Ogólnie jestem zadowolona , z tego rozdziału , jednak nie został on jeszcze przeanalizowany przez Moją betę , Shammy , ale za niedługo zostanie zaktualizowany (przepraszam , ale nie mogę jej znaleźć).
Dedykuje ten rozdział Nimfadorze i Shammy za to jak bardzo mi pomogły przy tym blogu ;) oraz oczywiście Apple :D
~*~
Gdy wreszcie wyszli z
Nokturna , Diana oparła się o ścianę jakiegoś budynku i przyklękła , nadal się
opierając. Była zmęczona tym wszystkim. Ta misja już zaczynała się komplikować
, a Draco dostał ją wczoraj. Już się pokłócili i o głupotę. To co będzie w
następnym semestrze gdy kiedy termin?
-Co zrobimy jak ten
żul , jej nie naprawi?- zapytała , bezbarwnym głosem.
-Poćwiczymy Crucio.-
odparł Draco. Prychnęła.
-Oboje wiemy że tego
nie zrobimy.
-Nie jestem , słaby ,
jasne?- warknął.
-Nie powiedziałam
tego!- odparowała wstając.
-Ale pomyślałaś!
-Wara od moich myśli
, Draco!
On nie odpowiedział
tylko zaczął się uspokajać. Ona natomiast założyła ręce na piersi i spojrzała w
bok. Była zła , owszem , tym bardziej tą sytuacją u Malkin , ale nie mogła się
wyżywać na bracie. Ani on na niej. To było żałosne. Druga kłótnia w jednym
dniu? W jednym półroczu to była rzadkość. Oni się nigdy nie kłócili…
-Ojciec na nas polega…-
zaczął , ale mu przerwała.
-Zawsze robimy to co
nam każe. Jesteśmy tam gdzie chce ,ale ja mam tego dość! On zaczyna myśleć na
kogo mnie wyda i uwierz że nasz ojciec jest ostatnią osobą o której chcę teraz
rozmawiać…
-Ojciec wychodzi za
pół roku z Azkabanu , jeśli nie pamiętasz.
-I od razu będzie mi
szukał męża.- warknęła.
Draco zmarszczył
brwi.
-Przesadzasz…. Ale dobrze
Diana , spokojnie…- przytulił ją- musimy wykonać misję , jesteśmy w 6 klasie
damy radę…
-Wiem.-stanęła na
palcach by oprzeć głowę o ramię brata.- Wiem Draco…
-Pójdziemy do
Dziurawego Kotła?-spytał puszczając ją.
Uśmiechnęła się.
~*~
Tam spotkali Blaise’a
Zabiniego i Tracey Faye Davis robiących razem zakupy. Już ten fakt
doprowadził Dianę do wewnętrznego szału. Jednak uśmiech miała przyklejony do
twarzy.
-Hej Tracey.-
powiedziała z nutką sarkazmu w głosie , gdy się przytulały- Jak tam?
-A dobrze.-
uśmiechnęła się druga dziewczyna. Tracey była bardzo ładna dziewczyną czarnych
, lśniących włosach i brązowych oczach.
Miała duże usta i kilka piegów na nosie co czyniło ją dziewczęcą. Jednak była
jedna negatywna strona jej urody. Na szyi miała podłużną bliznę jednak nikt nie znał jej
pochodzenia.-A tam?
-Leci.- odparła zimno
, jednak uśmiech nie schodził jej z ust. Co ta Davis robiła z Zabinim na
Pokątnej? Następnie Diana się odwróciła
i przywitała czule z chłopakiem.
-Diana , piękna jak
zawsze.- chwycił ja w biodrach i zakręcił wokół własnej osi.
-Dziękuję.-
pocałowała go w policzek.
-Wiecie co
dziewczyny…- zaczął Draco- ja z Blaisem
wyjdziemy przed Kocioł i pogadamy , a wy kupcie sobie picie , czy co tam
chcecie i… - Blondyn zastanowił się a
następnie spojrzał na siostrę – proszę , nie ruszaj się stąd.
-A czy ka wyglądam a
osobę która by chciała W TEJ CHWILI
wyszła z tego pomieszczenia?- spytała patrząc na niego , a jej oczy
przepełniona sarkazmem zmieniły się w szparki. Od ówczesnego momentu miała ochotę pouczyć się
Cruciatusa na Davis.
-Masz.- podał jej
parę monet i wyszedł z przyjacielem.
Diana podeszła do
baru i zamówiła dwa lekkie trunki. Następnie dosiadła się do Tracey i podała
jej jedną szklankę.
-Co tu robiłaś z
nim?- wskazała głową na Blaisa.
-A nic.- uśmiechnęła
się miło- Kupował mi tylko książki…
-Że co?- spytała
Diana tępo.
-No wiesz… u mnie
kiepsko z pieniędzmi.- zaczęła , ale Diana jej przerwała.
-Tak , wiem.-
doskonale zdawała sobie sprawę z tego że Davis nie była tak bogata jak ona czy
Blaise. Tracey była co prawda czystej krwi , jednak pochodziła z raczej biednej
arystokratycznej rodziny. Dość często zdarzało się że któryś chłopak sponsorował jej książki
albo nową torbę . Rzadziej ubrania , ale na pewno Tracey nie mogła się skarżyć
na brak ubrań. Jednak zawsze wątpiła , że chłopcy ot tak dają jej pieniądze.
–Tylko… dlaczego ci je kupił?
-Yyy…- Tracey wzięła
łyka- No wiesz…
-Spałaś z nim? - spytała prosto z mostu. Może było i to
chamskie , ale musiała wiedzieć. Blaise był jej , może nie mogła tego
powiedzieć wprost jednak myśl że któraś dziewczyna spała z Zabinim …
-No tak.- Tracey
Davis westchnęła , a następnie spojrzała na Dianę z lekkim uśmiechem- ale
inaczej bym nie miała książek. A dzięki Blaisowi mogę kontynuować przedmioty
które lubię. Inaczej mogłabym kupić tylko trzy książki. Nie mówiąc już o
szatach i całej reszcie.-Jesteś na mnie zła?
Przygryzła wargę i
spojrzała ukradkiem na nową torbę Tracey. Było widać książki i upchaną szatę.
Powinna jej współczuć. Matka Davis była chora więc wszystkie pieniądze były
przeznaczone na jej leczenie. Jednak… Tracey mogła spać z każdym. Draconem ,
Nottem , Goylem czy kim tylko chciała. Czemu wybrała akurat Blaise’ a!?
-Nie , skąd ci to
przyszło do głowy?- odpowiedziała , pytaniem na pytanie. Miała miły ton.
-Bo wszyscy sądzą że
ty i on…- zaczęła , po czym chyba się ugryzła w język.
-Draco zabił by i go
i mnie.- odparła Diana z uśmiechem- No nic. Opowiadaj jak ci minęły wakacje.
Tak naprawdę prawie w
ogóle jej nie słuchała. Co ją obchodziła , co ta dziewczyna mówiła?
Nie lubiła tego
miejsca. Było obskurne i nieprzyjemne. A słuchanie trajkotania Tracey jeszcze
bardziej pogarszało jej humor. Spojrzała za okno i dostrzegła śmiejącego się
Dracona , który w najlepsze rozmawiał z Blaisem. Gdy ich spojrzenia się
spotkały , Diana delikatnie odwzajemniła uśmiech. Jednak gdy brat ponownie zaczął
rozmawiać z przyjacielem Diana wstała.
-Idę.- oznajmiła.
-Ale…- zaczęła Davis
, jednak nie zakończyła bo Diana była już przy wyjściu.
Zachowywała się
chamsko i zimno , jednak nigdy nie przepadała za tą dziewczyną. Jej zachowanie
w Dziurawym Kotle było wręcz fałszywe , zdawała sobie z tego sprawę. Jednak
wiedziała jeszcze jedno : Davis nic dla niej nie znaczyła więc Diana nie miała
wyrzutów sumienia. Ale dla Daphne nigdy taka nie była…
~*~
-Zamknij umysł!-
wydarła się na nią Bellatriks – Postaraj się , Diana!
Sama Diana miała
twarz zasłoniętą dłońmi i opierała łokcie o stół. Nie umiała. Nie wiedziała jak ma się bronić.
Draco zrozumiał to od razu , teraz siedział koło siostry i głaskał po kosmyku
włosów , który odstawał od reszty.
-Diana.- wyszeptał-
dasz radę.
-NIC DO NIEJ NIE
MÓW!-wrzasnęła Bella- sama ma sobie dać radę jest z krwi Blacków…
Panna Malfoy wydobyła
z siebie przeraźliwy ryk , bowiem ciotka zaczęła wchodzić do najgorszych
wspomnień , które zbytnio ją bolały by móc ponownie przez nie przechodzić. Zobaczyła… nie. Nie miała zamiaru opowiadać.
Ale wiedziała że te wspomnienia były gorsze od zaklęcia Crucio.
Próbowała , ale nie
dawała rady. Jak Draco mógł to tak szybko zrozumieć? Przecież było to
niewykonalne! Położyła głowę na stole ,
chowając ją w ramionach. Poczuła jak Draco trzyma ja za dłoń.
-Bella!- zawołał
jakiś żeński głos.
-Nie przeszkadzaj mi
Cyziu!- warknęła ciotka.- uczę teraz twoją córkę!
Ponowny wrzask. Z
każdą sekundą było coraz gorzej… ale już nie pod względem wspomnień. Znak .
-Torturujesz ją!-
odparowała Narcyza , , próbując podnieść głowę córki. Jednak ta , nie chciała.
Zacisnęła ramiona wokół głowy , nie mając zamiaru ja podnieść. Nikt nie widział
jak po jej nosie powoli spływa łza bólu.
Można powiedzieć że wyżywała się na Draconie. W jaki sposób? Zaciskała
jego dłoń z całej fizycznej siły (choć może nie była ona wielka), pozostawiając
na jego palcach odciski, mocno wbitych
paznokci.
-Jak zwał , tak zwał-
odparła Bella. –No już broń się! Zamykaj umysł!
-Córeczko…- Narcyza
pogłaskała siostrę.
-Nie mów nic do
niej!- warknęła ciotka- Draco opanował to od razu , a przy niej muszę oglądać
sceny z jej nieudanego życia miłosnego!
W tedy ciotka
zobaczyła sypialnie. W nocy. Mimo że nic nie było widać , Diana wiedziała , co
, gdzie i kiedy. Hogwart. Jej sypialnia.
Dzień gdy opuścił ją przyjaciel a ktoś pocieszał. Nie… tego NIKT nie mógł
widzieć.
-NIE!- wrzasnęła
Diana , natychmiast podnosząc głowę. Zablokowała.
-Diana…- wyszeptał
Draco , ale zanim cokolwiek dodał , to siostra rzuciła mu się na szyje.
-Weź mnie stąd.-wyszeptała-
Draco , błagam weź mnie stąd.
-Chodź.- wstał i
wziął ja za ramię.
-Diano…- zaczęła
Narcyza , a Bellatriks się zaśmiała. Tylko dlaczego!?
-Daj mi spokój!-
zawołała dziewczyna. Spojrzała na matkę. W jej oczach był ból.-Mamo.
Chciała jak
najszybciej się położyć. To był męczący dzień. Draco zaprowadził siostrę do
łazienki , po drodze mówiąc jej żeby zażyła lekarstwo na Znak.
Brała długi prysznic.
Nie miała ochoty na kąpiel w wannie.
Wylała na siebie parę
płynów i starannie wcierała je sobie w skórę gąbką. Umyła sobie włosy płynem o zapachu truskawek ,
które wręcz ubóstwiała. Wychodząc , założyła sobie na głowę ręcznik a drugim
wytarła ciało. O niczym tak nie marzyła jak o zaśnięciu.
Wyszła z łazienki
rozczesując włosy . Usiadła na łóżku i odłożyła szczotkę by zażyć lekarstwo a
parę kropel wylać na Znak. Dopiero wówczas przyjrzała mu się dokładnie.
Czerwone małe ranki , które wcześniej wyglądały jak po cięciu się żyletką-
wówczas były białe. Przez chwile nie zastanawiała się czy nie rozdrapać , ran
ale natychmiast zwyzywała się w myślach za ten głupi pomysł. Chciała zapobiegać
bólowi a nie go zwiększać.
Wzięła oddech i
spojrzała na ścianę nad łóżkiem. Zegar wskazywał trzy kwadranse po północy. Za
niedługo początek roku szkolnego- do września został tydzień. Półtora tygodnia
na opanowanie legimencji , okulumencji i zaklęć niewybaczalnych. Da sobie radę? Zaklęcie Imperius było
zaskakująco łatwe. Pamiętała jak po zajęciach z Moody’m testowała je na Daphne
, a ta na niej. Dlatego tak łatwo się nim opierały. Crucio… crucio… to zaklęcie
może być o wiele trudniejsze . Być może nawet gorsze od Avady? Crucio sprawia
ból , który można ciągnąc w nieskończoność. Natomiast Avada Kedavra , spełnia
swoje zadanie zaskakująco szybko. Jedna sekunda. Jeden zimny błysk. I już po
wszystkim. Śmierć nadchodzi szybko.
-O czym ja myślę?-
zapytała sama siebie pół głosem. Chciała już spać. Jutro wizyta w Azkabanie.
Musiała być gotowa.
~*~
Okulumencja zajęła
jej jeszcze dwa dni. Draco pomagał siostrze chcąc jak najszybciej przejść do
legimencji , która zajęła im trzy pełne dni. Tym razem to Diana o wiele
szybciej zrozumiała- po dwóch dniach umiała już
wejść do umysłu i przez minutę powstrzymywać okulimencje Dracona. Oboje
robili zaskakująco szybko postępy. Może o dlatego bo podstawy mieli już
opanowane w lipcu. Ciotka już przed misją zaczęła uczyć siostrzeńców tej
sztuki. Dianie okulumencja nadal sprawiała kłopoty , jednak było o wiele lepiej
niż na początku. Zaklęcie imperius okazało się tak łatwe jak sądziła.
Wystarczała silna wola. Bliźnięta znały również
ruchy różdżki podczas rzucania dwóch pozostałych zaklęć. Umiejętności
zdobywali szybko , jednak trzeba wsiąść pod uwagę fakt że uczyli się całymi
dniami. Od poranka po wieczór.
~*~
Stała przed lustrem.
Długie , blond loki które nadal pachniał truskawkami miała rozpuszczone. Arbuzowa mgiełka ,
wydawała minimalny zapach. Sukienkę miała tą sama co poprzedniego dnia rano. Tą
czarną , sukienkę z lekką koronką , po kolana i długimi rękawami.
Makijaż również był
podobny do tego z poprzedniego dnia. Czarny tusz do rzęs. Jednak nie miała
szminki tylko blady błyszczyk do ust. Dziwnie się czuła. Patrzyła sama sobie w
oczy. W szare, duże oczy z tym błyskiem w rogu. Nie poznawała samej siebie.
Była niczym. Pyłkiem w świecie. Chciała być autentyczna. Pragnęła być sobą. Nie mogła… a dlaczego? Bo
miała takie a nie inne pochodzenie.
Szybko wyszła z
sypialni , nie mogąc dłużej patrząc na samą siebie.
-Właśnie , miałem po
ciebie pójść.- zaśmiał się Draco za jej plecami. Odwróciła się i wysiliła na
uśmiech. – No nic. Chodź…
-Tak.- potaknęła i
chwyciła jego dłoń- Ojciec czeka , co? Ostatnia wizyta przed rokiem szkolnym…
-Następnym razem
zobaczymy go na wolności.- obiecał Draco- wiesz że wyrok skończy się zaraz po
feriach…
-Ależ oczywiście-
prychnęła- nie mogli by dłużej trzymać w
Azkabanie najbardziej wpływowego człowieka naszego Ministerstwa.
Zaczęła schodzić po
schodach , jednak brat pociągnął ją do siebie.
-Diana…- Draco
pogłaskał ją po policzku- Będzie dobrze. Obiecuję.
-Nigdy w to nie
wątpiłam.- uśmiechnęła się , tym razem szczerze.- Zawsze w ciebie będę wierzyć.
Czuła jego szczęście.
Draco cieszył się tą misją , rwał się do jej wypełnienia. Na pewno to misja
była jego tematem rozmowy z Blaisem. Umieli już niemal wszystko , co było niezbędne
do misji. Byli niemal gotowi. A Hogwart , miał być ponownie ich domem już za
dwa dni.
~*~
-Jak to , nie chcę
mnie pan puścić?- zapytała Narcyza z wyrzutem w głosie. Czarodziej stojący przy
wejściu do więzienia , spokojnie puścił zarówno Dracona jak i Dianę , jednak
przy jej matce zaczął robić całkowicie zbędne problemy.
-Przychodzi tu pani
niemal codziennie , pani Malfoy.- przypomniał jej.
-Odwiedzam męża! Mam
prawo!
-Jednak dziś , mogą
wejść jedynie pani dzieci.- uznał mężczyzna. – Przepraszam , nowe prawo , droga
pani…
-No o bardziej
idiotycznym nie słyszałam- żachnęła Diana , zakładając ręce na piersi.
-Przepraszam.-
powtórzył czarodziej. – Mogą wejść jedynie dzieci.
-Ale bez opieki?! Nie
puszczę ich!- zawołała Narcyza- Idziemy , dzieci do domu.
-Nie!- zaprotestował
Draco- Mamo , nie przesadzaj. Chodź Diana.
Dziewczyna spuściła
wzrok z matki i poszła za bratem. Chciała spotkać się z ojcem… miała w nosie co
sądzi o tym matka. Czarodziej przy barierce wyprzedził ich i zaczął propwadzić
Szli wzdłuż cel ,
słysząc przeraźliwie krzyki więźniów którzy wariowali już nie mogąc wytrzymać
jeszcze chwili w tym upiornym miejscu. Jedni uderzali garnkiem o kraty , inni
krzyczeli bojących spojrzeć na rodzeństwo najwyraźniej bojąc się że są nowymi
wcieleniami dementorów. Niektórzy wyzywali rodzeństwo. Jedna kobieta leżała na
ziemi z otwartymi oczami. Żyła , to było
pewne. Ale Diana bała się nawet myśleć o tym co doprowadziło ową kobietę do
takiego stanu.
-To tutaj.- wyszeptał
Draco , ciągnąc siostrę za dłoń. Diana nadal wzrok miała utkwiony w kobiecie…
cokolwiek ta zrobiła , na pewno nie zasłużyła na taki żywot. Nie była pewna ,
lecz wydawało jej się że karą kobiety było nie dość że dożywocie- ale również
pocałunek dementora.- Diana…
Blondynka przeniosła
wzrok na ojca.
Lucjusz Malfoy
siedział opierając się o ścianę , na podłodze. Nie była pewna czy by go poznała
, gdyby poszła tam sama. Twarz ojca była zasłonięta przez długie blond włosy ,
były przetłuszczone. Miał na sobie jakieś łachmany , które na pewno nie były
one godne arystokraty.
Był sam w małej celi
z jednym oknem. Obskurność miejsca , była wręcz obrzydliwa. Diana otworzyła na
sekundę , usta zadziwiona tym , że pan Malfoy wytrzymał chociażby godzinę w
owym miejscu. To ona , z bratem i matką mieszała w luksusie- dworze wartym
ponad półtora miliona galeonów.
-Wejdźcie.-powiedział
czarodziej.- Ucieszy się , wątpił że sami tu przyjdziecie bez matki.
Nie rozumiała jak
ojciec mógł choć przez chwilę pomyśleć że ona go nie odwiedzi. Było wiele złego
, ale jednak go kochała. Nie mogłaby odpuścić tej wizyty…
-Witaj ojcze.-
powiedział pierwszy ojciec wchodząc do celi. Diana wyszła zaraz za nim ,
uśmiechając się ciepło do ojca. W dłoni trzymała gazetę , aby ojciec miał się
czym zająć.
-Dzieci…- wyszeptał
Lucjusz , widząc syna i córkę stojących przy wyjściu od celi- Draco , Diana…
Blondynka się
uśmiechnęła i usiadła koło ojca.
-Przyniosłam ci
gazetę i długopis – powiedziała , nie do końca wiedząc co ma dalej robić. Spojrzała
na Dracona , oczekując że wymyśli temat rozmowy.
-Nie ma dementorów.-
zauważył Draco , łapiąc spojrzenie Diany- Dlaczego nie uciekniesz?
-Wielu próbowało
Draconie.- odparł ojciec , wstając. Diana nadal siedziała na zimnej posadzce-
ale nikomu się nie udawało , a karą za próbę ucieczki jest przedłużenie wyroku.
Ja nie chcę tu dłużej siedzieć , niż musze.
-Przyszły wyniki
sumów- wypaliła Diana , wsadzając ojcu w dłoń kartkę z ocenami. Doskonale
wiedziała że brat zacznie się wykłócać. A tego nie chciała.- Zobacz co dostałam
z Transmutacji.
Lucjusz zmarszczył
brwi , najwyraźniej będąc pewnym że córka poległa na tak ważnym przedmiocie. Po
kolei zaczął komentować.
-Powyżej oczekiwań z
eliksirów… powinnaś dostać Wybitny , ale może być.- przybrał ten sam ton co
miał zawsze w Malfoy Manor. Poważny i dumny. Ton z którym Diana miała złe
wspomnienia-Mam nadzieję że ten Wybitny z Obrony świadczy o twoim
zainteresowaniu tym przedmiotem?
-Tak. Oczywiście w
znaczeniu Czarnego Pana.- odpowiedziała.
-Zielarstwo mnie nie
interesuje , aczkolwiek powinno ci pójść o wiele lepiej- ciągnął- Wybitny z
Zaklęć… dobrze… Astronomia , numerologia…
-Wybitny.- przerwała
ojcu w połowie zdania , mając nadzieję że ją pochwali. To był najtrudniejszy
przedmiot zaraz po transmutacji.
-Nie interesuje mnie
ten przedmiot. Historia Magii… czemu tylko Zadowalający? Powinnaś mieć P.
-Pytania nie były z
moich dziedzin.- oparła. Kłamała. Jakby znalazła chwilę na Historię i ja
również powtórzyła to poszłoby o wiele lepiej. Ale skupiła się na Transmutacji.
- Wyrównujesz to
runami…- uznał lekceważąco Lucjusz , oddają córce oceny.- A` transmutacja to
jakaś porażka.
-Co?- zdziwił się
Draco- Przecież ona nigdy nie mogła tego zrozumieć , to cud że w ogóle zdała!
-Nie mów do mnie
takim tonem.- odarł Lucjusz , po czym ponownie spojrzał na córke- Mogło ci
pójść o wiele lepiej. Powinnaś mieć średnią co najmniej 5.0 , a masz 4.8.
Podczas testów w siódmej klasie musisz się poprawić. A teraz ty mi pokaż swoje
sumy.- zwrócił się do ojca.
-Nie wziąłem kartki.-
odparł- Ale mam podobnie jak Diana , tyle że z transmutacji i eliksirów Wybitny i z czegoś poszło mi trochę gorzej.
Nie liczyłem średniej.
-Następnym razem Narcyza mi przyniesie , przekażcie jej to.
-Tak jest. Ojcze.- na ostatnie słowo Draco dał ironiczny akcent. Diana
spojrzała na niego z błaganiem w oczach. Nie chciała kłótni.
-Myślę że większość będę kontynuowała.- powiedziała Diana , chcąc
zmienić temat.
-Musisz , bo w siódmej klasie będziesz zmuszona się grubo poprawić. A
ty , Draco- Lucjusz spojrzał na syna- Powiedz… czy to prawda?
-Tak , dostałem misję.- powiedział dumnym tonem. Blondynka rozejrzała
się , jednak nikt nie pilnował wyjścia celi. Następnie odwróciła wzrok , na
ojca. W jego oczach był strach.
-Byłem pewny że to plotki…- wyszeptał , najwyraźniej sam do siebie-
Synu , ty nie możesz…
-A właśnie że mogę. I to zrobię.
-Nie uda ci się…
-Uda.- w dyskusję włączył się Diana , pewnym siebie głosem.- Ma mnie.
-Macie po szesnaście lat.- zauważył Lucjusz- Nawet nie wiecie jak się
macie bronić.
-Mamy opanowaną okulumencję i legimencję. –odparł Draco- Wiem co mam robić.
Mam plan.
-Jaki plan , jesteś dzieckiem!- zawołał zdenerwowany ojciec- nic ci się nie uda! Czarny Pan powiedział ci ,
przynajmniej jaką karę poniesiesz za niepowodzenie?
Zdziwił ja tym pytaniem. Wcześniej , ani ona , ani Draco nie brali
nawet pod uwagę że może im się nie udać.
-Powiedział że poniosę najwyższą karę.- odparł brat lekceważąco. Pierwszym
odruchem Lucjusza , po tych słowach było spojrzenie na córkę. Następnie opuścił
wzrok i ponownie przeniósł je na Dracona.
-Musi ci się udać.
-I uda.
-To nie będzie takie łatwe , jak ci się zdaje.- odparował Lucjusz.
Diana przymknęła powieki. Próbowała zmienić ponownie temat , lecz ją
zignorowano.
-To że tobie się nic nie udało , nie znaczy że ja też jestem
nieudacznikiem!- zawołał Draco.
-Jak śmiesz…
-Draco.- dziewczyna wstała i chwyciła go za nadgarstek.- Przestań.
-Tak śmiem , bo przez ciebie ludzie wytykali nas palcem!- blondynka
została ponownie , zignorowana , więc postanowiła podjąć bardziej radykalne
działanie. Zawołała przez kraty , a po
paru sekundach pojawił się strażnik.
-Chcemy wyjść- wytłumaczyła szybko.
Pociągnęła brata za sobą. Na do widzenia , chciała przytulić ojca.
Jednak ten ją odepchnął. Ten ruch wyprowadził ja z równowagi.
-Tak się o nas martwisz , a nie dajesz się nawet
przytulić córce?- warknął z kpiną w głosie Draco , po czym objął Dianę i razem
wyszli z więzienia.
Komentować ;* A tu taki mini dodatek : jeden z moich pierwszych wierszy :D
Dziewczyna
z domu węża ,
Z różdżką
zamiast oręża .
W
pojedynkach zawsze wygrywa .
Krew innych
ze swych dłoni zmywa.
Czarnemu
Panu niestety zaufała ,
W rękach
tyle żyć posiadała…
Jednak i
ona cierpiała z Voldemorta ręki ,
Przezywała katusze
i męki.
‘Draco , pomóż
mi ‘ szeptała ,
Dosyć tego
miała…
Lecz Smok
nic nie mógł zrobić ,
A nie
chciał jej tymi słowy dobić.
Gdy II
bitwa się rozpoczęła ,
Sama się
pogubiła – kogo się wyrzekła?
Zakon
Feniksa wygrał ,
Koniec erze
śmierciożerców dał.
A ja-
Ślizgonka. Nadal żyję.
Swoje serce
z grzechu myję…
podoba się?