W środku nocy Blaise Zabiniego obudził puchacz , który pohukiwał koło jego ucha. Panicz
spojrzał na puchacza zezłoszczony. Chciał spać , a ten ptak mu nie dawał mimo
wielokrotnych próśb uspokojenia się a nawet gróźb różdżką. W końcu dał z wygraną i wziął list. Otworzył
go zapalając lampkę i przeczytał.
Blaisie
Musisz
zająć się moją córkom. Ona nie wie kim jest. Oczy są jednak często zwierciadłem
duszy , jak to mawia twój dyrektor…
Wiem
że masz z nią dobre kontakty. Musisz się nią opiekować , jak się dowiem ze ją
zraniłeś to zapłacisz wielką cenę.
Twoja
matka cię pozdrawia.
Lord
Voldemort.
Chłopak patrzył się tępo na list. Powoli
dochodziły do niego słowa na kartce. Czarny Pan do niego napisał. On nigdy do
nikogo nie pisał , jak mu było wiadomo…
„Musisz
zająć się moją córkom.” Chodziły plotki że ON ma córkę. Po całej szkole ,
dość długo sądzono że chodzi o Dianę. Często sama chodziła po korytarzach ,
izolowała się od reszty znajomych. Do
Dracona informacje dochodziły późno , ciągle albo był w Pokoju Życzeń , albo spotkał się po kryjomu
z tą szlamą z Gryfindoru , Granger. Diana była sama , z Dafne ewentualnie
Astorią albo z nim. Ostatnio często widywano ją jak się uczy w bibliotece z tym
nowych Niemcem … Larsem Halbe. Zabiniemu to się nie podobało , ale miał jeszcze
Tracey.
Wracając do tematu: Draco od razu wybił
wszystkim z głowy pomysł ze Diana może być córkom Czarnego Pana. Nic dziwnego w
końcu byli bliźniętami.
„Oczy
są jednak często zwierciadłem duszy” oczy… jakie oczy miał Czarny Pan?
Obstawił że jego córka ma je po nim. Musiał się najpierw zorientować jakie oczy
miał Czarny Pan , a potem zacząć szukać
jego córki.
„Wiem
że masz z nią dobre kontakty” to utrudnia sytuacje. Dobre w sensie , przyjacielskie jak Dafne czy
Astoria czy w sensie ‘panienki na jedną noc’ jak na przykład Parkinson. A może
obiekt zakładu? Ginny Weasley? Nie miał pojęcia o co chodzi.
,,
jak się dowiem ze ją zraniłeś to zapłacisz wielką cenę.” Koniec z zakładami.
Bawieniem się dziewczętami. Musi jedną. Aby żadnej nie urazić.
„Twoja
matka cię pozdrawia.” Groźba , która spowodowała że nie mógł już zasnąć.
~*~
Diana pakowała się do walizki. Tego
popołudnia mieli wyjechać do Malfoy Manor na święta Bożonarodzeniowe. Towarzyszyła jej Dafne , która jednak była
zmuszona wrócić do swojego dormitorium po następną walizkę i resztę ubrań. Gdy
Diana chowała kosmetyczkę do walizki cicho jęknęła. Przymknęła oczy. Poczuła ból. Wielki
ból. Jak w wakacje. Rozgrzane żyletki…
ale one się nie wbijały… one rozcinały jej skórę , wokół Mrocznego Znaku.
Upadła na łóżko i niezdolna , nawet do krzyku wpatrywała się w jak rany same
się rozdrapują i wylewa się z nich krew.
Dużo krwi. To wyglądało… jak lawa. Tak. Jak lawa która wylewa się przez
jakiś otwór w ziemi. Gorąca , czerwona i niepohamowana.
Nagle dostała drgawek. Ręka
niekontrolowanie się zaczęła trząść. Nie miała nawet sił by krzyczeć , oddech
sprawiał jej ból.
-Diana?- do pomieszczenia weszła Dafne-Diana?
Co się dzieje?
Podeszła do przyjaciółki i dopiero wówczas
zauważyła ze cała kołdra w około ręki panny Malfoy jest z krwi. Zakryła sobie usta dłoniom , na samym
początku nie wiedząc co ma robić. Dopiero po sekundzie , przypomniała sobie to
co zawsze robiła Astoria.
-Chwila , zaczekaj , zaraz wrócę.
Obiecuję.- powiedziała jednym tchem , biegnąc do łazienki. Nalała zimnej wody
do miski i wzięła ręcznik. Nie było czasu na wołanie ludzi. Musiała działać.
Nałożyła okład na Mroczny Znak przyjaciółki i na jej czoło.
Ku zdziwieniu Dafne… podziałało od
razu. Diana wyprostowała się i spojrzała
ze zdziwieniem na brunetkę. Krew przestała się lać. Ręka nie była
sparaliżowana. Czuła się dobrze. Tylko na końcówkach włosów były plamy świeżej
krwi.
-Minęło.- wyszeptała Diana- Już… nie boli.
Jak z maka strzelił.
-Jak?- spytała cicho Dafne.
-Nie mam pojęcia , bóle trwają kilka godzin
, a teraz… ile? Pięć minut , dziesięć?
-Musimy to powiedzieć Astori.- uznała
brunetka- Nie rób , takich min. Nie znam się na magomedyce a ona tak.
-A jak Draco nas zobaczy? – syknęła- nie
mam zamiaru mu o tym mówić! Tylko się będzie martwił!
-I bardzo dobrze! Niech się pomartwi i
ruszy z tą pieprzoną szafką!
-Nie mów tak o nim.- wymamrotała Diana- To
mój brat.
-To przez niego tak cierpisz!- zawołała
zdenerwowana. Wkurzał ją spokój Diany. Mało się nacierpiała? Mało razy
wrzeszczała z bólu? Astoria miała rację , bóle zabijają powoli Dianę. Była o wiele słabsza niż dawniej , mało jadła
,nie spała po nocach , opuściła się w lekcjach , miała nieregularny okres.
Zdarzało jej się iść i nagle tracić przytomność. Tak samo jak tego dnia. A kogo
to wina? Dracona. Bo się nie umiał pospieszyć albo wymyśleć czegoś innego. Jak
Diana mogła go jeszcze bronić?-Diana , to cię zabija , nie widzisz?
-To mój brat.- powtórzyła. Mimo wszystko
kochała Dracona , nigdy nie przestanie. Cierpiała przez ojca. Znowu… to on nieudolnie poprowadził misję. –Wybaczam
mu każdy błąd w chwili gdy go popełnia.
-Diana , widziałaś gdzieś…- do
pomieszczenia wszedł Draco z książką w ręce. Zamilkł patrząc na ręcznik na ręce
siostry. Natychmiast zrozumiał.
-O wilku mowa.- prychnęła Dafne
wstając.-Patrz co jej robisz.
-Ja?- zdziwił się chłopak , nadal stojąc w
drzwiach. Diana nie chcąc by jakieś dzieciaki ich podsłuchiwały , wstała i zamknęła
drzwi. Nie spodziewała się , że brat chwyci ją za rękę i przyciągnie do siebie
by lepiej się przyjrzeć ranie-Krew ci się lała?!
-Nie dotykaj jej!- zawołała Dafne , ku
zdziwieniu bliźniąt.
-To moja siostra.-przypomniał jej- Myślisz
że mas prawo ZABRANIAĆ mi , jej dotykać?
-A przez kogo tak cierpi!?
-Przeze mnie?
-A co , ja nie umiem naprawić jakiejś
starej komody?!- zawołała Dafne-Ja?
-Przestańcie!-zawołała Diana , patrząc na
nich wilkiem. Ubrała czarny żakiet w złości.- Nie kłóćcie się , dobrze?
Zamknęła zamek w walizce , po czym
wyciągnęła rączkę i założyła za ramię torbę niewielką podróżną .
-A przynajmniej nie przy mnie.-dorzuciła
jeszcze wychodząc.
Wyszła z pokoju wspólnego i pokierowała się
w stronę Wielkiej Sali by zjeść śniadanie. Szła szybko , marząc o swoim łóżku w
Malfoy Manor. Niestety nie doszła do Sali…
-Czekaj , ślicznotko.- nagle wysoki chłopak
, pchnął ją w cień za drzwiami do
Wielkiej Sali.
-Richard , zostaw mnie.- poprosiła , jak
tylko dojrzała jego twarz. Brutalnie zaczął głaskać ją po brzuchu. Gdy dotknął jej policzka odsunęła się.
-Będziesz moja.- warknął jej do ucha , a
jego dłoń była coraz niżej.
-PUŚĆ MNIE!- wrzasnęła , odpychając go ,
jak najdalej od siebie. Gdy to zrobiła , poczuła w sercu zwycięstwo. Postawiła
na swoim. Jednak po części tego
żałowała. Ale dopiero w tedy gdy Rich wyciągnął
różdżkę. Ona zapomniała wziąć swoją z dormitorium.
-Ty suko.- powiedział do niej , ale w tym
samym momencie strumień światła uderzył wprost w różdżkę Richarda , która
poleciała daleko. Diana spojrzała w
kierunku światła i zobaczyła Harry’ego Pottera.
Po chwili Richard leżał już oszołomiony pięć metrów dalej. Dziewczyna
patrzyła się na nich zdezorientowana. Po chwili to ustąpiło złości. Za każdym
razem , gdy Richard ją dopadał , pojawiał się wielki Harry Potter. Wybraniec ją
ratował. Wątpliwa przyjemność.
-Celujesz w moją siostrę , bliznowaty?- ni
stąd ni z zowąd , pojawił się Draco , obejmując siostrę i podając jej różdżkę ,
którą zostawiła u siebie.- Chcesz zmierzyć się z kimś godnym siebie?
Diana spojrzała na brata z wyrzutem. Kimś godnym siebie? A kim ona była? Może i z
transmutacji była kiepska ale z zaklęć miała Wybitny i to nie przez przypadek.
-Draco.- syknęła.
-Cicho.- odparł.
-Watson chciał znowu pobić twoją siostrę.- odparł ironicznie
Potter- szkoda tylko , że tylko ja jej w tym pomagam.
-Ty…- blondyn wyglądał jakby chciał go
uderzyć , ale Diana chwyciła go za koszule.
-Uspokój się. –poprosiła- On nie miał nic
złego na myśli , prawda?
Spojrzała wyczekująco na Wybrańca.
-Nieprawda.- odpowiedział ten- za każdym
razem gdy Watson chcę ją skrzywdzić to ja jestem w pobliżu a ty olewasz własną…
-ZAMKNIJ SIĘ POTTER!- wydarł się Draco ,
wyciągając różdżkę. Potter zrobił to samo i zapewne doszłoby do pojedynku gdyby
nie fakt że Diana stanęła między nimi.
-Po co macie się lać?- zapytała- to i tak
koniec roku , szlabany nie są tu nikomu potrzebne , prawda?
-Diana odsuń się. –warknął Draco.
-Nie.- zaprotestowała- Braciszku…
Postanowiła zmienić taktykę. Podeszła do
niego i przytuliła.
-Kocham cię. –powiedziała czule- proszę
cię… Draco. Jestem głodna , głowa mnie boli. Chodźmy jak najszybciej do domu ,
dobrze?
Chłopak odwzajemnił uścisk.
-Też cię kocham. – mruknął w odpowiedzi. Po
tym pociągnął ją w stronę Wielkiej Sali. Blondynka oddalając się podziękowała
Potterowi i schowała głowę w ramionach brata.
~*~
Wychodzili już z przedziału ślizgonów.
Byli na stacji King Cross , Draco pomagał wynieść siostrze walizki na
peron , gdy ta przypomniała sobie że zostawiła jeszcze torbę. Szybko tam
pobiegła i ją wzięła , ale gdy mijała jeden z pustych już przedziałów… zamarła.
Jeden z przedziałów nie był pusty. Była tam Tracey Davis , całująca się
z Blaisem Zabinim. Diana widząc to powstrzymała łzy. Pochyliła głowę po czym
uciekła.
~*~
-Moglibyście się przestać kłócić.-powiedziała gdy byli już w Malfoy
Manor i zmierzali do pokoju Dracona. Miała oczywiście na myśli Dafne i Dracona.
-To ona pieprzy jakieś głupoty.- odpowiedział otwierając jej drzwi.
-Ona mówi tak samo.- zaczęła iść tyłem z uśmiechem.- Oboje jesteście
tacy…
-Witajcie.- usłyszeli zimny głos za sobą. Diana się szybko odwróciła i
cofnęła o krok , wpadając na Dracona , który od razu ją przytulił.
-Panie.- powiedział Draco.
-Draconie…- odpowiedział Czarny Pan wstając. – Chciałem tylko ci
przypomnieć o twojej misji.
Podszedł do nich i spojrzał na Dianę. Dotknął jej policzka , dziewczyna
zacisnęła powieki. Nie chciała mieć z nim żadnego kontaktu.
-Do kolacji.- powiedział bezbarwnie Voldemort m wychodząc z
pomieszczenia. Drzwi same się za nim zamknęły.
W tym samym momencie Diana otworzyła oczy a po jej policzkach spłynęły
łzy , które natychmiast otarł Draco.
-Diana - powiedział , ujmując jej twarz , chcąc ją unieść by spojrzeć w
oczy siostry- Diana , popatrz na mnie…
Ale ona zacisnęła oczy , jednak łzy nadal spływały. Tak , płakała nie wstydząc się tego , jednak
bojąc się spojrzeć bratu w oczy.
Czarny Pan miał racje , zadanie się kończy. Mieli jeszcze osiemnaście
dni. W tym tylko siedem w Hogwarcie , nie było szans na powodzenie , skoro
Draco był nadal w środku zadania , a przecież całymi dniami siedział w tym
przeklętym Pokoju Życzeń , zaniedbał naukę…
Najwyższa cena Dracona zostanie zapłacona. On zabije ich rodzinę , a ją
na samym początku. Znakiem była torturowana cały semestr… nic się nie uda. To
koniec. Umrze.
-Obiecuje ci że się uda.- mówił do niej Draco , sam hamując łzy.
-Draco…- wyszeptała Diana- Ja się boję. Ja się tak strasznie boję…
- Nikt cię nie skrzywdzi ,-obiecał chłopak- rozumiesz?
Ona nadal płakała , nie mogąc przestać.
-ROZUMEISZ?!- zawołał Draco , ledwo co powstrzymując łzę , nie mógł
pokazać słabości… Ona pociągnęła nosem i sama zahamowała potok łez.
-Tak.- powiedziała z lekką czkawką.-Tak…
-Kocham cię.- przytulił ją –Diana , będę cię chronił… tylko proszę cię
nie płacz.
Pokiwała głową. Ufała mu. Mieli tylko siebie.
Nagle się odsunęła i wysiliła uśmiech.
-Idę się przebrać.- szepnęła , wychodząc. Szybko weszła do siebie i
rzuciła na łóżko. Musiała coś zrobić. Ochronić Dracona… jak?
Nagle w jej głowie zaświtał pomysł… pomysł tak głupi , jednak był
jedyną deska ratunku. Spojrzała przed siebie. Jakkolwiek było to obrzydliwe-
musiała to zrobić.
~*~
Wyszła przed dom , zmierzając w
stronę bramy przy której stał Zabini.
Była już przebrana , zamiast koka miała warkocz i biały płaszcz –ten
sam w którym pół roku temu była w pociągu.
-O co chodzi?- zapytała szybko. Nie chciała z nim rozmawiać po tym co
zobaczyła w pociągu.
-Musimy porozmawiać.- odpowiedział równie szybko.-Diana , proszę wpuść
mnie.
-Nie.-odparła-Idź stąd.
-Nie rozumiesz…- (rozumiem więcej niż myślisz – pomyślała)- ja muszę
porozmawiać z kimś mądrym.
-Draco , Astoria , Hermiona…
-Smok ma swoje problemy , Diana proszę cię.- patrzył jej w oczy.
-Idź sobie do Tracey.- syknęła ,
odwracając się i uciekając do domu.
~*~
-Kiedy Lucjusz wychodzi na wolność?- zapytał Czarny Pan , podczas
kolacji. Diana spojrzała znad pełnego talerza na matkę. Nie była głodna , nic
jadła.
-Wyrok się kończy 10 grudnia.- powiedziała oschle Narcyza , odkładając
widelec.
-Panie.- odezwała się nagle Diana , patrząc na Voldemorta. Jej głos był
śmiały i zdecydowany. Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
-Tak?
-Czy… mogłabym z tobą porozmawiać w cztery oczy , panie? W mojej
sypialni.- zapytała , patrząc na niego. Draco natomiast spojrzał ze zdziwieniem
na siostrę.
Spojrzał na dziewczynę ze zdziwieniem. Jednak po chwili pokiwał głową.
-Oczywiście.- opowiedział bezbarwnie.
Dziewczyna z ulgą kiwnęła głową , po czym odsunęła od siebie talerz.
Podziękowała i wyszła z jadalni. Gdy wchodziła po schodach , smok chwycił ją za
ramię i pociągnął do siebie.
-Coś ty wymyśliła?- zapytał od razu- Rozmawiać z nim?
-Chce pomóc.
-Nie musisz.
-Ale chcę!- zdenerwowała się , ku swojemu zdziwieniu odpychając brata.-
I nie próbuj mnie powstrzymywać.
~*~
Siedziała w swojej sypialni czekając na niego. Miała rozpuszczone włosy
a na sobie jedynie szlafrok. Powstrzymywała łzy , gotowa na wszystko. Była w pełni świadoma
tego co robi , sama to zaproponowała. Nie żałowała mimo łez , mimo tego jaki
wielki ból sprawiała ta myśl , wiedziała że musi to zrobić. Tak samo jak
dawniej ludzie wiedzieli że muszą się wyrzec miłości i życia dla ojczyzny. Ona
wyrzekała się godności dla brata.
Gdy drzwi się otworzyły , uniosła głowę. Bez pukania wszedł Czarny Pan , drzwi
ponownie same się zamknęły chociaż tym razem o wiele ciszej , co sprawiało że
miała dreszcze. On spojrzał na Dianę
wyczekująco , czekał na jej ruch. To pogarszało sytuację , wolała jakby zaczął
rozmowę , zapytał o co chodzi czy cokolwiek. Już w tedy czuła się brudna.
Wstała i wzięła oddech , zacisnęła powieki.
-Panie…-zaczęła – ja… żeby Draco miał więcej czasu.
Zaczęła powoli zdejmować szlafrok , mając na ciele gęsią skórkę. Gdy
miała już nagie plecy i piersi , poczuła jak ON dotyka jej szyi swoim długim ,
bladym palcem , jak jego wielkie ,
nieobcięte paznokcie , wbijają się w jej ramiona. Nie mogła płakać i go
zniechęcać , musiała zrobić to do czego się właśnie szykowała.
Szlafrok opadł…
Czarny Pan , pchnął dziewczynę na łóżko i zrobił jej malinkę w szyję.
To był początek.
To bardzo trudne do opisania… ale z drugiej strony ; w jaki sposób
łatwo jest opisać ludzki ból? Z sekundy na sekundę , czuła się coraz to
brudniejsza , sytuacja bolała ją coraz bardziej… marzyła by uciec , aby nikt
nie widział jej łez to do czego była zmuszona się posunąć…
To… zbyt trudne by opisać… ból był gorszy niż przy znaku. Był
niemal taki sam , jak w tedy gdy
zobaczyła jak Zabini wyznaje miłość Tracey Davis.
Nikt z was nie wie co ona w tedy czuła. Jak ból wewnętrzny zabija jej
uczucia wyższe , jak niszczy dumę i godność. Chyba że sami musieliście się
posunąć do takich czynów , lub straciliście kogoś bliskiemu waszemu sercu. Ona to robiła dla brata. By miał więcej czasu
, by nie musiał więcej patrzeć na katusze siostry by mógł w spokoju pracować.
Otworzyła oczy i spojrzała za okno na pełnie księżyca. Wiedziała że
robi dobrze. Nie żałowała.
~*~
-Starczy. Powiedział Voldemort wstając- Twój brat ma czas do końca roku
szkolnego. Dumbledore ma umrzeć , obojętne jakim sposobem.
Następnie wyszedł. Dziewczyna nawet nie drgnęła. Nadal patrzyła się na
księżyc , leżąc nago na swoim łóżku. Dopiero gdy usłyszała zatrzasnęły się
drzwi , zacisnęła powieki. Otuliła się kocem i schowała w nim twarz. Co
zrobiła? Sprzedała się.
Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Spojrzała w ich kierunku z
przerażeniem. Jak to matka?
-Już , chwilka.- powiedziała , szybko zakładając szlafrok.-Proszę.
Gdy do sypialni wszedł Draco z Dafne , ta z ulgą opadła na łóżko.
-Twoja gumka.- podał siostrze chłopak.
-Tylko po to przyszedłeś?- zapytała Diana , unosząc głowę.- A ty co
tutaj robisz?- pokierowała pytanie do Dafne , która była błękitnej nocnej
koszuli.
-Draco napisał że coś jest nie tak. –odparła brunetka- Mama się
zgodziła żebym została na noc.
-Pisałeś do niej?!- zawołała Diana , patrząc z wyrzutem na brata-
Dobrze się czujesz? Jest trzecia w nocy!
-Napisałem do niej o dziewiątej , jak od godziny byłaś zamknięta tu z
NIM! Coś ty zrobiła?
-Gówno.- odparła zezłoszczona- Masz zabić Dumbledore’a do końca czerwca
, a teraz wyjdźcie.
-Ale…
-Draco!- wstała i podeszła do niego z grymasem smutku na twarzy.-Ja..
ja cię proszę. Chcę być sama.
Spojrzał na nią z smutkiem na twarzy. Bał się o nią. Pochylił się i
ucałował ją w czoło.
-Kocham cię , braciszku.- wyszeptała.
-A ja ciebie siostrzyczko.
Diana spojrzała jeszcze na Dafne , przytuliła ją.
~*~
Szorowała skórę gąbką która miała na sobie co najmniej dziesięć
olejków. Jej obfite łzy , zmywały się z wodą spod prysznica. Czuła się brudna ,
jej skóra była szara nie chciała się
domyć. To było nie do wytrzymania. Woda
lała się z godzinę a ona nadal wcierała w siebie coraz to nowsze olejki i
płyny. Ale nadal była brudna. Nadal śmierdziała.
Wreszcie wyszła. Spojrzała w lustro i od razu pożałowała. Nie umiała
patrzeć sobie w oczy. Kucnęła i zaczęła płakać. Jakby chociaż mogła powiedzieć
że ją zgwałcono. Ale nie. Sama zaproponowała , wręcz wlazła mu do łóżka.
Ale Draco był bezpieczny…
Nagle w jej głowie pojawiła się okropna myśl. A jeśli… ON się rozmyśli?
Zacznie ją szantażować? Następnym razem zgwałci?
Wstała nagle. Zrobiła tyle co mogła , nie było szans , nic więcej nie
mogła dla niego zrobić. Zrozumiała. To była gra. Teraz był jej ruch. Ale i tak
nie dotrze do mety.
-Draco!- zawołała. Szybko ubrała fioletowe luźne spodnie i zieloną
bluzkę na ramiączkach. Wyszła z łazienki ocierając łzy palcem. Gdy przechodziła
koło łóżka wzięła do dłoni gumkę od Dracona. Związała nią włosy.
Wpadła do pokoju brata i rzuciła się mu na szyję.
-Kocham cię.-powiedziała- Kocham cię , pamiętaj. Przekaż do Darze i
rodzicom , dobrze? Powiedz Larsowi że jest świetnym przyjacielem , powiedz
Blaisowi że przesadził , jak mógł się mną bawić mu też powiedz że go kocham-
mówiła szybko , jednym tchem- Dobrze? I jeszcze przekaz Nottowi że cisza jest
najgorszym bólem.
-Też cię kocham…-odparł zaskoczony , ale jego siostra już przytulała
Dafne.
-Ciebie też kocham.- mówiła dalej- podziękuj ode mnie Astorii i
Potterowi , okej? I strzel Richarda w pysk.
-No dobrze ale…
-Kocham was.- powtórzyła Diana puszczając ją i cofając się w stronę
drzwi. –Nie zapomnijcie o mnie.
Po czym uciekła do siebie. Usłyszała jeszcze jak smok woła za nią , ale
ona już stała u siebie w łazience i wyciągała żyletkę od maszynki do nóg.
Pierwszy ruch był wolny , a przynajmniej tak jej się wydawało.
Przycisnęła żyletkę do skóry i patrzyła jak bąble krwi wychodzi z jej ciała ,
choć najpierw nie było widać żadnych ran.
Potem szło już o wiele łatwiej i szybciej. Cięła się w lewą rękę , pod
Mrocznym Znakiem. Zaczęła widziedzieć mroczki przed oczyma. Było jej słabo.
Chciała umrzeć godnie. Nie przez Znak. Bo sama tak wybrała.
Zrobiła tyle ile mogła.
-Diana!- do łazienki wpadli Dafne z Draconem.
-Przepraszam.- wyszeptała blondynka odwracając się twarzą do nich.
Upadła tracąc przytomność.
~*~
Komu dedykuje ten rozdział?
Po pierwsze: wszystkim fanom
tego bloga. Każdej osobie która czyta i komentuje. Jak czytacie tą notkę- zostawcie po sobie
ślad. Obawiam się czy ktoś czyta tą historie.
Po drugie: tym którzy oglądają Czas Honoru. Dlaczego? Ponieważ wczoraj
gdy pisałam ten rozdział oglądałam finał V sezonu , śmierć Janka. Oglądałam to
po raz drugi , jednak płakałam równie obficie. Dopiero w tedy poczułam się
gotowa napisać ten rozdział. Widząc śmierć postaci tak bliskiej mojemu sercu. Następnymi takimi postaciami byli: Luke Casstelan , Fred Weasley i Romek Czajkowski.
Ku pamięci :
- · Janka Markiewicza
- · Zgredka
- · Czesława Konarskiego
- Rue
- Sileny Beauregard
- · Freda Weasleya
- · Severusa Snape’a
- · Krawca
- · Albusa Dumbledore’a
- · Syriusza Blacka
- Charlesa Beckendorfa
- Luke'a Casstelana
- · Regulusa Blacka
- · Nimfadory i Remusa Lupinów
- · Leona , Sabiny i Romka Czajkowskich
- · Staszka Markiewicza
- · Klary , ciotki Rozali i wszystkich innych który los został niewyjaśniony w V sezonie
- · Jamesa i Lily Potter.
- · Wszystkich którzy zmarli lub ucierpieli podczas : Wojny o Hogwart , II wojny światowej oraz w walkach za ojczyznę.
Może ponownie przesadzam… ale płakałam
pisząc ten rozdział. jak dotąd jest da mniej absolutnie najlepszy i najważniejszy, Mam nadzieję że to docenicie :)