sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 4

 Ogólnie jestem zadowolona , z tego rozdziału , jednak nie został on jeszcze przeanalizowany przez Moją betę , Shammy , ale za niedługo zostanie zaktualizowany (przepraszam , ale nie mogę jej znaleźć).
Dedykuje ten rozdział Nimfadorze i Shammy za to  jak bardzo mi pomogły przy tym blogu ;) oraz oczywiście Apple :D
~*~
Gdy wreszcie wyszli z Nokturna , Diana oparła się o ścianę jakiegoś budynku i przyklękła , nadal się opierając. Była zmęczona tym wszystkim. Ta misja już zaczynała się komplikować , a Draco dostał ją wczoraj. Już się pokłócili i o głupotę. To co będzie w następnym semestrze gdy kiedy termin?
-Co zrobimy jak ten żul , jej nie naprawi?- zapytała , bezbarwnym głosem.
-Poćwiczymy Crucio.- odparł Draco. Prychnęła.
-Oboje wiemy że tego nie zrobimy.
-Nie jestem , słaby , jasne?- warknął.
-Nie powiedziałam tego!- odparowała wstając.
-Ale pomyślałaś!
-Wara od moich myśli , Draco!
On nie odpowiedział tylko zaczął się uspokajać. Ona natomiast założyła ręce na piersi i spojrzała w bok. Była zła , owszem , tym bardziej tą sytuacją u Malkin , ale nie mogła się wyżywać na bracie. Ani on na niej. To było żałosne. Druga kłótnia w jednym dniu? W jednym półroczu to była rzadkość. Oni się nigdy nie kłócili…
-Ojciec na nas polega…- zaczął , ale mu przerwała.
-Zawsze robimy to co nam każe. Jesteśmy tam gdzie chce ,ale ja mam tego dość! On zaczyna myśleć na kogo mnie wyda i uwierz że nasz ojciec jest ostatnią osobą o której chcę teraz rozmawiać…
-Ojciec wychodzi za pół roku z Azkabanu , jeśli nie pamiętasz.
-I od razu będzie mi szukał męża.- warknęła.
Draco zmarszczył brwi.
-Przesadzasz…. Ale dobrze Diana , spokojnie…- przytulił ją- musimy wykonać misję , jesteśmy w 6 klasie damy radę…
-Wiem.-stanęła na palcach by oprzeć głowę o ramię brata.- Wiem Draco…
-Pójdziemy do Dziurawego Kotła?-spytał puszczając ją.
Uśmiechnęła się.
~*~
Tam spotkali Blaise’a Zabiniego i Tracey  Faye  Davis robiących razem zakupy. Już ten fakt doprowadził Dianę do wewnętrznego szału. Jednak uśmiech miała przyklejony do twarzy. 
-Hej Tracey.- powiedziała z nutką sarkazmu w głosie , gdy się przytulały- Jak tam?
-A dobrze.- uśmiechnęła się druga dziewczyna. Tracey była bardzo ładna dziewczyną czarnych , lśniących włosach i  brązowych oczach. Miała duże usta i kilka piegów na nosie co czyniło ją dziewczęcą. Jednak była jedna negatywna strona jej urody. Na szyi miała podłużną  bliznę jednak nikt nie znał jej pochodzenia.-A tam?
-Leci.- odparła zimno , jednak uśmiech nie schodził jej z ust. Co ta Davis robiła z Zabinim na Pokątnej?  Następnie Diana się odwróciła i przywitała czule z chłopakiem.
-Diana , piękna jak zawsze.- chwycił ja w biodrach i zakręcił wokół własnej osi.
-Dziękuję.- pocałowała go w policzek.
-Wiecie co dziewczyny…- zaczął Draco- ja z Blaisem  wyjdziemy przed Kocioł i pogadamy , a wy kupcie sobie picie , czy co tam chcecie i… -  Blondyn zastanowił się a następnie spojrzał na siostrę – proszę , nie ruszaj się stąd.
-A czy ka wyglądam a osobę która by chciała  W TEJ CHWILI wyszła z tego pomieszczenia?- spytała patrząc na niego , a jej oczy przepełniona sarkazmem zmieniły się w szparki.  Od ówczesnego momentu miała ochotę pouczyć się Cruciatusa na Davis.
-Masz.- podał jej parę monet i wyszedł z przyjacielem.
Diana podeszła do baru i zamówiła dwa lekkie trunki. Następnie dosiadła się do Tracey i podała jej jedną  szklankę.
-Co tu robiłaś z nim?- wskazała głową na Blaisa.
-A nic.- uśmiechnęła się miło- Kupował mi tylko książki…
-Że co?- spytała Diana tępo.
-No wiesz… u mnie kiepsko z pieniędzmi.- zaczęła , ale Diana jej przerwała.
-Tak , wiem.- doskonale zdawała sobie sprawę z tego że Davis nie była tak bogata jak ona czy Blaise. Tracey była co prawda czystej krwi , jednak pochodziła z raczej biednej arystokratycznej rodziny. Dość często zdarzało się  że któryś chłopak sponsorował jej książki albo nową torbę . Rzadziej ubrania , ale na pewno Tracey nie mogła się skarżyć na brak ubrań. Jednak zawsze wątpiła , że chłopcy ot tak dają jej pieniądze. –Tylko… dlaczego ci je kupił?
-Yyy…- Tracey wzięła łyka- No wiesz…
-Spałaś z nim? -  spytała prosto z mostu. Może było i to chamskie , ale musiała wiedzieć. Blaise był jej , może nie mogła tego powiedzieć wprost jednak myśl że któraś dziewczyna spała z Zabinim …
-No tak.- Tracey Davis westchnęła , a następnie spojrzała na Dianę z lekkim uśmiechem- ale inaczej bym nie miała książek. A dzięki Blaisowi mogę kontynuować przedmioty które lubię. Inaczej mogłabym kupić tylko trzy książki. Nie mówiąc już o szatach i całej reszcie.-Jesteś na mnie zła?
Przygryzła wargę i spojrzała ukradkiem na nową torbę Tracey. Było widać książki i upchaną szatę. Powinna jej współczuć. Matka Davis była chora więc wszystkie pieniądze były przeznaczone na jej leczenie. Jednak… Tracey mogła spać z każdym. Draconem , Nottem , Goylem czy kim tylko chciała. Czemu wybrała akurat Blaise’ a!?
-Nie , skąd ci to przyszło do głowy?- odpowiedziała , pytaniem na pytanie. Miała miły ton.
-Bo wszyscy sądzą że ty i on…- zaczęła , po czym chyba się ugryzła w język.
-Draco zabił by i go i mnie.- odparła Diana z uśmiechem- No nic. Opowiadaj jak ci minęły wakacje.
Tak naprawdę prawie w ogóle jej nie słuchała. Co ją obchodziła , co ta dziewczyna mówiła?
Nie lubiła tego miejsca. Było obskurne i nieprzyjemne. A słuchanie trajkotania Tracey jeszcze bardziej pogarszało jej humor. Spojrzała za okno i dostrzegła śmiejącego się Dracona , który w najlepsze rozmawiał z Blaisem. Gdy ich spojrzenia się spotkały , Diana delikatnie odwzajemniła uśmiech. Jednak gdy brat ponownie zaczął rozmawiać z przyjacielem Diana wstała.
-Idę.- oznajmiła.
-Ale…- zaczęła Davis , jednak nie zakończyła bo Diana była już przy wyjściu.
Zachowywała się chamsko i zimno , jednak nigdy nie przepadała za tą dziewczyną. Jej zachowanie w Dziurawym Kotle było wręcz fałszywe , zdawała sobie z tego sprawę. Jednak wiedziała jeszcze jedno : Davis nic dla niej nie znaczyła więc Diana nie miała wyrzutów sumienia. Ale dla Daphne nigdy taka nie była…
~*~
-Zamknij umysł!- wydarła się na nią Bellatriks – Postaraj się , Diana!
Sama Diana miała twarz zasłoniętą dłońmi i opierała łokcie o stół.  Nie umiała. Nie wiedziała jak ma się bronić. Draco zrozumiał to od razu , teraz siedział koło siostry i głaskał po kosmyku włosów , który odstawał od reszty.
-Diana.- wyszeptał- dasz radę.
-NIC DO NIEJ NIE MÓW!-wrzasnęła Bella- sama ma sobie dać radę jest z krwi Blacków…
Panna Malfoy wydobyła z siebie przeraźliwy ryk , bowiem ciotka zaczęła wchodzić do najgorszych wspomnień , które zbytnio ją bolały by móc ponownie przez nie przechodzić.  Zobaczyła… nie. Nie miała zamiaru opowiadać. Ale wiedziała że te wspomnienia były gorsze od zaklęcia Crucio.
Próbowała , ale nie dawała rady. Jak Draco mógł to tak szybko zrozumieć? Przecież było to niewykonalne!  Położyła głowę na stole , chowając ją w ramionach. Poczuła jak Draco trzyma ja za dłoń.
-Bella!- zawołał jakiś żeński głos.
-Nie przeszkadzaj mi Cyziu!- warknęła ciotka.- uczę teraz twoją córkę!
Ponowny wrzask. Z każdą sekundą było coraz gorzej… ale już nie pod względem wspomnień. Znak .
-Torturujesz ją!- odparowała Narcyza , , próbując podnieść głowę córki. Jednak ta , nie chciała. Zacisnęła ramiona wokół głowy , nie mając zamiaru ja podnieść. Nikt nie widział jak po jej nosie powoli spływa łza bólu.  Można powiedzieć że wyżywała się na Draconie. W jaki sposób? Zaciskała jego dłoń z całej fizycznej siły (choć może nie była ona wielka), pozostawiając na jego palcach odciski, mocno wbitych  paznokci.
-Jak zwał , tak zwał- odparła Bella. –No już broń się! Zamykaj umysł!
-Córeczko…- Narcyza pogłaskała siostrę.
-Nie mów nic do niej!- warknęła ciotka- Draco opanował to od razu , a przy niej muszę oglądać sceny z jej nieudanego życia miłosnego!
W tedy ciotka zobaczyła sypialnie. W nocy. Mimo że nic nie było widać , Diana wiedziała , co , gdzie i kiedy. Hogwart. Jej  sypialnia. Dzień gdy opuścił ją przyjaciel a ktoś pocieszał. Nie… tego NIKT nie mógł widzieć.
-NIE!- wrzasnęła Diana , natychmiast podnosząc głowę. Zablokowała.
-Diana…- wyszeptał Draco , ale zanim cokolwiek dodał , to siostra rzuciła mu się na szyje.
-Weź mnie stąd.-wyszeptała- Draco , błagam weź mnie stąd.
-Chodź.- wstał i wziął ja za ramię.
-Diano…- zaczęła Narcyza , a Bellatriks się zaśmiała. Tylko dlaczego!?
-Daj mi spokój!- zawołała dziewczyna. Spojrzała na matkę. W jej oczach był ból.-Mamo.
Chciała jak najszybciej się położyć. To był męczący dzień. Draco zaprowadził siostrę do łazienki , po drodze mówiąc jej żeby zażyła lekarstwo na Znak.
Brała długi prysznic. Nie miała ochoty na kąpiel w wannie.
Wylała na siebie parę płynów i starannie wcierała je sobie w skórę gąbką.  Umyła sobie włosy płynem o zapachu truskawek , które wręcz ubóstwiała. Wychodząc , założyła sobie na głowę ręcznik a drugim wytarła ciało. O niczym tak nie marzyła jak o zaśnięciu.
Wyszła z łazienki rozczesując włosy . Usiadła na łóżku i odłożyła szczotkę by zażyć lekarstwo a parę kropel wylać na Znak. Dopiero wówczas przyjrzała mu się dokładnie. Czerwone małe ranki , które wcześniej wyglądały jak po cięciu się żyletką- wówczas były białe. Przez chwile nie zastanawiała się czy nie rozdrapać , ran ale natychmiast zwyzywała się w myślach za ten głupi pomysł. Chciała zapobiegać bólowi a nie go zwiększać.  
Wzięła oddech i spojrzała na ścianę nad łóżkiem. Zegar wskazywał trzy kwadranse po północy. Za niedługo początek roku szkolnego- do września został tydzień. Półtora tygodnia na opanowanie legimencji , okulumencji i zaklęć niewybaczalnych.  Da sobie radę? Zaklęcie Imperius było zaskakująco łatwe. Pamiętała jak po zajęciach z Moody’m testowała je na Daphne , a ta na niej. Dlatego tak łatwo się nim opierały. Crucio… crucio… to zaklęcie może być o wiele trudniejsze . Być może nawet gorsze od Avady? Crucio sprawia ból , który można ciągnąc w nieskończoność. Natomiast Avada Kedavra , spełnia swoje zadanie zaskakująco szybko. Jedna sekunda. Jeden zimny błysk. I już po wszystkim. Śmierć nadchodzi szybko.
-O czym ja myślę?- zapytała sama siebie pół głosem. Chciała już spać. Jutro wizyta w Azkabanie. Musiała być gotowa.
~*~
Okulumencja zajęła jej jeszcze dwa dni. Draco pomagał siostrze chcąc jak najszybciej przejść do legimencji , która zajęła im trzy pełne dni. Tym razem to Diana o wiele szybciej zrozumiała- po dwóch dniach umiała już  wejść do umysłu i przez minutę powstrzymywać okulimencje Dracona. Oboje robili zaskakująco szybko postępy. Może o dlatego bo podstawy mieli już opanowane w lipcu. Ciotka już przed misją zaczęła uczyć siostrzeńców tej sztuki. Dianie okulumencja nadal sprawiała kłopoty , jednak było o wiele lepiej niż na początku. Zaklęcie imperius okazało się tak łatwe jak sądziła. Wystarczała silna wola. Bliźnięta znały również  ruchy różdżki podczas rzucania dwóch pozostałych zaklęć. Umiejętności zdobywali szybko , jednak trzeba wsiąść pod uwagę fakt że uczyli się całymi dniami. Od poranka po wieczór.
~*~
Stała przed lustrem. Długie , blond loki które nadal pachniał truskawkami  miała rozpuszczone. Arbuzowa mgiełka , wydawała minimalny zapach. Sukienkę miała tą sama co poprzedniego dnia rano. Tą czarną , sukienkę z lekką koronką , po kolana i długimi rękawami.
Makijaż również był podobny do tego z poprzedniego dnia. Czarny tusz do rzęs. Jednak nie miała szminki tylko blady błyszczyk do ust. Dziwnie się czuła. Patrzyła sama sobie w oczy. W szare, duże oczy z tym błyskiem w rogu. Nie poznawała samej siebie. Była niczym. Pyłkiem w świecie. Chciała być autentyczna.  Pragnęła być sobą. Nie mogła… a dlaczego? Bo miała takie a nie inne pochodzenie.
Szybko wyszła z sypialni , nie mogąc dłużej patrząc na samą siebie.
-Właśnie , miałem po ciebie pójść.- zaśmiał się Draco za jej plecami. Odwróciła się i wysiliła na uśmiech. – No nic. Chodź…
-Tak.- potaknęła i chwyciła jego dłoń- Ojciec czeka , co? Ostatnia wizyta przed rokiem szkolnym…
-Następnym razem zobaczymy go na wolności.- obiecał Draco- wiesz że wyrok skończy się zaraz po feriach…
-Ależ oczywiście- prychnęła- nie mogli by dłużej trzymać w  Azkabanie najbardziej wpływowego człowieka naszego Ministerstwa.
Zaczęła schodzić po schodach , jednak brat pociągnął ją do siebie.
-Diana…- Draco pogłaskał ją po policzku- Będzie dobrze. Obiecuję.
-Nigdy w to nie wątpiłam.- uśmiechnęła się , tym razem szczerze.- Zawsze w ciebie będę wierzyć.
Czuła jego szczęście. Draco cieszył się tą misją , rwał się do jej wypełnienia. Na pewno to misja była jego tematem rozmowy z Blaisem.  Umieli już niemal wszystko , co było niezbędne do misji. Byli niemal gotowi. A Hogwart , miał być ponownie ich domem już za dwa dni.
~*~
-Jak to , nie chcę mnie pan puścić?- zapytała Narcyza z wyrzutem w głosie. Czarodziej stojący przy wejściu do więzienia , spokojnie puścił zarówno Dracona jak i Dianę , jednak przy jej matce zaczął robić całkowicie zbędne problemy.
-Przychodzi tu pani niemal codziennie , pani Malfoy.- przypomniał jej.
-Odwiedzam męża! Mam prawo!
-Jednak dziś , mogą wejść jedynie pani dzieci.- uznał mężczyzna. – Przepraszam , nowe prawo , droga pani…
-No o bardziej idiotycznym nie słyszałam- żachnęła  Diana , zakładając ręce na piersi.
-Przepraszam.- powtórzył czarodziej. – Mogą wejść jedynie dzieci.
-Ale bez opieki?! Nie puszczę ich!- zawołała Narcyza- Idziemy , dzieci do domu.
-Nie!- zaprotestował Draco- Mamo , nie przesadzaj. Chodź Diana.
Dziewczyna spuściła wzrok z matki i poszła za bratem. Chciała spotkać się z ojcem… miała w nosie co sądzi o tym matka. Czarodziej przy barierce wyprzedził ich i zaczął propwadzić
Szli wzdłuż cel , słysząc przeraźliwie krzyki więźniów którzy wariowali już nie mogąc wytrzymać jeszcze chwili w tym upiornym miejscu. Jedni uderzali garnkiem o kraty , inni krzyczeli bojących spojrzeć na rodzeństwo najwyraźniej bojąc się że są nowymi wcieleniami dementorów. Niektórzy wyzywali rodzeństwo. Jedna kobieta leżała na ziemi z otwartymi oczami.  Żyła , to było pewne. Ale Diana bała się nawet myśleć o tym co doprowadziło ową kobietę do takiego stanu.
-To tutaj.- wyszeptał Draco , ciągnąc siostrę za dłoń. Diana nadal wzrok miała utkwiony w kobiecie… cokolwiek ta zrobiła , na pewno nie zasłużyła na taki żywot. Nie była pewna , lecz wydawało jej się że karą kobiety było nie dość że dożywocie- ale również pocałunek dementora.- Diana…
Blondynka przeniosła wzrok na ojca. 
Lucjusz Malfoy siedział opierając się o ścianę , na podłodze. Nie była pewna czy by go poznała , gdyby poszła tam sama. Twarz ojca była zasłonięta przez długie blond włosy , były przetłuszczone. Miał na sobie jakieś łachmany , które na pewno nie były one godne arystokraty.
Był sam w małej celi z jednym oknem. Obskurność miejsca , była wręcz obrzydliwa. Diana otworzyła na sekundę , usta zadziwiona tym , że pan Malfoy wytrzymał chociażby godzinę w owym miejscu. To ona , z bratem i matką mieszała w luksusie- dworze wartym ponad półtora miliona galeonów.
-Wejdźcie.-powiedział czarodziej.- Ucieszy się , wątpił że sami tu przyjdziecie bez matki.
Nie rozumiała jak ojciec mógł choć przez chwilę pomyśleć że ona go nie odwiedzi. Było wiele złego , ale jednak go kochała. Nie mogłaby odpuścić tej wizyty…
-Witaj ojcze.- powiedział pierwszy ojciec wchodząc do celi. Diana wyszła zaraz za nim , uśmiechając się ciepło do ojca. W dłoni trzymała gazetę , aby ojciec miał się czym zająć.
-Dzieci…- wyszeptał Lucjusz , widząc syna i córkę stojących przy wyjściu od celi- Draco , Diana…
Blondynka się uśmiechnęła i usiadła koło ojca.
-Przyniosłam ci gazetę i długopis – powiedziała , nie do końca wiedząc co ma dalej robić. Spojrzała na Dracona , oczekując że wymyśli temat rozmowy.
-Nie ma dementorów.- zauważył Draco , łapiąc spojrzenie Diany- Dlaczego nie uciekniesz?
-Wielu próbowało Draconie.- odparł ojciec , wstając. Diana nadal siedziała na zimnej posadzce- ale nikomu się nie udawało , a karą za próbę ucieczki jest przedłużenie wyroku. Ja nie chcę tu dłużej siedzieć , niż musze.
-Przyszły wyniki sumów- wypaliła Diana , wsadzając ojcu w dłoń kartkę z ocenami. Doskonale wiedziała że brat zacznie się wykłócać. A tego nie chciała.- Zobacz co dostałam z Transmutacji.
Lucjusz zmarszczył brwi , najwyraźniej będąc pewnym że córka poległa na tak ważnym przedmiocie. Po kolei zaczął komentować.
-Powyżej oczekiwań z eliksirów… powinnaś dostać Wybitny , ale może być.- przybrał ten sam ton co miał zawsze w Malfoy Manor. Poważny i dumny. Ton z którym Diana miała złe wspomnienia-Mam nadzieję że ten Wybitny z Obrony świadczy o twoim zainteresowaniu tym przedmiotem?
-Tak. Oczywiście w znaczeniu Czarnego Pana.- odpowiedziała.
-Zielarstwo mnie nie interesuje , aczkolwiek powinno ci pójść o wiele lepiej- ciągnął- Wybitny z Zaklęć… dobrze… Astronomia , numerologia…
-Wybitny.- przerwała ojcu w połowie zdania , mając nadzieję że ją pochwali. To był najtrudniejszy przedmiot zaraz po transmutacji.
-Nie interesuje mnie ten przedmiot. Historia Magii… czemu tylko Zadowalający? Powinnaś mieć P.
-Pytania nie były z moich dziedzin.- oparła. Kłamała. Jakby znalazła chwilę na Historię i ja również powtórzyła to poszłoby o wiele lepiej. Ale skupiła się na Transmutacji.
- Wyrównujesz to runami…- uznał lekceważąco Lucjusz , oddają córce oceny.- A` transmutacja to jakaś porażka.
-Co?- zdziwił się Draco- Przecież ona nigdy nie mogła tego zrozumieć , to cud że w ogóle zdała!
-Nie mów do mnie takim tonem.- odarł Lucjusz , po czym ponownie spojrzał na córke- Mogło ci pójść o wiele lepiej. Powinnaś mieć średnią co najmniej 5.0 , a masz 4.8. Podczas testów w siódmej klasie musisz się poprawić. A teraz ty mi pokaż swoje sumy.- zwrócił się do ojca.
-Nie wziąłem kartki.- odparł- Ale mam podobnie jak Diana , tyle że z transmutacji i eliksirów  Wybitny i z czegoś poszło mi trochę gorzej. Nie liczyłem średniej.
-Następnym razem Narcyza mi przyniesie , przekażcie jej to.
-Tak jest. Ojcze.- na ostatnie słowo Draco dał ironiczny akcent. Diana spojrzała na niego z błaganiem w oczach. Nie chciała kłótni.
-Myślę że większość będę kontynuowała.- powiedziała Diana , chcąc zmienić temat.
-Musisz , bo w siódmej klasie będziesz zmuszona się grubo poprawić. A ty , Draco- Lucjusz spojrzał na syna- Powiedz… czy to prawda?
-Tak , dostałem misję.- powiedział dumnym tonem. Blondynka rozejrzała się , jednak nikt nie pilnował wyjścia celi. Następnie odwróciła wzrok , na ojca. W jego oczach był strach.
-Byłem pewny że to plotki…- wyszeptał , najwyraźniej sam do siebie- Synu  , ty nie możesz…
-A właśnie że mogę. I to zrobię.
-Nie uda ci się…
-Uda.- w dyskusję włączył się Diana , pewnym siebie głosem.- Ma mnie.
-Macie po szesnaście lat.- zauważył Lucjusz- Nawet nie wiecie jak się macie bronić.
-Mamy opanowaną okulumencję i legimencję. –odparł Draco- Wiem co mam robić. Mam plan.
-Jaki plan , jesteś dzieckiem!- zawołał zdenerwowany ojciec-  nic ci się nie uda! Czarny Pan powiedział ci , przynajmniej jaką karę poniesiesz za niepowodzenie?
Zdziwił ja tym pytaniem. Wcześniej , ani ona , ani Draco nie brali nawet pod uwagę że może im się nie udać.
-Powiedział że poniosę najwyższą karę.- odparł brat lekceważąco. Pierwszym odruchem Lucjusza , po tych słowach było spojrzenie na córkę. Następnie opuścił wzrok i ponownie przeniósł je na Dracona.
-Musi ci się udać.
-I uda.
-To nie będzie takie łatwe , jak ci się zdaje.- odparował Lucjusz. Diana przymknęła powieki. Próbowała zmienić ponownie temat , lecz ją zignorowano.
-To że tobie się nic nie udało , nie znaczy że ja też jestem nieudacznikiem!- zawołał Draco.
-Jak śmiesz…
-Draco.- dziewczyna wstała i chwyciła go za  nadgarstek.- Przestań.
-Tak śmiem , bo przez ciebie ludzie wytykali nas palcem!- blondynka została ponownie , zignorowana , więc postanowiła podjąć bardziej radykalne działanie.  Zawołała przez kraty , a po paru sekundach pojawił się strażnik.
-Chcemy wyjść- wytłumaczyła szybko.  Pociągnęła brata za sobą. Na do widzenia , chciała przytulić ojca. Jednak ten ją odepchnął. Ten ruch wyprowadził ja z równowagi.

-Tak się o nas martwisz , a nie dajesz się nawet przytulić córce?- warknął z kpiną w głosie Draco , po czym objął Dianę i razem wyszli z więzienia. 



Komentować ;*  A tu taki mini dodatek : jeden z moich pierwszych wierszy :D
Dziewczyna z domu węża ,
Z różdżką zamiast oręża .
W pojedynkach zawsze wygrywa .
Krew innych ze swych dłoni zmywa.
Czarnemu Panu niestety zaufała ,
W rękach tyle żyć posiadała…
Jednak i ona cierpiała z  Voldemorta ręki ,
Przezywała katusze i męki.
‘Draco , pomóż mi ‘ szeptała ,
Dosyć tego miała…
Lecz Smok nic nie mógł zrobić ,
A nie chciał jej tymi słowy dobić.
Gdy II bitwa się rozpoczęła ,
Sama się pogubiła – kogo się wyrzekła?
Zakon Feniksa  wygrał ,
Koniec erze śmierciożerców dał.
A ja- Ślizgonka. Nadal żyję.

Swoje serce z grzechu myję…
podoba się?

7 komentarzy:

  1. Swietneeee !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. zmień kolorystykę bloga na zieloną, będzie bardziej ślizgońsko i klimatycznie! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To co piszesz jest świetne! A wierszyk super, bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wierszyk. A i czekam na tę niespodziankę >.<

    OdpowiedzUsuń
  5. Akcja się rozkręcaaaa... świetne. Scena z Lucjuszem naprawde dobra. ♥
    Na Blaise'a natomiast jestem wściekła! XD

    OdpowiedzUsuń