weny, która (mam nadzieję) zostanie ze mną na dłużej niż ta jedna noc... No nic, mam nadzieję że rozdział się spodobał i będziecie komentować :)
+ dziękuję za ponad 20500 odsłon na blogu! 

3 komentarze:

  1. Z tą Dianą to jest tak, że za nią tęskniłam - może przez to, że skończyłam już z Lyrą ;C - ale jak już ją tutaj z powrotem wrzuciłaś, to przykro mi się to czytało. Hej! Gdzie jest stara, pełna weny i pomysłów Adara ?! Wróć złotko, błagam :<
    Ale póki co...ciesze się, że w ogóle tutaj jesteś ! Oby tak dalej ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciłaś! Super, ale rozdział króciutki i się nie nasyciłam... ehh :C
    Nie mniej jednak życzę weny i już piszę na tego maila, bo też zaczęłam niedawno oglądać skinsów :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że wróciłaś na bloga. Może nie był to jakiś spektakularny rozdział a długość lekko mnie zdziwiła ale i tak cieszę się, że się pojawił! :) Tym bardziej że pojawiła się Astoria ^_^ Życzę Weny i pozdrawiam ~ Dorothy

    OdpowiedzUsuń